Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Okolice Pekinu - dom Chin

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 4]

26Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Maj 14, 2012 8:38 pm

Go??


Gość

Trwał tak wtulony w brata... słuchał jego słów, ściszony ton, braterskie ciepło, wszechobecna cisza i spokój, jedynie szept brata, cichy jego oddech między kolejnymi słowami, szelest liści za oknem poruszanych przez wiatr. Harmonia, która zdawała się być niezmieniona, niezmieniona od czasu dzieciństwa całej azjatyckiej rodziny.
Hyung lekko zaciskał dłonie na ubraniu starszego brata, miał przymknięte oczy, nie zamknął ich... Spojrzenie zawiesił w nieokreślonym punkcie na podłodze. Trafiały do niego słowa Yao... Myślał nad tym, co sam wypowiedział, o czym pomyślał... Zbyt się chyba otworzył i za szybko. Zaczął mieć wątpliwości. Wątpliwości, których mieć nie winien. Sam nie wiedział, czy jest ze sobą szczery, naprawdę tęskni za rodziną? Darzy ich uczuciem wiążącym wszystkie rodziny? Bolało myślenie o tym, więc zaczął się wycofywać. Jak zawsze. Uciekał w swój własny kąt w głębi siebie. Zacisnął mocniej dłonie na ubraniu brata, ciesząc się przez chwilę tym ciepłem płynącym z uścisku.
- Nie przejmuj się. Przecież nic się nie stało... Zawsze starasz się być obok. Raz, czy dwa razy nie wyjdzie... Świat się nie zawalił. - mruknął powoli rozluźnił dłonie i dał spokój ubraniu brata, a następnie równie w wolnym tempie wycofał się z uścisku. Ciągle miał utkwiony wzrok w niewidzialnym, niekonkretnym punkcie na podłodze. Czuł, że robi błąd, zamykając się znowu, jednak... przeczucie, iż może być jeszcze gorzej gdy się otworzy było silniejsze.
- Bracie... Powinienem już iść. - mruknął cicho.

27Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Wto Maj 22, 2012 10:39 pm

Gość


Gość

Raz, czy dwa się nie uda...?
Te słowa szczególnie go zabolały. Nie udawało mu się wiele razy. Pierwszy - i tu zapiekła go szczególnie, choć raczej bardziej w myślach, niż realnie, blizna którą nosił na plecach, symbol - kiedy Japonia go opuścił, uciekł założyć własny kraj, zostawił brata. Dwa - kiedy pozwolił się zostawić przez Mongolię. Trzy - Hong Kong i Makau, małe płaczące dzieci odbierane od rodziny i Chiny, który jedyne co mógł to stać i patrzeć, usilnie błagać to Anglię, to Portugalię, a potem wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za to, jacy się stali, za ich zniszczone dzieciństwo. Cztery - Tajwan. Pięć - wojny z Japonią. Sześć - Mandżuria. Siedem - ZSRR i Mongolia. Osiem - Tybet. Dziewięć - Kambodża, Laos, Wietnam. Dziesięć - Koree.
W myślach ledwo doliczył ów dziewiątki, sam winiąc siebie tak mocno, że prawie nie usłyszał słów brata.
-Hyung.. N-Nie zostawiaj mnie, aru.. Zrób co zechcesz. Zbij, zrań, tylko nie zostawiaj.. Nie teraz, aru..
Spojrzał na brata. Zapłakany, widać było, że ledwo się trzymał.

28Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Maj 28, 2012 6:52 pm

Go??


Gość

Wziął jeden wdech, drugi... każdy kolejny był taki sam. Płytki, nabierany powoli i w równie wolnym tempie wypuszczany. To wszystko tak bolało... chciał chyba po prostu wrócić do siebie... do swego azylu, gdzie czuł się bezpiecznie. Jednak po głębszym zastanowieniu dotarłby do wniosku, iż ten dom, dokładnie ten, był takim schronieniem, do którego zawsze mógł wrócić. Niezależnie od sytuacji, zawsze mógł znaleźć tu kogoś kto obdarzyłby go uśmiechem, wsparł w problemach. Jednak nawet twarze, w pamięci Koreańczyka, tak bliskich osób uległy zamazaniu. Wszystko znajdowało się za dziwną mgłą. Nie pamiętał uśmiechu Chi, czy też Yong'a... To wszystko było dawno temu... Zbyt dawno. Stało się odległym wspomnieniem, jakby ulotnym snem... Teraz. To co działo się w teraźniejszości się liczyło.
Tuż po słowach brata oderwał spojrzenie od podłogi i spojrzał na niego. Ukuło go coś w sercu, lecz to nie zmieniło faktu, że chciał się stamtąd czym prędzej oddalić. Nie rozklei się znów, nie, już dość.
- Yao... - jednak nie wrócił jeszcze do oficjalnego słownictwa, czyli nie zwracał się do Chin "towarzyszu" - Nie teraz? A cóż to takiego "teraz" się dzieje, że mam nie zostawiać? - odwrócił od niego spojrzenie. Nie chciał patrzeć na te zapłakane oczy... - Najwyraźniej moje odwiedziny źle na Ciebie wpływają. - dodał nieco ciszej.

29Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Maj 30, 2012 12:44 pm

Gość


Gość

Na szybko wytarł oczy i wziął kilka oddechów, aby się uspokoisz.
-Nie wpływają źle.. Znaczy.. T-To właśnie przez takie zachowanie mnie do Ciebie nie puszczają, aru.. Ale jesteś moim braciszkiem.. Jak mogę inaczej reagować, kiedy mojemu skarbowi dzieje się krzywda, aru.
Musiał wziąć jeszcze kilka oddechów, żeby się uspokoić. Zbyt szybko się rozklejał, jednak jeśli musiał, potrafił wrócić do normalności.
-Widzę, że coś Cię boli. Może i masz wszystko co potrzebne do życia, aru..
Choć ja i tak dobrze wiem, że głodujesz i wszystkiego Ci brakuje.
-To i tak nie powiesz mi, że chłopak, który całe życie spędził ze mną i naszymi braćmi i siostrami, nie jest choć trochę poruszony tym co się dzieje, aru. Przeżyłeś wiele. Sam wiesz, że niedawno miałeś znowu przykre sytuacje. I wiesz dobrze, że chciałem być wtedy przy Tobie jak nigdy wcześniej, ale mnie nie puścili, aru. Rozumiesz braciszku?
Wiele emocji na raz zawsze wywoływało u niego.. słowotok. Próbował się patrzyć na brata. Chciał mu przekazać wszystko, co miał w głowie. Zawsze tak było.
-Wiesz co? Przyjadę do Ciebie, aru. Powiem moim, że mnie nie obchodzi to, jak będę reprezentować Chińską Republikę Ludową. Nie, przyjadę do własnego brata i nawet Twoja cholerna granica przez którą potrzebuje tysiąca pozwoleń, aby Cię zobaczyć, a mimo to nigdy nie mogę wyjechać, mnie nie powstrzyma, jasne, aru?! Dla Ciebie...

30Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Cze 03, 2012 12:22 am

Go??


Gość

Westchnął, jego brat znów zasypał go mnóstwem słów. I po co? Co zmieni to, że będzie się tłumaczyć...? Przez to, że szybko się rozkleja go nie puszczają? Jakim to problemem jest nauczenie się, choć przy jednej osobie, kontroli nad emocjami? Według Hyung'a to żaden problem. On się nauczył, ba, nie tyle nauczył co zrozumiał, że nie warto okazywać zbyt wielu uczuć innym. - Yao... - zaczął dosyć cicho, jednak jego ton w następnych słowach nie podniósł się jakoś mocno. W jego naturze nie leżały krzyki, czy też znaczne unoszenie tonu. - ... Cóż z tego, że miałem przykrą sytuację? Wystarczą mi same, nawet tak ograniczone, kontakty z Tobą. Nie potrzebuję nikogo, nawet... - Nawet Południa... Dokończył w myśli. Nie potrzebował, ale czy nie lepiej byłoby jednak mieć brata znów przy sobie? Przygryzł wargę, żeby jakoś odpędzić te wszystkie myśli.
Na kolejne słowa brata, aż spojrzał na niego. Jednak było to spojrzenie niedowierzające i wręcz broniące Yao przyjazdu do Korei.
- "Dla mnie" ? - powtórzył - Bracie, nie rozśmieszaj mnie. Podczas najgorszych dla mnie sytuacji Cię nie było, a teraz ot tak chcesz przyjechać? Nie widzę co do tego potrzeby, nie musisz przyjeżdżać. Przeżyję jakoś i bez Ciebie. Wystarczą mi przywódcy. - wstał i odsunął się kawałek od Yao, by ten go nie łapał ani nie zatrzymywał.
- Teraz jeśli pozwolisz... Wrócę już do siebie.

31Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Cze 03, 2012 3:45 pm

Gość


Gość

Sam wstał poprawiając ubranie. Tylko kiwnął głową. Widać było, że jest nieszczęśliwy i chciałby brata zatrzymać przy sobie. Jednak wiedział, że dłuższy pobyt tylko jeszcze bardziej ich podzieli.
-I tak przyjadę, aru. Przepraszam.. Teraz, jeśli zechcesz.. Odprowadzę Cię do drzwi, aru..
Wymruczał prawie bez emocji. Serce mu się krajało, a nie mógł kompletnie nic zrobić.
-Chcesz coś? Znaczy do domu, aru. Jedzenie mam.. Albo pieniądze.. Cokolwiek, bierz co chcesz, aru.. Na pewno nie jesteś głodny?
On wiedział, wiedział co się działo u młodszego brata. Oficjalnie nikt o tym nie mówił, lecz przecież był jedynym państwem które wysyłało jeszcze pomoce. Poza tym to właśnie do Chin uciekano z Korei. A on zgodnie z porozumieniem musiał ścigać tych ludzi. Widział niejednokrotnie emigrantów, słyszał co się dzieje w ich kraju i niejednokrotnie obwiniał siebie, że wyrzuca ludzi proszących o pomoc do piekła z którego uciekli. Podobnie czuł się teraz - obwiniał siebie, że pozwala bratu wrócić do swojego kraju.
-Uważaj na siebie braciszku, aru.. Mimo wszystko.. przyjadę.

32Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Cze 03, 2012 6:27 pm

Go??


Gość

Jaki on uparty... Mruknął coś do siebie po koreańsku po czym znów spojrzał na brata.
- Mówiłem... nie ma potrzeby, żebyś przyjeżdżał. - Ile trzeba mówić, by załapał? Kiwnięciem głowy przytaknął bratu w kwestii odprowadzenia do drzwi i przepuścił go, alby poszedł pierwszy.
Przez kolejną chwilę milczał. Czy chcę coś? Bez sensu... Wiedział, że Chiny mu pomaga i w ogóle. Przysyła jedzenie, pieniądze... Jednak teraz to były zwykłe odwiedziny, po co ma cokolwiek zabierać?
- Na pewno nie jestem głodny. - Poza tym, jakie to ma znaczenie? Nawet jeśli był, to przecież nie powie, bo brat go zatrzyma i będzie mu coś wpychać. W jego własnym domu może brakowało wielu rzeczy, do czego się oczywiście nie przyzna, ale było to miejsce gdzie był bezpieczny. Żaden USA, czy inny naprzykrzający się i męczący kraj nie ma wstępu.
Już nie skomentował ostatnich słów brata. Uważał, że już swoje powiedział w tej sprawie. Kiedy go chciał u siebie, potrzebował nie było go. Kiedy nie chce jego obecności to ten na upartego przyjeżdża. Nie ma to żadnego sensu.

33Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Cze 03, 2012 7:56 pm

Gość


Gość

Powoli odprowadzał brata do drzwi. Naprawdę tego nie chciał.
-Może jednak? Mam obiad prawie gotowy.. Obejrzałbyś telewizję, a ja raptem 10 minut i bym Cię nakarmił, aru..
Najchętniej chciałby brata zatrzymać na kilka dni, lecz co mógł poradzić? Nawet i pół godziny byłoby dobre.
-Hyung, a wiesz.. Jakbyś został.. Mógłbym Ci pokazać wiele rzeczy, aru. Rośliny w ogrodzie strasznie urosły od twojego ostatniego.. pobytu. -Dyskretnie określił czasy, kiedy z nim mieszkał -Pamiętasz? Mam nawet te które sam posadziłeś, aru.. I bym Cię wziął nad to jezioro co zawsze. Ostatnio naprawili ten pomost z którego skakaliście do wody, aru. A pamiętasz konie? Mógłbym Cię zabrać. Zawsze lubiłeś jeździć z Mongolią, aru. Ostatnio był u mnie nawet na przejażdżce. Strzelaliśmy z łuku i no wiesz, aru.. Apropo Mongolii.. Miałem przekazać pozdrowienia od niego. Zawsze tak się martwi o Was. -'Was' czyli bliźniaków oczywiście -Biedak, chciał dzieci, to sobie braci przywłaszczył, aru..
A z Mongolią było ciekawie. Właściwie był bratem nich wszystkich, ale przez ślub z Chinami tak się przyjęło jakoby.. był jakimś byłym mężem samego Yao i przyjacielem rodziny czy coś.. A to brat!

34Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Cze 06, 2012 11:38 pm

Go??


Gość

- Powiedziałem już, czyż nie? - Kolejny raz pokręcił przecząco głową. Ile mu trzeba powtarzać? Popatrzył na brata... był bardzo przybity i wyraźnie było widać jak i słychać, że chce Koreańczyka zatrzymać przy sobie jak najdłużej. Hyung westchnął.
- Nie jestem głodny, nie martw się. Jeśli chodzi o Mongolię... to jemu też przekaż pozdrowienia. - mruknął bardziej do siebie. Czy Chiny chce go poprzez wspomnienia o rodzinie zatrzymać obok siebie? Czego to nie wymyśli... Kiedy wypowiedział słowa "....martwił o Was..." od razu skojarzył sobie Południe.
- Yao, daj sobie spokój z przekonywaniem, dobrze? - trochę to wspomnienie zabolało. Bo za jednym szły kolejne i kolejne... Począwszy od cesarstwa, po rozdzielenie, wojnę i relacje teraźniejsze.

35Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Cze 06, 2012 11:59 pm

Gość


Gość

-Przepraszam.. P-Po prostu tęsknię za Tobą, aru.. Jesteś moim słoneczk..
Pokręcił głową urywając. Chiny.. takie określenia działały jak on miał 7 lat..
-Hyung. Powiem szczerze, aru. Martwię się i tęsknie. Wszyscy się o Ciebie martwimy. Ja, Kiku, Yong, Chi.. Sun pewnie też. Mongolia, Tajlandia, Makau, Hong Kong, aru.. Nie ma Ciebie na rodzinnych obiadach, aru. Od lat 50 nie uśmiechasz się i... Nie jesteś już tym samym chłopczykiem, aru. Nie chciałbyś choć raz... Jeden dzień... Żeby było jak kiedyś, aru. Chciałbym..
Położył rękę na jego policzku. Widać było, że płacze.
-Chciałbym chociaż jeden dzień mieć swojego braciszka. Proszę, aru.. Zrób to dla mnie.. Za te kilkaset lat opieki, aru... Czy nawet twój umiłowany wódź nie naucza, że rodzina jest ważna? Że należy szanować tych, którzy się Tobą opiekują, aru?

36Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Czw Cze 07, 2012 4:53 pm

Go??


Gość

Westchnął. Ile można przekonywać o to, by ktoś został? Mając Chiny za przykład, bardzo długo można. Jednak czym starszy brat mocniej naciskał. Czym więcej wspomnień przywoływał, tym bardziej Hyung się zamykał, wycofywał, nie chciał przez to przebywać z rodziną. Zbytnio naciskali...
Kiedy Yao położył dłoń na jego policzku, momentalnie się cofnął, tak by Chińczyk nie był w stanie znów go dotknąć. Znając Chiny, mógł to odebrać jako zgodę na zostanie. Bo jaki człowiek, który zdecydowany jest wyjść cofa się, może nie tak dużo, ale jednak cofa w głąb domu? Opuścił nieco głowę, błądząc powoli wzrokiem po podłodze.
- Nie... - zaczął cicho - Nie chciałbym, żeby było jak dawniej. - po części było to kłamstwem, a po części prawdą.
- Naucza... lecz co ma to wspólnego? Nie szanuję was? Szanuję. A teraz po prostu daj mi wrócić do siebie.

37Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Cze 08, 2012 9:17 pm

Gość


Gość

Zmrużył oczy. Teraz uderzy na całkiem serio. Bez skrępowania i oporów. Skoro wciskał połowie świata tandetę i na tym zarabiał, to czemu ma nie manipulować bratem? Nawet pomimo iż go bardzo kocha. Przecież robi to dla jego dobra, prawda?
-Twój umiłowany wódź zawsze mówił, żeby robić wszystko dla rodziny i kraju, aru. O ile dobrze pamiętam obydwoje nim staliśmy się ateistami wierzyliśmy w konfucjanizm, który również głosił taką zasadę, aru. Czy ja, będąc twoim opiekunem, człowiekiem starszym, bardziej doświadczonym, aru. Powinieneś.. No wiesz.. Posłuchać mnie, aru.

38Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Wto Cze 19, 2012 10:39 pm

Go??


Gość

Wysłuchał słów brata w ciszy. Nie przerywał mu ani nic. Nawet po tym jak Chiny skończył trwała chwila ciszy. Zbierał powoli myśli. Chciał wszystko dobrze poukładać. Nie myśleć teraz o wszystkich słowach Umiłowanego Przywódcy i Wodza, ani o wspomnieniach...
- Słucham tego co do mnie mówisz. W wielu przypadkach kieruję się Twoim słowem.... Lecz czemu nie pozwolisz mi choć raz o czymś zadecydować? Według Ciebie cokolwiek zrobię jest błędne? Czy fakt... iż chcę wrócić do siebie jest czymś nieodpowiednim? - skrzyżował ręce. Był ciekawy odpowiedzi.

39Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Cze 20, 2012 2:38 pm

Gość


Gość

-Tak jest błędem, aru.
Odpowiedział szybko, bez zastanowienia. Sam przybrał postawę, jaką Hyung nie raz mógł obserwować, gdy Chiny się z kimś kłócił lub usilnie chciał postawić na swoim. Mrużył oczy, trzymał ręce na biodrach i przyjmował dość uroczą, nieznacznie obrażoną minę.
-Powinieneś spędzać czas z rodziną, aru. A nie chować się w domu. I potem jeszcze masz mi za złe, że jestem blisko z Yong'iem? Jak mam nie być blisko, skoro on, nasi bracia i siostry mnie odwiedzają, dzwonią do mnie, przychodzą na obiady, aru. A ty siedzisz w Korei zabarykadowany. Rozumiem, masz swój humor, ale.. Rodzina to rodzina.. Akceptujemy Cię takiego, jakim jesteś teraz, aru.. Ale ty też zaakceptuj, że jesteś naszym braciszkiem..

40Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pią Cze 29, 2012 9:38 pm

Go??


Gość

Yao znów przybrał tą swoją pozę, to oznaczało, że nie da łatwo za wygraną. Hyung westchnął w duchu i odwrócił spojrzenie od brata.
- Znów robisz problem z niczego. - odpowiedział mu wymijająco. Sam nie wiedział, nawet jeśli chciał iść do rodziny to i tak w domu czuł się najbezpieczniej i najlepiej. Jeśli miał się z kimś spotkać to byłby to właśnie Chiny lub Wietnam. Jedne ze "spokojniejszych" osób, z którymi da się dogadać. Osobiście nie widział problemu w tym, że woli zabarykadować się w domu i odstraszać wszystko co chce podejść. U siebie ma pewność, że nikt go nie tknie, nawet jeśli miałby przymierać głodem. Był wolny i silny, taki jaki pozostawił go Umiłowany Wódz, oraz Przywódca i teraz miałby to zmienić na rzecz spotkań przy obiedzie z rodziną? Kiepski żart...
- Akceptuję to, że jestem waszym bratem, ale nie wymagaj ode mnie biegania na wszystkie te wasze spotkania. Najlepiej jest mi u mnie nie potrzebuję tych spotkań, a wy sobie pewnie doskonale radzicie. - wzruszył ramionami, dając do zrozumienia, że wiele go to nie obchodzi.

41Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Wto Lip 03, 2012 8:33 am

Gość


Gość

Cicho westchnął, nie zamierzał łatwo odpuścić. Nawet nie zmienił swojej postawy. Tylko wzrokiem wodził po Hyung'u, a nuż go zwabi, coby na niego spojrzał. Zachowywał się tak jakby specjalnie źle rozumiał słowa brata i dostosowywał je do własnej potrzeby.
-Jeśli tak bardzo nie chcesz przyjeżdżać tutaj... Rozumiem, możesz mieć złe albo bolesne wspomnienia, aru. To mówię, mogę ja przyjeżdżać do Ciebie. Nie wiem, zabierać ze sobą innych, wiem, że Yong będzie się ba... -Już chciał powiedzieć 'będzie się bał przyjechać do Ciebie', ale urwał -Będzie... No nie będzie się czuć komfortowo, aru. -Zakończył wymijająco. Wiedział, że Hyung stwierdzi, że to dlatego, że u niego 'dobrobyt', a przecież 'Biedne Południe głoduje pod okupacją Amerykańską'.
-Ale Twoje siostry mógłbym wziąć, aru.. Wiesz, zdaje mi się, czy tylko ja z całej rodziny u Ciebie byłem?
Kiedyśtam...
-A-Ai.. -Nagle jakby go tknęło, zmieniła się jego mimika twarzy. Wyglądał teraz jak małe dziecko, które wpadło na jakiś pomysł. -J-Jak wy się chcecie zjednoczyć, aru.. Skoro nie jesteś w stanie żyć z kimś innym? Chciałbyś brata po swojej stronie, aru. Chcesz jednej wielkiej komunistycznej, pełnej dobrobytu Korei, a... Nie jesteś w stanie współżyć z innym, aru? J-Jak Ty chcesz rządzić na spółkę z bratem?! W-Wiesz, Ameryka upada obecnie... Uda się 'uwolnić twojego bliźniaka.. -'Troszeczkę' zaczął podkolorowywać wszystko -Będzie tylko jedna Korea, tak... I co, aru? Będziesz tak nieprzystosowany do życia z kimś innym, że pozbędziesz się bliźniaka..?

42Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Lip 08, 2012 1:05 am

Go??


Gość

Specjalnie unikał spojrzenia brata. Wodził nim gdzieś po ścianach, podłodze.. Wszędzie gdzie się dało, specjalnie nie unosząc głowy, ani nie zmieniać pozycji.
- Możesz zaakceptować to, że nie chcę aby cała zgraja mi się do domu wciskała? Myślisz, że czemu nie zezwoliłem na ambasady np. Wietnamu u siebie w Pjongjangu...? Jest u Południa i niech tak zostanie. - westchnął.
- Yong? Niekomfortowo? Czemu nie skończyłeś zdania? Przecież z kontekstu wiem, że chciałeś powiedzieć "bał". Wyjaśnij mi jeszcze CZEGO się on boi? Przecież on doskonale wie, że póki nie drażni to nic mu nie zrobię. - przeniósł ciężar ciała na jedną nogę i nadal uparcie nie chciał spojrzeć w oczy bratu. Jednak następne słowa Yao go nieco zaniepokoiły.
- K-kiedyś... - zająknął się, ale zaraz potem chrząknął udając, że to niby przez problem z gardłem zająknął się - Kiedyś dzieliłem z nim kraj. Teraz w swojej połowie jestem sam. Nie muszę nikogo u siebie gościć. Nie muszę do nikogo jeździć. Jednak jeśli będzie trzeba będę dzielić z Yong'iem kraj, dom... i pewnie pokój. - Choć to ostatnie dość niechętnie powiedział. Trzeba przyznać... Hyng boi się bliskości innych, ale to nie oznacza, że dzień, czy dwa dni po zjednoczeniu Korei pozbędzie się brata, o którego walczy tyle już lat.
- Jednak nic nie zmienia faktu, że cieszą mnie wieści o upadku Ameryki.

43Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Lip 08, 2012 1:02 pm

Gość


Gość

-Ty tylko o jednym, aru. Ameryka, Ameryka, Ameryka.. Zrozum, Ameryka nawet nie wie GDZIE Ty leżysz, KIM Ty jesteś i CO Ty robisz, aru. Kompletnie go nie obchodzisz, a gdy dowiedział się, że testujesz rakiety to... grał sobie, aru. Rozumiesz to?
Chwilę żałował, że tak wybuchnął. Wiedział, że brat się o to będzie rzucać, więc nie dał mu od razu odpowiedzieć, tylko zaczął mówić dalej.
-Yong się boi. Że go pobijesz, że mu coś zrobisz, aru. Że ograniczysz jego wolność, albo zmusisz go do tego, na co nie ma ochoty. On lubi swój kraj, swoją wolność słowa, nowoczesność i kontakt ze światem. Owszem, nie pochwalam tego pierwszego, ale on... Taki już jest, aru. Wybacz braciszku, ale ja tez nie mógłbym żyć z Tobą. Potrzebowałbym swoich pieniędzy, nowoczesności i handlu, którego... u Ciebie nie ma. Mimo iż jestem zgodny z komunizmem, prawda? Ale różnię się od Ciebie, aru. I nie mógłbym żyć tak samo. A teraz pomyśl o Yong'u... On jest demokratą i kocha to wszystko.
Podszedł do brata. Położył rękę na jego ramieniu.
-Chyba mylą mi się słowa, wybacz, aru. I zgłodniałem. Zjesz coś? Obaj ochłoniemy.

44Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Lip 08, 2012 3:17 pm

Go??


Gość

- Hajima, Yao! - nieco się uniósł, jednak od razu wziął głębszy wdech aby się uspokoić. Mimo wszystko nadal starał się trzymać nerwy na wodzy. Przygryzł nieco dolną wargę słysząc co Chiny mówi Yong'u. Nie wierzył w to co mówił starszy brat.
- Gdybym miał szansę z nim... - na chwilę zamilkł. Dlaczego niby miał się tłumaczyć? Wziął kolejny głębszy wdech i od razu zmienił ton wypowiedzi na bardziej stanowczy i odpychający zarazem. - Skoro jestem takim złym bratem i krajem. Skoro nie da się ze mną żyć. To czemu mnie nie zostawicie w spokoju? Nie potrzebuję żadnej Twojej pomocy, ani Yong'a obok siebie. Po prostu dajcie mi wy wszyscy błogi spokój. Nie widzę większego powodu, przez który Yong tak się mnie boi. Jednak jeśli jest taki "ostrożny" to bardzo proszę. Nie potrzebuję go u siebie, niech gnije w swojej demokracji. - wiedział, że bez pomocy z zewnątrz, bez wsparcia Yao zbyt długo nie pożyje. Wciąż miał w pamięci makabryczne w skutkach lata 1994-98. Sam nie do końca wiedział czemu, ale skłamał także przed sobą odnośnie Południa.
- Anio, lepiej będzie jak wrócę do siebie.... - ...i więcej tu nie przyjdę. dodał w myślach i zrobił parę kroków w stronę drzwi.

"Hajima" to po koreańsku "przestań", tak dla jasności. ^^

45Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Lip 09, 2012 11:17 am

Gość


Gość

Nie wiedział jak ma mówić do brata. Owszem, jego również poniosło, ale zachowanie Hyung'a odrobinę go przeraziło. Wziął kilka oddechów.
-Pytasz się, czemu nie zostawimy Cię w spokoju? Bo jesteś naszym bratem i martwimy się o Ciebie, aru.
Rzucił dość spokojnie, próbując kontrolować swój oddech i emocje.
-Yong Cię kocha. Tylko się boi, że ty zamiast go po prostu kochać, wolisz skupiać się na innych rzeczach, rozumiesz? On nie chce twojego państwa, czy czegokolwiek, on chce brata tak jak i ja, aru.
Stwierdził, że wystarczy. Więcej się nie odezwał. Jedynie skłonił się delikatnie przed bratem, jakby pokazując mu, że jeśli naprawdę chce iść, to go nie będzie zatrzymywać.

46Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Nie Lip 29, 2012 5:14 pm

Go??


Gość

- Szkoda tylko, że okazujecie swoją miłość braterską w tak... Nachalny i specyficzny sposób, jak Yong poprzez strach.
Skłonił się tak jak to wypadało na pożegnanie, ale też i na przywitanie. Mruknął jeszcze coś do siebie na temat tego, żeby Yong spróbował coś zrobić, a nie kończyło się tylko na "chcę brata", bo sam Północ nic tu nie zdziała.
Gdyby nie wcześniejsze próby zatrzymywania przez Yao, już dawno byłby w drodze do domu... Natomiast teraz jedynie skierował się do drzwi, wyszedł ze swego rodzinnego domu. Czuł wewnątrz siebie jakieś dziwne poczucie winy. Jednak starał się to jakoś zamaskować, oszukać sam siebie, bo jeśli chodzi o sam wyraz twarzy to on nie zdradzał nic.
Nie obejrzał się, lecz w duchu miał nadzieje, że brat pójdzie za nim, lub cokolwiek zrobił. Żeby Północ samodzielnie wyszedł z jakąśkolwiek inicjatywą pogodzenia, albo przeprosin to trzeba by go mocno, acz w odpowiedni sposób docisnąć... Jednak w normalnych okolicznościach to trzeba się domyślać o co mu chodzi.
Hyung może nawet i nie do końca świadomie, tylko odruchowo nie skierował się prosto do domu. Tylko oparł o jedno z drzew, zaraz potem siadając pod nim. Było to jedno z drzew, za którymi chował się z Yong'iem, kiedy coś zmajstrowali, albo po prostu tak dla psikusa się tam ukrywali.

47Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Sie 01, 2012 2:03 pm

Gość


Gość

Spuścił głowę. Nie wiedział jak odpowiedzieć bratu, który ujął go dosadnie. Był nachalny, fakt. Jednak wiedział, że często przy rodzeństwie trzeba naciskać tak długo, aż się złamie.
Na ukłon brata sam się schylił. Już wcześniej pożegnał go w ten sposób, jednak wolał powtórzyć. Oczywiście, był starszy od Hyung'a, ponadto nawet jeśli w relacjach rodzinnych byli sobie równi jako bracia, to pod pewnym względem Yao był opiekunem Północy, więc naturalnie, zgodnie z zasadami jego ukłon był bardziej skinieniem głową.
Nie poszedł od razu za bratem. W głębi duszy wiedział, że on tak szybko nie odjedzie. Chciał spróbować innej metody przemówienia do brata. W domu łatwo się ogarniał. Wszystko było na swoim miejscu. Nawet jeśli leżało gdzieś od kilkuset lat, to i tak zawsze wiedział, gdzie co jest.

-Lubiłeś to drzewo..
Rzucił od razu gdy stanął obok brata. Wiedział, że go tu znajdzie. Wszak znał przyzwyczajenia Azjatów jak nikt inny.
-Łap, aru.
Nawet nie zdążył bratu dobrze odpowiedzieć jak rzucił do niego... Małą miękką zabawką, coś al'a panda ze szmatek. Tak, wygrzebał ją. I tak, on trzymał takowe zabawki, nawet pomimo że wszystkie pokolenia już dawno z nich wyrosły.

48Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Sie 01, 2012 2:48 pm

Go??


Gość

Oparł się z westchnięciem, spojrzał w górę, na liście, gałęzie i przebijające się gdzieś między nimi niebo. Gdzieś w głębi rozumiał czemu brat jest taki nachalny, ale nadal go to irytowało. Przetarł twarz dłońmi i zamknął oczy. To samo było z Yong'iem. Wcześniej normalnie się dogadywali, a teraz Południe się go boi. A przecież wiadomym jest, że bez prowokowania ze strony amerykańskiej, czy południowo-koreańskiej, Północ zbyt wiele robić nie będzie. Gdy usłyszał o tym, że Południe się po prostu boi, zabolało go to. Ale starał się tego po sobie nie okazywać, do tego irytujące naciskanie ze strony Chin. Miał dość, zirytował się i zarówno zdenerwował sam na siebie. Wziął głębszy wdech, kolejny... i tak kilka razy. Mimo wszystko szybko się raczej uspokajał. Nawet nie zauważył, że brat do niego podszedł. Z zamyślenia wyrwały go dopiero słowa Chin. Odwrócił głowę by na chwile spojrzeć na niego, jednak szybko ją opuścił.
- Może i lubi... po co mi to? - nawet nie zdążył odpowiedzieć do końca, kiedy w jego rękach wylądowała zabawka. W prawdzie jako tako rozpoznawał tą szmaciankę, ale nie rozumiał po co Yao mu ją przyniósł.

49Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Sro Sie 01, 2012 3:33 pm

Gość


Gość

Przysiadł się do brata z cichym westchnięciem. Nie patrzył jednak na niego, lecz przed siebie na las.
-Lubiłeś się bawić z Yong'iem, aru. Raz się pokłóciliście o pluszaka. Wcześniej bawił się nim Japonia, potem Wietnam, aru. Ale Was była dwójka, rozumiesz.. Wszystko musiałem mieć podwójnie.. Ubranka, łóżeczko.. Ale tą zabawkę gdzieś wyciągnęliście. Uroczo, prawda, aru?
Mówił tak, jakby w ogóle nie zdarzyło się to, co było w domu. Spokojnie, z nutką radości.
-Hong Kong i Tajwan już wyrośli.
Nic więcej nie powiedział. Wolał poczekać na działanie umysłu Korei.

50Okolice Pekinu - dom Chin - Page 2 Empty Re: Okolice Pekinu - dom Chin Pon Sie 13, 2012 9:06 pm

Go??


Gość

Wsłuchał się w to co mówi brat, patrząc na szmaciankę.
- Do czego właściwie zmierzasz? - zapytał wprost. Miał jakieś swoje domysły, ale jednak wolał wiedzieć o co właściwie bratu chodzi. Żeby nie było kolejnych nieporozumień. Pamiętał, że zawsze, jako dziecko, siedział z Południem i nie odstępował na krok. Mimo kłótni zawsze za nim łaził. Zamyślił się, nadal wpatrując w zabawkę. Lecz tym razem dość nieobecnym wzrokiem.
Ciekawe czy dalej byśmy mogli obok siebie tak siedzieć, jakbyśmy się spotkali... Tak jak dawniej, ale... on się boi... Czyli raczej trzymałby się z dala.
Przeniósł spojrzenie ze szmacianki na trawę przed sobą. I jednym ruchem ręki i bez słowa podsunął bratu zabawkę, by ten ją wziął.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 4]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach