Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Zagubieni na polskich drogach (German Trio na zadupiu)

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down  Wiadomość [Strona 3 z 6]

Go??


Gość

Wywrócił oczami pod zamkniętymi powiekami i uniósł rękę pokazując mu środkowy palec. Jak zawsze młodszy brat potrafił tylko się czepiać wszystkich szczegółów. Gdzie popełnił błąd w wychowywaniu tego dzieciaka?
- Jestem bardziej zajebisty od starego telefonu, więc obudziłem Cię w lepszy sposób. Szkoda, że tego nie doceniasz, a mój kac to mój interes. - Ostatnie zdanie już ledwo słyszalnie wymamrotał i zakrył głowę jakąś kurtką, którą udało mu się wymacać. Od razu lepiej, bo i słońce nie męczyło i ciszej jakoś było. Tylko dalej strasznie chciało mu się pić... Zaraz, czy przez okno nie wleciała właśnie butelk? Usiadł i z determinacją zaczął przeszukiwać podłogę

Go??


Gość

Zamieszał się trochę tym co powiedział i postanowił mu dać spokój bo w końcu są teraz ważniejsze sprawy niż jakieś kłótnie po fakcie:
-Entschuldigung Bruder...-mrukną tylko i wygramolił się z fotela. Już dość czasu stracił na sen i musiał się teraz od nowa rozruszać żeby znowu podjąć starania naprawy tego co jeszcze 3 godz temu wydawało mu się nie do naprawienia. Spojrzał jeszcze z ukosa na brata i wyszedł na zewnątrz wypatrując kuzyna. Dość szybko to zrobił bo Roderich siedział na bagażniku. Podszedł bliżej i odezwał się na początek:
-Vetter wszystko w porządku?

Austria

Austria

Zerknął na niego nieco zaskoczony tym, ze do niego przyszedł.
- Ja, alles gut... - mruknął, opuszczając znów wzrok w dół smętnie. - Jeno jestem najbardziej w stanie cokolwiek robić... a nie umiem... nic mi nie wychodzi... do karygodne...
No bo po co to ukrywać? I tak zawsze kuzyn może podejść do maski samochodu i zauważyć, że on nie zrobił NIC. Tak czy inaczej go za to ochrzani i Rod, chcąc, nie chcąc, MUSI przyjąć to na siebie. Zaraz znów zacznie się gadka, że powinni zostać w hotelu, że znów wszystko spaprał... Jakby nie dość źle się czuł...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Wyszczerzył się, kiedy znalazł zbawczą mineralkę i wypił duszkiem zawartość butelki. W międzyczasie słońce zaczęło wschodzić na niebie, więc w samochodzie panowało milusie ciepło... Które niedługo miało zmienić się w duszny upał. Ale kto by się na razie tym przejmował, wyłożył się na całym siedzeniu z kurtką na głowie i mógłby zasnąć gdyby nie fakt, że Austriak zaczął znowu jęczeć i uskarżać się na coś tam. Czemu Ci idioci nie mogli zadzwonić po prostu po pomoc drogową? Bo inaczej co planowali, spędzić tu resztę tygodnia? Oczywiście mógłby sam to zrobić, bo miał telefon... Ale czemu on miał w ogóle coś robić? Nie on ich wpakował w tę sytuację

Go??


Gość

Spojrzał po nim uważniej:
-Bitte. Nie mamy teraz czasu żeby się użalać. Zobaczę jeszcze raz pod maskę może jednak uda mi się coś zrobić...-marne nadzieje na poprawę sytuacji. Mimo tego podszedł do przodu samochodu i jeszcze raz przyjrzał się dokładniej bo już w świetle dziennym temu co wcześniej próbował naprawić. Dziwnym trafem spostrzegł, że na pękniętej uszczelce jest guma do żucia. Trochę był zdziwiony jednak już teraz wręcz pewny, że to robota kuzyna. W duchu było mu miło, że chociaż się starał choć zapewne nic to nie da liczą się chęci!
Mimo wszystko wiedział, że bez oleju silnik momentalnie się przegrzeje. postał chwilę jeszcze namyślając się jednak postanowił, że muszą jednak znaleźć inny sposób by się stąd wydostać.

Austria

Austria

Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy nie dostał ochrzanu, ale poszedł za nim. Stanął obok niego, spoglądając smętnie na rzecz, której nie rozumiał. Bo... skąd miał rozumieć? Zorientował się, że na uszczelce zostało trochę gumy i speszył się jeszcze bardziej, bo wydało się, jak prymitywną metodę wybrał. Rozejrzał się. Pierwsze samochody już jeździły.
- Myślisz, że ktoś z nich byłby w stanie nas odholować do najbliższego miasta, Vetter? - rzucił bardziej w powietrze, niż do kuzyna, ale tak, było to konkretne pytanie.

(Em... Postacie są w moich rejonach, jeśli chodzi o zamieszkanie. Pozwolicie, że podejmę MG?)

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

(Podejmij MG, a moją kolejkę opuśćcie na razie, bo Prus zasnął xD)

Go??


Gość

Konkretnie dosłyszał co powiedział kuzyn. Odwrócił głowę i rozglądając się po okolicy po niedługim namyśle odparł:
-Myślę, że mamy dokładnie twa wyjścia...-podniósł głos żeby było go bardziej słychać:
-Próbować sie dodzwonić do polskiego serwisu. Niestety okolicznego kierunkowego i numeru osobiście nie posiadam, poza tym...-wyciągnął komórkę i spojrzał na wyświetlacz, w na górze przy samym rogu była tylko kreska:
-Nie za bardzo mam zasięg. Może ty Vetter? -przerwał na chwilę i podszedł do niego ponownie:
-Kolejną rzecz jaką możemy teraz zrobić. Jest około 9.00. Możemy po prostu kogoś "złapać" przy trasie i poprosić o holowanie...-tu odparł nieco wymownie bo w końcu to polska, nie będzie za pewno tak łatwo jak się wydaje....

Austria

Austria

Spojrzał na swoja komórkę
- Mam drobny zasięg, jeno... Ani nie mam numeru do serwisu, ani pojęcia gdzie tak naprawdę jesteśmy... - rozejrzał się - Nawet znaków nie ma, nic. Zostaje chyba druga opcja... i oczekiwanie na cud...
Stwierdził nieco sucho, spoglądając na przejeżdżających. Zerknął też przez szybę na Gilberta.
- Mógłby się on do czegoś przydać w końcu...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Przewrócił oczyma i już wiedział co będą musieli zrobić:
-Ja, też tak myślę. Radzę przejść się w dłuż szosy...-ponownie się rozejrzał a potem znowu spojrzał na kuzyna:
-Mam nadzieję, że ktoś nadjedzie. W każdym bądź razie nie za bardzo umiem polski ale w razie czego mam nadzieję, że lakonicznie się dogadam...-westchnął i spojrzał w kierunku samochodu:
-Bruder za pewne śpi, nie ma sensu go na razie budzić bo ma kaca. Na wiele się nie przyda...-dodał ciszej.
Kończąc tą wymowę szybszym krokiem wymaszerował w kierunku ulicy, nadal było bardzo spokojnie ale zrobiło się już znacznie cieplej niż jak zatrzymali się to o 4.00 nad ranem. Zostawił ich na samochodzie i przechadzał się tylko spoglądając uważnie. Miał nadzieję, że są już bliżej niż dalej do wydostania się stąd.

Austria

Austria

Tak wiec Paniczyk poszedł do samochodu, obserwując Ludwiga.

(MG mode on)

Samochody mijały Ludwiga jeden za drugim, ludzie niechętnie się zatrzymywali, mimo, iż to nie była autostrada. W końcu jeden z nich, czarne audi, raczyło się zatrzymać. Ze środka dobiegało naprawdę ostre techno. Szyba opadła, zaś za nią dało się ujrzeć typowego napakowanego gościa z łańcuchem na szyi delikatnie się bujającego w rytm muzyki. Zerknął z wyższością na Ludwiga izapytał po Polsku:
- Znaj łaskę Pana, kurwa, gdzie Cię zabrać, leszczu?

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Było gorzej niż mu się wydawało. Nikt nie chciał się zatrzymać. Czy już naprawę tak źle wyglądał po tej całonocnej zabawie? Był nieco przybity i nadal dokuczało mu ostre zmęczenie. Ale się nie poddawał w końcu kto inny zabierze tych dwóch w samochodzie do domu. Nikt inny jak on. Jeszcze chwile a znowu zacznie się słaniać jak po pijaku. Szkoda kompletnie nic nie pił, chciał tylko napić się wody ale postanowił nie wracać bo akurat ktoś kto mógłby się zatrzymać ucieknie mu sprzed nosa. Poczekał jeszcze chwile i w końcu............... czarne audi. Serce mu z deka pośpieszyło i podszedł bez namysłu do szyby. Jego pierwsze wrażenie ze spotkania z nietypowym polakiem wpędziło go w swoiste zakłopotanie. Przewrócił oczyma i za wszelką cenę starał się zrozumieć o co mu chodzi. CZEGO POLACY MÓWIĄ TAKIM DZIWNYM SLANGIEM?! W duszy z chęcią by to zignorował jednak sytuacja wymagała:
-Guten Morgen...-przywitał się grzecznie układając sobie w myślach jakby najzrozumialej się odezwać:
-Bitte Herr.... samochód nam... ist kaputt gegangen...-było mu ciążku cokolwiek połączyć w sposób składny:
-Bitte sehr nam pomóc..-wskazał na pojazd:
-Abschleppen....
Miał tylko nadzieję, że COKOLWIEK zrozumie...

Austria

Austria

Kierowca popatrzył na niego, robiąc szeroko oczy. Z tylnego siedzenia wyłoniła się druga łysa głowa, obserwując też Ludwiga z małym przerażeniu. Popatrzyli po sobie.
- Kurwa... Niemcy... - bąknął tylko ten z tyłu. Kierowca delikatnie się uśmiechnął, wciąż mocno przestraszony i nim cokolwiek powiedział, to chwile się za jąkał:
-Am... Em... No siema... Wiesz... I'm sorry, but... Kurwa... I have no time... I don't kurwa understand... - marudził, po czym wcisnął gaz i odjechał, zaś w oddali słychać było jedynie "KUUURWAAAAAA!!!!!!"

----------

Rod sam miał nadzieje, obserwując z samochodu, ze to audi ich zabierze, ale gdy odjechało, jedynie strzelił faila. Jak też Ludwig zaczął rozmowę, że pozwolił im odjechać?!

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Postanowił opanować zdenerwowanie i spoglądał po nich uważnie ale nie zbyt groźnie. W końcu nie mógł robić wrażenia kogoś kto zabija wyrazem twarzy. Polacy wyglądali na zaskoczonych, nie wiadomo czego zaczęli coś do siebie z natężeniem słowa "kurwa" w pewnym sensie zaczynał się zastanawiać co to znaczy i czy to obraźliwe. A może to po prostu ubogacenie słownictwa? W każdym bądź razie wtedy brzmieli jednak nieco bardziej barwnie....
Przysłuchiwał się jeszcze dokładniej i zrozumiał tylko jedno jedyne słowo. Angielskie understand bo utwierdziło go w przekonaniu, że jednak go nie rozumiał. Zmarszczył brwi i już chciał spróbować w jakiś inny sposób gdy samochód nagle ruszył. Zdążył się tylko odsunąć żeby nie przejechał mu po palcach.
Był trochę zszokowany, w jednym momencie nie do końca wiedział dlaczego tak się stało. Odwrócił wzrok i chwile nieprzytomnie się gapił na odjeżdżający pojazd aż w końcu do niego dotarło, że jego starania na nic:
-Nein....-jękną sam do siebie zmieszany w jednej chwili wściekłością i bezradnością.

Austria

Austria

Sytuacja się powtórzyła jeszcze ze dwa razy, aż w koncu pod nieco już podłamanego na duchu Niemca podjechało w miarę wygladajace grzecznie autko, nieco starszej daty szara skoda. Szyby były opuszczone, z wnętrza dobiegał... uwaga! Rammstein! Trzech typowych metali, długowłosych facetów siedziało w samochodzie. Pasażer spokojnie ściszył utwór Klavier, zaś kierowca popatrzył nawet przyjaźnie na Ludwiga
- Czego ci trzeba, zagubiona duszyczko? - zapytał spokojnie, czekając na odpowiedź blondyna

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Tak samo jak w nocy, a raczej nad ranem, po dość długim wierceniu się zleciał na podłogę. Jednak tym razem los nie był dla niego łaskawy i nagły upadek wyrwał go ze snów. Pozbierał się rzucając przekleństwami i marudząc na przemian i wyszedł z samochodu. Zasłonił oczy dłonią, kiedy słońce znowu zaczęło niemiłosiernie razić i rozejrzał się za rodzinką. Przynajmniej głowa go bolała chociaż trochę mniej. Tak jak brata nie zauważył, dopadł kuzynka.
- Rodi, co żeś z Westem zrobił? Nie kazałeś mu chyba zbierać jagód, bo paniczyk głodny? - spojrzał na niego spode łba domyślając się, kto wcześniej rzucił w niego butelką

Go??


Gość

Był dość zrezygnowany, wszystkie samochody które zachciały się zatrzymać szybciej odjeżdżały aniżeli on zdążył powiedzieć nieco więcej niż "Dzień dobry". Plątał się jeszcze przez chwilę trochę bez celu, czuł się wręcz żałośnie w tej sytuacji...
Nagle jednak zatrzymał się kolejny, kolejnych kilku dziwnych gości. Wyglądali na metali.... i te piosenki, chyba skądś to znał, rozumiał ich słowa. Tak może ci mu pomogą! W głowie pojawiła się kolejna rozwiana nadzieja tym razem może wreszcie trafiona. Spojrzał po gościu, który raczył się do niego odezwać i ponownie zaczął konspirować jak się z owym dogadać:
-Guten Morgen. Bitte Herr...-polskie słowa już zaczęły mu się kłębić w głowie:
-Bitte pomóc samochód Abschleppen, gut? -wskazał po raz kolejny, już nie miał ochoty ani siły bardziej się wczuwać. Jak mają nie zrozumieć lub NIE CHCIEĆ tego zrobić to i tak nic z tego nie będzie.

Austria

Austria

Gdy tylko ludzie usłyszeli, jak Ludwig gada po Niemiecku od razu uśmiechy wyszły im na twarze.
- Guten Tag! Herzlische Willkommen im Polen! - zawołał ten z tyłu wesoło.
Kierowca jedynie pacnął go w głowę i schował do tylu z powrotem.
- Entschuldigung, er hat zu viel Alkohol getrunken. - po czym wysiadł, ogarniając ich samochód stojący na uboczu i dwóch pozostałych stojących przy samochodzie.
- Huh, euches Auto ist kaputt? - mówił nieco źle, ale względnie zrozumiale. - Ja, wir können helfen...

Panowie!
- zawołał, zaglądając do swej skody - Ruszcie dupy, trzeba przyjaciół niemieckich podholować!
Pozostała dwójka wyszła i zaczęła szukać czegoś w bagażniku.

------------
Rod stał przed samochodem i bacznie obserwował sytuacje, gdy wtem Prus do niego dołączył.
- [b]Nie, nie kazałem. Ludwig przynajmniej umie się na coś przydać.. I chyba właśnie znalazł transport...
- stwierdził, obserwując grupkę metali - W przeciwieństwie do ciebie on coś robi... rzucił tylko do Prusa, stojąc i patrząc na "pomoc" z nadzieją w oczach. Tak, on chciał już do domu...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Prychnął zirytowany słysząc uwagi Austriaka i zmrużył oczy. Jak się lepiej przyjrzeć, to widział jak Niemiec rozmawiał przy drodze z jakimiś Polaczkami. I jeżeli dobrze mu się wydawało, to mieli długie włosy... Nie daj Bóg, jeszcze do hippisów go przydzielą.
- A Ty kochany kuzynaczku co robisz oprócz fałszowania i jazgotania? - rzucił mu pogardliwe spojrzenie i ruszył w stronę brata, chowając ręce do kieszeni. Nie próbował nawet jakoś wygładzić wymiętej koszuli, co go obchodzi zdanie jakichś obcych chłopaczków

Go??


Gość

Nagle poczuł ulgę. Wreszcie ktoś znał niemiecki na tyle dobrze by się dość składnie wyrażać. Choć akcent to już trochę co innego. Co z tego że byli nieco dziwni ważne, że można się było z nimi dogadać i to priorytet. Gdy tylko skończyli go witać podeszli do ich zepsutego samochodu jako żeby pomogli mu go odholować:
-Ja, stark gebrochen...-mruknął już pewniej spoglądając po nich uważnie:
-Sie helfen?
Nie zrozumiał ostatniej kwestii w ogóle. Był nieco rozkojarzony mimo tego wydawało mu się, że teraz już nie może być gorzej. Pomogą im i wreszcie wyjadą przynajmniej do miasta...
Przystanął w miejscu i w razie czego postanowił do nich dołączyć by zaczepić pojazd do pojazdu.
Za tego wszystkiego nawet nie zauważył brata.

Austria

Austria

Roderich poszedł po chwili za Gilbertem, mówiąc nie wiecej, niż - Guten Tag - do nowych ludzi.

------------

- Oh. So schlecht... Guten Tag, meine Herre! - zawołał entuzjastycznie, gdy pozostała dwójka dołączyła do nich, ponaglając kolegów. Ci znaleźli linę, po chwili dali znak trzeciemu. - Moment bitte - wymamrotał i wsiadł za kierownicę. Podjechali bliżej ich samochodu, załączyli linę i po chwili oba pojazdy były gotowe, by ruszyć w dalszą drogę. Kierowca znów wyszedł do nich
- Nachste Stadt ist Lubin. Wir können da fahren, aber nicht bleiben... Da musst ihr allein mechanik suchen... - mówił spokojnie, zapraszajac, by się dosiedli do ich Skody...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Spojrzał spode łba na metali i nawet nie odpowiedział na powitanie. Popisywali się znajomością niemieckiego, jakby pierwszy raz mogli go użyć. Poza tym nie potrzebowali mechanika bo i on, i Ludwig po dłuższym pogrzebaniu wiedzieli by o co chodzi. Jeżeli czegoś, to potrzebowali części zamiennych. Westchnął ciężko, przejechał dłonią po włosach i wszedł do Skody tak jak chcieli. I jak tylko wszedł, zmienił opinię o Polaczkach.
- Hören von Rammstein - wychylił się w stronę przednich siedzeń, od razu rozpoznając ulubiony zespół

Go??


Gość

Poczekał chwilę skoro mu kazali, na szczęście jakoś bez przeszkód poradzili sobie z zaczepieniem ich pojazdu do swojego. Gdy tylko kierowca znowu wyjaśnił sytuację zaczął się zastanawiać jak takowo daleko jest do tego Lubina. Nazwa nic mu nie mówiła mimo wszystko iż to polskie miasto lepiej od razu pojechać tam niż sterczeć i kombinować tutaj. I w tym miał rację muszą szybko wysłać samochód do mechanika:
-Lubin...? hm...kann sein. Ich weiß...-dodał po chwili i postanowił, że nic po pogaduszkach a pasowało by już wyjechać. Tak więc bez niczego wszedł do swojego samochodu, zwolnił ręczny i rozejrzał się czy rodzinka się gdzieś nie pogubiła w między czasie:
-Bruder, Vetter. Wir verlassen jetzt!

Austria

Austria

Ekipa tymczasem też załadował się do swojej skody. Gdy tylko usłyszeli komentarz Prusa
- Ja! Rammstein ist besten Musicgruppe! - wykrzyknął pasażer z przodu. Uradowani, że kolejny fan do nich dołączył. Mimo, że albinos.

--------

Gdy tylko Prusak dosiadł się do skody Rod się nieco skrzywił, gdyż nie w smak mu było, żeby pilnować kuzyna. Ale cóż...
- Vetter, ja go lepiej będę pilnował... - wymamrotał do Ludwiga, nim ten poszedł do ich samochodu, po czym sam władował się do skody.

--------

Uśmiechy powitały paniczyka w samochodzie, on sam skinął jedynie głową, tak więc atmosfera zapowiadała się miło. I nawet Rod nie protestował przed tą muzyką, ba, czasem sam jej słuchał. Gdy tylko Ludwig przygotował drugi samochód do holowania, kierowca ruszył ostrożnie i spokojnie, z czasem nabierając prędkości. Pasażer z tyłu jął zaczepiać Prusaka
- Ej... Du bist vielleicht toll Mann... Wie heiβt du? Ich bin Robert... - i wyciągnął do niego grabę.
Natomiast do panicza zaczął gadać kierowca z przodu:
- Warum serh elegant Mann fährt mit das normale Mann? - tu kiwnął głową na Prusa
- Uh. Familie. Es ist nicht erster Mal... - i zaczęli miło gadać

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Rozwalił się na swoim miejscu z szerokim uśmiechem, a zaraz zagadał do niego jeden, brązowowłosy Polak. Skutkiem ciągłego dręczenia Łukasiewicza było to, że języka się nawet wyuczył... Ale skoro Ci gadali do niego po ludzku, to po co miał sobie język łamać? Uścisnął mocno jego rękę i wyszczerzył się nawet szerzej.
- Gilbert Beilschmidt. Schön, mit jemandem zu sprechen normalen - zaraz obrócił głowę na Rodrysia i gdyby nie dzielący ich metal, zdzieliłby kuzyna przez łeb. Niestety, rodzina

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 3 z 6]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach