Scottowi bardzo by to odpowiadało. Gdyby Francis sprzątał mu, prał i gotował, a sam musiałby odwdzięczać się tylko, a może aż, sprawnym działaniem w nocy, byłby szczęśliwszy niż kiedykolwiek.
- Aye. - Uśmiechnął się pod nosem nie otwierając oczu. - Albo jak będą... jakieś problemy, cobym komuś miał przylać.
Tak byłoby jeszcze lepiej. Najeść się, pobić się z kimś, a potem ulżyć sobie w inny sposób. Jak za starych, dobrych lat.
Mruknął twierdząco na kolejne słowa przyjaciela. Pójdzie, pójdzie, może pójść drugi. Uznał, że kto jak kto, ale Francis będzie mizdrzył się w łazience tyle czasu, że Scottie zdąży sobie odpowiednio odpocząć.
Nie protestował, gdy Francuz całował go po rękach. Gdy skończył, naciągnął na siebie kołdrę, żeby przypadkiem nie zmarznąć.
Scott nie tylko nie dołączył do Francisa w łazience, ale chwilę później przez zmęczenie i przyjemne ciepło łóżka, zasnął.
- Aye. - Uśmiechnął się pod nosem nie otwierając oczu. - Albo jak będą... jakieś problemy, cobym komuś miał przylać.
Tak byłoby jeszcze lepiej. Najeść się, pobić się z kimś, a potem ulżyć sobie w inny sposób. Jak za starych, dobrych lat.
Mruknął twierdząco na kolejne słowa przyjaciela. Pójdzie, pójdzie, może pójść drugi. Uznał, że kto jak kto, ale Francis będzie mizdrzył się w łazience tyle czasu, że Scottie zdąży sobie odpowiednio odpocząć.
Nie protestował, gdy Francuz całował go po rękach. Gdy skończył, naciągnął na siebie kołdrę, żeby przypadkiem nie zmarznąć.
Scott nie tylko nie dołączył do Francisa w łazience, ale chwilę później przez zmęczenie i przyjemne ciepło łóżka, zasnął.