Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Zagubieni na polskich drogach (German Trio na zadupiu)

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down  Wiadomość [Strona 4 z 6]

Go??


Gość

Spojrzał na Rodericha, skoro chciał pilnować brata to nawet dobrze się składa bo on musi nawet zostać tu w samochodzie i kierować:
-Gut, skoro chcesz...-odparł bez sprzeciwów i złapał za kierownice.
Gdy tylko kuzyn opuścił pojazd i przetransportował się do drugiego wreszcie ruszyli. Na początku bardzo powili potem nabrali tępa. Pojazd lekko dudnił ale nie działo się nic złego, wyjechali na prostą.
Teraz wreszcie mógł chwile odpocząć w ciszy, byle ta cisza go nie uspała...

Austria

Austria

Podróż mijała spokojnie. Dojechali po około pół godzinie, z oddali już straszyła tabliczka z nazwą miasta. Po chwili zaczął się ciągnąć murek z napisem "Zagłębie 4ever!". Kierowca zjechał w boczną uliczkę, omijając w ten sposób korek i zatrzymał się przy jednym z parkingów. Bezpłatnych.
- Da ist ende. Wir können nicht mehr fahren. Wir müssen züruckkommen... Ist es kein Problem? - zapytał kierowca, spoglądając na Rodericha. Wydawał sie poważniejszy od Gilberta, poza tym sam się przyznał, że jest dyrygentem, wiec chyba umie myśleć...
- Ja, danke sehr schön. Wir sind sehr dankbar für dem Helfe, na ja, Gilbert? - tu znacząco spojrzał na kuzyn, mając nadzieję, że potwierdzi jego słowa. Inaczej... będzie nieprzyjemnie...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Akurat był w trakcie dosyć żywej wymiany poglądów na temat utworów różnych niemieckich zespołów i Austriak wszedł mu w połowę dosyć gorliwej wypowiedzi. Rzucił mu zniecierpliwione spojrzenie, ale zaraz ogarnął o czym ten właściwie do niego mówił. Chociaż zajęło mu chwilkę ułożenie odpowiedzi.
- Was? Ah, ja, vielen Dank. Vielleicht treffen wir uns wieder - teraz zwrócił się do swojego pierwotnego rozmówcy - Achten Sie darauf, zu hören Megaherz, ja?

Austria

Austria

- Na ja, naturlich - odparł metal, który gadał z Prusakiem - Huh, ich sehe, hier unser Weg hat Ende. Viele Glück im Zukunft! - dodał jeszcze z uśmiechem.
Wysiadł niemal jednocześnie z Roderichem i pasażerem z przodu. Polacy zaczęli odpinać samochody, zaś Austriak podszedł do Niemca i zastukał mu w szybkę na znak, że podróż dobiegła końca.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Kiedy tylko wyszedł z samochodu przeciągnął się i rzucając co jakiś czas przekleństwem rozejrzał po okolicy. Przecież to ciężko było nazwać miastem. Drogi nie lepsze, chodniki zryte, wszędzie roboty, a w dodatku budynki jak z czasów wojny... Znaczy, nie te zbombardowane. Podszedł do drugiego samochodu i zamiast czekać aż Ci coś sobie poustalają, wcisnął się na tylne siedzenie. Jego samochód był jego królestwem, a po gnieceniu się z metalami, wydawał się bardzo przestronny wręcz.

Go??


Gość

Podczas gdy pierwszy samochód wyjechał już do miasta przodem. On tuż za nimi spokojnie i prawie bezszelestnie, no może nie bez bo wybite amortyzatory pojechał za nimi. Pod czasu do czasu tylko kręcił kierownicą żeby samochód nie jechał w samopas, było tak spokojnie że chwilami zaczął kołysając się lekko przysypiać. Tak teraz niezmiernie tego potrzebował. Same powieki leciały mu na oczy.
Miastem na początku nie był wcale zainteresowany i chyba przez głowę mu nie przeszło, że zaraz jak tylko wyjdzie spotka jeszcze kilkudziesięciu denerwujących polaków.
Gdy tylko stanęli w jakimś miejscu, którego on nie umiał określić na mapie ktoś nagle zastukał w szybę jego samochodu. Po chwili podniósł twarz i rozejrzał się lepiej - zobaczył Rodericha.
Bez wahania pokręcił za pokrętło i otworzył nieco by spytać o co chodzi i sam się czegoś więcej dowiedzieć:
-Wie bitte? -mruknął nieco ospały ale uważnym tonem.

Austria

Austria

(Prusy, byłeś tam, czy co? 8D Może porobię fotki za niedługo)

Szare to miasto... Fakt, zwykłe blokowiska, roboty są wszechobecne, a ładnie prezentuje się tylko droga główna. Oni zaś byli na parkingu, który wyłożony był betonowymi płytami chodnikowymi. Dość mały, jedynie dwa pasy parkingowe.
- Koniec jazdy... - mruknął Rod do Niemca jedynie.
Zaraz podszedł do nich metal-kierowca i powiedział, że CHYBA najbliższy warsztat znajduje się czwarty skręt w lewo ulicą, którą pokazał. Zaraz jednak grupka metali zaczęła spychać ich samochód na wolne miejsce parkingowe. Roderich nawet dołączył i im pomógł...
Ich wybawiciele pożegnali się, pomachali wesoło i odjechali w siną dal...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

(Parę razy przejeżdżałam xD)

Usiadł tuż za fotelem kierowcy i oparł brodę o zagłówek. Pycnął Niemca w policzek, nucąc sobie pod nosem. Nie miał czego słuchać, nie miał z kim gadać, więc w tempie natychmiastowym zaczął się nudzić. A w ten sposób może chociaż brat zwróci na niego uwagę i postara się ten problem rozwiązać. Zaraz podsłuchał jak jeden z Polaków mówi coś do Rodrysia, ale nie miał zamiaru ruszyć się teraz z miejsca, nawet wtedy, kiedy cała ekipa zaczęła samochód pchać. Niech robią co powinni, on już dzisiaj palcem nie kiwnie. Ziewnął szeroko i z satysfakcją zauważył, że prawie zupełnie wygrzebał się z porannego kaca.
- West, nudzę się... Rusz głową i coś wymyśl

Go??


Gość

-Ja, gut..-mruknął tylko do kuzyna. Przez chwilę już myślał żeby się ruszyć z tego samochodu i pomóc im popchać ten samochód. jednak skoro Polacy już zdążyli się do tego zabrać z resztą nawet nie sami.. Do tego BARDZO rzadko widział brudzącego się Rodericha, ponownie był w szoku. Jednakże nie wiadomo skąd z tylnego siedzenia zaczął zaczepiać go Gilbert. Wręcz nie nie cierpiał jak ktoś się nad nim w taki sposób znęcał, to było uciążliwe. Skrzywił się lekko i nieco poczerwieniał. Jako, że nie zwrócił na niego uwagi wcześniej pewnie musiał sobie ten brak zainteresowania odbić. Typowe~:
-Teraz już nie trzeba nic wymyślać..-zaczął niechętnie mu tłumacząc:
-Wyjdziemy na miasto i poszukamy mechanika. Jeżeli chcemy stąd szybko wyjechać potrzebna jest po prostu wymiana części..
Oznajmił i obrócił się lekko spoglądając z ukosa na brata, potem podniósł automatycznie rękę chcąc natręta strzepać, tak był już dość zmęczony żeby te zaczepki znosić..

Austria

Austria

Rod, przeszedł znów koło drzwi Niemca. Bezczelnie je otworzył i kucnął obok nich.
- Mości panowie, przydałoby się iść do tego warsztatu i poprosić o pomoc, czyż nie? Czy mam iść... sam? - zapytać można, prawda? Wszak Rod w siebie wierzył, ze sobie poradzi i przecież mógł sam iść... Ta perspektywa byłą dla niego jeszcze o tyle dobra, że Gilberta nie byłoby w pobliżu, więc mentalnie uśmiechało mu się to. Wszyscy jednak, którzy znają tego paniczyka wiedzą, że choć on pójdzie i być może nawet trafi do celu, to zgubi się w drodze powrotnej i trzeba będzie go szukać. A to wcale nie jest takie fajne... prawda?

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

- Nie obchodzi mnie teraz samochód, ja się tutaj N U D Z Ę! - zmarszczył brwi, kiedy ten podstawił mu pod twarz ręką, jakby chciał odpędzić muchę. Aż się prosił, żeby mu tę łapę odgryźć... Ale zaraz wtrącił się Roderich. Skoro aż tak mu był spieszno, to czemu by nie miał sam tam drałować? A w dodatku była szansa na to, że się zgubi i nie wróci...
- Tak, tak, to świetna myśl. Idź sobie, a my popilnujemy auta, co by polaczki nie zajumały. - machnął ręką, dając mu do zrozumienia, że ma sobie iść. I to szybkociutko, szybciutko

Go??


Gość

Gdy tylko Roderich otworzył drzwi od jego strony zdał sobie sprawę, że naprawdę teraz bezczynnie traci czas na jakieś bezsensowne pogawędki nie na temat ani nie w czas. Pasowało teraz wyjść i się rozejrzeć po obcym mieście za warsztatem by sprawnie naprawić pojazd:
-Entschuldigung Vetter..-skinął na niego automatycznie i pochylając głowę wyszedł samochodu. Rozejrzał się nieco jednak napisy i nazwy nic mu nie mówiły ponownie spojrzał w jego kierunku:
-Pójdę z tobą, mam nadzieję, że razem jakoś się... nie zgubimy..-dodał trochę niepewnie jednak raczej nie wyobrażał sobie sam we wszystkim się tutaj orientować. Poza tym Polacy rzadko chcieli z nimi "współpracować" albo po prostu nie znali języka. Po chwili spojrzał przez szybę na brata:
-Idziesz z nami czy będziesz pilnował tego samochodu? Nie gwarantuję, że wrócimy szybko...

Austria

Austria

Popatrzył na nich beznamiętnie. Mógł sam iść. Jednak, gdy Niemiec zaoferował, ze pójdzie z nim, przyjął tę wiadomość skinieniem głowy.
- Nasz wybawiciel dał mi instrukcje, gdzie powinniśmy iść... - mruknął, powtarzając sobie je w kółko. Jakby zapomniał, to by było... oj, kiepsko... Zerknął na Gilberta przelotnie. Wolał, by z nimi nie szedł...
- Wypadałoby, żeby ktoś został..Z tego co wiem, Polacy mogą ukraść nawet zepsuty samochód... - stwierdził nieco głośniej.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

- Rodrysiu, Ty o Polakach wiesz tyle co słoń o pingwinach. - wywrócił oczami zirytowany ich paplaniną. Poza tym Polacy mogliby ukraść samochód nawet, gdyby w nim sobie siedział. Ale nie miał zamiaru się stąd ruszać, bo po cholerę ma się włóczyć po tej dziurze zabitej deskami.
- Idźcie se w pizdu, tylko wróćcie niedługo, bo z nudów sam coś z tym złomem zrobię. - położył się na tylnym siedzeniu i wsadził sobie do uszu słuchawki.

Go??


Gość

Wzruszył ramionami i rozejrzał się ponownie słuchał wypowiedzi kuzyna:
-Mam nadzieję, że jest po niemiecku? -skinął dla pewności, i zrobił kilka kroków przed siebie:
-No więc skoro Bruder tu zostanie to może się pospieszmy, faktycznie może lepiej zostawić tu osobę do pilnowania. Często mi się zdarzało w Polsce włamanie i to mnie chyba teraz najbardziej martwi...
Może tym razem pech ich opuści....

Austria

Austria

Austria mode:

No to ruszyli przed siebie we dwóch.
- Powiedział, ze czwarty skręt w lewo... Nie powiedział, czy mechanik mówi po Niemiecku niestety... Mam nadzieję, że tak... - w przeciwnym wypadku ich dialog z mechanikiem będzie bardzo... ciekawy.
Rod rozglądał się nie tylko po zakrętach, ale i po blokach.
- Też uważasz, że to miasto ma dziwną aurę? Jest tak... Szare... Nie widać roślinności. Istne królestwo betonowe... - wzięło mu się na filozofowanie.

MG mode:

No i Prus został sam w aucie. Leżał na tylnym siedzeniu. Zebrało się trzech dresów z tyłu, mówiących głośno po Polsku.
- Paatrz, jaka be-em-wica zajebista..
- Patrz, kurwa, Niemiaszki se wpadły!
- Co kurwa, Niemcy?! W LUBINIE?!
- To, cwelu, patrz na rejestrację! Niemcy! Szwaaaabyyy!
- Ej, Mietek, masz jeszcze ta cegłę?
Tu odpowiedź nie padła, zaś jeden z dresów z zacnym "JP na 100%" na bluzie podszedł do samochodu i zwyczajnie wybił kawałkiem cegły okno, nie widząc Prusa cały czas... Z tylu rozległy się śmiechy i komentarze w stylu "Jaki pojeb!"

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Nie słyszał polaczków przez łomot lecący ze słuchawek, i dopiero szkło, które poczuł na twarzy go obudziło. Szyba była zrobiona ze specjalnego tworzywa, więc żadna krzywda mu sie nie stała, ale samo zajście nieźle go wkurczyło. Wyszarpnął słuchawki, rzucił odtwarzacz gdzieś na fotel i wysiadł wściekły z tylnego siedzenia. Strzelił palcami szybko mierząc wzrokiem chłystków i wyszczerzył się złowieszczo. W sumie dobrze, że się od Łuaksiewicza języka jako tako wyuczył.
- NO TO TERAZ MI POWIECIE, KTÓY SKURWIEL TAKI MĄDRY, CO? TYLKO SZYBKO, ZANIM MNIE KREW ZALEJE DO RESZTY.

Go??


Gość

Szedł z kuzynem ulicami i rozglądał się uważnie dostosowując się do wskazówek. Najważniejsze to by nie stracić orientacji, on jaki i Roderich dobrze to wiedzą. Zamyślił się na chwile jednak cały czas trzeźwo myślał, jak na razie jego zmęczenie trochę od niego odeszło, to chyba przez to ze był już pełny dzień. W tej chwili nawet stracił rachubę jaka jest godzina:
-Miejmy nadzieję, że będzie lepiej niż podczas łapania holownika..-westchnął:
-Polacy czasem naprawdę potrafią utrudnić sytuację. Poza tym samochód będzie trzeba jeszcze raz odholować do warsztatu, ze słabą komunikacją znowu będziemy w nieciekawej sytuacji. Ale cóż dobrze, że przynajmniej nie jesteśmy już pod leśną szosą...
Rozgadał się trochę bo wyjaśnienie sobie wszystkiego od początku pomagało mu szybciej się zorientować nad ostatnimi wydarzeniami:
-Masz rację, to miejsce nie jest szczególnie przyciągające...-dodał już nie po to by skrytykować a jawnie ocenić miejsce w którym się znajdowali.

Austria

Austria

Austria mode:

- Może w warsztacie uda się namówić kogoś go holowania... Wszak powinni pracować na swoich klientów, czyż nie? - odparł mu na pierwszą rzecz. Drugiej już nie umiał skomentować, natomiast stanął na jednym ze skrzyżowań.
- ...To nie jest czwarty skręt? - liczyć umiał i miał rację. Stali na czwartym zakręcie? Ale czy Ludwig się nie zgubił w liczeniu?

MG mode:

Dwóch dresów popatrzyło na wysiadającego, miny im zrzedły. Natomiast wybijający, Mietek, wynurzył się tylko z okna i popatrzył na Prusaka.
- Kurwa! Szwab po Polsku gada! - stwierdził jeden z tych dwóch.
- Ej, Panowie! No co wy? Nas jest trzech, on jeden sam! Nie damy mu rady, kurwa? - stwierdził Mietek, podwijając rękawy. Tych dwóch jakoś też oświeciło i przyjęli ponure wyrazy twarzy.
- Te, Szwabek, weź spierdalaj stad, bo wpierdol... A samochodzik i tak nasz. - rzucił znów Mietek.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Wyszczerzył się nawet szerzej widząc ich nietęgie miny i szok wywołany tym, że odezwał się po Polsku. Jednak zaraz ich małe móżdżki zaczęły pracować i bądź co bądź, okazały się trochę przydatne. Bo przy stosunku sił 3:1, Prusak nie był w zbyt korzystnej sytuacji. Jednak nie dał po sobie nic poznać i tylko przyjął pozycję obronną, śledząc spojrzeniem czerwonych oczu ruchy chłystków.
- No chyba was dupy bolą, niedorobione polaczyny. Sami spierdalajcie, a tym gratem i tak się nie przejedziecie. - w sumie wypadałoby też zdobyć trochę kasy na naprawę całego tego chłamu

Go??


Gość

-Powinni za odpowiednią zapłatą zrobić wszystko co jest nam potrzebne...-odrzekł już pewniej bo w końcu to ich obligowało do szybkiego naprawienia im samochodu. To nie powinni być jacyś tam ludzie z ulicy a fachowcy nawet tutaj nie wątpił w obsługę klienta, trzeba było tylko teraz dobrze trafić:
-Wydaje mi się, że tak...-odparł z zamyśleniem i spojrzał po ulicznych tabliczkach. Niestety były tam nazwy jakich nie potrafił wymówić, miał tylko cichą nadzieję że się nie myli. Bo wtedy ich sytuacji nie była by za ciekawa. A szczerze miał już dość użerania się z przypadkowymi ludźmi spotkanymi na ulicy.
Wpadanie w kłopoty to jednak nie była jego specjalność...

Austria

Austria

Austria/MG mode:

Skręcili więc i pomaszerowali uliczką... Chwilę szli, gdy przed nimi wyrósł jakiś Polak trzymający w ręku pliczek dokumentów i posiadajacy przewieszona torbę przez ramię. Uśmiechnięty, ubrany w czerwono-żółtą bluzkę i niebieskie spodnie, z torby zaś zwisała mała tęczowa flaga... Przemówił do nich po Polsku:
- Dzień Dobry, dzień dobry Panowie, czy mógłbym zająć chwilę? Otóż, moi mili, przeprowadzam ankietę dotyczącą tolerancji społecznej, czy zechcieliby Panowie poświęcić kilku chwil na wypełnienie tego jakże krótkiego dokumentu! Z pewnością wasze zdanie, drodzy Panowie, może zmienić Polską rzeczywistość! - tu Polaczek przyjrzał się im obu, po czym zwrócił do Ludwiga - Doprawdy, cóż za szykowny strój. Wspaniale dobrana kolorystyka, a ten krawat świetnie dopełnia wspaniałości ubioru... - tu Polaczek zerknął na Roda - Panu również nie brakuje uroku. Wręcz wybornie Pan wygląda w tym Fraku. A ten włos.. Jak Pan to zrobił, ze tak uroczo pnie się ku górze?
Z całej tej sytuacji Rod wyszedł z szeroko uniesionymi brwiami. Zerknął na Ludiego i bez ogródek zapytał:
- Verstehst du etwas?

MG mode:

Dresiki już miały się rzucić na Prusa, ale akurat podjechał patrol policji.
- KURWA! Psy! - cala trójka momentalnie zwiała od Gilberta, zostawiając samochód z wybitą szybą i albinosa na miejscu. Jeden z Policjantów wysiadł i podszedł do czerwonookiego
- Wszystko w porządku, obywatelu? Nic Panu nie zrobili? - zapytał po Polsku, obserwując Gilberta.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Zaklął pod nosem i rzucił za zwiewającymi kilka uwag na temat tchórzliwych kundli i zasmarkanych maminsynków. Zaraz potem zaklął jeszcze głośniej, kiedy przyuważył mundurowych. Miał mimo wszystko nadzieję na to, że uda mu się obić mordy dresów, ale Ci wszystko zepsuli. Wyszczerzył się do policjanta udając, że nic nie rozumie i pokiwał głową.
- Ja, ja, das Wetter ist wirklich schön.

Go??


Gość

Szedł przed siebie wciąż dalej i dalej i w końcu na którejś ulicy zaczepił ich jakiś dziwny jednak nie najgorzej ubrany polak. Kompletnie nie miał pojęcia czego może of nich chcieć. Zaczął coś gadać bardzo dużo i szybko tak, że nawet uważnie się wsłuchując zrozumiał tylko kilka pojedynczych bardzo nieskładnych słów. W jego głowie zapanował chaos.
O co mogło mu do licha chodzić? Wytrzeszczył się nieco gdy tylko ten skończył mówić i zaczął się zastanawiać co mu odpowiedzieć bo kompletnie nie miał pojęcia. Po krótkim namyśle zdecydował, że po prostu powie że nic nie zrozumiał. W końcu był dla nich obcokrajowcem:
-Entschuldigung. Ich verstehe nicht....-zawahał się nieco nadal na niego spoglądając potem zaś w kierunku kuzyna:
-Fast nichts...-zrobił nieco zakłopotaną i zmęczoną minę.

Austria

Austria

Austria mode:

Rod był tak samo zdziwiony jak Ludwig, a może nawet bardziej... Zmieszał się jedynie i skłonił delikatnie przed Polakiem.
- Entschuldigung, wir sprechen nicht Polisch... - dodał tylko do tego, co Ludwig mu powiedział.
Polak, jak widać się nieco zakłopotał, ale chyba złapał, że nie zakumali
- O-okey... N-nic sienie stało... - po czym oddalił się równie szybko, co zjawił.
Rod odprowadził go tylko spojrzeniem i westchnął.
- Cóż za dziwna osoba... - mruknął, idąc dalej i się rozglądając.

MG mode:

A policjant okazał się całkiem człowiekiem na poziomie. Troszkę Niemiecki poznał.
- Naturlich... Huh, alles gut...? - tu się zakłopotał, bo nie wiedział, jak będzie "obywatelu" po Niemiecku. - Es ist... nichts passieren? - błąd gramatyczny, ale liczył na to, ze Prusy zrozumie...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 4 z 6]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach