Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

 » Francja » Dom Francji

Dom Francji

2 posters

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 14 ... 27  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 27]

1Dom Francji Empty Dom Francji Pon Cze 04, 2012 8:16 pm

Francja

Francja

Dom znajduje się oczywiście w Paryżu. Może wydawać się za duży jak na miejsce dla jednej osoby ale w końcu nie mieszka tam zwykła osoba ale Francja. Wnętrza w stylu francuskim zawsze wyglądają pięknie, luksusowo, czarująco i bardzo elegancko. Dokładnie tak wygląda w środku dom Francisa. Jest pełen blasku i przepychu ale pozostaje przy tym bardzo ciepły i przytulny. Można spotkać się w nim z eleganckimi, szykownymi dodatkami, które stwarzają szczególnie luksusowy klimat. Do drzwi prowadzi ścieżka wijąca się jak wąż między zadbanymi krzakami róż. Po wejściu do środka od razu rzuca się w oczy drewniana podłoga z równiutką jodełką. Znajdując się już w środku mamy przed sobą stosunkowo krótki korytarz. Zaraz po prawej stronie znajduje się ozdobna szafka z jasnego drewna a nad nią sporych rozmiarów lustro. W kącie stoi drewniany wieszak, na płaszcze, który służy również jako stojak na parasole. Ściany są utrzymane w jasnych barwach, podobnie jak w większości pomieszczeń. Jeśliby zrobić kilka kroków wzdłuż korytarza nie powinny umknąć naszej uwadze liczne zdjęcia powieszone na ścianie w równych odstępach, oprawione w zdobione ramki. Już z tego miejsca otwiera się przed nami zapraszająca wszystkich gości, efektowna przestrzeń salonu. W centrum stoi wygodna kanapa a tuż przy niej dwa fotele. Wszystko pokryte piękną tkaniną z motywem różny na jasnym tle. Oprócz tego oczywiście wielki, marmurowy kominek, stoliki, etażerki, malowane komody i wiele innych. Sprzęty są lekkie ale i bardzo starannie udekorowane, na przykład złotymi rączkami, klamkami i zamkami. W pomieszczeniu roi się od bibelotów: butelki po perfumach, pamiątkowe zdjęcia w dekorowanych ramkach, pozytywki, świeczniki, lustra w ozdobnych ramach, porcelanowe figurki czy ozdobne naczynia. Salon stanowi jedno pomieszczenie z kuchnią, która oddzielona jest jedynie szklanymi drzwiami. W kuchni widzimy za to murowane ściany i drewniane meble. W górnych szafkach pojawiają się szklane okienka. Posadzka układa się w charakterystyczną, czarno-białą, francuską szachownice. Na środku kuchni stoi drewniany stolik z kilkoma krzesłami do użytku codziennego. Od święta używa się jadalni, która nie jest oddzielona od kuchni nawet drzwiami a złoconym łukiem. Ściany są w kolorze cappucino. Dokładnie ten sam kolor mają obicia mebli. Nad wielkim, drewnianym stołem wisi, efektowny żyrandol. Na dole znajduje się jeszcze mała łazienka. Pierwsze co rzuca się w oczy to olśniewająca biel kafelków i wielkie lustro nad umywalką w ozdobnej, srebrnej ramie. Srebrne są też wszystkie dodatki. Wracając do salonu po spiralnych schodach możemy wejść na drugie piętro lub wyjść do ogrodu. Gdyby jednak wejść po schodach od razu można podziwiać portrety historycznych postaci francuskich. Takich jak Naoleon Bonaparte, którego portret jest zdecydowanie najbardziej okazały, Joanna D'Arc i liczni władcy Francji. Na górze jest jedna główna sypialnia, kilka pokoi gościnnych i wielka łazienka. Sypialnia zupełnie inaczej niż reszta pomieszczeń, utrzymana jest w odcieniach czerwieni i brązów. Głównym meblem jest naprawdę sporych rozmiarów, podwójne łóżko na środku sypialni. Meble z ciemnego drewna również są ozdobnie rzeźbione a ich części złocone. Przy oknach znajdują spore zasłony, w kolorze gorącej czerwieni. Jedynie zasłonięcie nimi okna wystarczy aby w sypialni zapanowała ciemność rozświetlona jedynie bladym blaskiem pochodzącym od świeczek i lampek nocnych. Aby dodać jeszcze więcej elegancji temu zmysłowemu wnętrzu nad łóżkiem zawieszona baldachim. Przez to sypialnia Francji wygląda jakby należała do królewskiej rodziny. Łazienka na górze jest bardzo podobna do tej na piętrze niżej ale różni się wielkością i ogromną, owalną wanną w centrum. Nawiązuje ona kobiecych kształtów, które Francuzi szczególnie sobie umiłowali przy tworzeniu wnętrze w swoim stylu.

Słońce właśnie zachodziło a powietrze robiło się coraz chłodniejsze. W domu Francisa panowało jednak przyjemne ciepło a w powietrzu unosiły się cudowne zapachy. Tak, Francuz spodziewał się gościa i zamierzał powitać go najpiękniej jak tylko mógł. Pragnął uraczyć go smakiem francuskich dań upoić płynną miłością, czyli winem. Francuski kucharz czuł się w swojej kuchni bardzo swobodnie. W garnkach coś się gotowało a jedzenie na patelni skwierczało. Przyodziany w fartuszek, w którym wyglądał niewiarygodnie seksownie, doskonale radził sobie z tym wszystkim nucąc coś wesoło pod nosem. Nie mógł już doczekać się przybycia gościa, który z pewnością pochwali jego kulinarne działa sztuki a może i nie tylko...

2Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 04, 2012 9:28 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Czy Scott miał ochotę przyjeżdżać do Francji? Niekoniecznie. Raz, że cholernie daleko, dwa, że podróż samolotem nieprzyjemna, a pociągiem długa. Autobus w ogóle nie wchodził w grę jako najmniej komfortowy środek transportu. Co mu zostało? Samochód.
Własny posiadał, oczywiście, nawet niejeden, ale ten, który akurat był pod ręką, odmówił współpracy. Dodatkowo ceny paliw go przerażały. Cóż więc zrobił Scott? W swej zaradności wymusił od własnego rządu samochód służbowy, a całą wyprawę okrzyknął mianem równie służbowej, za którą powinien dostać zwrot kosztów podróży, a nawet zapłatę. W końcu mieli polepszać stosunki szkocko-francuskie, czyż nie? Samochód jak najbardziej się należał.
Zajechał więc nowiutkim, ciemnym suvem i zaparkował na trawniku Francji, bo nie miał gdzie. Grunt, że nie przejechał mu róż. Wysiadł, trzasnął drzwiami, zamknął pojazd przyciskiem na kluczykach i spojrzał na dom przyjaciela opierając ręce na biodrach. A więc ostatecznie dotarł.
Spodziewał się co najmniej komitetu powitalnego po długiej, ciężkiej podróży. Nie zobaczył żywego ducha. Poniekąd rozczarowany ruszył do drzwi. Otworzył je z rozmachem.
- Francis, łajzo! Jestem!

3Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 04, 2012 10:24 pm

Francja

Francja

Pośród tych wszystkich dźwięków z kuchni trudno było cokolwiek usłyszeć a jednak Francji, który był w swoim naturalnym środowisku, udało się to. Zgasił gaz pod patelnią i poszedł przywitać gościa. Był podekscytowany, bo czekał już bardzo długo.
-Scottie?- Uniósł brew widząc otwarte na oścież drzwi.
-Nie nauczyli cię pukać albo używać dzwonka?- Podszedł bliżej i wskazał na niewielki przycisk tuż obok drzwi.
-Eh, wszystko jedno. Wejdź, proszę!- Usunął mu się z drogi i poprawił swoje zadbane, związane w kucyk włosy z rozmarzonym wyrazem twarzy.
-Mon ami?- Położył mu jeszcze rękę na torsie zatrzymując Szkota.
-Nie wytarłeś butów, oui?- Powiedział to z wielkim rozczarowaniem co świadczyło o tym, że Francuz nie chciał odpowiedzi na to pytanie a po prostu stwierdził to co było bardzo przewidywalne.
-Trudno, posprzątam później. Wejdź proszę...- Zabrał od niego rękę i kiedy Scott wchodził rzucił tylko okiem na jego buty czy aby nie naniesie mu piachu, błota czy bóg wie czego. Zdziwieniem było to, że jednak jego buty wydawały się w miarę czyste. Francuz spojrzał przed dom w nadziei, że zobaczy czym jego gość przyjechał. Zobaczył samochód zaparkowany na jego trawniku i o mało co nie dostał ataku serca.
-Oh la la! Coś ty zrobił!?- Złapał się za głowę nie dowierzając w to co widzi. Było słychać histerię w jego głosie.
-Mon dieu! Mój trawnik! Wiesz ile czasu wymaga dbanie o niego!?- Chwycił go za ramiona i zaczął nim histerycznie potrząsać.
-Powiedz tylko, że nie zniszczyłeś róż... - Pociągnął nosem i zrezygnowany i oparł się o tors Szkota.
-Powiedz a będę skłonny ci wybaczyć.- Rzadko się zdarzało żeby któryś z gości zaproszonych przez Francuza narobił tyle szkód, a to był dopiero początek wieczoru. Chociaż naprawdę cieszył się na przybycie Szkota teraz wątpił w to czy słusznie uczynił.

4Dom Francji Empty Re: Dom Francji Wto Cze 05, 2012 9:50 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Jeśli mogę prosić... staraj się na przyszłość nie pisać czynności za drugą osobę, dobrze?

Całe szczęście nie musiał długo czekać na pojawienie się Francisa. Poziom jego irytacji pewnie wzrósłby znacząco, gdyby okazało się, że sam się musi powitać i rozgościć. Jak dobrze, że Francja nie należał raczej do takich osób.
- Aye, je... - Nie dokończył. Ba, nawet musiał opuścić ręce, wyciągnięte w celu przytulenia Francisa. Smakiem też musiał się obejść w przypadku całowania w policzki na powitanie, jak to się u niego utarło. Nawet się zdziwił. W negatywnym sensie.
Ze Scottem trochę jak z dzieckiem, być może nawet zdawał sobie z tego sprawę. Ale cóż poradzić, gdy nastrój okrutnie mu się psuł, jeśli nie dostawał tego, co chciał? Ostatnio zbyt wiele spraw szło nie po jego myśli. Sądził, że przynajmniej Franek się postara, ale... ale nie.
Zmarszczył Brwi widząc, jak ten pokazuje mu przycisk koło drzwi.
- To nie mogę już wejść bez pytania, e-ech? - Sarknął pod nosem. - Taki z ciebie przyjaciel, ż-że muszę na specjalne pozwolenie czekać?!
Poczuł się trochę urażony. Bo przecież oświadczył po wejściu, że owszem, dotarł, jest cały i obecny w progach domu. Gdyby wśliznął się jak złodziej, sprawa byłaby inna.
Nie narzekając jednak dłużej i puszczając mimo uszu słowa o brudnych butach przeszedł dalej, jak go Francis poprosił. Skąd mógł wiedzieć, że najgorsze dopiero przed nim?
- C-co, cholera..? - W pierwszej chwili w ogóle nie wiedział, o co Francuzowi chodzi. Trawka jak trawka, skoro nie ma zwierząt, które mogłyby ją zjeść, jest Szkot, który może spożytkować ją w inny sposób. - G-gdzie niby miałem zaparkować, ech?! Na ulicy zostawić?!
To się w głowie nie mieściło. Dodatkowo Francis zaczął histeryzować, a przecież to Scott jest tym, który ma prawo się denerwować. Prawda? Nie miał oczywiście pojęcia, ile czasu zajmuje Francji ogród.
- Kózkę puść, w-wygryzie ci wszystko, ghhh... - Rzucił mu jeszcze dobrą - w swoim mniemaniu - radę. Ogarnął go ramionami, w końcu mogąc przytulić na powitanie, gdy ten się do niego zbliżył.
- Toż wszystkie róże są na miejscu, nie? Uważałem. - Zrobił na pozór dumną minę, zadowolony z siebie. Taaak, akurat uważał...

5Dom Francji Empty Re: Dom Francji Wto Cze 05, 2012 8:53 pm

Francja

Francja

W rzeczywistości ogromną radość w sercu Francisa rozpalała perspektywa przybycia Scotta na zapowiedziane spotkanie. Francuz chciał wypaść jak najlepiej i chociaż zwykle na pierwszym miejscu stawiał swoje zwyczaje, tym razem tak usilnie próbował ukryć swoją ekscytacje, że chwilowo zeszło to na dalszy plan. Udawał niewzruszonego ale najchętniej od razu otuliłby go ramionami i powitał należycie. Kiedy witał się z nim w ten sposób przy ludziach, Szkot wydawał się niezbyt zadowolony z tego faktu. Dlatego Francis starał się trzymać dziś ręce przy sobie. Zależało mu żeby wypaść doskonale ale chyba nie wszystko przewidział. Już od progu wszystko szło nie tak jak to sobie wyobrażał. Rada przyjaciela związana z dbaniem o trawnik w tak prymitywny sposób wyprowadziła go nieco z równowagi. Nie był wystarczająco silny aby utrzymać tak wiele emocji na wodzy. Zmarszczył czoło i otworzył już usta aby skarcić gościa za to jak lekceważył rzecz tak bliską francuskiemu sercu. Jednak z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk, gdyż poczuł nagle jak ciepłe ramiona przyjaciela otulają go przyjemnie. Ten czuły, serdeczny gest wzruszył go dogłębnie. Teraz już Francuz nie próbował nawet walczyć za sobą.
-Scottie...- Szepnął cichutko nie mogąc jeszcze przez dłuższą chwilę wyjść z zachwytu. Kiedy zaczął odzyskiwać kontakt z rzeczywistością jego ręce zaraz podniosły się aby również uściskać drogą mu osobę.
-Scott! Gdzie się podział mój savoir-vivre?- Powiedział już bardziej przytomnym głosem ściskając go mocno. Kiedy się od niego oderwał ujął w dłonie jego twarz i zaczął całować w oba policzki kilkakrotnie. W końcu powitał go jak powinno się witać przyjaciela.
-Mon ami! Trawnik nie jest najważniejszy. Ważne, że w końcu jesteś.- Odstąpił od niego i rzucił smutne spojrzenie w stronę samochodu Scotta.
-Chociaż jednak mogłeś zaparkować na parkingu ulicę dalej i dojść ten kawałek.- Przyciszył głos jakby nie do końca chciał być usłyszany przez rozmówcę. Po chwili przeniósł jednak wzrok z powrotem na Scotta uśmiechając się już ciepło i życzliwie. Z chęcią jeszcze poprzytulałby się z nim nieco dłużej ale w końcu jego przyjaciel miał czuć się dziś komfortowo.
-Zechcesz wejść dalej?- Wskazał delikatnie ręką salon rozpościerający się na końcu korytarza, uśmiechając się wciąż uroczo. Teraz już nie krył swojej radości, która rosła z każdą sekundą. Francuz miał przecież już niedługo zaskoczyć Szkota swoją niespodzianką.

6Dom Francji Empty Re: Dom Francji Nie Cze 10, 2012 10:10 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Mimo powszechnej opinii i pewnie stwarzanych pozorów, Scott jakoś szczególnie nie stronił od wszelkiego rodzaju przytulanek. Oczywiście, co za dużo to niezdrowo, ale kto pierwszy pchał się z łapami na powitanie? Dodatkowo każda osoba pijąca ze Szkotem powinna wiedzieć, że po procentach będzie wyprzytulana i wymiziana, niezależnie od płci i wieku. Chyba, że akurat wybuchnie burda - wtedy może zbierać zęby z podłogi.
Widział też, że i tym razem przytulanie wyszło mu na dobre, bo zdołał odegnać ten nie rokujący dobrze na przyszłość wykrzyw z francuskiej twarzy.
Ucieszył się nawet, bo co by zrobił, gdyby Francuz nagle pogonił go ze swojego domu i kazał wracać do kraju? Scottie pewnie wykonałby polecenie wcześniej mówiąc parę przykrych słów, których by później żałował. Całe szczęście, na razie się na to nie zapowiadało.
- Nie wiem - Odpowiedział na pytanie Francisa, które chyba miało pozostać retoryczne. Mógłby podzielić się dalszymi przemyśleniami na temat francuskiego zachowania i wychowania, ale w obliczu następujących pocałunków jakoś mu się odechciało.
- Mhm... zaparkować tam i lecieć, jak ten idiota, huuuh? - Czy po to przemierzał tyle kilometrów autem, by teraz jeszcze nadrabiać kilometry w nogach? - Toż nic trawce nie będzie - zmarszczył Brwi. - Odrośnie, nie? Aye, aye... już idę.
Nie ściągał butów z nóg. Bo kto to widział, żeby coś takiego robił Brytyjczyk?

7Dom Francji Empty Re: Dom Francji Nie Cze 10, 2012 4:55 pm

Francja

Francja

-Parking wcale nie jest tak daleko, mon ami.- Zamknął drzwi i poprowadził gościa wgłąb domu. Jednak dorzucił swoje pięć groszy. Po prostu chciał aby jego było na wierzchu. Mógł sobie pozwolić na takie zachowanie. Bywał niekiedy uparty ale zazwyczaj potrafił zachować swoje racje dla siebie aby tylko uniknąć niepotrzebnego konfliktu, który zmąciłby jego relacje z inną osobą.
-Na dzisiejsze spotkanie przygotowałem coś wyjątkowego. Mam nadzieję, że ci się spodoba.- Uśmiechnął się zadowolony. Jego serce naprawdę rozpalała nadzieja na szczególnie udany wieczór w towarzystwie przyjaciela. Wierzył, że jego wysiłki zostaną docenione. Wprowadził Scotta do salonu. Ani na chwilę nie tracił swojego entuzjazmu. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej. Pierwsze gwiazdy rozświetlały już niebo, które było doskonale widoczne przez wielkie okna salonu. Był tam nawet srebrny księżyc, który zaglądał nieśmiało do środka. W centralnej części salonu stał okrągły stolik idealnie przygotowany do kolacji dla dwóch osób. Był przykryty białym obrusem. Na nim stały talerze w prostych geometrycznych kształtach. Na talerzach Francis ułożył białe, materiałowe serwety, spięte ozdobnymi spinkami. Pod talerze podłożył dwie czerwone, filcowe podkładki w kształcie serca. Obowiązkowo sztućce musiały być srebrne i wypolerowane na błysk. Nie brak było takich ozdobnych elementów jak mniejsze i większe foremki do wykrawania ciastek, w które włożone były małe świeczki do podgrzewaczy. Nie można było pominąć także butelki wina przewiązanej białą, materiałową serwetką a tuż obok wąski, wysoki, kryształowy wazon z kilkoma czerwonymi różami. Wracając do wina, skoro ten wspaniały trunek nie został pominięty to także i kieliszki do niego musiały być obecne w tej znakomitej kompozycji. Na środku stołu stał duży świecznik z czterema białymi świeczkami, których blade światło padało leniwie na całą dekoracje.
-Ach! Jak pięknie!- Francuz podszedł do okna zafascynowany czarującym widokiem rozgwieżdżonego nieba. Po chwili odwrócił się do gościa.
-Wybacz.- Uśmiechnął się przepraszająco i podszedł do stolika uradowany.
-Voila!- Rozłożył ręce demonstrując swoje niesamowite dzieło, które miało zaskoczyć Szkota. Może troszkę zbytnio się postarał dobierając tyle dodatków z motywem serca ale to wszystko było doskonale przemyślane przez Francuza.
-Usiądź proszę, mon ami. Za chwilę podam tomates farcies.- Z rozmysłem użył francuskiej nazwy potrawy, którą zmierzał zaserwować jako przystawkę. Pragnął by zabrzmiało to troszkę tajemniczo.

8Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 11, 2012 11:36 am

Szkocja

Szkocja
Admin

- Aye, aye... - Jego słowa były ostatnimi! Co prawda nie wnosiły wiele, po prostu Scott chciał uciąć to wszystko. Nie rozumiał całego cyrku, który Francis zrobił o trawnik. Ot, trawnik jak trawnik... Scott miał tylko rabatkę z kwiatami za domem. Ogólnie opiekowała się nią sąsiadka, ale czasem pielił, gdy ta obiecała mu dobry obiad. Ale do chwastów też nic nie miał. W końcu nawet jeden taki stał się jego kwiatem narodowym.
Co nie zmieniało faktu, że zdziwiła go reakcja o głupią trawkę. Trawa ma służyć, nie wyglądać. Zupełnie jak kobieta.
Potarł się po czole i poszedł posłusznie za Francisem. Na widok przystrojonego stolika zdziwił się bardziej, niż było wskazane.
- M-mogłeś mówić wcześniej, że masz randkę. Nie ma problemu, wyjdę se na miasto i wrócę rano. Do której tu macie puby otwarte?
Chyba trochę się zgrywał, bo przeczuwał, że Francis może wymyślić coś... niecodziennego, delikatnie mówiąc. Scott nie należał do osób przesadnie kulturalnych, gdy sytuacja tego nie wymagała, a przy dawnym przyjacielu nie będzie się hamował, prawda? Przewidywał, że cały ten pięknie zastawiony jak dla pary zakochanych stół niedługo będzie wyświniony przez niego samego na wszelkie możliwe sposoby. Uśmiechnął się do siebie, gdy przez myśl mu przeszło, że może specjalnie, na złość Francisowi, jeść jak jeszcze tysiąc lat temu w dziczach Highlands, czyli jak przysłowiowa świnka.
Wiedział jednak, że będzie to zbyt wielka obraza majestatu, a nie miał intencji robić sobie z Francji wroga.
- Cokolwiek. - Mruknął, siadając na kanapie, rozpierając się na niej wygodnie i wyciągając nogi przed siebie. Po tylu godzinach jazdy nie było mowy, żeby szybko usiadł na sztywnym krzesełku.

9Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 11, 2012 7:32 pm

Francja

Francja

-Non, to nie żądna randka. Po prostu chciałam stworzy unikalną atmosferę. To ważne aby goście czuli się dobrze u gospodarza, oui?- Obdarował go ciepłym, pełnym uroku uśmiechem.
-Chyba nie chcesz powiedzieć, że zbytnio się postarałem?- Omiótł wzrokiem stolik przygotowany jak na romantyczną kolację a jego uśmiech zmienił się na trochę bardziej podstępny. Kiedy znów przeniósł wzrok na Szkota zdziwił się bardzo tym jakie miejsce sobie wybrał. Może Francis narobił sobie zbyt wiele nadziei myśląc o tym jak Scott ucieszy się na widok pięknie nakrytego stołu i typowej dla Francuzów, obfitej kolacji. Przecież znał go doskonale. Nie można było spodziewać się wielkiego entuzjazmu z jego strony jeśli chodzi o coś tak, dla niego, błahego. Stanął przez chwilę jak wryty nie wiedząc co rzec. Wszak jeśli ktoś proponuje miejsce przy stole nie wypada przecież odmówić. Zamrugał kilkakrotnie patrząc na rozłożonego wygodnie na kanapie Szkota. Postanowił tego nie komentować.
-Skoro tak mówisz...- Odwrócił od niego wzrok i dosunął krzesło do stołu. Przecież nie będzie sobie tym zaprzątał myśli. Nieprzewidziane zachowanie przyjaciela nie zwalniało Francisa z dalszego starania się o udaną atmosferę tego wieczoru. Zebrał się więc w sobie i spojrzał na Szkota przywdziewając znów ten sam przymilny wyraz twarzy.
-Podoba ci się moja kanapa?- W jego głosie nie było słychać nieprzyjemnej nutki. Francuz tak zgrabnie operował swoim głosem, że kiedy zachowywał czujność nie było takiej emocji, której nie potrafiłby nim wyrazić. Nawet jeśli takowej akurat nie odczuwał. Ukrywał również to czego rozmówca nie powinien wyczuć. Jednak kiedy równowaga Francuza zostaje czymś zachwiana pojawia się z tym niewielki problem. Podszedł krokiem pełnym wdzięku i gracji do kanapy i przejechał palcem po miękkim materiale na zgrabnie zaokrąglonej krawędzi jej oparcia.
-Jest bardzo wygodna. Wykonana na zamówienie.- Przymknął oczy i skupił całą swoją uwagę na przyjemnym uczuciu jakiego doświadczał poprzez kontakt jego skóry z wysokiej jakości materiałem. W końcu z rozkoszą malującą się na twarzy, Francuz odjął rękę od kanapy i popatrzył na gościa lekko rozmarzonym wzrokiem.
-Skoro już się rozgościłeś nie będziesz miał chyba nic przeciwko jeśli teraz udam się na do kuchni, mon ami? Nie chcę aby coś się przypaliło.- Tym razem w jego głosie można było usłyszeć niepokój. Gdyby tak Francis zniszczył jedzenie na kolacje ze Szkotem czułby się zhańbiony. Przysiadł na chwilę na boczku kanapy chociaż było jeszcze dużo miejsca.
-Hm? Nie będziesz tęsknił?- Pochylił się ku niemu i palcem wskazującym uniósł podbródek przyjaciela spoglądając w jego jasne oczy z twarzą jaśniejącą radością.

10Dom Francji Empty Re: Dom Francji Wto Cze 12, 2012 9:01 am

Szkocja

Szkocja
Admin

- No... to ci się udało - Potarł nos, nieco zażenowany całym tym wystrojem. - Wiesz, że nie trzeba było.
Scottowi takie rzeczy nie robią większej różnicy. Co prawda zawsze milej jest jeść, gdy ma się porządny talerz, a nie styropianowe opakowanie po jedzeniu na wynos, ale gdy przekroczyło się pewną granicę, mogło zrobić się niezręcznie.
- Prawie jak na obiadku u królowej - uśmiechnął się pod nosem - W twoim przypadku jednak mam pewność, że wystrój nie będzie przerostem formy nad treścią.
Nie zaszkodziło rzucić jednego czy dwóch komplementów, tym bardziej, że znał umiejętności Francji. Jako prosty Szkot z północy, wychowany na kaszy z podrobami w owczych żołądkach i pieczonych nad ogniem królikach może nie do końca potrafił docenić kunszt kulinarny Francji osobiście, ale skoro mówili, że gotuje tak dobrze, to na pewno tak było.
Przechylił głowę w tył, kładąc ją na oparciu. Jakaż miła odmiana po całym dniu sztywnego siedzenia z twardym zagłówkiem pod karkiem!
- Aye, wygodna. A-aż szkoda będzie się przesiadać do stolika. - Bo będzie zmuszony ruszyć tyłek, gdy Francis już naprawdę poda do stołu. Uśmiechnął się kącikiem ust patrząc na Franka. - Nie szkodzi, jeśli się przypali. - Był przyzwyczajony - Nie trzeba ci tam czasem w czymś pomóc?
Nie wiedział tylko, czy Franek wie, że Brytyjczyk w kuchni to prawdziwy kataklizm.

11Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sro Cze 13, 2012 4:12 pm

Francja

Francja

Dzięki komplementowi przyjaciela, Francis poczuł się dowartościowany. Zwłaszcza dlatego, że przywiązywał dużą wagę do swojej kuchni. Jeśli inni utrzymywali, że jego dania są niesmaczne Francuz w odpowiedzi narzekał jak to prości ludzie nie doceniają smaku prawdziwych arcydzieł kulinarnych. Przymrużył oczy i uśmiechnął się pewny siebie. Pocałował Scotta w policzek. To był jego sposób by należycie podziękować. Opuszkami palców przesunął wzdłuż jego szczęki a kciukiem delikatnie pogładził policzek przyjaciela.
-Merci, mon ami.- Odjął dłoń od jego twarzy i wyprostował się spoglądając jeszcze na Scotta z tym samym wyrazem twarzy. Czuł się cudownie. Sam w duchu rozpływał się nad swoją wspaniałością, kiedy z tego przyjemnego stanu wyrwał go przyjaciel składając propozycję, która nie był na rękę Francuzowi.
-Wiesz, Scott... właściwie wszystko jest już gotowe.- Podrapał się z tyłu głowy, śmiał się przy tym lekko zakłopotany. Doskonale wiedział czego spodziewać się w kuchni, kiedy wpuszcza się do niej któregoś z Brytyjczyków. Miał niemiłe wspomnienia z Arthurem w podobnych sytuacjach. W końcu Scott był jego bratem. Pod wieloma względami byli do siebie bardzo podobni. Nie sposób było to przeoczyć. Jednakże odepchnięcie pomocnej dłonie nie było odpowiednim zachowaniem. Przecież Szkot mógł się poczuć urażony. Przynajmniej Francis tak uważał.
-Skoro nalegasz...- Wstał i poprawił swoją koszulę. Wygląd przede wszystkim... a może po prostu skupił się na tym, ponieważ nie chciał by Scott dostrzegł w jego oczach niepokój, który wkradał się, niczym nieproszony gość, do jego serca.
-Pewnie chcesz mieć też swój udział w przygotowaniu tej wieczerzy, oui?
-
Uśmiechnął się przymykając przy tym oczy aby jego reakcja wyglądała możliwie jak bardziej naturalnie.
-Nie chcę cię powstrzymywać. W końcu to wszystko dla ciebie.- Wyciągnął dłoń do swojego towarzysza.

12Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pią Cze 15, 2012 8:48 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott nie przywiązywał zbyt dużej uwagi do tego, co jadł. Przede wszystkim chciał za niewielkie pieniądze wypełnić żołądek, później wchodziły inne aspekty, jak smak i wygląd. Oczywiście w drugiej kolejności był smak, bo Scottie dochodził do wniosku, że skoro i tak wszystko ostatecznie zmiesza się razem, nie musi wyglądać. Nic więc dziwnego, że nawet jego najbardziej znane narodowe jedzenie, a zarazem jedno z najgorzej wyglądających - haggis - na talerzu prezentowało się jak, nie przymierzając, kupa. I to do tego dość przykro pachnąca kupa.
Nie znaczyło to jednak, że nie będzie korzystał, skoro ma okazję.
Uśmiechnął się tylko lekko na buziaka. Urocze. Ale gdyby Francisowi przyprawić biust miseczka E i wyposażyć w głęboki dekolt, byłoby jeszcze lepiej.
Scottie nie chciał pomagać, tak naprawdę. Chciał być po prostu uprzejmy.
- No... toż nie będę z dupą tu siedział - chociaż chciał, żeby tak było. Kanapa była naprawdę wygodna, a on sam naprawdę zmęczony. Scottie był jednak zbyt gruboskórny, by zauważać nawet te wybitnie sugestywne spojrzenia. Chyba, że chodziło o spojrzenie cycatej blondyny. - Mogę coś tam pomóc, jak potrzeba. A-albo nawet tylko poznosić tutaj.
To byłoby bardziej na rękę. Złapał go za dłoń, wsparł się na niej i wstał. Przeciągnął się.

13Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 16, 2012 12:37 am

Francja

Francja

Nadal nie był przekonany co do pomysłu przyjaciela, ale skąd znowu mógł wiedzieć, że Scott proponuje swoją pomoc wyłącznie z grzeczności. Francuz zawsze chętnie wyciągał pomocną dłoń, o ile nie czuł się zagrożony, i nie zdarzało mu się zazwyczaj oferować swojej pomocy nie mając ochoty jej udzielić.
-Właściwie to całkiem dobry pomysł.- Miał na myśli oczywiście to, aby Szkot zajął się jedynie zanoszeniem potraw do stołu. Nie było to zbyt skomplikowane. Przynajmniej tak myślał. Kiedy Scott wsparł się na jego dłoni Francis poczuł jak przyjemnie ciepła jest w dotyku jego skóra. Na twarzy blondyna pojawił się tym razem delikatny uśmiech a jego rozmarzony wzrok spoczął na ich złączonych dłoniach. Nim zdążył wykonać jakikolwiek ruch Szkot zabrał swoją dłoń tylko po to by... przeciągnąć się. Francis jeszcze przez chwilę trwał w bezruchu z wyciągniętą ręką. A jednak... Nic się nie zmienił. Ciągle pozostawał tym samym gruboskórnym, mało domyślnym, czasem wulgarnym człowiekiem, którego znał nie od dziś. Francis opuścił w końcu rękę, kiedy wróciła mu świadomość. Zaraz wyraz zdziwienia spłynął z francuskiej twarzy a na jego miejscu pojawił się znów delikatny uśmiech. Patrzył na Szkota pełen podziwu i ekscytacji. W każdym jego ruchu było coś co Francuza przyciągało z niewiarygodną siłą.
-Mon...- Urwał w połowie i całe szczęście. Czułe słówka lepiej pozostawiać sobie na deser.
-Bardzo mnie cieszy, że chcesz pomóc, mon ami. We dwoje zawsze idzie lepiej, oui?- Tym razem już całkiem wyglądał na ucieszonego tym faktem co kłóciło się z prawdą. Francis radował się w duchu ale z innego powodu, który porywał jego serce. Wprowadził w końcu Scotta do swojej kuchni. Miał siłę ukrywać swój lęk pod przyjaznym, życzliwym uśmiechem. Podszedł do piekarnika i otworzył go. Nachylił się by zajrzeć do środka. Przy okazji eksponując swój tył w dość dopasowanych spodniach. Natychmiast uderzył go znakomity zapach wydobywający się z wnętrza piekarnika.
-Mmm... wygląda już bardzo dobrze.- Spojrzał przez ramię na Szkota i wyłączył piekarnik. Sięgnął po rękawicę kuchenną i wyjął Tomates farcies. Nie było to nic innego jak świeże pomidory faszerowane masą z surowej kiełbasy, różnych mielonych mięs, jaj i cebuli, posypane tartą bułką i zapiekane w piekarniku. Bardzo proste danie. Francis wyjął z szafki duży, owalny talerz i zaczął układać faszerowane pomidory jeden przy drugim, w odpowiednich odstępach by prezentowały się nienagannie. Kiedy już ułożył wszystkie pomidory, które z resztą wyglądały bajecznie, obok ułożył jeszcze dwie, skrzyżowane ze sobą, gałązki bazylii. Jedynie dla ozdoby. Podczas gdy pracował nad wyglądem dania nucił sobie pod nosem jakąś romantyczną balladę. Dobry humor go nie opuszczał.
-Będziesz tak miły i zaniesiesz je do stołu, Scott?- Wyciągnął dłoń z talerzem w jego kierunku. Raczej nie dopuszczał odmowy skoro Szkot tak bardzo chciał mu pomóc. Francuz zajrzał jeszcze do jednego z garnków próbując jego zawartości aby określić ile czasu jeszcze potrzeba.
-Danie główne za pięć minut.- Orzekł zdecydowany.

14Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 16, 2012 12:55 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Szkot po prostu lubił stwarzać pozory, w końcu zawsze wtedy miał jakieś profity. Bo sądził, że Francuz będzie oceniał go lepiej, gdy ze "szczerą" chęcią zgłosi się do pomocy zamiast zostania po prostu rozłożonym na tej kanapie, choć sam wolałby drugą opcję. Bolał go kark, więc zaraz się po nim pomasował jedną ręką.
Z drugiej strony, sam nie wiedział, dlaczego zależy mu na dobrej opinii w oczach Franka, może zaważył sam fakt, że Francis jawił mu się jako przyjaciel od wielu setek lat. Ciekawe, że osoba Francuza była jedyną, którą kiedykolwiek określił mianem przyjaciela przed ludźmi, jeśli nie przed samym sobą. Scott nie należy i nigdy nie należał do ludzi, które wszem i wobec mówią o swoich sympatiach i pozytywnych uczuciach. Jeszcze nigdy przenigdy nie przyznał się do miłości innej niż braterska i przyjaźni innej niż względem Francuza. Sam nie wiedział, dlaczego wciąż lubi tego odwiecznego rywala swojego młodszego brata, w końcu tyle ich dzieliło - od upodobań do samego sposobu bycia. Można wręcz powiedzieć, że stanowili swoje idealne przeciwieństwa. I chociaż Scottie wiedział, że sam czasem działa na nerwy Francuzowi tak, jak on sam działa jemu, nie zamierzał kończyć tej znajomości, bo to wszystko, te drobne kłótnie i nieporozumienia, a potem następujące po nich godzenie się - wszystko wydawało się po prostu normalne. Możliwe też, że po prostu zaważyła na tym wszystkim niechęć do Arthura. Wrogowie moich wrogów są moimi przyjaciółmi.
W każdym razie ucieszył się, że Francis nie będzie mu kazał stać przy garach. Przy garach stać powinny kobiety. I Francuz, bo przecież gotowanie dobrze mu wychodziło.
Poszedł za nim do kuchni i rozejrzał się po "królestwie" przyjaciela.
- Aye, lepiej, lepiej - przytaknął mu, choć do końca nawet nie wiedział czego, nie słuchał. - Ale dobrze pachnie. - Bo zmysłu węchu nie przyćmił mu widok francuskiego tyłka. I Scott nawet musiał ze sobą walczyć, żeby go nie klepnąć, choć jawił mu się jako zadziwiająco mały i płaski, ale w końcu doszedł do tego, że przecież piekarnik może być gorący, a wpadnięcie do niego twarzą... niczym przyjemnym.
Nie rozumiał, po co tyle cyrku wokół wyglądu dania, ale skwitował to tylko westchnięciem i wymownym spojrzeniem w sufit. Zaniósł darowany półmisek na stolik w pokoju. Szybko wrócił i stanął za Francją. Zajrzał mu przez ramię na kuchenkę, na garnki. Ostatecznie przygarbił się i oparł podbródek na jego ramieniu.
- Głodny jestem. - Orzekł w końcu. Zapachy tylko zmogły to uczucie.

15Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 16, 2012 4:31 pm

Francja

Francja

Kiedy poczuł podbródek Scotta na swoim ramieniu drgnął lekko i zamrugał szybko oczami.
- S-Scottie... - Wyszeptał zaskoczony. Czuł go tak blisko, że jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. To było niezwykłe uczucie. Zwłaszcza, że Francuz kompletnie nie spodziewał się takiego posunięciu po swoim gościu. Kąciki jego ust zadrżały by w końcu powędrować ku górze.
- Czyli jednak dobrze trafiłem z tą kolacją, oui? - Spojrzał na Szkota kątem oka.
- Nie mam serca patrzeć jak przymierasz głodem. Twoja sytuacja musi być naprawdę ciężka. - Zaśmiał się cicho i przyprawił jeszcze gotujące się mięso. Szkot był znany raczej z przesadnej oszczędności ale to można było odebrać jako zachowanie kogoś w faktycznie ciężkiej sytuacji finansowej.
- Musimy jeszcze poczekać na boeuf bourguignon, ale to chyba nawet lepiej. Skupimy się na tomates farcies. Co ty na to, mon ami? - Odstawił przyprawę i przykrył garnek pokrywką z powrotem. Zgrabnie wyślizgnął mu się by stać tym razem przodem do Scotta.
- Wiem, że bardzo chcesz pomóc ale wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Oto przepis na udany wieczór.- Poklepał go delikatnie po policzku i podszedł do mebli.
- Oczywiście dużą rolę odgrywa odpowiednie towarzystwo i atmosfera.- Wyciągnął dwie, wysokie szklanki. Nie były całkiem przezroczyste, gdyż na całej powierzchni pokrywały je kwieciste wzory. Wyglądały jak malowane ręcznie na szkle. Francuz wziął wodę mineralną i wypełnił nią artystycznie malowane szklanki do trzech-czwartych ich pojemności. Zachowywał się jakby skupiał całą swoją uwagę na wodzie ale tak naprawdę nie opuszczało go miłe, rozkoszne uczucie, które nawiedziło go już podczas gdy spotkały się ich dłonie, a kiedy Scott oparł się na jego ramieniu wszystko tylko przybrało na sile. To wszystko było niezwykle ekscytujące. Odwrócił się w końcu do przyjaciela i podał mu obie szklanki.
-Proszę, zanieś je do salonu i zaczekaj tam na mnie.- Francis potrzebował chwili aby przemówić sobie do rozsądku. Gdyby tak pozwolił sobie na wszystko, na co przychodziła mu ochota to Scott przecież mógł mu zwyczajnie uciec i całe jego starania poszłyby na marne.

16Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 16, 2012 11:39 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Oczyma wyobraźni już widział tę scenę, jak w jakiejś kiepskiej komedii romantycznej. Najpierw zachodzi go od tyłu i obejmuje, a ten najpierw jest zaskoczony, a potem odwraca się i łączą w pocałunku prawdziwej miłości~! Z tym, że tu o miłości, a tym bardziej prawdziwej, nie mogło być mowy, przynajmniej Scott jej nie dostrzegał. A więc i nie mogli się całować, bo i po co bez sensu wymieniać się śliną? Dlatego nawet, jeśli Francis się odwrócił, do pocałunku nie doszło.
Na klepanie po policzku tylko zmrużył odruchowo oczy.
- Francis... toż nie przymieram, ale no, ssie mnie - wyjaśnił mu dość obrazowo i przyłożył rękę do żołądka. - Ostatni raz jadłem jakoś po wyjechaniu z Channel Tunnel, nad English Channel siedziałem, na jakimś zimnym murku... - Brytyjczycy mieli oczywiście swoje nazwy dla La Manche - ...a tamten Francuz sprzedał mi jakiegoś okropnego hot-doga, cholera. N-nawet nie chciał z początku. Czy wy, łajzy, nie możecie zacząć uczyć się angielskiego...?
Nie byłby sobą, gdyby nie ponarzekał. W sumie, tamten hot-dog nie był taki zły, a sprzedawca zmienił nastawienie, gdy tylko Szkot zaczął dukać na wpół zapomniane zwroty po francusku.
- Aye... - Po raz kolejny przyznał rację przyjacielowi co do wszystkiego, o czym mówił. Chyba tylko dlatego, że sam nie miał na temat dań wiele do powiedzenia.
Posłusznie wziął szklanki i zaniósł je do pokoju nie przejmując się niczym. Ponownie padł na kanapę, teraz trochę bardziej swobodnie i tylko co chwila zerkał na pomidory na stoliku. Brzuch burczał coraz głośniej.

17Dom Francji Empty Re: Dom Francji Nie Cze 17, 2012 3:04 am

Francja

Francja

-Oui, oui, Scottie. Rozumiem. Żartowałem mówiąc o przymieraniu głodem.- Rozbawił go tym jak starał się mu wytłumaczyć swoje położenie jak najdobitniej. Francuz zaczął się śmiać w głos.
-Po pierwsze, kanał nazywa się La Manche a nie Angielski...- Poprawił go wracając do swojego poprzedniego wyrazu twarzy. To był jego czuły punkt. Kanał nazywał się La Manche i koniec!
-Po drugie uczenie się języków obcych jest przereklamowane. My, Francuzi...- Przyłożył rękę do serca dumny.
-...kochamy swój język i kraj. Nie chcemy zatracić się w innych kulturach, ponieważ nasza jest najważniejsza i to inni powinni się uczuć francuskiego. Nie przebierając w słowach, jest to przecież najpiękniejszy język świata, mon ami. Ty też powinieneś się go nauczyć. Chętnie udzielę ci kilku lekcji.- Uśmiechną się triumfalnie. Francis władał językiem miłości nawet lepiej niż szpadą i był z tego faktu na tyle dumny, że obnosił się z tym przy każdej natrafiającej się okazji. Kiedy tylko Scott wyszedł, Francis stanął przodem do mebli. Oparł ręce o blat i zacisnął powieki. Długie, blond włosy zwisając przy twarzy Francuza stanowiły dla niej kurtynę. Masa emocji przebiegła przez jego twarz. Teraz mógł je pokazać, bo kiedy wróci do salonu to nie będzie już możliwe. Chociaż był już tak rozchwiany, że trudno będzie mu sobie z tym zadaniem poradzić.
-Scottie, co ty ze mną robisz...- Wyszeptał sam do siebie. Francuz żałował, że nie może odczytać myśli Scotta. Kilka minut zajęło mu odzyskanie panowania nad swoim, rwącym się ku Szkotowi, sercem. Wyprostował się, wygładził ręką koszulę, poprawił kołnierz oraz mankiety. Odnalazł w sobie nowe pokłady pewności siebie. Skoro był przystojniejszym i najcudowniejszy facetem na świecie to oczywiście nie mógł zachowywać się w taki sposób. Pewność siebie, wdzięk i urok osobisty to przepis na udaną randkę (?) Wyszedł krokiem pełnym gracji z kuchni i wkroczył do salonu szukając Szkota wzrokiem. Spodziewał się go znaleźć przy stole skoro był taki głody.
-Mon ami?- Przechylił głowę przyglądając się Scottowi rozłożonemu na kanapie.
-Musi naprawdę być ci na niej wygodnie.- Ubawiony podszedł do stolika i wysunął krzesło dla gościa.
-Przykro mi, że znów przekonuję cię byś usiadł gdzieś indziej ale tam naprawdę będzie niewygodnie. Poza tym spójrz jak przystroiłem stolik specjalnie dla ciebie.- Posłał mu przyjazny uśmiech i stanął za krzesłem z ręką na oparciu aby podsunąć je kiedy Szkot zdecyduje się usiąść. Krzesła na oparciach i siedzisku były obite, drogim, francuskim materiałem wysokiej jakości więc siedzenie na nich nie było znowu taką udręką. Chociaż kanapa zawsze była wygodniejsza.

18Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 18, 2012 11:20 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Nie miał możliwości mu odpowiedzieć, skoro już był w pokoju. Mimo to miał na ten temat swoje zdanie. Kanał, jako, że leżał przy Anglii, mógł nazywać się Angielskim, a nawet powinien. Francja po przeciwnej jego stronie nie była żadnym argumentem, przynajmniej dla Scotta. Z drugiej strony, gdyby nazywał się Brytyjskim, byłoby jeszcze milej, w końcu byłby to miły gest w stronę pozostałych brytyjskich nacji. Scottie jednak w żaden sposób nie mógł już tego zmienić, więc kanał pozostawał Angielskim, nie La Manche.
Nie uważał też, by uczenie się języków było przereklamowane. Taka znajomość angielskiego przydawała się w życiu. Jakby nie patrzeć, i dla Scotta angielski był językiem obcym, niemal siłą wpojonym kilka wieków temu i wypierającym jego własny szkocki gaelicki. Tyle miał z tego korzyści, że teraz mógł dogadać się z połową świata, jak nie większą ilością krajów, a do tego przeinaczać go na swój własny sposób, zniekształcając ciężkim akcentem i zmieniając słowa, co drażniło jego własnego rodzonego młodszego brata. A to był wielki plus! Francuskiego też się uczył, oczywiście. Wpływy francuskie były widoczne nie tylko w jego kuchni, ale także zachowaniu, choć mogło wydawać się to nieco abstrakcyjne. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że podstawy francuskiego Scottie znał i jeśli bardzo, bardzo chciał, mógł się nawet po francusku dogadać.
Sam Scott jakoś nie przeżywał spotkania z Francisem. Owszem, cieszył się, że się tu znalazł, może w końcu odpocznie i porządnie zje? Co jak co, Francis potrafił gotować. A pomidory na talerzyku kusiły. Zaczął wręcz knuć plan, coby już zasiąść do jedzenia, a potem wyjaśnić Francji, że bał się, że danie wystygnie. Całe szczęście przyjaciel szybko wrócił, choć Scott na powrót zdążył rozgościć się na kanapie. Zaiste, była wygodna.
Śledził spojrzeniem ruchy Francisa i tylko resztkami siły woli powstrzymywał się przed parsknięciem. Czy on musi poruszać się jak panienka?
- Aye, aye... cholernie wygodnie. Jak nie masz mnie gdzie położyć na noc, to tu mogę zostać. - Klepnął ręką kanapę. Był pewien, że tutaj wyspałby się o wiele lepiej niż na swojej kanapie w salonie, na której zwykł sypiać, gdy nie chciało mu się ruszać tyłka sprzed telewizora do sypialni.
Sam jednak wiedział, że Francis jest osobą, która nie przepuści mu tak łatwo nocy, skoro już spotkali się sam na sam.
- Ano, widzę. N-nie musiał żeś się tak starać, wiesz? - Wstał mimo wszystko, choć znów ze wzdychaniem i marudzeniem, jakby opuszczanie wygodnego siedzenia sprawiało mu wręcz psychiczny ból - Czuję się jak jakaś panienka na randce. I jeszcze to krzesełko...
Usiadł jednak posłusznie i nie czekając na Francisa złapał za sztućce. Przyjrzał się pomidorom, teraz z bliska, nachylając nad talerzykiem.

19Dom Francji Empty Re: Dom Francji Wto Cze 19, 2012 1:09 am

Francja

Francja

-Żaden problem.- Machnął ręką od niechcenia, zadowolony z tego, że jednak jego starania zostały docenione.
-To prosta kolacja, nic specjalnego.- Poniekąd tak było, ponieważ dania nie były zbyt wyrafinowane ale za to Francuz wkładał w ich przyrządzenie całe serce. Podsunął krzesło Scottowi, kiedy ten wreszcie usiadł. Nachylił się nad jego ramieniem aby słowa wypowiadane przez niego trafiły prosto do ucha Szkota. Razem z jego ciepłym oddechem.
-Hm? Czy to źle? O panienki trzeba dbać aby czuły się znakomicie w towarzystwie gentlemana, oui? Powinieneś być szczęśliwy, że tak cię traktuje.- Wyprostował się z wyrazem satysfakcji na twarzy i zajął swoje miejsce przy stoliku.
-Bon Appétit!- Życzył smacznego zarówno sobie jak i Scottowi. Podniósł z talerze materiałową serwetę, rozpiął ją i rozłożył sobie na kolanach. Spinkę, którą była spięta odłożył na bok, tuż obok kieliszka do wina. Spodziewał się, że przy stole może być naśladowany przez Szkota więc starał się nie patrzeć w jego stronę aby ten myślał, że Francuz o niczym nie wie. Cóż, gorzej byłoby gdyby Scott zamierzał jeść całkowicie po swojemu. Często widział jak jego przyjaciel je i nie był pewny czy robi to tak niekulturalnie dlatego, że inaczej nie potrafi czy dlatego, że chce coś udowodnić. Skupił się więc na układaniu serwetki a następnie nałożył na swój talerz jednego z pomidorów i wziął do ręki srebrne sztućce. Był z siebie dumny kiedy stwierdził iż wypolerował je tak dobrze, że bez trudu można się w nich przejrzeć. Zerknął na Scotta ciekaw jak sobie radzi. Sądząc po tym jaki był głodny to na pewno jest już na dalszym etapie jedzenia niż Francis.



Ostatnio zmieniony przez Francja dnia Nie Cze 24, 2012 2:16 pm, w całości zmieniany 1 raz

20Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 23, 2012 12:35 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

- Aye, aye... nawet, jeśli do panienki mi daleko. A dżentelmen to mi się tylko z Arthurem i jego próbami wychowania gnojków kojarzy. - Zaśmiał się cicho. No tak, usilne próby Anglii na wychowanie na ludzi chociażby takiego Toma czasem naprawdę mogły przyprawić o ból brzucha. Ze śmiechu.
Scott naprawdę lubił kuchnię Francisa. Co prawda odrzucało go na samą myśl o żabkach i ślimakach, ale dało się ukryć, że resztę mógł jeść nawet nie pytając, co jest w składzie i jak się to przyrządzało. Najpewniej, gdyby nie powiedzieć mu, że w tym a tym daniu jest żaba lub ślimak, jadłby z takim samym smakiem.
Dlatego też teraz nie uważał, by należało się powstrzymywać, zwłaszcza, że Francisa uważał za "swojego". Co innego, gdyby był zmuszony do jedzenia w towarzystwie obcych. Uważał jednak, że przy Francji w żaden sposób nie musi się krępować.
- Uhm, enjoy. - Serwetka, dotąd ładnie ułożona na talerzu, została zmięta i odłożona gdzieś na bok. Spinki w ogóle nie zauważył, bo nawet nie spodziewał się, że coś takiego tam będzie. Nie patrzył na Francisa, bardziej zaaferowany był daniem. Jego żołądek domagał się uwagi i tylko to się teraz liczyło.
Już po chwili pomidor był rozciapany na talerzu, a Scott starał się wygrzebać farsz. Mięso na samym początku!

21Dom Francji Empty Re: Dom Francji Sob Cze 23, 2012 5:00 pm

Francja

Francja

Nie zamierzał zaskakiwać Scotta żabimi udkami, ślimakami czy innymi potrawami, które mogły budzić w nim odrazę. Wszak nie o to chodziło. Kiedy Francis podniósł wzrok by sprawdzić jak radzi sobie jego przyjaciele oniemiał. Właściwie nie liczył, że zrobi to tak jak się powinno jeść faszerowane pomidory, chociażby dlatego, że był strasznie głodny, ale i tak widok rozbrojonego pomidora trochę go zaskoczył.
-Um... Mon ami...- Zaczął z zamiarem udzielenia mu jakiejkolwiek rady ale cóż mógł rzec gdy było już po wszystkim. Uśmiechnął się więc doń uroczo i skończył zdanie pierwszym co przyszło mu na myśl.
-Musisz naprawdę być głodny jak wilk. Nawet nie zdążyłem tknąć mojego tomate a na twoim talerzu został już rozłożony na łopatki.- Biłby brawo gdyby nie miał zajętych rąk. W tym jednak przypadku, zaśmiał się tylko cicho i zabrał do jedzenia swojej porcji. Najpierw zdjął wierz pomidora a następnie zaczął wyjadać z jego wnętrza niewielkie porcje nadzienie. Nie wybierał sobie tego co najlepsze. Jadł po prostu tak jak było ułożone. Na widelec nabierał niewielkie porcje, które zaraz wkładał do ust rozkoszując się wybornym smakiem.

22Dom Francji Empty Re: Dom Francji Nie Cze 24, 2012 12:09 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Zdecydowanie, Francis znał się na kuchni. Może tylko dorzucał do potraw zbyt dużo warzyw i owoców. Jakże lepiej smakowałby faszerowany pomidor bez pomidora i reszty tych składników w środku, które mięsem nie były?
Scottie jednak nie mógł narzekać. Smakowało mu na tyle, że nawet zaczął sobie pomagać dłonią i przytrzymywać mniej pożądane składniki, by widelczykiem wygrzebać tylko to, co akurat chciał.
- Hm? - Uniósł spojrzenie na Francisa i oblizał palec - T-toż normalnie jem. Zjem wszystko, nie martw się.
Przeszło mu przez myśl, że Francis mógł po prostu się bać, że Scott wybierze tylko to, na co miał ochotę, a resztę zostawi. Nic bardziej mylnego! Szkocja wiedział, że o samym mięsie nie żyłby długo w zdrowiu, a przecież szkoda wyrzucać resztę z pomidora. W końcu ktoś musiał za niego zapłacić, tak? A Scottie miał poszanowanie dla pieniędzy.
Nie interesowało go, co Francis miał na ten temat do powiedzenia. Niech się śmieje, jeśli chce. Francis za często zachowywał się niezrozumiale dla Szkota, więc ten czasem po prostu już nawet nie próbował go rozumieć.

23Dom Francji Empty Re: Dom Francji Nie Cze 24, 2012 1:51 pm

Francja

Francja

-To, że nie pozostawisz choćby okruszyny nie podlega akurat wątpliwości, mon ami.- Francisowi, nawet w najmniejszym stopniu, nie chodziło o to, że Scott mógł cokolwiek zostawić na talerzu. Nie, o to akurat się nie obawiał. Jeszcze nie widział, by Scottie odmówił kiedykolwiek jedzenia. Francisa martwił bardziej sposób jedzenia, jaki przyjmował jego przyjaciel. W jego oczach to było chwilami przerażające.
Kiedy zobaczył jak Szkot rozgrzebuje wszystko co ma na talerzu by dotrzeć do mięsa, przy tym wszystkim pomaga sobie palcami, które później po prostu oblizuje, Francuz omal nie wpadł w histerię. Odłożył natychmiast sztućce kiedy tylko palce Scotta dotknęły jedzenia. Złożył ręce w błagalnym geście i utkwił przerażony wzrok w twarzy przyjaciela.
-Mon dieu! C-Co ty właściwie wyprawiasz!?- W jego głosie wyraźnie brzmiała panika. Nie dało się tego w żaden sposób ukryć. Cóż, Francis miał w zwyczaju bardzo emocjonalnie reagować w podobnych sytuacjach.
-Wszystko jest doskonale doprawione i chociaż twój twój dotyk jest cudowny, nie doda smaku moim potrawom.- Nie był w stanie myśleć, czy Scott zrozumie co miał na myśli. Po prostu emocje przejęły nad nim kontrolę.

24Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 25, 2012 1:35 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott był po prostu sobą. Pewnie gdyby zaczął jeść kulturalniej, od razu przestałoby mu tak smakować. Nóż na razie leżał z boku nietknięty. Po cóż ostrze, gdy doskonale radził sobie samym widelcem i dłonią?
Nie rozumiał więc reakcji Francji. Co prawda coś mu świtało, że on przywiązuje do szeroko pojętej "kultury" jedzenia więcej uwagi, niż jest to wymagane, ale... przecież to tylko Scott, powinien mu wybaczyć!
- Jem przecież... - Odpowiedział mu starając się brzmieć i wyglądać jak najbardziej niewinnie, co przy jego aparycji mogło być wręcz niewykonalne. U Francisa był ledwie dwadzieścia minut, a już zbierał opieprz. A to, czego Scott nie lubił, to gdy ktoś na niego krzyczy i go krytykuje. Brew drgnęła mu lekko.
- Toż... czy ja mówię, że nie jest?! Daj se siana, Francis. Jechałem tutaj cały dzień, nie mogę w spokoju zjeść? Ech? Nie mogę?!

25Dom Francji Empty Re: Dom Francji Pon Cze 25, 2012 2:25 pm

Francja

Francja

W myślach przyznał Scottowi rację. Może naprawdę zbyt wiele od niego wymagał. Wziął głęboki oddech i spojrzał na przyjaciela już znacznie łagodniej.
-Il n'importe. Zapomnij.- Machnął na niego ręką i natychmiast uciekł wzrokiem. Jak mógł postępować tak nierozważnie? Przecież naprawdę zależało mu na tym by Scottie czuł się u niego dobrze i nie uciekł tak szybko.
Na powrót wziął sztućce do ręki i zaśmiał się cicho.
-Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło.- W ogóle nie patrzył na Szkota. Wzrok wbił w swój talerz. Stając przed wizją niepotrzebnej kłótni ze swoim przyjacielem, potrzebował natychmiastowego podniesienie na duchu. Przynajmniej widok dzieła kulinarnego na talerzu Francisa pozwalał cieszyć sobą oczy, a to dostarczało mu wiele radości.
-Nie zaprzątaj sobie już tym myśli. Skoro jesz tak... tak...- Podniósł przez chwilę wzrok na ręce Scotta.
-Z tak wielkim apetytem, to chyba znaczy, że ci smakuje, oui?- Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru, zaszczycił Szkota uroczym uśmiechem.
-Moje serce raduje się z tego powodu niezmiernie, mon ami.- Rozkroił całkowicie pomidora na swoim talerzu sprawiając wrażenie jakby pochłaniało to bez reszty jego uwagę. Odłożył nuż i nabił na widelec niewielki kawałek pomidora z resztkami nadzienia. Włożył go do ust. Rozkoszował się smakiem. Całym sercem kochał francuskiego potrawy. Ta, może nie składała się z typowo francuskich składników ale przez Francuzów została wymyślona. Nie mogła więc smakować źle.
-Jesteś wykończony po podróży, oui?- Z tym samym uśmiechem, który miał oczarować Scotta zagadnął do niego rozpromieniony z niewiadomego powodu.
-Nie ma potrzeby abyś wracał jeszcze dzisiaj do domu, to oczywiste. Chętnie cię przenocuję. Możesz nawet został tutaj tak długo jak ci się podoba.- Naprawdę cieszył się z faktu, że może się przydać Scottowi.
-To dla mnie przyjemność gościć tutaj ciebie.- Może troszkę przesadzał ale w tym przypadku było to wskazane.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 27]

Idź do strony : 1, 2, 3 ... 14 ... 27  Next

 » Francja » Dom Francji

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach