Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

 » Francja » Dom Francji

Dom Francji

2 posters

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 20 ... 27  Next

Go down  Wiadomość [Strona 13 z 27]

301Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sro Sty 30, 2013 3:39 am

Francja

Francja

Kolejne słowa Scotta nie miały dla niego wielkiego znaczenia w momencie, gdy nie nasycił się jeszcze szczęściem związanym z brakiem myśli samobójczych u, tego właśnie, marudzącego rudzielca.
-Od zawsze żyjesz ze swoimi ludźmi na tych terenach, więc nie przyszło mi do głowy, że możesz kiedyś chcieć się... przenieść.- Tak zrozumiał. Skoro Szkot narzekał na położenie swojej ziemi i klimat to był dla Francisa znak, że chętnie przeniósłby się w cieplejsze miejsce. Tutaj pojawiał się kolejny problem. O ile zwykli ludzie mogli spakować swoje rzeczy i przeprowadzić się choćby na drugi koniec świata, to całe państwo raczej trudno byłoby przenieść. Francis nie wyobrażał sobie czegoś takiego. Nawet gdyby miał zgromadzić wszystkich swoich mieszkańców i przenieść w inne miejsce, to pozostawała ziemia... miejsce stoczonych bitew, zawieranych sojuszy, zdrad, aktów patriotyzmu i przede wszystkim elementów kultury, trwale z nią związanych. Musiałby się spakować razem z całym swoim państwem, a to było już naprawdę niemożliwe.
-Słuchaj, Scottie! U mnie jest cieplej a ciebie chłodniej. Musi być zachowana jakaś równowaga. Gdyby wszędzie panowała taka sama temperatura to prawdopodobnie nigdy nie poznalibyśmy określeń takich jak ciepło i zimno. Znów wszędzie byłoby jednakowo. Niech zostanie tak jak jest. Bardzo dobrze się stało, że natura tak to wszystko poukładała. Tutaj na Ziemi jest nam potrzeby kontrast. Nie czuł się poszkodowany z powodu ostrzejszego klimatu w twoich stronach. Jak to się mówi? Ktoś musi mieć zimno, żeby ciepło mógł mieć ktoś.- Posłał w stronę Scotta pogodny uśmiech. Chciał w ten sposób rozwiać burzowe chmurki, które zdawały się gromadzić nad jego głową.
-Oh la la!- Zacmokał udając niezadowolonego przy ostatnim zdaniu przyjaciela, ale zaraz po tym roześmiał się.- Co za płynne przejście do następnego tematu. Gdybym akurat szedł to pewnie wywróciłbym się natychmiast, przez ten uskok między tematami.
Starał się rozpogodzić Scotta ze wszystkich sił. Nie lubił kiedy ten opowiadał, że zbliża się jego koniec. Musiał zapytać o ewentualną śmierć z jego własnych rąk, ponieważ nie dałoby mu to spokoju. Dowiedział się, a raczej usłyszał to co usłyszeć chciał i temat śmierci był dla niego zamknięty. Wystarczyło teraz zgrabnie z niego wyjść.
-Ile ty masz właściwie lat? Nawet więcej niż ja. Skoro przetrwałeś tyle wieków to na pewno nie zaliczasz się do najsłabszych. Gdyby tak było to już dawno przestałbyś istnieć, a tym czasem...- Na stoliku wysunął otwartą dłoń w stronę Scotta. Uśmiech nie schodził z jego ust. Czuł, że naprawdę ma siłę, by przywrócić pogodę ducha zimnej, pochmurnej Szkocji.
-Przypomnij sobie, że kocham cię od prawie tysiąca lat i przyjmij do wiadomości, że zamierzam kochać drugie tyle. Bardzo mi przykro, ale obawiam się, że twoja obecność będzie mi do tego niezbędna. Nie chcę cię na siłę wyciągać z twojego dołka ale jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli to masz całą wieczność aby w końcu uświadomić sobie, że śmierć nie upomni się o ciebie tak szybko. Nawet jeśli zginę pierwszy a ty będziesz potrzebował pomocy to wrócę do ciebie z otchłani piekieł.

302Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sro Sty 30, 2013 11:57 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott, jakkolwiek by nie narzekał, swoje w głowie miał, a także był nawet przesadnie sentymentalny. I o ile potrafił przywiązać się nawet do paczki chusteczek, którą ktoś mu kiedyś darował - samemu szkoda pieniędzy na głupoty, gdy może wytrzeć nos w rękaw - i odłożyć ją na półkę niczym trofeum, żałując sobie za każdym razem, gdy leci z nosa, o tyle ciężko nawet myśleć o chwili, gdy bez żalu opuści swoją ziemię, na której żyje od pradziejów, a którą walczyły kolejne pokolenia Szkotów.
- Nie chcę się przenieść. T-tam mi dobrze. Nikt już mnie nie zaczepia, nikt mi z butami nie włazi, jak sobie nie życzę, sobie żyjem na krańcu i jest cholernie dobrze. No a pogodę jakoś przetrwamy, i zimno, i wszystko. Jakbym miał żyć tam u ciebie na południu, to bym jednego lata nie przeżył. S-się bym rozpuścił, jak... jak coś, co się rozpuszcza na słońcu. - Scott nie był dobry w metaforach, choć miał okresy, gdy nasuwały mu się całkiem błyskotliwe. To nie był taki okres. - Kiedyś już próbowałem się wynosić za Ocean, i co? I g-gówno, cholera, bo inni też chcieli, i mnie wykopali. Pieprzone Hiszpanie.. Bonnie Scotland mi wystarczy. Ziemia moich ojców... ojca. Bym cholernie wyrodny był, gdybym to zostawił. A papy zawieść nie chcę.
Scott cenił sobie swojego ojca, i podziwiał, choćby ze względu na to, że tyle wytrzymał z matką. Czy też był zmuszony wytrzymać. Gdyby teraz ojciec się odnalazł, Scottie byłby gotowy przyjąć go pod własny dach i nie szczędzić mu żadnego pensa.
Zdziwił go trochę śmiech przyjaciela, aż podniósł na niego spojrzenie. Na jego słowa sam parsknął krótko.
- Byś się wywrócił i stłukł sobie nosa, bo żeś łajza. - Podsumował w swój sposób i znów potarł się po własnym piegowatym nosie. - Będę pewno miał za jakiś czas ze trzy tysiące. Nie wiem dokładnie, Evana trzeba zapytać. - Z tym, że Evan pewnie też dokładnie nie potrafiłby ustalić wieku szkockich ludów. Nie podał Francisowi dłoni, bo uznał to za zbyt... obsceniczne. Takich rzeczy nie powinni robić w miejscu publicznym. Skubał nadal swoja torebeczkę. - Czyli co? Dopiero za kolejne tysiąc lat będę mógł mieć od ciebie spokój, ech? - Sam spróbował zażartować. Jego usta wygięły się w czymś na kształt Kirklandowej parodii uśmiechu. - Nie jestem w dołku, w dołku to może być n-nastolatka, co to się tnie po żyłach. Głupota. - Aż sam spojrzał na swoje żyły na nadgarstkach. - Ja po prostu tak sobie gdybam. I-i ty lepiej przestań, bo naprawdę zaczynam się bać, że mi nawet po śmierci spokoju nie dasz...
I nawet, jeśli wstydził się podać mu dłoni, zaczepił go stopą pod stolikiem.

303Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Czw Sty 31, 2013 1:29 am

Francja

Francja

Skoro Scottie stwierdził, że na swojej ziemi wiedzie życie idealne to dla Francisa było już jasne, że ten potrzebuje po prostu na coś ponarzekać, chociaż w rzeczywistości nie czuje się z tym aż tak źle. Postanowił, więc, już się tym nie przejmować.
-Oui, oui! U mnie pewnie dosłownie zlałbyś się z tłem.- Znów się zaśmiał, ale tym razem krótko.- Wiesz, ty jesteś przyzwyczajony do niskich temperatur a ja bardzo szybko marznę. Jeśli kiedyś zaprosisz mnie do siebie w ranach rewanżu za to spotkanie to będziesz musiał się postarać żeby mnie rozgrzać.
Tą aluzje rzucił odruchowo. Zawsze kiedy przychodziło mu do głowy coś w tym stylu, niechętnie zatrzymywał to dla siebie. W tym przypadku nie był pewien czy Scottie zrozumie więc czuł, że może rzucać takimi aluzjami bez końca.
-Z tymi terytoriami za Oceanem to nie było tak! Chciało się je posiadać, ale nie rezygnując jednocześnie z dotychczas zamieszkiwanej ziemi, w Europie, oui?- Kiedy zrozumiał, że Scottie nie zamierza podać mu swojej ręki poczuł się niezręcznie i z lekkim grymasem niezadowolenia odsunął dłoń od Scotta i położył ją płasko na stole bliżej siebie.
-Podcinanie sobie żył uważam za chorobę. Szczególnie wtedy, gdy ta osoba nie może już samodzielnie z tym skończyć. Nawet jeśli ból fizyczny nie daje jej ukojenia. Cóż, w tych czasach to dość powszechny problem, jak sądzę.- Poczuł pod stolikiem nogę Scotta przy swojej i dobry humor momentalnie mu powrócił.
-Nie uwolnisz się ode mnie nawet za pięć tysięcy lat. Skoro wiedziesz takie idealne życie to z pewnością dożyjesz. Zobacz, zobacz... znasz mnie już jedną trzecią swojego życia. Część mojego życia, którą poświęciłem tobie jest jeszcze większa. To do czegoś mnie zobowiązuje, oui? Dlatego nie łudź się, że tak łatwo dam ci spokój.- Uśmiechnął się zadziornie i podniósł swoją stopę, by subtelnie przejechać nią do połowy łydki Scotta i z powrotem. W ten sposób odpowiedział na jego pieszczotę.

304Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Czw Sty 31, 2013 12:42 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott, gdyby się postarał, mógłby narzekać na wszystko. Nawet haggis i whisky. Ba, nawet na Nessie i samego siebie!
- Z-zlałbym się z tłem, wsiąkłbym w trawkę i tyle by mnie widzieli, o. Prawie jak rozsypanie prochów, tylko takie... no. Szybsze i pomijające spalanie. Jak byś przyjechał, t-to bym ci sweter dał, cobyś nie zmarzł. Tylko powiedz, kiedy, to wypiorę, coby ci pachnął, bo pewnie je wszystkie fajkami czuć.
Oczywiście nie załapał aluzji w sposób, w jaki zapewne życzył sobie tego Francis. Scott jednak nie miał jeszcze tak wyczulonego ucha na tego typu słowa. Z drugiej strony, wyłapywanie sugestii zależało też od swego rodzaju spostrzegawczości, a to nie był mocny punkt dawnego wielkiego Królestwa Szkocji. Wolał przyjmować wszystko tak, jak słyszał, bez szczególnego zastanawiania się nad głębszym sensem, drugim, a nawet trzecim dnem wypowiedzi.
- I herbatkę będę ci robił. Herbatka z whisky najlepsza na mrozy. - Kiwnął sobie głową, utwierdzając się w tym przekonaniu. - Za Oceanem każdy chciał mieć, coby zarobić. A-ale amerykańskie brudasy nie chciały mojej wełny, huh? Głupi... - Założył nogę na nogę, by móc łatwiej smyrać stopą Francisa po łydce. - Młodym się w dupach poprzewracało, j-jeszcze se krzywdę robić. Na wojnę ich wysłać, tam im krzywdę zrobią. D-dobrze, że tu u nas już nie ma wojen, nie? Po trzeciej to już bym się chyba nie pozbierał, ech? Po drugiej było ciężko. - Szkocja straciła procentowo bodaj najwięcej ze swoich ludzi ze wszystkich wojsk alianckich. - Żem trochę przychorował wtedy. Nu, ale żyję. I muszę się z tobą użerać, huh? - Mrugnął do niego porozumiewawczo. A przynajmniej miał nadzieję, że Francis to wyłapie. - Nic cię nie zobowiązuje. Przecież jak nie chcesz, to ja nie zmuszę, czy teraz, czy za pięć tysięcy lat. Jak będziem sobie potrzebni, to... będziem. Po prostu. Chociaż teraz pewnie ciężko by było, gdyby wiedzieć, ż-że na kontynencie nie ma nikogo życzliwego.

305Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Pią Lut 01, 2013 2:23 am

Francja

Francja

Uśmiechnął się życzliwie w odpowiedzi na propozycję Szkota, puszczając, jednocześnie, jego komentarze o stapianiu się z tłem, mimo uszu. Uważał, że odda mu tym przysługę, bo biedny Scottie pewnie nie umiałby wyjaśnić skąd wzięły się w jego głowie płynne prochy.
-Tylko tak przypadkowo wspomniałem o odwiedzinach u ciebie. Nie czuj przymusu, ale jeśli będziesz chciał mnie zaprosić to powinieneś zaproponować jakiś termin, oui?- Zauważył słusznie i założył za ucho pasemko włosów, które bezczelnie zawisło mu przed oczyma. Był ciekaw czy Scott sam wpadałby na pomysł aby zaproponować mu niedługo przyjazd w jego strony. Gdyby o tym nie napomknął to mógłby się przekonać.
-Ach, bogactwa nigdy dość, czyż nie? Ale jak się tym nacieszyć jeśli Arthur poczuł się królem terytoriów za Oceanem i nie tylko?- Ściągnął brwi wspominając zajmowanie kolejnych ziem. Swego czas sam też posiadał dość sporą ich liczę, ale Arthura pokonać nie zdołał. Podobnie jak w kilku innych sprawach. Kiedyś cieszył się posiadaniem za stolicę największego miasta w Europie. Dopóki Londyn nie urósł do swoich rozmiarów. Takie wydarzenia sprawiały, że Francis był bliski załamaniu nerwowemu i brakowało tylko żeby zaczął rwać sobie z głowy swoje cudowne włosy. Temu też byłby winny Anglia... pośrednio.
-Gdybyś ty ciął sobie żyły to za każdym razem zlizywałbym krew z twojej skóry i używał najwymyślniejszych pieszczot abyś zapomniał o bólu, a pomyślał o przyjemności.- Ta myśl pozwoliła mu się uspokoić po wspominaniu nieprzyjemnych zdarzeń. Uśmiechnął się do Scotta prowokacyjnie.
-Znam cię, mon amour. Wiem co zrobić, gdzie dotknąć, aby uaktywnić niektóre strefy twojego ciała. Gwarantuję, że po takich wrażeniach, jakie bym ci zapewnił, nie miałbyś siły ani ochoty myśleć o krwi i bólu.- Pod stolikiem posunął nogę bliżej Scotta, dając mu do zrozumienia aby nie przestawał.
-Oui, oui! Zgadzam się z tobą, mon cher! Nie mam ochoty na kolejną wojnę. Przeżyłem to piekło dwa razy i wystarczy mi do końca życia. Wszystkim było ciężko się pozbierać po ostatniej wojnie. Cieszmy się czasem pokoju! Ale w razie czego możesz liczyć na moją pomoc.- Trochę go zmroziło na wspomnienie o trzeciej wojnie. Kolejne zniszczenia, strach, ból, miliony ofiar i śmierć zaglądająca w oczy? To zdecydowanie nie było w guście Francisa. Wątpił aby ktokolwiek chciał do tego wracać. Porozumiewawcze mrugnięcie oczywiście zauważył i uśmiechnął się delikatnie.
-Ależ oczywiście, że chcę! Pomogę ci jeśli moja pomoc będzie ci potrzebna. Nie dlatego, że tak powinno się postąpić ale dlatego, że bardzo nie chcę twojej krzywdy, oui?- Jeszcze chwila a zacząłby rozprawiać jak to by życie za niego oddał. Jeśli wcześniej nie wycofałby się zwiewając gdzie pieprz rośnie, żeby uratować własną skórę. Ale wcale nie jest powiedziane, że tak właśnie by się zachował, prawda?

306Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sob Lut 02, 2013 11:31 am

Szkocja

Szkocja
Admin

- Nie no, jak chcesz przyjechać, to proszę bardzo. T-toż ja i tak tylko siedzę na dupie i nic nie robię, to chociaż weselej będzie. Przyjeżdżaj kiedy chcesz, w sumie. Jak ci pasuje. - Posłał mu spojrzenie. - A-ale ostrzeż wcześniej, pamiętaj.
Bo tego jeszcze by brakowało, żeby Francis zastał Scotta podczas jego okresów marnowania własnego życia przed telewizorem, z sześciopakiem na stoliku, wśród śmieci i pozostałości czegoś, co pewnie jeszcze niedawno było jego posiłkiem, a teraz było smętnymi resztkami w pudełku, które jednak swój zapaszek wciąż miały.
Scott być może troszkę wstydził się swojego stylu życia i mimo wszystko chciał wiedzieć wcześniej o odwiedzinach, żeby móc posprzątać i ukryć w ten sposób ten stan rzeczy.
Poruszył się niespokojnie prostując nogi. Temat pieniędzy nigdy nie był łatwy.
- Ja tam bogactwa nie mam i nigdy nie miałem. - Nawet, jeśli teraz bez mrugnięcia okiem może wydać sporą ilość pieniędzy na pozornie niepotrzebne mu gadżety, a i tak wciąż jest "biedny". - Teraz mi nawet niepotrzebne, Artie o to dba. O-o wszystko dba. - Nie mógł bratu zarzucić, że źle zajmuje się Wyspami. Brew mu drgnęła i znów spojrzał na swój nadgarstek. - Ciąć się nie zamierzam, to to raczej nie wyjdzie. A-a te wrażenia, to poczekaj z nimi do wieczora.
W końcu nie mówił nie. Sprawę pod stolikiem odczytał jako to, że Francji braknie miejsca na nogi, więc sam cofnął własne z powrotem pod krzesełko.
- Aye, aye! - Tematu wojny już nie podjął. - Ja wiem, że mogę liczyć, i-i ty też, na mnie w sensie. Gdzie to żarcie?
Zdążył już dawno przetrawić śniadanie, a nawet batonika ze stacji, więc rozejrzał się za kelnerem.

307Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 03, 2013 4:27 am

Francja

Francja

-Zapamiętam. Nie martw się. Nie chcę cię zastać w jakiejś niedwuznacznej sytuacji z kobietą albo, co gorsza, zwierzęciem.- Chciał to obrócić w żart, ale zdał sobie sprawę, że gdyby nakrył Scotta w sytuacji intymnej z taką owieczką to nie wiedziałby, czy uznać to za dowód niewierności, czy może spojrzeć na to pod innym kontem. Dlatego śmiech wyszedł mu dość sztywno i nienaturalnie. Francis sam często nie był do końca fair wobec Scotta, a nie przyznawał się, bo za bardzo chciał go przy sobie zatrzymać. Poza tym wolał unikać nieprzyjemnych sytuacji. Uważał, że trzymając w tajemnicy swoje skoki w bok, uchroni Scotta od cierpienia. Przecież to tylko niewinna zabawa, która nie ma nic wspólnego z miłością. To, że nie tolerował takich zagrań u niego, to zupełnie inna historia. Jak trudno połączyć te dwie sprawy i postawić się na miejscu Scotta, prawda? Nie, wcale nie trudno ale po prostu wygodniej jest o tym nie myśleć.
-Oui, król Arthur przynajmniej o ciebie dobrze zadba.- A jednak można było dostrzec jakiś plus w tej sytuacji. Niech się Arthur na coś przyda i troszczy się o Szkota jak należy. Przynajmniej w sprawach, do których Francis nie powinien się mieszać. We francuskich rękach spoczywało jego dobre samopoczucie.
-Oui, poczekam. Jeśli wytrzymam, mon amour.- Posłał mu uwodzicielski uśmiech.- Zawsze możemy skorzystać z toalety. Jesteśmy akurat w na tyle komfortowej sytuacji, że nie musimy zastanawiać się którą wybrać.
Szybko przestał podobać mu się ten pomysł, a dokładniej w momencie, gdy przypomniał sobie jaki Scottie potrafi być głośny. Francis nie zdziwiłby się gdyby po ostatniej nocy sąsiedzi zrzucili się na płyty dźwiękoszczelne do ścian jego sypialni. Właściwie nie był pewny, czy jeśli to potrwa kilka dni dłużej, to nie zaskoczy ich policja.
-Nie czuj się zawstydzony. Nawet jeśli nie powiesz tego wprost to przecież wiem, że jesteś dla mnie gotowy na największe poświęcenie. Mówię to, ponieważ tak czuję w stosunku do ciebie.- Sam też zaczął już się zastanawiać co z kelnerem. Nie zamówił przecież niczego z poza menu więc nie powinni tyle czekać. Francuz spojrzał na swój zegarek, a później obejrzał się za kelnerem, którego ciągle nigdzie nie było.
-Przepraszam za tą fatalną obsługę. Więcej cię tutaj nie zabiorę, mon cher.- Skrzywił się, a z tym grymasem nie było mu do twarzy. Szczęście jednak, że kelner pojawił się lada chwila z ich zamówieniem. Przed Francisem postawił talerz z trzema naleśnikami. Ułożone były tak, by lekko na siebie nachodziły. Z jednego z nich wyciekał jakiś krem, którym był napakowany. Posypano je cukrem pudrem, a obok leżały truskawki. Natomiast na talerzu Scotta był duży, soczysty kawałek kurczaka w jakimś sosie, który prawdopodobnie miał coś wspólnego z czerwonym winem. Oprócz tego można było dopatrzeć się dodatków takich, jak marynowane cebulki, kawałki boczku i pieczarki. Na ozdobę oczywiście jakaś zieleninka.
Francisowi nie podobało się to co zobaczył. Ostatnio bywał w drogich restauracjach, których dostawało się małe porcje wykwintnych dań, ale za to na talerzach prezentowały się jak dzieła sztuki. To co tutaj zobaczył, nie przypominało niczym tamtych obrazów. Przyszedł tutaj, bo chciał po prostu poczuć się jak turysta. Takich gości zwykle przyjmował ten lokal. Oj, chyba długo już nie podziała.
-Mon ami, wybacz, że cię nie ostrzegłem. Takich ekskluzywnych dań nie powinno się zamawiać z restauracjach, jak ta. Smak może być trochę inny niż byś się spodziewał. Jeśli to dla ciebie jakaś różnica...- Oczywiście, wiedział, że dla Scotta nie ma znaczenia czy coś jest lekko niedoprawione czy wprost przeciwnie. Pewnie zwariował na widok tak dużej porcji mięsa we francuskiej restauracji.

308Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 03, 2013 12:23 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott napuszył się nieco. Nadął policzki, ale szybko wypuścił powietrze z ust.
- Za kogo ty mnie masz, łajzo? Żem powiedział, że ten, n-no to ten. - Zmarszczył gniewnie Brwi, bo przecież obiecał, że będzie wierny. O owce w centrum Edynburga było ciężko, a do jego kota jakoś go nie ciągnęło. I choć czasem mógł zapatrzeć się na kobiecy biust, patrzenie było wszystkim. Jedyną, z którą mógł Francisa zdradzić, i z którą Francis mógł go zastać, była jego własna, poczciwa szkocka dłoń. Ale to się przecież do zdrad nie zaliczało, Scott raczej "dbał o własne interesy".
Za to gdyby dowiedział się o skokach w bok ze strony Francisa, pewnie wyszedłby tak, jak siedział, nie czekając na jedzenie, i wrócił prościutko do Edynburga. Niewykluczone, że znalazłby jeszcze chwilę czasu na siłowe pokazanie, jak to mu się nie podoba. I piękna love story byłaby skończona śliwką pod okiem i rozbitym nosem.
- Artie nie jest królem. Nie mamy króla. M-mamy Królową. God save the Queen. - Mruknął pod nosem, bo choć nie wstydził się swojego oddania, we francuskiej stolicy wolał się kryć, choćby po to, żeby nie dostać w ryj od jakichś francuskich bojówek anty-brytyjskich, o ile takie istniały. W końcu skoro na Wyspach można było dostać za samo krzywe spojrzenie, jeśli trafiło się w nieodpowiednie miejsce, we Francji takie działania mogły być potępiane, czyż nie? - I teraz nie. - Wygładził kilt, jakby bojąc się, że przez samo myślenie będzie "widać". Luźny kilt nie ukryłby Małej Nessie tak dobrze jak spodnie, gdyby postanowiła unieść łeb. - I się nie wstydzę. I...
Nie zdążył jednak się wytłumaczyć, choć był zawstydzony, bo pojawiło się jedzenie. Podziękował krzywym "merci" i już nawet nie słuchał przyjaciela, bo czemu miałby słuchać gadania marudnej blondynki, gdy przed nim spoczął kurczak? I to tak ładnie wyglądający! Dla Scotta to mogło być dziełem sztuki, choćby w porównaniu z haggis.
Nie odpowiedział, nie czekał. Zabrał się za jedzenie, sztućcami, rzecz jasna.

309Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Pon Lut 04, 2013 3:41 am

Francja

Francja

Kelener odszedł i, całe szczęście, nie liczył na napiwek. Francis nie dałby mu ani centa nawet gdyby byli w eleganckiej restauracji. Chociaż gdyby wybrali się do takiej, to pewnie wszystko byłoby idealnie. Ach... trudno.
-Wiem, wiem. Żartowałem tylko. Najbardziej zależy mi na tym żebyś kochał tylko mnie.- Położył szczególny na nacisk na słowo "kochał". Jenak nie była to do końca prawda. Miłość ponad wszystko, ale uwielbiał jego bliskość i nijak nie mógłby znieść myśli, że Scottie mógłby ją dać komuś innemu, więc szybko uzupełnił swoją wypowiedź.- W każdym znaczeniu tego słowa. Ufam ci.
-Oui, oui. Wiem o tym, ale nadal uważam, że monarchia jest już przestarzała i niemodna. Mam nadzieję, że nie czujesz się obrażony. Jeśli moje słowa miały komuś sprawić przykrość to tylko Arthurowi, więc możesz mu powtórzyć jeśli masz ochotę.- Zaśmiał się jakby odpowiadał jakąś śmieszną historię. Nie dbał o to czy Anglik dowie się co Francis wygaduje za jego plecami. Ich poplątanych relacji chyba nie dało się już bardziej pogmatwać. Wziął w ręce sztućce i zaczął przymierzać się do swojego lekkiego obiadku.
-Oui, oui. Ja wszystko wiem, mon cheri. Teraz jedz. Ciebie pewnie zadowala to co widzisz na swoim talerzu więc bon appetit.- Odkroił niewielki kawałek naleśnika, zebrał na ciasto tyle kremowego nadzienia, ile z niego uciekło i włożył do ust. Nastawił się na krytykowanie ale stwierdził jednak, że naleśniki są całkiem smaczne więc darował sobie już psucie nastroju. Wolał delektować się smakiem tego cudownego nadzienia, który pieścił jego podniebienie.
-Och... Juste Dieu!- Na jego twarzy było widać, że jest bardzo zaskoczony... bardzo mile.

310Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Pon Lut 04, 2013 1:43 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Nie odpowiedział Francuzowi wprost, skinął tylko głową. Usta miał już zapchane mięsem, a wiedział przecież, że nieładnie mówić, gdy ma się je pełne, szczególnie w takim miejscu. Gdyby jednak powiedział cokolwiek, pewnie byłoby to zwykłe "wiem, wiem", będące najbardziej standardową odpowiedzią stosowaną w rozmowach z Francisem.
W każdym razie, na chwilę obecną nie biegał za kobietami, więc Francis mógł być spokojny.
Kiedy jednak rozmowa zeszła z powrotem na władców, musiał przełknąć, otrzeć serwetką usta i się odezwać.
- Bo ty po prostu nie miałeś szczęścia do władców i nam zazdrościsz naszej k-kochanej Królowej. - Zawyrokował, goniąc z widelcem cebulkę po talerzu. Za każdym razem, gdy chciał ją nadziać na sztuciec, ta wyślizgiwała się spod tępych zębów widelczyka. - Artie wie, jak jest, i ja też wiem. God save the Queen, i na żadną bym jej nie zamienił.
Choć ostatnie pogromy Szkotów w XVIII wieku działy się właśnie przez spory o władców, Scott, jak i reszta współczesnych Szkotów, szanowali obecnie rządzącego monarchę, a nawet chcieli zostać pod skrzydłami rodziny królewskiej, gdyby udało im się odzyskać niepodległość.
- Tylko nie płacz znowu, hm? - Zażartował widząc, jak Francis przymierza się do degustacji naleśnika. Swoją drogą, utkwił na chwilę spojrzenie w bitej śmietanie stwierdzając, że z chęcią zjadłby jeszcze coś takiego potem, po mięsie. Nie przyznał się jednak, za to włożył do ust upolowaną w końcu cebulkę.

311Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Wto Lut 05, 2013 1:22 am

Francja

Francja

Kiwnięcie głową było dla niego satysfakcjonującą odpowiedzią. Wcale nie posądzał Scotta o zabawy w łóżku, czy gdziekolwiek indziej, z koleżankami na jedną noc. Skoro twierdził, że tego nie robi, a nie denerwował się przy tym nie uciekał wzrokiem, to znaczy, że taka była prawda. Z resztą nie miał ochoty rozmyślać o czymś tak nieprzyjemnym, kiedy wszystko zdawało się być w najlepszym porządku. Przełknął pierwszy kawałek naleśnika i zaraz zaczął odkrajać następny.
-Oczywiście, że miałem szczęście do władców! Co ty mówisz?- Tak... kto miał większe szczęście do władców od Francji? Jeden kompletnie nie radził sobie z kierowaniem państwem, a inny poradził sobie tak dobrze, że odseparowano go od cywilizacji.
-Ale czasy monarchii minęły. Teraz mam mojego szefa i nie potrzebuję królów, cesarzów czy co tam jeszcze wymyślisz. Człowiek zna się na rzeczy i jeszcze wyciągnie kryzysu mój kraj albo i całą Europę. A jeśli nie ten to będzie ktoś po nim.-Wytłumaczył Scottowi spokojnie, pełen optymizmu. W taki obrót spraw, każdy normalny człowiek powinien wierzyć, jak w to, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Nie ma tu żadnej pomyłki. Jednak Francis zdecydowanie lubił sobie pomarzyć i w myślach już widział jak Niemcy patrzy na niego z podziwem, a on triumfuje.
-Mam płakać?- Podniósł na widelcu kolejny kawałek naleśnika i zastygł z ręką połowie drogi do ust. W pierwszej chwili nie skojarzył co Szkot chce mu uświadomić, ale przypomniał sobie kiedy ostatnim razem płakał i zaśmiał się rozbawiony. Trzeba mu było przyznać, że kiedy śmiał się w ten sposób, wyglądał pięknie.
-Non, non. Nie zamierzam płakać, mon cher. Chyba, że mnie rozśmieszysz do łez.- Teatralnym gestem udał, że ociera łezkę i zamrugał powiekami.- Jeśli się pośpieszysz z jedzeniem to może cię poczęstuję i ty będziesz miał szansę na wzruszenie.
Znów zaśmiał się pogodnie i włożył do ust kawałek naleśnika, które miał na swoim widelcu.

312Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Wto Lut 05, 2013 10:47 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Gdyby tylko Scott wiedział, jak Francis przejrzał jego i jego reakcje...! Cóż, nie było w tym wielkiej filozofii, ale i tak by się dziwił.
- Toż wiem, jak było, hm? - Teraz już nie przejmował się pełnymi ustami tylko mówił i żuł przy okazji cebulkę. Scott lubił cebulę do tego stopnia, że dodawał ją do wielu potraw, które bez cebuli by się obyły. Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze spokojny, a prochu nie wymyślono, w swej zaradności w ramach oszczędzania czasu i o-opału, tak właściwie, bo przecież nie ognia, wpieprzał cebulę na surowo. A potem dziwił się, że mało kto chciał z nim rozmawiać, nie tylko piękne panie. Przestał, gdy dostał kolejnego z kolei kosza za śmierdzący oddech. - Toż paru z tobą dzieliłem, i za paru twoich walczyłem. Trochę wiem. - Wiedział też, że każda dynastia miała swoje wzloty i upadki, oraz że to pośrednio przez władców miał swoje problemy na przestrzeni wieków. - I ja też mam swoich ludzi, a K-Królowa to wiesz.
Nie wiedział, czy Francis wie. Grunt, że Scott wiedział.
Scott też nie zamierzał rozśmieszać Francisa, jednak kiedy usłyszał, że przy odrobinie szczęścia może dostać naleśnika, zaczął jeść większymi kawałkami, niż wypadało. W końcu naleśnik z bitą śmietaną i truskawkami to coś, co mogło być warte małego poświęcenia.

313Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Wto Lut 05, 2013 8:12 pm

Francja

Francja

W końcu przyznał przed sobą, że Scottie może co nieco wiedzieć o francuskich władcach ale nie zamierzał zgadzać się z tym, że żaden z nich nie znał się na rzeczy. Dlatego kiedy miał już wolne usta, zabrał głos.
-W takim razie źle ich oceniasz. Poza tym nie wszystkie ich rządy były nie udane w ten sam sposób. Mój kraj wiele znaczył. Jak myślisz, dzięki komu to?- Zostawił go z tym pytaniem, które było raczej pytaniem i wrócił do jedzenia, które smakowało mu dożo bardziej niż takie oskarżenia. Francis wcale nie miał pecha... po porostu nieraz brakowało mu szczęścia.
-Oui, wiem. Królowa to największa świętość i lepiej żebym nawet nie próbował jej obrażać.- Wypowiedział te słowa jakby recytował je z pamięci, co nie zmienia faktu, że niewiele się nimi przejął. Można było to zauważyć nie tylko po sposobie ich przekazania, ale też po tym że nawet nie spojrzał na Szkota. Oddzielał nożykiem kolejny kawałek naleśnika, który zaraz wylądował w jego ustach. Dopiero po tym podniósł twarz by uśmiechnąć się do Scotta przyjaźnie. Zerknął na spory kawałek mięsa, na jego widelcu, a później na talerz i stwierdził, że Scottie chyba naprawdę musiał wziąć sobie do serca jego obietnicę. Może i nie sądził, że tak wyjdzie ale nie zamierzał żałować przyjacielowi czegokolwiek, a już na pewno nie jedzenia. Nawet jeśli sam miał zrezygnować z części posiłki.
-Nie spiesz się, mon cher. Jeszcze dostaniesz wrzodów na żołądku, czy innego okropieństwa. Co ja wtedy z tobą zrobię?-Powiedział naprawdę troskliwie, po czym wsunął do ust ostatni kawałek pierwszego naleśnika. Pomyślał, że mógłby zamówić osobną porcję dla Scotta, ale jedzenie z jednego talerza było dużo bardziej romantyczne.

314Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sro Lut 06, 2013 3:04 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

- Może i dzięki nim. Ale teraz tylko potrafisz narzekać i strajkować. I marudzić.
Może i Scott był okrutny w swych osądach, ale czy nie mylił się...? Może i Francis mógł robić coś ponad to, co wymienił, ale najgorsze rzeczy zawsze zauważa się jako pierwsze, i jako pierwsze wytyka.
- No, lepiej, żebyś nie próbował. - Królowa była tą jedną szczególną postacią, przy której nawet bracia się uspokajali i zaprzestawali wiecznych sporów. Scott myślał o niej trochę jak o własnej babci, choć oczywiście musiał zwracać się do niej z o wiele większym szacunkiem. W każdym jednak razie nie zamieniłby swojej królowej na żadną inną i ciężko było mu myśleć, że monarchini ma już swoje lata. A z jej mężem, księciem Filipem, uwielbiał polować w szkockiej dziczy.
Ale królowej nie było, za to był Francis, i jego naleśnik. A także mięso na talerzu Scotta.
- Jak dostanę wrzodów, to dasz mi herbatki i mi przejdzie. - Zapewne myślał tylko o zwykłym bólu brzucha, a nie wrzodach. - Herbatka dobra na wszystko.
Wpakował do ust kolejną większą porcję mięsa.

315Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Czw Lut 07, 2013 3:02 am

Francja

Francja

Wziął do ust kolejny kawałek naleśnika, jednocześnie zaczynając już drugą sztukę. Wysłuchał dokładnie co Scottie miał do powiedzenia i na koniec zacmokał niezadowolony słysząc jak jego ostrzeżenie zostało zlekceważone.
-Jak dostaniesz wrzodów to zalecą ci taką dietę, że tylko we wspomnieniach będziesz oglądał takie widoki.- Wskazał widelcem na jego talerz.- Będziesz miał zakaz palenia i wcale nie jest powiedziane, że nie wezmą cię pod nóż.
Uświadomił przyjacielowi zagrożenie i jakby nigdy nic wrócił do swojego telerza. Może jeśli raz się pośpieszy z jedzeniem to nie czekają go takie batalie o życie, ale ostrzec zawsze warto. Tym bardziej, że Scottie nie miał pojęcia czym grozi choroba wrzodowa, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie.
W dyskusję o brytyjskiej królowej wolał się nie zagłębiać, ale z tego co mówił Scott nie spodobała mu się jeszcze jedna rzecz. Francis potrafił marudzić na wszystko co nie jest z najwyższej półki i po mistrzowsku znajdować błahe powody do strajków, na których cierpiały całe miasta, ale oprócz tego miał wiele bardziej użytecznych talentów. Na moment przerwał jedzenia.
-Potrafię też wiele innych rzeczy. Wątpisz?- Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który zwykle zapowiadał wystąpienie rumieńców na policzkach Szkota.
-Czyżbyś już nie pamiętał wczorajszego wieczora?- Zapytał chociaż nie zamierzał poczekać na odpowiedź. Wysunął stopę ze swojego eleganckiego bucika i uniósł pod stolikiem powoli, by odszukać nogi Szkota. Skoro trzymał je pod krzesłem, to w swoich poszukiwaniach Francis natrafił na szkockie kolanko. Uśmiechnął się zadziornie i przejechał stopą dalej, wdzierając się pod jego kilt. Oczywiście nie miał ochoty go zmuszać do podejrzanych czynności w miejscu jak to, ale pomyślał, że w ten sposób skutecznie oduczy go opowiadania podobnych bzdur o jego osobie.
-Chciałbyś może coś sprostować, mon amour?

316Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Czw Lut 07, 2013 6:35 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Zerknął na swój talerz.
- Nie zabronią mi jeść mięsa. T-to jedyna przyjemność, jaka mi w życiu została, ech? Tak samo fajki. - Oczywiście! Mieczem już nie machał, panienek po wioskach nie wyrywał, w karczmie nie siedział, nawet nie zabijał już Anglików. O pływaniu na wielkie zamorskie ekspedycje i handlu niewolnikami też już nie mogło być mowy. - I pod nóż też się nie dam położyć. C-co, jak co, ale nie.
Bo Scottie po prostu bał się wszelkiego rodzaju zabiegów, a jako nacja nawet nie uważał, by były mu potrzebne. Tak jak Evan uważał, że wszystko po pewnym czasie "wraca" samo do normy w ich ciałach.
Pozornie nie przejął się za bardzo ostrzeżeniami, ale kroił mniejsze kawałki. Cóż, najwyżej przepadnie mu ten naleśnik. Kupi sobie za to coś dobrego potem, piwo na przykład. O ile we Francji można dostać dobre piwo. A czy od piwa można dostać wrzodów? Pewnie tak, choć Scott wolał sądzić, że alkohol wypala wszelkie świństwo z organizmu.
Talenty Francisa..? Gotowanie. I malowanie, w końcu namalował mu ładne Higlands. I... no właśnie.
Zamarł z widelcem w ustach, gdy poczuł stopę Franka na kolanie, a potem dalej. Spojrzał w dół, w blat stolika, jakby spodziewając się, że zobaczy coś przez deskę.
- ...! - Oczywiście poczerwieniał natychmiastowo. Miał ochotę kląć, na całe szczęście widelec go zatkał. Zaparł się stopami na podłodze i odepchnął, uciekając od stopy z całym krzesełkiem. Bo co innego mizianie po łydkach, a co innego sięganie do Małej Nessie.

317Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Czw Lut 07, 2013 10:53 pm

Francja

Francja

-Och! Co się stało?- Zapytał z udawaną troską w głosie. W rzeczywiści uważał zachowanie Scotta za bardzo zabawne. Jednak, tak jak wcześniej zaplanował, nie zamierzał się nad nim pastwić. Zaśmiał się, więc, ubawiony i sięgnął pod stolik by pomóc sobie naciągnąć buta na piętę. Kiedy to mu się udało oparł ręce na stole i pochylił się w stronę Szkota z tajemniczą miną.
-Mam rozumieć, że przypomniałeś sobie co jeszcze potrafię robić jak nikt inny? Może jednak się mylę i potrzebujesz więcej wskazówek?- Puścił mu oczko i wypełnił pomieszczenie gromkim śmiechem, odchylając głowę lekko w tył.
-Jesteś uroczy, mon cheri.- Przyznał zadowolony i wrócił do jedzenia. Jednak ledwie włożył kolejny kawałek naleśnika do ust, a stwierdził, że ma do powiedzenia coś jeszcze.
-Mm!- Przełknął kęs i podniósł rękę z widelcem mierząc nim w Scotta.- Wracając do tematu przyjemności to jedz póki możesz. Ja i tak uważam, że papierosy i niezdrowe jedzenie to nie jedyna przyjemność jaką sobie sprawiasz w życiu. Po prostu źle na to patrzysz, mon cher.
Powiedział co myślał na ten temat i znów wrócił do naleśnika. Kończył już drugiego. Został tylko jeden. Wyglądało na to, że Scottie musi się pośpieszyć jeśli nadal chce się załapać na choćby jeden kawałek.

318Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Pią Lut 08, 2013 4:22 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Scott ostatecznie wyjął z ust widelec i chwycił go w zaciśnięte palce jak swój nowy oręż. Takie małe widełki pewnie podziałałyby na Francuza nawet teraz, szczególnie, gdyby wbić mu je na przykład w pośladek. Za karę.
Bo kara należała się za sam fakt wprawiania Scotta w zakłopotanie, bo przecież jak miał normalnie funkcjonować, gdy miał podniesione ciśnienie? Biedak naprawdę kiedyś dostanie wylewu.
Gdyby to była kreskówka, na skroni wyszłaby mu żyłka. W jednej ręce ściskał swoją broń, drugą poprawił kilt, jakby stała mu się wielka krzywda przez francuską stopę. Obciągnął jego przednią część, choć w żaden sposób nie mógł sprawić, by zakrył mu kolana. Chrząknął.
- Żem sobie przypomniał. I sam jesteś u-uroczy, do cholery. - Syknął z cicha, jakby to określenie było wielką obrazą. Ostatecznie przysunął się z powrotem do stolika i znów zawisł nad swoją porcją. Uznał, że może zrezygnować z naleśnika. Nie będzie polegał na łasce i wspaniałomyślności innych.
- Czyli że co, e? Chcesz mnie uczyć, co mnie przyjemność sprawia?

319Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sob Lut 09, 2013 3:11 am

Francja

Francja

Dobrze, że nie doszło jednak do ataku na francuski pośladek. Gdyby Scottie zaczął ganiać Francuza po restauracji z widelcem, usiłując wbić mu go w tak gdzie dodatkowych dziurek raczej nie potrzebował, to pewnie obaj mieliby kłopoty. Tym czasem Francis nie zdawał sobie sprawy co chodziło Scottowi po głowie.
-Uważasz, że jestem słodki?- Jego twarz rozświetlił jeden z tych najpiękniejszych uśmiechów w jego wykonaniu.-Ach, merci beaucoup! Co prawda komplementy powinno się prawić nieco przyjemniejszym tonem, tak bym mógł je spijać z twoich ust niczym pocałunki, ale i tak się cieszę z tego co usłyszałem. To w końcu nie żadna obelga, oui?
Spojrzał na niego przyjaźnie, przechylając głowę w bok po czym wsunął do ust ostatni kawałeczke naleśnika. Po tym odłożył widelec na talerzyk a naleśnika który został planował podarować Scottowi. Jeśli będzie już zimny trudno. Najwyżej się zmarnuje. Chyba, że... nie, na pewno się nie zmarnuje.
-Non, mogę ewentualnie sprawić ci przyjemność.- Podniósł serwetkę do ust, by je wytrzeć. Przy okazji zaśmiał się w nią cicho.
-Oczywiście żartuję. Nie chcę cię uczyć co ci sprawia przyjemność, mon cher. Mówię tylko, że nie warto tak w kółko na wszystko narzekać, oui? To nie prowadzi do niczego i chyba tylko pogarsza ci się od tego humor, hm?- Odłożył serwetkę i spojrzał na trzy truskawki obok ostatniego naleśnika, a później na usta Scotta. Hmm... w jego uroczym planie przeszkadzał tylko niedokończony jeszcze posiłek przyjaciela.

320Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Sob Lut 09, 2013 12:53 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

Kiedy Francis ucieszył się z komplementu, który miał być obelgą, Scott speszył się jeszcze bardziej. Poczuł, że znów nic mu nie wychodzi. Od kąpieli, przez podryw, na obrażaniu innych kończąc. Kawałek mięsa spadł mu z widelczyka. Nawet jeść nie potrafi.
- D-daj se spokój.
On też sobie dał, bo zrozumiał, że w potyczce słownej nie wygra. Gdyby przyszło im bić się na pięści, pokonałby Francisa bez większego problemu. Jednak, gdy w grę wchodziła rozmowa i argumentacja swoich racji... najmądrzej było wycofać się zawczasu.
Fakt, że Francis cały czas się uśmiechał, dodawał mu nieco odwagi. Uznawał, że skoro tak jest, to na razie nie powiedział niczego przesadnie obraźliwego i może brnąć dalej w swoje przekonania.
Zaciamkał, goniąc jeden z ostatnich kawałków mięsa na talerzu widelczykiem. Porcja była spora, więc częściowo wypełniła mu żołądek, mimo to, wciąż zawieszał spojrzenie na naleśniku, którego Francis chyba zamierzał osierocić.
- Ja nie narzekam. - Burknął na przekór, przyjmując minę Grumpy Cata. - Ja tylko mówię, co jest nie tak, i co powinno się zmienić. Nie jesz już?

321Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 10, 2013 12:42 am

Francja

Francja

Francis czuł, za to, satysfakcję. Uznał, że bezsprzecznie jest zwycięzcą tej potyczki słownej. Jednak jego natura nie dała mu długo triumfować, gdyż zaczął odczuwać pewien dyskomfort kiedy pomyślał jak musi się czuć jego przyjaciel. Jeśli walczyć to na pewno nie z nim!
-Oui, oui. Już cię nie męczę, mon cheri. Wybacz. Przecież zależało mi abyś zjadł w spokoju, czyż nie?- Posłał mu przepraszający uśmiech ufając, że w ten sposób ukoi nerwy Scotta i doda mu otuchy. Zerknął jeszcze raz na jego talerz. Było widać, że zamyślił się nad czymś. Podniósł wzrok na Szkota dopiero kiedy ten znów się odezwał.
-Jakim cudem ty żyjesz na tym świecie w normalnym stanie psychicznym skoro twoim zdaniem wszystko jest nie w porządku? Nie miewasz depresji czy czegoś podobnego. Może wspomniałeś o cięciu się po żyłach bo jednak to robisz?- Naprawdę wyglądał na zaskoczonego.- Jestem pewien, że potrafiłbyś narzekać na wszystko. Przed chwilą powiedziałeś co myślisz o mnie. Może jedzenie też ci nie smakuje, hm?
Scottie zawsze chętnie pochłaniał wszystko co tylko Francis dla niego przygotował lub, w tym przypadku, zamówił. Prawie jak odkurzacz. Ciekaw był czy, mimo wszystko, zdołałby znaleźć minusy takiej sytuacji.
-Non, nie jem. Zostawiłem trochę dla ciebie, ale jeśli ci nie smakuje...- Chwycił jedną z truskawek za szypułkę i z delikatnym uśmiechem podsunął ją pod nos Scotta.
-Może z moich rąk będzie smaczniejsze?

322Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 10, 2013 10:56 am

Szkocja

Szkocja
Admin

Przeprosiny nieco go uspokoiły, a przynajmniej takie miał początkowo wrażenie. Bo najbardziej nienawidził, gdy ktoś próbował coś mu wmówić. Żył na świecie wystarczająco długo, by znać świat i siebie samego, i by móc o sobie decydować. Francis najwyraźniej o tym zapomniał, a Scottie nie zamierzał utwierdzać go w jego błędnych przekonaniach, bo przecież wyglądało na to, że dał sobie siana i przestał naprowadzać Scotta na jedyne słuszne wg niego myślenie!
Dlatego też tak jak szkocka pogoda, która mogła zmienić się z minuty na minutę, a przez mgłę nie było widać praktycznie nic, tak też nastroje Scotta zmieniały się z zadziwiającą prędkością i chyba tak naprawdę nikt nie wiedział, o co mu do końca chodzi, czasem nawet on sam. Teraz jednak był przekonany, że Francis robi mu na złość specjalnie i stara się wytknąć błędy, których Scott, nota bene, nie popełnił.
- Żyję normalnie. - Za wszelką cenę starał się nie podnosić głosu, jednak sama jego porywcza natura sprawiała, że było ciężko. Owszem, miewał "grosze dni", ale to jak każdy, czyż nie? Ciężko było chodzić uśmiechniętym cały czas, gdy na niebie wisiały ciężkie chmury, a deszcz nieprzerwanie ciął w szyby.- I mówię, że się nie tnę, DO CHOLERY JASNEJ. - Jednak nie udało mu się zachować spokoju. Ale czy to jego wina? Mówił przecież, jak jest. Czemu Francis chciał go przekonać, że jest inaczej?
I w tym momencie uznał, że trzeba poświęcić naleśnika na rzecz ratowania własnej dumy i zszarganych nerwów. Mógł wytrzymać dużo, przynajmniej sam tak uważał, ale czy też nie ostrzegał przyjaciela przed zbytnim okazywaniem afektu w miejscach publicznych? Nie będzie jadł mu z ręki, gdy wokół siedzą ludzie, zainteresowani już samym zachowaniem Szkota.
- Wychodzę. - Zawyrokował, otarł usta serwetką, wyjął fajki i podniósł się z krzesła.

323Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 10, 2013 12:55 pm

Francja

Francja

Został z ręką wyciągnięta do usta Scotta, tkwiąc w wielkim zaskoczeniu. Dwie najbliższe grupki umilkły i skierowały swój wzrok na nich. Francis natychmiast odłożył truskawkę na talerz z nieciekawą miną.
-Dobrze, że się nie tniesz. Myślisz, że bym tego dla ciebie?- Zapytał ściszonym głosem, marszcząc brwi.
-Non, nie odmawiaj sobie jednej z nielicznych przyjemności i zjedz deser. Od początku chciałem się z tobą podzielić.- Może nie myślał o tym kiedy zamawiał to danie ale jak tylko Scottie wyraził chęć spróbowania jego naleśników, Francis od razu poczuł chęć podzielenia się z przyjacielem.
-Jedz spokojnie. Nie będę ci przeszkadzać. Wyjdę...- Wstał i zasunął za sobą krzesło, po czym podniósł wzrok na Szkota.- Do łazienki, oui?
Posłał mu łagodny uśmiech i jak powiedział tak też zrobił. Skierował swoje kroki w stronę drzwi na drugim końcu sali. Wyminął kilka stolików aż dotarł na miejsce. Pomyślał, że jeśli zostawi Scotta to ten nie będzie musiał odmawiać sobie deseru. Kto wie, może biedaczek faktycznie wiedzie takie tragiczne, w swoim przekonaniu życie, i potrzeba mu trochę przyjemności. Francis nie zamierzał stawać mu na drodze.

324Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 10, 2013 4:16 pm

Szkocja

Szkocja
Admin

- Gówno powinno cię obchodzić, co robię z własnymi żyłami. - Syknął przez zęby, a zaraz potem włożył pomiędzy nie papierosa. Resztę w paczuszce schował do sporranu, za to wyciągnął zapalniczkę.
- I gówno cię powinno obchodzić, czy zjem, czy nie. Łaski bez, nie chcę.
Słowa ledwo przeszły mu przez gardło, bo przecież odmawiał jedzenia! A tego zazwyczaj nie robił, o ile robił kiedykolwiek. To było tak niecodzienne i niespodziewane jak śnieg w lecie, chyba że było się na dalekiej północy Szkocji, w Highlands, a może nawet na wysepkach - wtedy śnieg mógł spaść zawsze.
Dlatego też Scottie nie czuł się dobrze, gdy żegnał naleśnika spojrzeniem i kierował się do drzwi. Przez swoją głupią dumę wiele razy robił rzeczy wbrew sobie, po których później miał wyrzuty sumienia i myśli, że przegapił coś, czego nie odżałuje.
Wrócił się jeszcze na chwilę, tylko po to, by zostawić przy swoim talerzu dwadzieścia funtów w brytyjskim banknocie. Jeśli ma już szaleć, to zaszaleje na całego i zapłaci za siebie, choć nie miał pojęcia, ile jego danie mogło kosztować. Niech Francuzi ciszą się z napiwku.
Wyszedł, zapalić.

325Dom Francji - Page 13 Empty Re: Dom Francji Nie Lut 10, 2013 5:36 pm

Francja

Francja

Odchodząc słyszał jeszcze co Scott wykrzykuje do jego pleców, pokręcił tylko głową i wszedł do łazienki. Miał nadzieję, że jego przyjaciel da jednak za wygraną i usiądzie z powrotem do stołu. Jak się później okazało, mylił się. Kiedy wrócił do sali, ku swojemu zdumieniu, nie dostrzegł Scotta przy stoliku. Podszedł tam i zobaczył tylko pozostawiony przez niego banknot. Podniósł go i uśmiechnął się do siebie. Biedak widocznie nie miał przy sobie euro. Ujął banknot w dwa palce i wyjął swój portfel. Postanowił zapłacić za ich oboje we właściwej walucie. Pieniądze Szkota pragnął oddać mu przy najbliższej okazji, czyli jak wróci do siebie.Tym czasem wsunął go do swojego portfela. Kiedy płatność była już uregulowana sam skierował się do drzwi. Wyszedł po schodkach na chodnik i rozejrzał się za Scottem.
-Mon ami?- Spodziewał się go tam zastać. W końcu stwierdził, że idzie zapalić. To chyba nie na drugi koniec miasta, prawda?
-Kończ tego papierosa. Idziemy dalej.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 13 z 27]

Idź do strony : Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 20 ... 27  Next

 » Francja » Dom Francji

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach