Faktycznie, beż żadnej walki poddał się Morfeuszowi, jednakże wcześniej udało mu się przeczytać parę rozdziałów. Obudził się nie tyle sam z siebie, co przez to, że uderzył w niego lodowaty wiatr. Otworzył powoli oczy, lecz nie ujrzał już błękitnego nieba, jedynie różowe skrawki, gdyż dookoła były same czarne chmury. Zanosiło się na ulewę i to porządną.
Usiadł, przeciągając się z ziewnięciem. Zaczynało doskwierać mu pragnienie, choć czymś do jedzenia też by nie pogardził. Wtem poczuł na nodze pierwsze krople deszczu. To definitywnie trzeba się zbierać. Wstał, zabierając ze sobą książkę.
Znacie ten moment, gdy obrywa się nad wami chmura? Prusy też znał, ale wtedy miał okazję poczuć jeszcze raz. Lunęło jak z cebra; przebiegł długość tarasu i wpadł do sypialni akurat w momencie, kiedy gdzieś za nim rozległ się grzmot. Zamknął za szybko szklane drzwi, cały obciekając wodą oraz śmiejąc się z samego siebie cicho. Nadchodzi burza~
Usiadł, przeciągając się z ziewnięciem. Zaczynało doskwierać mu pragnienie, choć czymś do jedzenia też by nie pogardził. Wtem poczuł na nodze pierwsze krople deszczu. To definitywnie trzeba się zbierać. Wstał, zabierając ze sobą książkę.
Znacie ten moment, gdy obrywa się nad wami chmura? Prusy też znał, ale wtedy miał okazję poczuć jeszcze raz. Lunęło jak z cebra; przebiegł długość tarasu i wpadł do sypialni akurat w momencie, kiedy gdzieś za nim rozległ się grzmot. Zamknął za szybko szklane drzwi, cały obciekając wodą oraz śmiejąc się z samego siebie cicho. Nadchodzi burza~