- A co jest złego w mięsie? - Zapytał, siadając przy stole i raz po raz ogarniając spojrzeniem przygotowane śniadanie. Schwycił truskawkę z talerza i bez ceregieli włożył do ust. Wspomnienie wczorajszego ciasta. - Obaj żeśmy się na mięsie wychowali i jakoś dobrze żyjemy, co? A teraz na starość jakieś owocki mi dajesz... Kiedyś zrobię ci takie śniadanie, że zobaczysz. O-o, rybę w mleku na przykład.
Nie byłby sobą, gdyby nie ponarzekał na Francisa i nie zaczął chwalić siebie. Co prawda ryby dość późno pojawiły się w szkockiej kuchni, ciężko ocenić, czemu dawne celtyckie ludy nie czerpały z bogactw rzek, jezior i morza, nawet w chwilach głodu. Teraz ryby stanowiły podstawę kuchni i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić w najbliższym czasie.
- Z bekonem.
Drugim ważnym składnikiem było mięso wieprzowe i wołowe. Bekon pasował do wszystkiego, tak jak owies, a stek z wołowiny był jedzeniem dla prawdziwego szkockiego wojownika, nawet jeśli ten porzucił miecz, czy też dzidę na rzecz pilota od telewizora, a zamiast psa gończego miał grubego kota.
Scottie chwycił za kawałek bagietki i zagryzł nią truskawkę.
- Jakbyś tam u mnie na północy żył, to byś bez kawy nie wytrzymał. - Ciężko było zachować przytomność umysłu, gdy na niebie bez przerwy wisiały ciężkie chmury. - Może być czarna, ale z mlekiem, okay? Tak pół na pół. I z cukrem. Whisky pewnie nie masz, a i do śniadania nie wypada... k-kubek?
Zmarszczył nos. Nie ważne, jaki kubek był - ponownie, nie liczył się wygląd, a użyteczność - Scottowi bardziej przeszkadzało to, że kubek nie jest filiżanką. Nie zamierzał jednak narzekać dalej, bo jeszcze Francis gotów będzie mu i kawy pożałować.
- A co na obiad będzie? Mięso?
Nie byłby sobą, gdyby nie ponarzekał na Francisa i nie zaczął chwalić siebie. Co prawda ryby dość późno pojawiły się w szkockiej kuchni, ciężko ocenić, czemu dawne celtyckie ludy nie czerpały z bogactw rzek, jezior i morza, nawet w chwilach głodu. Teraz ryby stanowiły podstawę kuchni i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić w najbliższym czasie.
- Z bekonem.
Drugim ważnym składnikiem było mięso wieprzowe i wołowe. Bekon pasował do wszystkiego, tak jak owies, a stek z wołowiny był jedzeniem dla prawdziwego szkockiego wojownika, nawet jeśli ten porzucił miecz, czy też dzidę na rzecz pilota od telewizora, a zamiast psa gończego miał grubego kota.
Scottie chwycił za kawałek bagietki i zagryzł nią truskawkę.
- Jakbyś tam u mnie na północy żył, to byś bez kawy nie wytrzymał. - Ciężko było zachować przytomność umysłu, gdy na niebie bez przerwy wisiały ciężkie chmury. - Może być czarna, ale z mlekiem, okay? Tak pół na pół. I z cukrem. Whisky pewnie nie masz, a i do śniadania nie wypada... k-kubek?
Zmarszczył nos. Nie ważne, jaki kubek był - ponownie, nie liczył się wygląd, a użyteczność - Scottowi bardziej przeszkadzało to, że kubek nie jest filiżanką. Nie zamierzał jednak narzekać dalej, bo jeszcze Francis gotów będzie mu i kawy pożałować.
- A co na obiad będzie? Mięso?