Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Okolice Pekinu - dom Chin

Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 4]

1Okolice Pekinu - dom Chin Empty Okolice Pekinu - dom Chin Sro Lut 22, 2012 1:13 pm

Gość


Gość

Okolice Pekinu - dom Chin 1134947

Pomimo zmieniających się epok, wojen, a nawet w obliczu gwałtownych rewolucji, nawet pomimo tego iż Chiny posiadał niewyobrażalnie wiele domków letniskowych na całym świecie, jego dom nie zmienił położenia od samego początku. Była to przestronna rezydencja w pobliżu Pekinu, jednak ułożona tak, iż, przynajmniej według ekologów, nie docierał tam smog z miasta.

Oczywiście zbudowany na styl azjatycki, uderzający obserwatorów czerwienią i przesadzoną ilością złotych ozdóbek, z których normalna osoba darowałaby sobie ponad połowę.
Wnętrze było równie ustrojone. Oczywiście ślady kultu komunizmu wyrażane portretami przywódców, tudzież dość ciekawymi ozdobami ścian, bądź mebli, których przeciętny kapitalistyczny człowiek nie byłby w stanie określić, mieszały się z azjatyckimi rysunkami smoków, ptaszków, kwiatuszków, zwierzaczków i innych pierdółek, o których tylko sobie Chiny mogły zamarzyć. Ogólnie mówiąc panował chaos i mnogość ozdób, a na każdym kroku widać było, że właściciel dostaje wszystko o co poprosi, w efekcie czego pokoje wyglądające jak cesarskie komnaty posiadały najnowocześniejsze sprzęty. Najwyraźniej właścicielowi nie przeszkadzał fakt iż jego dom zamienił się w machinę czasu pomiędzy okresem carskim, zimną wojną, a niewyobrażalnie rozwiniętą technologicznie przyszłością.

Jedyne w miarę normalne pokoje znajdowały się w głębi domu. Zwykle ciekawscy goście natykali się na nie i po otwarciu drzwi odkrywali w pełni azjatycki bajkowy świat pełen zabawek, nie stłamszony przez nowoczesną technologie i propagandę. Otóż w tym domu wychowali się prawie wszyscy Azjaci, a Chiny pozostawił ich pokoje w stanie nienaruszonym, licząc że kiedyś powrócą dawne czasy.


Oficjalnych gości Chiny witał zawsze w swoim gabinecie. Starannie urządzonym, bez ozdób, w przeciwieństwie do większości pokoi, za to z obowiązkowymi zdjęciami swoich szefów i wielką Chińską flagą na ścianie naprzeciw drzwi, tuż nad biurkiem, z którego witał gości.

2Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Mar 02, 2012 4:13 pm

Go??


Gość

Od dłuższego czasu czuł się jakoś dziwnie przygnębiony. Od utraty ich Umiłowanego Władcy nie bardzo wiedział co ma ze sobą zrobić. Wiedział, że będzie on z nim zawsze, jak to "wieczny" władca. Jak nie ciałem to duchem będzie, to go podtrzymywało i na swój sposób mógł się uśmiechać. Można powiedzieć, że od dłuższego czasu z nikim nie rozmawiał. Nawet Chiny się nie odzywał! Po dosyć długim rozmyślaniu ze sporym oporem zebrał się i pojechał do Yao, w nim w sumie miał największe oparcie.

Bez większego problemu dotarł pod dom brata. Nie przyzna się, że zatęsknił albo, że mu źle przez brak towarzystwa, nie ma mowy. Jest przecież samowystarczalny. Tak przynajmniej powtarzał mu jego Wieczny, Umiłowany Przywódca.
Stanął naprzeciwko wejścia i sam do siebie się skrzywił. Zapukać, czy nie? Westchnął głęboko i przysiadł przed wejściem tuż przy stawie... czy czym to było, teraz go to nie obchodziło tak naprawdę. - Zaskakujące... Nic się tutaj nie zmieniło. - Stwierdził co w sumie było faktem, to otoczenie w sumie nawet działał uspokajając. Lecz w głębi serca miał nadzieje, że brat wyjdzie z domu, lub go zauważy.

3Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Mar 02, 2012 7:27 pm

Gość


Gość

Siedział przy biurku w gabinecie. Ostatnimi czasy miał bardzo dużo roboty, a to modernizacja produkcji, a to nowe inwestycje za granicą, do tego wszystkiego sprawa Syrii, w której on, jako jedno z mocarstw światowych, musiał się wypowiadać, większy natłok miał tylko w czasie olimpiady.
Jednak z drugiej strony, Chiny zawsze pozostanie tym samym, przyzwyczajonym do cesarskich luksusów, rozpuszczonym państewkiem, które zwykle wyręczają inni. Co więcej, pomimo upierdliwości swojego szefa, całego rządu i zaplecza komunistycznej partii słynął z olewania pracy na rzecz tak błahych spraw jak jego zwierzątka, jedzenie, prowadzenie domu czy.. spanie. W owej chwili właśnie oddawał się ostatniej czynności wyłożony na wielkim biurku i stercie papierów.
Zapewne oddawał by się błogiemu wypoczynkowi jeszcze kilka godzin, gdyby nie jego panda. Mały, puszysty czarno-biały niedźwiadek, ukochana maskotka i symbol narodowy Chin (o bądź co bądź wdzięcznym imieniu Ameryki..) od razu wyczuł obecność gościa i z tej okazji nie omieszkał się obudzić właściciela lizaniem go po twarzy i ciągnięciem za włosy trzymane w małym pyszczku.
W efekcie już kilka minut później, ogarnięty po drzemce, Chiny stanął przed drzwiami frontowymi trzymając rozentuzjazmowaną pandę.
-Zaraz Ci udowodnię Alfred, że nikogo nie ma, aru. -Mówiąc do zwierzęcia otworzył drzwi na tyle energicznie, że o mało nie upadł na kolana.

4Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Mar 02, 2012 10:17 pm

Go??


Gość

Siedział tak wsłuchując się w otaczający spokój. W szemrzącą wodę, szelest liści... Było to naprawdę uspokajające i wyciszające. Koreańczyk zamknął oczy i delektował się odgłosami natury. Dawno nie miał okazji, żeby przysiąść i po prostu posiedzieć w ciszy. Nagle tą harmonię przerwał podniesiony głos i huk bardzo energicznie otwieranych drzwi. Im odwrócił się zszokowany, a zarazem poirytowany niespodziewanym zakłócaniem spokoju... Na chwilę zapomniał, że Yao jest nieprzewidywalny, a słowo "nieprzewidywalny" i tak nie oddaje tego jaki jest Chińczyk. Mimo zirytowania, na widok brata Im aż się uśmiechnął i to naprawdę szczerze, co w jego przypadku było... co najmniej rzadkością. Szybko jednak doprowadził się do "porządku" i spoważniał tak jak zwykle.
- Powinieneś bardziej uważać na te drzwi. Bądź co bądź mają trochę lat. - Stwierdził niby to z wyrzutem i na nowo, obojętnie spojrzał w lustro wody.

5Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Mar 02, 2012 10:51 pm

Gość


Gość

W pierwszym momencie całkowicie zgłupiał. Nie spodziewał się spotkać brata, który bez żadnych specjalnych powodów politycznych go odwiedził. Dopiero po chwili gdy ujrzał jego uśmiech sam poczuł przyjemne ciepło bijące jakby z wewnątrz, a jego usta wygięły się nieznacznie. Szybko się wyprostował i nawet otrzepał ubranie, próbując w miarę dostojnie prezentować się przed bratem, który ponownie spoważniał. Żałował, że nie ma na sobie munduru, który był jedynym ubiorem zakładanym podczas ich spotkań przez ostatnie lata.
-C-co ty tutaj robisz, aru? Znaczy.. -Pokręcił głową uznając, że nieodpowiednio zaczął -To twój dom, ale nie powinieneś czasem siedzieć u siebie, aru? I-i..
Znów pokręcił głową, wziął oddech i wyprostowany przyjął postawę jakby rozmawiał nie z bratem, lecz z osobą wysoko-postawioną w rządzie. Oczywiście zmienił się też jego język i przeszedł, do wyuczonej, komunistycznej formułki.
-Miło mi was powitać towarzyszu. Może zechcesz wstąpić i przedstawić cel tej... wizyty? A o drzwi się nie martwcie, przetrwały wojny, przetrwały dzieci to i zwykłe otwarcie przetrwają, aru. Dom młodszy ode mnie, więc jeśli my się trzymamy to on też powinien.
Kończąc monolog odsunął się od futryny pokazując bratu ręką, że może spokojnie wejść do środka.

6Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sob Mar 03, 2012 12:09 am

Go??


Gość

Wstał i otrzepał mundur z trawy, kiedy brat próbował sklecić zdanie. Nie przeszkadzało mu, że Yao nie ma munduru, fakt sam ubrał się oficjalnie. Przy każdym spotkaniu trzeba było godnie, poważnie, a nawet czasem władczo wyglądać. Uważał, że to "jak" ktoś się prezentuje również wpływa na rozmówców. Nie raz ma się też z tego korzyści, w tym też momencie uśmiechnął się do siebie w swój własny sposób. Jego uśmiech czasem można przyrównać do uśmiechu szaleńca lub mordercy, który z ogromną satysfakcją stoi tuż nad swoją ofiarą, która krzyczy i błaga o życie, lecz nie jest dane jej dłużej żyć. Nie dziwota, iż tym przeraża ludzi. Jednak także potrafił uśmiechać się "oficjalnie" czyli kiedy każą, bądź kiedy "wypada".
- Mię też miło was powitać towarzyszu... - skierował się w stronę brata i przestąpił próg domu zaraz potem odwracając się i oczekując aż brat za nim wejdzie. - Macie rację, jeśli dom tyle przetrzymał to będzie się jeszcze trzymać. - Wyminął na razie odpowiedź na temat celu wizyty.
Czekał aż brat go poprowadzi. Wszak trochę czasu minęło nim ostatni raz tu był.

7Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Mar 04, 2012 2:06 pm

Gość


Gość

Z cichym westchnięciem zamknął za nimi drzwi. Mógł odetchnąć na chwilę, dopiero gdy nie był w polu widzenia brata. Owszem, sam Chiny potrafił być oficjalny i zazwyczaj prezentował się całkiem dobrze w roli srogiego, komunistycznego państwa, czasem nawet całkowicie mu odbijało i zatracał się w takim zachowaniu, jednak przy normalnym stanie rzeczy o wiele łatwiejsze było prezentowanie się w ten sposób na spotkaniach rządowych, niż odnośnie własnego, bądź co bądź nadal, ukochanego młodszego brata.
-Macie towarzysze ochotę coś zjeść, bądź napić się? Dodatkowo, proszę, rozgośćcie się, wszak ten dom wciąż jeszcze jest Wasz, nie mam prawa tak rekwirować domu rodzinnego.
Dopiero po chwili zrozumiał, że jego brat może nie pamiętać rozmieszczenia pokoi, więc tylko zaczął iść spokojnie pokazując mu, że ma iść za nim niewiele wzdłuż szerokiego korytarza tak przesadnie ozdobionego, że aż oczy bolały. Równie kiczowaty na swój sposób był salon. Uderzający złotem i srebrem, tysiącami dzwoneczków, figurek zwierząt i smoków, sztucznych ptaszków, wstążeczek i kompletnie nie adekwatnymi do całej tej chińskości, nowoczesnymi sprzętami prosto z fabryk, oraz portretami przywódców i ideologów komunistycznych.
-Możecie spokojnie usiąść, sprzątałem nie dawno.

8Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Mar 05, 2012 4:04 pm

Go??


Gość

Ruszył za bratem w ciszy, wówczas kiedy Yao wprowadził go do pokoju, odezwał się.
- Nie towarzyszu, nie trzeba. Nie martwcie się, pamiętam, iż to nadal mój dom. Dlatego zdziwiło mnie Wasze pierwsze pytanie. - Ma na myśli sytuację, w której Chiny nie wiedział co powiedzieć i od razu zapytał "Co ty tu robisz?". Dyskretnie przyglądał się wnętrzu. Pozostało takie jakie pamiętał... Oczywiście dodając mnóstwo nowych figurek, czy innych dupereli. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, jak wiele wspomnień przywiedzie to miejsce... Otrząsnął się z tego zamyślenia przez kolejne słowa brata. Wygiął usta w uśmiech. Traktuje mnie co najmniej jak jakiegoś wielkiego wodza. Prychnął w myślach i rozsiadł się tak jak zaproponował Yao, wygodnie opierając łokieć na poręczy fotela, a głowę na zamkniętej dłoni.
Zaczął się przyglądać Chińczykowi. - Towarzyszu, czyżbym był bardzo męczącym gościem? Wydajecie się być... - zawiesił głos na chwilę - ... zmęczeni już moją obecnością.

9Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Mar 05, 2012 8:36 pm

Gość


Gość

Akuratnie był w drzwiach pomiędzy salonem i kuchnia, gdy usłyszał ostatnie słowa brata. Odwrócił się i, pomimo skrępowana, uśmiechnął szeroko.
-Nigdy nie będziecie męczący gościem towarzysze. Braci zawsze ugoszczę i mile będę witać w domu rodzinnym. Jedynie ta niecodzienna atmosfera sprawia iż gubimy się we własnych myślach. N-no i miałem sporo pracy. -Kiedy już złapał odpowiedni ton, mówienie przychodziło mu z większą łatwością -Rozumiecie, ogromna ekspansja, utrzymywanie mocarstwa nie przychodzi z łatwością. Zresztą, jeśli już o polityce mowa. Ostatnio i u Was nie można odpocząć. -Jakby w Korei Północnej można było kiedykolwiek odpoczywać..
Stwierdził, że lepiej uciąć dyskusje, które może być niezbyt przyjemna w skutkach dla jego osoby, na tym etapie na którym skończył, więc dyskretnie przemknął do kuchni, wróciwszy z niej dopiero po kilku minutach, z przekąskami, słodyczami i herbatą.
-Skromnie, lecz nie spodziewaliśmy się gości.

10Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Wto Mar 06, 2012 6:18 pm

Go??


Gość

Kiwnął lekko głową w taki sposób, jakby się spodziewał takiej odpowiedzi. Zerknął w stronę rozmówcy, lecz on zniknął w innym pomieszczeniu.
- Rozumiem towarzyszu. - Odezwał się dopiero, gdy ten wrócił i pierwsze co skomentował to to co przyniósł. - To nie jest ważne bracie... Kiedyś się całkiem zatracisz w pracy. - I kto to mówi... Zamknął na chwilę oczy i wziął głębszy oddech, kiedy brat zaczął mówić o jego kraju. - Tak towarzyszu, u mnie także nie można narzekać na brak pracy. - Wbił znowu zimne spojrzenie w Yao. Obyś nie sugerował, abym wracał do domu... Tak czy inaczej, nawet gdyby Chińczyk to sugerował to Koreańczyk by nie wyszedł. Miał przecież powody, żeby przyjść. I dać się tak "wygonić"? Niedoczekanie.
- Nie sądzę, abym Wam przeszkadzał w pracy. Doskonale Wiecie, że pomogę w razie czego. Bez przeszkód towarzyszu możecie pracować. - wskazał otwartą dłonią na stolik, na którym stała herbata wraz ze wszystkim innym co przyniósł brat. Według niego był wystarczająco duży, na stertę papierów.

11Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Mar 08, 2012 7:38 pm

Gość


Gość

Nie chciał go wyganiać, wręcz przeciwnie, Chiny należał do osób, które choćby za cenę marnowania własnego wolnego czasu, spędzałyby całe życie dla rodziny. Jedyną rzeczą, która go krępowała, był fakt, że jego brat nie jest już tym samym malutkim chłopcem, który ostatnio biegał do domu, a dorosłym, komunistycznym państwem na myśl o którym przechodzą ciarki. Co więcej, zawsze mu wmawiano, że sam, jako przykład idei komunizmu, musi przy takich osobach się godnie reprezentować.
-Właściwie jeśli bra.. -Na szybko ugryzł się w język. -..jeśli towarzysze chcecie, mogę odpuścić prace natenczas i zająć się Wami. Wszak nasz dom jest również i waszym domem, no i anektowanie go tylko na mój użytek wiążę się z konsekwencjami goszczenia, aru.
Próbował się rozgadać, nawet wziął filiżankę z herbatą dla siebie, jednak cały czas patrząc na brata, widział w nim wciąż dziecko, które niegdyś wychowywał. Energicznie pokręcił głową, mogło wydawać się to dla Korei dziwne, ale wolał sprawdzić nawet najgłupszą metodę pozbycia sie myśli.
-Ekhem.. W-Wracając do polityki, aru... Wybaczysz mi mam nadzieję, że nie zjawiłem się na pogrzebie? Wiesz, wysłałem ludzi, aru.. Ale wiem, że to i tak nie to samo. Powinienem być przy Tobie i Cię.. -Urwał w połowie zdania, zdając sobie sprawę, że chciał dokończyć 'I Cię pocieszać', co przyprawiało go o wizje dzieciństwa, kiedy przytulał brata.

12Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Mar 08, 2012 8:32 pm

Go??


Gość

Ciągle mu coś nie pasowało w zachowaniu brata. Jednakowoż wciąż nie mógł rozgryźć co. Wpatrywał się w Chińczyka, jakby chcąc wydrzeć z niego odpowiedź. Przygryzł wargę, odwracając spojrzenie w inną stronę, kiedy do głowy zaczęły napływać dziwne myśli. Odkąd rozdzielili się z bratem, z czasem polubił gry. Psychologiczne gry. Jednakże, jak one nie skutkowały przy zdobywaniu informacji to zwykle uciekał się do innego typu "gier"... Zastanawiał się, czy Chiny czuł respekt w stosunku do niego, czy może chodzi o co innego.
- Czemu towarzyszu wahacie się nazwać mnie bratem? - Zapytał go wprost. Widząc jednak jak ten dosyć dziwacznie kręci głową, Koreańczyk się nieco pogubił. - Wszystko z wami w porządku? - Teraz baczniej mu się przyglądał.
Na wspomnienie o pogrzebie wydawać się mogło, iż powagę zastąpiło przygnębienie. - Było dawno. Nie ma co wspominać towarzyszu. - Dało się wyczuć bardziej chłodniejszy ton niż zwykle, opuścił także głowę, aby Yao nie mógł odpowiednio odczytać emocji, które pojawiły się na jego twarzy. Wysłał... co z tego, że wysłał ludzi...? On też tam powinien być. Stwierdził, że to było dawno, ale dla niego samego to i tak mało czasu, żeby wszystko sobie poukładać.. Ból wciąż był silny.

13Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Mar 08, 2012 9:06 pm

Gość


Gość

Spuścił głowę. Wraz z chwilą w której usłyszał słowo 'brat' padające z ust Korei, czuł się, jakby ktoś mu wbijał szpilki w serce. Od razu przed oczami stanął mu ostatni obraz jaki pamiętał, jak rozdzielano obydwie Koreę, a on stał z boku i nic nie robił. W tej chwili czuł się, nie jak brat, ale najprawdziwszy kretyn.
-J-ja.. Po 1953.. Nie mogę być twoim bratem, aru. Znaczy...
Znów musiał umilknąć, tym razem miał o wiele przyjemniejszą wizję. Jakiś okres dzieciństwa, codzienność, jak kładł obydwu bliźniaków do łóżka, całował ich, przykrywał kołdrą.
-Wychowałem Was tylko towarzyszu. Zapewniłem opiekę, gdyż taka była wola naszego ojca, nic więcej. Łączą nas więzy krwi, ale jeśli nie chcecie ich respektować, nadal pozostajecie naszymi towarzyszami, aru.
Uznał taką odpowiedź za wystarczająca, nie chciał narzucać się bratu, ze swoją miłością. Mimo wszystko jednak serce coraz bardziej mu się zaciskało.
-Dawno? Mam nadzieję, że już się dobrze czujesz. Widziałem w telewizji tych ludzi, aru. I martwiłem się.. Znaczy, wiadomo! Każdy w takiej chwili myśli jak się inny czuje! -Na szybko postarał się coś wymyślić, aby nie pokazać, że martwi się o brata -Jak.. Jak Polszy umarł prezydent, też się martwiłem!

14Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Mar 08, 2012 11:18 pm

Go??


Gość

Przyglądał się reakcji Chin. Teraz wyraz "skrępowania" wymieszał się, bądź całkiem wyminął z przygnębieniem na twarzy Chińczyka? Coraz ciekawiej... Uśmiechnął się lekko w swój sposób.
Pamiętał okres rozłąki z bratem, jednak jak przez mgłę, podobnie było z większością wspomnień. Co jednak na to poradzi. Dlatego nie bardzo rozumiał Yao. Poprawił się w fotelu i zaczął myśleć nad słowami brata.
- Sam rzekłeś towarzyszu... Łączą nas więzy krwi, zatem czemu nie możesz zwać się mym bratem? Wraz z panem Ivanem uchroniliście mnie przed losem, jaki spotkał Południe. Czyż nie jest to braterstwem? - Wiedział, że u brata jest gorzej. Wszystkie próby połączenia się z nim zawsze kończyły się niepowodzeniem. Ameryka ciągle wchodzi między nich i nie ma zamiaru pozwolić na ponowne połączenie. Czego dowodzi między innymi dosyć częsta demonstracja sił amerykańskich wojsk przy murze, który wznieśli Amerykanie dzieląc Północ i Południe na osobne kraje.
Westchnął i utkwił spojrzenie w podłodze. Jak mam się dobrze czuć? Prawda... Czuł pewien żal do Chin, że się nie zjawił, ale starał się to maskować jak najdokładniej. Jednak nie teraz. Spojrzał na Yao z wielkim wyrzutem. Telewizji? Też coś. Jakbyś się martwił to jakoś bardziej byś się zainteresował. - Nie porównuj mnie do niego... To całkiem co innego.

15Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Mar 08, 2012 11:48 pm

Gość


Gość

Nie podnosił głowy, nie chciał ani przez chwilę patrzeć na brata, wystarczająco dużo wspomnień powracało i twarzy Koreańczyka przed oczami. Właśnie w myślach analizował scenę z jednych urodzin bliźniąt, gdy do jego uszu doszły pierwsze zdania.
-Towarzyszem Ivanem? -Zacisnął pięści -R-rozumiem, że w tej sytuacji.. Jego też traktujesz jak brata, aru? -Przed oczami stanął mu obraz śmiejącego się perfidnie Rosji. Może i był z nim, dostał pomoc od ZSRR, a samego Ivana niegdyś kochał, jednak teraz widział go tylko w roli wroga. -T-To nie jest braterstwo! On nie ma twojej krwi, aru! Nie posiada tych samych oczu c-co nasz ojciec, nie ma włosów jak my, jego skóra jest śnieżnobiała.. Nagle pojawił się w XX wieku i już zamierzasz sądzić, że jest jak brat, aru? -Gwałtownie wstał i z głośnym plaskiem uderzył rękoma, kładąc je na stolik. -N-nie porównuje..! Cholera, Im.. -Kiedy puściły mu wszelkie nerwy przestał się hamować -Skłamałem! Nie martwiłem się o Polskę, aru.. Martwiłem się o Ciebie! Denerwowałem! Chciałem przyjechać do twojego domu, aru.. Wziąć Cię w ramiona, przytulić, jak zawsze kiedy płakałeś, byłeś smutny...! Kiedy na lotnisku mi powiedzieli, że zostaję w kraju, bo nie potrafię się przy Tobie zachować to serce mi pękło, aru... -Wyrzuciwszy z siebie wszystko, wrócił do pozycji siedzącej, jego wspomnienia całkowicie zniknęły, więc wrócił do pierwotnej pozycji. -Towarzyszu.. Mało wiecie o świecie jeszcze, aru.

16Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Mar 12, 2012 7:21 pm

Go??


Gość

Nie spuszczał z niego wzroku. Co jak co, ale kontakt wzrokowy był jedną z ważniejszych rzeczy, którą starał się utrzymywać. Jednak samo przyglądanie się rozmówcy mu wystarczało. Słysząc pierwsze... brzmiące dosyć oskarżycielsko słowa, zacisnął nieco dłonie. Czekał, aż brat skończy. Nigdy nie uważał Rosji za brata. Znowu źle zrozumiał co się do niego mówi. Westchnął w duchu. Tak było od zawsze. Jak się rozmawiało z Yao trzeba było wszystko mówić jak do trzylatka, żeby zrozumiał.
Kiedy brat trzasnął dłońmi o stół Koreańczyk zamknął oczy, chcąc jak najmniej słuchać brata, którego ponoszą nerwy. Słowa płynęły, a Hyung całkiem nie zwracał na nie uwagi. Prawie mu to wychodziło... Nie otwierając oczu, zaraz po tym jak Chiny skończył mówić, odezwał się.
- Oczywiście źle mnie towarzyszu zrozumieliście. Mówiąc "brat" nie miałem na myśli towarzysza Ivana. - specjalnie zaakcentował słowo "brat" - Nie twierdzę, iż znam cały świat na wylot.
Nie chciał rozmawiać na temat przyjazdu brata, ani nic co było z tym powiązane. Na słowa Yao wróciło kilka, dosyć zamazanych wspomnień. - To było dawno. T-teraz są inne czasy... Nie potrzebuję nikogo kto by mnie pocieszał. - Głos mu się nieco załamał, dlatego też każde następne słowo wypowiadał ciszej. W głębi potrzebował takiej osoby, ale nie ważne jakby cierpiał... i tak tego nie przyzna. Siedział z opuszczoną głową i przygryzioną wargą, nie miał zamiaru się odzywać. Był rozbity i w duchu pragnął, aby brat tak jak dawniej siadł i po prostu go przytulił.

17Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Mar 12, 2012 8:24 pm

Gość


Gość

Po prostu westchnął, próbując przywrócić wewnętrzny spokój. Czuł się jakby właśnie opieprzał nastolatka, jakby ów Korea wcale nie był jego gościem, a jedynie młodszym braciszkiem na wychowaniu, który bez pozwolenia ucieka nie-wiadomo gdzie z nie-wiadomo kim. Kilka razy nawet w głowie pojawiły się rozmyte,jak przez mgłę, obrazki kilku drobnych sprzeczek z przeszłości, jednak wystarczyło kilka machnięć ręką, a umysł Chin ponownie opanowała pustka.
-Jeśli nie myśleliście o towarzyszu Ivanie... -Podparł ręce o kolana i wysunął się w jego stronę. -To kogo towarzysze uznają za brata, aru?
Z każdym jego słowem przesuwał się o kolejne centymetry bliżej Korei, a wraz z charakterystycznym dla siebie 'aru' wysunął rękę i koniuszkami palców tknął jego czoła. Współmiernie mimika jego twarzy zmieniała się z wygiętego grymasu niezadowolenia i rozczarowania, do spokojnego uśmiechu.
-Potrzebujecie, aru. Nawet nie wiecie jak bardzo. W głębi wciąż jesteście tym samym chłopcem, który biegał po tym domu. Tylko musicie wyjść z poziomu towarzysza Korei Północnej i towarzysza Chiny, a zacząć myśleć inną kategorią, aru.

18Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Wto Mar 13, 2012 11:55 pm

Go??


Gość

Nadal miał zamknięte oczy. W tej sytuacji, kiedy Yao znowu wkroczył na dosyć... "delikatny" temat, wolał milczeć, a tym bardziej nie patrzeć na niego. Koreańczyk nie chciał, aby znowu emocje wzięły górę... Jednakże i w tej chwili cierpiał gdzieś wewnątrz siebie, najświeższe wspomnienia nie chciały dać się przepędzić. Westchnął cicho. I co miał powiedzieć? To, że uważa Chiny za najbliższą osobę? Brata, za którego oddałby raczej wszystko? Tak w rzeczywistości było, ale nie przyznałby się nawet sam sobie do tego. Tym bardziej przy Chińczyku.
- A kogo możemy uznawać za brata towarzyszu? - nie podnosił głowy - Czy przypadkiem nie mam tylko Was? - taka prawda... Północ z nikim nie utrzymywał kontaktów, wiele osób często - gdy miało odwagę - mu się narzucało, ale poza stworzeniem ambasady nikt specjalnie się nie angażował w znajomość. Co też było mu na rękę. Jedynymi osobami, które mogły mieć jakikolwiek wpływ na niego to właśnie Chiny, ale też i Wietnam.
- Nie... dotykaj... - mruknął odsuwając się trochę, był pewny, że brat wie, jak z niego wyciągnąć wszystko. Wystarczyło go zacząć głaskać lub przytulić, kiedy był smutny, a gorycz się powiększała, a on sam mówił wszystko co czuje. Do takiej sytuacji nie chciałby dopuścić, zwłaszcza, że Chińczyk miał co do tego okazję - Nikogo nie potrzebuję towarzyszu. Jestem samowystarczalny. Nie jestem już małym dzieckiem. Macie rację, może i z wyglądu jestem tym samym dzieckiem, lecz mentalnie jestem całkiem inną osobą.

19Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Mar 14, 2012 11:43 pm

Gość


Gość

Ponownie podjął próbę dotknięcia brata, tym razem jednak zaczynając od delikatnego muśnięcia jego głowy własną ręką, szybko przeszedł do.. przytulenia go. Mały, chiński nosek wsunął w jego ubranie na tyle, że każde słowo docierało do uszu Korei nieco stłumione przez materiał.
-Macie nas i całą rodzinę towarzysze. Nie zapominajcie, że kto urodził się Azjatą, zostaje nim do końca życia, aru.
Chiny, co trzeba przyznać, do końca wierzył w ideę wielkiej, azjatyckiej, zgranej rodziny. Dla niego nie liczył się ustrój, szef, bogactwa, zasoby czy wszelkie gospodarcze czynniki, brat zawsze był bratem, a siostra siostrą i nawet najgorsze podziały i tragedie nie były w stanie zerwać więzów krwi.
-Macie AŻ nas towarzysze bracia. Lepsza rodzina demokratów, niż garść wrogów komunistów, aru.
Tuż po słowach przeszedł do czynów, powoli oswajając brata z uściskiem, który z każdą sekundą zaciskał mocniej, licząc, że dojdzie do normalnego przytulania.
-Mentalnie jesteście jeszcze młodsi niż kiedy stąd odchodziliście, aru. Potrzebujecie nas tak, jak my was potrzebujemy towarzysze. Nie dla pieniędzy czy dominacji. Nie dla bezpieczeństwa, lecz aby zaspokoić potrzebę kontaktu, miłości.

20Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Mar 18, 2012 2:04 pm

Go??


Gość

Zagryzł nieco wargę kiedy brat go pogłaskał. O ile można to nazwać głaskaniem. Wówczas, gdy Chiny przytulił go, odruchowo się spiął. Próbował udawać przez samym sobą, że wcale nie jest przytulany, a tym bardziej wmawiał sobie, iż nie ma teraz żadnego problemu. Starał się robić wszystko, żeby tylko zapobiec rozklejeniu. Ciągle gram, udaję i na co to...? Zdał sobie sprawę z kolejnego faktu. Nie rozumiał co się z nim dzieje. Zazwyczaj nie zwracał za dużej uwagi na to co robił, bądź jak się zachowywał. Miał ściśle określony sposób zachowania w poszczególnych sytuacja. Bez sensu. Mruknął do siebie w myślach. To wszystko wina Chin... Gdyby nie on, przytulanie... nie doszłoby do tego "rozczulania".
Milczał i sztywniał coraz bardziej, równomiernie z coraz większą siłą uścisku. Nie mógł nic z siebie wydusić. Czuł się jakby ktoś co najmniej założył mu na szyję obrożę i zacisnął ją tak, że przy okazji blokowała struny głosowe uniemożliwiając mówienie.
- Y-Yao... - próbował zacząć, ale słysząc swój załamany głos momentalnie się zamknął. Za dużo... Za dużo. Tak jak przewidział... Dosyć już miał duszenia wszystkiego w sobie, sprawiało mu to już ogromny problem. W pierwszej chwili nie zauważył jak z oczu zaczęły spływać łzy. Pochylił głowę i drżącymi rękoma lekko objął brata. Wciąż był spięty, lecz powoli zaczął się rozluźniać.

21Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Mar 18, 2012 3:07 pm

Gość


Gość

Mimowolnie się uśmiechnął słysząc głos brata. Nie zamierzał rozluźniać uścisku, zwłaszcza kiedy zaczął czuć, że może złamać jego barierę obojętności. Z przymkniętymi oczami podniósł głowę i delikatnie pocałunkami starł jego łzy. Robił to w sposób wyjątkowy, starał się, aby jego działania były identyczne, jak te z czasów dzieciństwa Korei.
-Spokojnie, jestem przy Tobie braciszku..
Zaczął bardzo delikatnym szeptem, tak, by go nie przytłoczyć, a jedynie oswoić z sytuacją. Nie przerywał również całowania braterskich policzków, licząc, że dotyk i czułości go uspokoją, że chociaż w małym stopniu wzbudzi w bratu uczucia z dawnych lat.
-Jestem przy Tobie braciszku, aru. -Powtórzył -Możecie być sobą. Nikomu nie powiemy o tym, aru. Możecie nas przytulać i powiedzieć o wszystkim, co was nęka, wysłuchamy, przytulimy, aru.. -Ponownie wrócił do koncepcji 'my-wy', bojąc się, że przejście do języka bardziej wskazującego na powiązania rodzinnie, nie międzynarodowe, ośmielą Koreę, a przecież chciał stopniowo go przyzwyczajać do ukazywania swoich emocji.
-Możecie dla świata być zamknięci, brutalni i tacy, jakim się czujecie bezpiecznie i dobrze, aru. Jednak teraz jesteśmy waszymi braćmi i jeśli tylko pragniecie, możecie odkryć swoje wnętrze, zachowamy to dla siebie. - Zakończył swój wywód delikatnym muśnięciem jego czoła, jakby chciał niewerbalnie mu przekazać, że teraz są tylko braćmi, nie dwoma komunistycznymi państwami, lecz zwykłym rodzeństwem.

22Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Mar 21, 2012 8:24 pm

Go??


Gość

Sam nie do końca wiedział co czuje. Zmieszały się ze sobą całkiem sprzeczne uczucia... Równocześnie nienawidził Chin za to co teraz robi, ale nienawidził go w sposób wyuczony przez ostatnie lata, a z drugiej strony na wierzch chciała wybrnąć miłość do brata, który bądź co bądź zawsze przy nim był. Trwał w jednej pozycji, jak sparaliżowany, jeszcze nigdy nie miał takiego wewnętrznego konfliktu lub po prostu nie pamiętał niczego podobnego.
W czasie kiedy Yao zaczął ścierać jego łzy wróciło jedno z zapomnianych, jak dotąd, wspomnień z czasów kiedy Hyung był mały... Jak to zgubił się podążając za bratem bliźniakiem, który gdzieś biegł. Goniąc go, a właściwie szukając wpadł na Chiny, który widząc łzy na policzkach Korei zaczął je właśnie w taki sam sposób ścierać jak teraz. Drobnymi pocałunkami... Wtedy to uspokajało, dało poczucie, iż nie jest się samotnym. Teraz zaś... ciężko było wywołać te same uczucia co wtedy.
Bolało... Złamanie wewnętrznej bariery Koreańczyka było prawie jak przekroczenie muru dzielącego obie Koree, nie ginąc przy tym. Nawet nie zauważył kiedy położył dłoń na wysokości piersi i zacisnął na materiale. Nie chciał się przełamać... Tyle czasu zajęło mu stworzenie własnej wewnętrznej zapory, odgradzającej przed wszystkim z zewnątrz. A teraz jakieś marne, głupie wspomnienie ma to wszystko zniszczyć? Wspomnienie może było głupie.. ale bardzo silne.
- Bra... braciszku... - zaczął cicho, nie miał już sił utrzymywać się za barierą. Chińczykowi pierwszemu udało się wyciągnąć z Korei jakiekolwiek uczucia, w chwili obecnej były to pełne smutku uczucia. - Ja... - Urwał znowu. - Dziękuję... Dziękuję, że jesteś. - zacisnął oczy i nieco skulił, zaciskając dłoń mocniej na swoim mundurze, jakby z obawy, iż Chiny mu coś zrobi.

23Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Mar 23, 2012 9:15 pm

Gość


Gość

-Zawsze przy Tobie będę. Jesteś moim młodszym bratem, aru. Moją słodką Koreą Północną. Chłopczykiem, który wnosił tyle radości do naszego domu, częścią rodziny. -Każde słowo, starał się wymówić z wyczuciem, wręcz matczyną troską i miłością. Nawet wyobrażał sobie, że brat ma tylko kilka lat, aby w samym sobie wzbudzić dawne uczucia, gesty i sposób wyrażania siebie.
Kończąc wypowiedzieć wrócił do całowania jego policzków, czasem tylko sięgając do czoła, bądź nosa. Przez cały ten czas wmawiał tylko sobie, aby być silnym i samemu się nie rozpłakać. Kiedyś jego rola ograniczała się do bycia starszym bratem, uspokajania młodszego rodzeństwa, bycia wzorem, opiekunem i przyjacielem na raz. Wówczas każdy płacz wydawał się jego wyzwaniem, problemem bliskiej osoby, który musi rozwiązać. Teraz, gdy przed nim, zamiast kilkulatka, siedział większy i silniejszy młodzieniec, problem starał się przechodzić również na niego. Drugą przyczyna był fakt, że wraz z dorastaniem Azjatów, dorosły również ich problemy.
-Możesz się wypłakać, jednak nie walcz z uczuciami, aru. -Jedną rękę położył na ściskającej mundur dłoni. -Po prostu zwolnij uścisk. Wspomnij piękne chwile, aru. Każdą wspólną wiosnę i zimę. Letnie i jesienne dni, aru. Może nie jestem ani naszym ojcem, ani matką, nie dałem Ci życia i samowolnie uczyniłem z siebie Twojego opiekuna, jednak jestem twoim bratem i możesz mi zaufać.

24Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Kwi 02, 2012 3:34 pm

Go??


Gość

Wsłuchiwał się w każde słowo brata. Brzmiały tak... jakby nigdy się nie rozstawali. Jakby wciąż wszyscy mieszkali razem, a sam Hyung nie dorósł, a wciąż był małym dzieckiem. Przy Yao czuł się teraz jak mały brzdąc, ale nie było to czymś złym. Wręcz przeciwnie, ciepło, troska niesamowicie biły od Chin. Koreańczyk zdążył zapomnieć już jak to jest, jakie to uczucie, kiedy ktoś otacza drugą osobę braterską miłością oraz opieką. Chińczyk w oczach Hyung'a sprawiał wrażenie ogromnego ptaka, który osłania swymi skrzydłami kogoś na kim mu zależy i nikomu nie pozwoli skrzywdzić. Tak... Yao takim ptakiem. Koreańczyk powoli zaczął się rozluźniać i z każdą kolejną chwilą łzy ustawały. Uchylił oczy i nieco opuścił głowę.
- Wiem, że mogę Ci zaufać. Zawsze byłeś obok... - niewiele myśląc odepchnął dłoń brata, która spoczywała na jego własnej, zaciskającej się na mundurze i bez żadnego ostrzeżenia, a także całkiem nagle objął mocno Chiny. - Prawda... Uczyniłeś samowolnie z siebie opiekuna wszystkich Azjatów... Jednak nie ważne co się działo, byłeś przy nas. Wspierałeś w trudnych chwilach i nadal to robisz... - wtulił się w brata, nie płakał już, a nawet lekko się uśmiechnął. Cieszę się, że jesteś...

25Okolice Pekinu - dom Chin Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sob Kwi 07, 2012 6:25 pm

Gość


Gość

Mimowolnie się uśmiechnął i sam dał się ponieść chwili, przytulając brata w taki sposób, jakby robił to codziennie. Zamknął oczy, a jego głowę wypełniły wszystkie szczęśliwe obrazy dzieciństwa.
-Kocham Was. Po prostu was wszystkich kocham, aru. Dlatego nigdy Cię i naszego rodzeństwa nie opuszczę.
Każde słowo mówił spokojnie, trochę ściszonym głosem, jakby mówił do małego dziecka podczas snu.
-Jeśli tylko nie zatrzyma mnie rząd, ani żadna instytucja tego świata, aru. Zawsze będę przy Tobie braciszku. -Westchnął i umilkł na krótką chwilę.
Powoli uświadamiał sobie jakie błędy uczynił i jak bardzo musi teraz się starać dla brata, aby mu wybaczył.
-Nie.. Byłem kretynem, aru. Powinienem się nawet i im postawić. Być przy Tobie, aru.. Nie oddać Cię nikomu braciszku. Przepraszam.. Mam nadzieję, że te wszystkie lata, które Ci podarowałem w dzieciństwie choć trochę mnie rozgrzeszają.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 4]

Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach