- Malediwejczycy.
Powtórzył raz jeszcze, żeby mu się w pamięci utrwaliło. Kiwnął sam sobie głową. Nie mylił się!
- No jak to czemu? Stolica to miasto królów, nie? Tutaj skupia się władza, najważniejszy ośrodek w państwie... na dzień dzisiejszy uznałoby się bardziej, że to mózg państwa, ale kto jeszcze tysiąc lat temu wiedział, że to mózg, a nie serce jest centrum, ech?
Rozmowy stawały się trochę poważne. Scottie nie lubił takich tematów. Chociażby przez sam fakt, że przy dłuższych wypowiedziach mieszały mu się myśli, a zaraz za nimi język. A to sprawiało, że nie mógł się odpowiednio wysłowić.
- Idziemy. - Objął ją w ten sam sposób, co wcześniej, bardzo protekcjonalnie, jakby się bał, że ucieknie mu gdzieś w krzaki i tyle będzie ją widzieć. - Nie będziemy się wracać, tylko o, tutaj prosto... i potem dookoła zamku. Aye?
Powtórzył raz jeszcze, żeby mu się w pamięci utrwaliło. Kiwnął sam sobie głową. Nie mylił się!
- No jak to czemu? Stolica to miasto królów, nie? Tutaj skupia się władza, najważniejszy ośrodek w państwie... na dzień dzisiejszy uznałoby się bardziej, że to mózg państwa, ale kto jeszcze tysiąc lat temu wiedział, że to mózg, a nie serce jest centrum, ech?
Rozmowy stawały się trochę poważne. Scottie nie lubił takich tematów. Chociażby przez sam fakt, że przy dłuższych wypowiedziach mieszały mu się myśli, a zaraz za nimi język. A to sprawiało, że nie mógł się odpowiednio wysłowić.
- Idziemy. - Objął ją w ten sam sposób, co wcześniej, bardzo protekcjonalnie, jakby się bał, że ucieknie mu gdzieś w krzaki i tyle będzie ją widzieć. - Nie będziemy się wracać, tylko o, tutaj prosto... i potem dookoła zamku. Aye?