-Jesteś niemożliwy- burknął i zostawił swoją niedojedzoną porcję. Jakoś tak podniosło mu się ciśnienie. Doskoczył do brata, co mogło wróżyć kłopoty. Nie miał zamiaru zostawić tego tak, jak jest i zamieść sprawę pod dywan.
-Nie strugaj idioty, a i ze mnie takiego nie rób. Nie jestem ślepy- syknął i zablokował mu dalszą drogę ramieniem. -Martwię się o ciebie, a ty tak po prostu sobie to zlewasz, jakby nie był warty uwagi!
Zacisnął palce na blacie. Naprawdę był zły. Zły na Adile'a, za to, że kłamał w żywe oczy i lekceważył sobie brata. Alex naprawdę tego nienawidził.
-Chcesz znowu włóczyć się po tych wszystkich psychiatrykach, egoisto? Myślisz, że tylko dla ciebie to jest ciężkie?- spojrzał na niego z góry i odwrócił się na pięcie. Nie, nie szedł na dwór, jakoś odstraszyła go biała zawierucha. Wspiął się po schodach.
-Nie strugaj idioty, a i ze mnie takiego nie rób. Nie jestem ślepy- syknął i zablokował mu dalszą drogę ramieniem. -Martwię się o ciebie, a ty tak po prostu sobie to zlewasz, jakby nie był warty uwagi!
Zacisnął palce na blacie. Naprawdę był zły. Zły na Adile'a, za to, że kłamał w żywe oczy i lekceważył sobie brata. Alex naprawdę tego nienawidził.
-Chcesz znowu włóczyć się po tych wszystkich psychiatrykach, egoisto? Myślisz, że tylko dla ciebie to jest ciężkie?- spojrzał na niego z góry i odwrócił się na pięcie. Nie, nie szedł na dwór, jakoś odstraszyła go biała zawierucha. Wspiął się po schodach.