Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Zagubieni na polskich drogach (German Trio na zadupiu)

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 6]

Go??


Gość

Wrocław, Opera. Całe German Trio przyjechało na miejsce już rano, było to niezbędne, mimo, iż koncert miał być dopiero o 18. Ludwig i Gilbert zostali odesłani na miasto przez ich jakże kochanego kuzyna, mieli zarezerwowane miejsca na widowni, mieli zobaczyć hotel, pobawić się, gdy Rod wraz orkiestra będzie przeprowadzał próby generalne. Od 12 do 16, cztery godziny wyjęte z życia na ostatnie korekty i utrwalanie wszystkich utworów. Oczywiście nie byli jedyną orkiestrą tam. Dlatego też ograniczyli swój repertuar do Pierwszej Atlantydy, Au Pair i En blanc et noir w drugiej odsłonie. O 16 znalazł Rod kuzynostwo na rynku i razem w trójkę poszli do eleganckiej restauracji. Bracia musieli nieco podreperować samopoczucie zestresowanego Austriaka. W końcu na pół godziny przed rozpoczęciem każde z nich zajmowało już swoje miejsce – bracia na widowni, trzeci germanie za kulisami, przewracając nerwowo batutą. Grali drudzy, zaraz po gościach z Francji. Ich utwory przebiegły wprost idealnie i Roderich mógł odetchnąć z ulgą, gdy zeszli ze sceny. Zostawiono sprzęt z tyłu sceny i każdy z orkiestry drugim wyjściem przeszedł na widownię. Edelstein dołączył do swoich kuzynów, bardzo zainteresowany koncertem. Niestety, jakże by inaczej, Gilbertowi się bardzo, ale to bardzo nudziło. Kręcił się, komentował najpierw cicho, potem głośno. Nikogo nie zdziwił fakt, a wielu poczuło ulgę, gdy ochrona go wyprosiła z widowni, na dodatek z pierwszego rzędu. Dalsza część koncertu przebiegła bez zbędnych zakłóceń, choć Ludwig w pewnym momencie był bliski uśnięcia… Po wszystkim udali się na bankiet.

Bankiet przebiegł praktycznie w porządku. Roderich bardzo długo wymieniał się poglądami z zaproszonymi muzykami, częstował wysokiej jakości trunkami jednak z umiarem - zapomniał wtedy nawet o istnieniu będącej tu także części rodziny. Gilbert za ten czas "ruszył na łowy" damskiej części zaproszonych gości, po czym już nie z umiarem spił się bardzo mocno beztrosko hałasując (trzeba go było nie raz ściągać ze stołu). Ludwig pogodzony z faktem nietknięcia alkoholu dzisiejszej nocy z powodu musu przetransportowania kuzyna i brata usilnie opanowywał sytuację, która z godziny na godzinę wydawała się coraz trudniejsza.
Zabalowali tak prawie do rana dokładnie po 4.00 nad ranem Ludwigowi udało się wyciągnąć rozjuszonego na dobre brata z lokalu bo kuzyn już wielce zmęczony narzekając na warunki w hotelu pośpieszał ich do wyjazdu.
Więc wsiedli do samochodu i ruszyli.

Po kilku godzinach jazdy pOlskimi drogami na niezbyt równej szosie prowadzącej przez fragment lasu, jeszcze przed wschodem słońca zawieszenie zaczęło wydawać niepokojąco dziwne dźwięki. Roderich już przysypiał a Gilbert nieprzytomnie oglądał widoki mrucząc coś pod nosem. Ludwig dość mocno przemęczony jednak wciąż gapił się gps (który niekoniecznie dobrze ich prowadził) coraz bardziej zaczął przeczuwać że coś jest z pojazdem nie tak. Niecały kwadrans potem samochód nagle przystanął ale tym razem nie od braku paliwa. Wczesny ranek, z daleka od cywilizacji, z zepsutym samochodem... Jak wrócić do domu?


-----------------------------------------------------------------------------------------
(czyli Axel nie robi niepotrzebnego spamu)

Był piekielnie zmęczony, bolały go oczy i miał ochotę szybko położyć się do łózka. Szkoda, że akurat teraz samochód odmówił im posłuszeństwa. Przecież robił wcześniej przegląd dla spokoju i wszystko chodziło nader poprawnie, jeszcze nigdy żaden samochód go nie zawiódł. To jakiś fatum, i to tu na polskich drogach nawet niemiecki samochód zaczyna tykać niebezpiecznie...
Nie czekając więc dłużej otworzył drzwiczki i wygramolił się z samochodu żeby prosto zobaczyć co się stało mając nadzieję, że NIC wielkiego się nie stało. Poza tym miał ze sobą dwie niecierpiące się osoby, chciał się z tym szybko bez krzyku uporać dopóki byli całkowicie spokojni i znużeni podróżą. W końcu było wcześnie rano, niedługo wstanie świt no więc załatwi to do tego czasu.
Zupełnie bez słowa objął pojazd wzrokiem i chwycił za maskę podnosząc ją jednym ruchem zajrzał do środka.

Austria

Austria

Za duzo nalewek. Stanowczo. Za dużo wypił, przez co kręciło mu sie nieco w głowie. W uszach wciaż brzmiały mu najnowsze plotki ze świata muzyki, nowinki techniczne, nowe trendy i przede wszystkim nowelizacje kompozycji. Odnowił wiele starych znajomości, zyskał całkiem nowe, więc uważał cały ten dzień za dobry. Pomimo nawet, iż ze 3 razy pokłócił sie z Gilbertem, z raz z Ludwigiem i do tego hotel okazał sie kompletną klapą. Wszak kto widział kisic się natak małej powierzchni?! Kto to widział, by bracia spali w ŁÓŻKU MAŁŻEŃSKIM?! Juz nie wspominajac o tym, ze Gilbert mu proponował, co by Rod miał być jego "kobietą" tej nocy. Cud, ze sie wtedy nie pobili...
Miło sie jechało, nawet po dziurawych Polskich drogach. Rod niemal spał, gdy samochód stanął. Chwile mu zajęło, zanim dotarło doń, że sie zatrzymali. Zauważył, że Ludwig wyszedł na dwór i poszedł, a właściwie poczłapał zanim. Na wpół jeszcze spał...
- Warum stoimy...? - wymamrotał jedynie.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Cały ten wyjazd był niewypałem. Bo co można robić w POLSKIM mieście przez kilka godzin i jak można wysiedzieć na widowni podczas jakiegoś nudnawego koncertu? Jedynym plusem było to, że alkohol był za darmo i pić można było ile się chciało. Z czego oczywiście skorzystał. Tak więc zrobił bratu małą awanturkę, kiedy stwierdził, że trzeba wracać i siedział w samochodzie naburmuszony. Nieświadomie bełkotał pod nosem jakieś pojedyncze słówka i wpatrywał się w ciemność, kiedy nagle coś zarzęziło, szarpnęło i samochód stanął. Nie zauważyłby tego, gdyby nie ustało przy tym podrygiwanie towarzyszące wjeżdżaniu na dobrze wszystkim znane polskie dziury.
- Wesssst, po szo sztanąeś?

Go??


Gość

Z silnym skupieniem spojrzał pod maskę poczuł ledwo wyczuwalny zapach dymu zrobiło się nieco cieplej. Pierwsza rzecz na, którą spojrzał to silnik i skrzynia biegów, pochylił się lekko i już miał przyjrzeć się z bliska jednak nagle z tego transu wyrwał go nieco ochrypły i zaspany głos Rodericha. Przed chwila był dosłownie pewny że śpi, przez to skradanie się o mało co nie dostał by zawału.
Z lekką niechęcią odwrócił głowę w jego kierunku i przymykając powieki z niezadowoleniem szybko odpowiedział:
-Coś się stało z samochodem....-wymamrotał mierząc go wzrokiem:
-Jeszcze nie zdarzyłem sprawdzić o co chodzi. Bitte wracaj do samochodu postaram się to szybko usunąć....
W tym momencie nawet nie pomyślałby, że to coś poważnego. Teraz byle tylko rozdrażniony i senny kuzyn wreszcie dał mu spokój, nie miał siły na opisywanie wszystkiego od początku. Potrzebuje czasu a jak oni będą mu przeszkadzać z pewnością szybko tego nie naprawi. Nie czekając aż ten poczłapie z powrotem podszedł do bagażnika otworzył go i wyciągną skrzynkę z narzędziami, zawsze ze sobą woził właśnie dla takich nieprzyjemnych sytuacji. Grunt to zabezpieczanie przed usterkami. W tej samej chwili usłyszał głos Gilberta. Niestety wyglądało na to, że ten też wciąż nie śpi. Skrzywił się tylko bo z tego mamrotu nie wiele zrozumiał. Za jakie grzechy musi teraz niańczyć starszego, pijanego braciszka? Westchną tylko i powiedział jak do dziecka:
-Nic szczególnego. Śpij Bruder...

Austria

Austria

I pewnie by go posłuchał normalnie, gdyby nie pijaczyna obok niego, co sie wytoczył z samochodu. Zerknął z odrazą na Prusaka. Rozejrzał sie też. Gdzie oni właściwie są?
- Tuszę, że szybko to naprawisz, Vetter. - odparł jedynie, moze z nutką poirytowania. Nie, on nawet nie myślał o kłopotach z samochodem w takim miejscu. - A Ty - wskazał na Prusaka ruchem głowy, wiercąc go oczyma - Spać, pijaku. Nim narobisz kretynskich szkód, bo tylko to potrafisz. - wycedził przez zęby, starajac się nie byc awanturniczym. Obudził się juz na dobre i sam przeszedł gdzies niedaleko auta, ogarniajac okolicę.
- Gdzie my jesteśmy...? - wymamrotał sam do siebie, rozkminiając ten problem.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Przetwarzał przez dłuższą chwilę to co usłyszał brata, a kiedy udało mu się sformułować w myślach odpowiedź, zaczął gadać Rodryś. Więc kolejne kilka sekund na ogarnięcie i błądzenie po wszystkich mętnym wzrokiem, po czym zarzucił kuzynowi ramię na szyję
- Rooodrrrrysiu~ Znowu jesześ dla mnie niepszyjemny... Napijmy szię raszem, was~? - roześmiał się wesoło i przysiadł sobie na asfalcie koło samochodu. Sytuacja nie była taka zla, skoro mieli piwo... Bo mieli?

Go??


Gość

Przykucną i niedbale otworzył skrzynkę, był bardzo senny ale to nie zmienia faktu, że musi zrobić to co do niego zależne. Zostawił kuzyna z tyłu, bardzo nie lubił jak w takich sytuacjach Roderich zaczynał na wszystko narzekać. To mu nie pomagało a tyko podnosiło ciśnienie, teraz nawet nie miał siły się złościć.
Przewrócił oczyma i spojrzał na niego kątem oka jakożby przypadkiem nie strzeliło mu do głowy gdzieś pójść. Dobrze wiedział o bardzo słabej orientacji kuzyna - kolejny kłopot na horyzoncie:
-Postaram się. A ty się nie oddalaj....-warknął po dłuższej chwili:
-Gdzie jesteśmy? Nie do końca jestem pewien. Na gps był bardzo słaby zasięg to pewnie przez mniejsze aglomeracje...
Kolejna wymiana między tą dwójka była jak zwykle tak cholernie nieodpowiednia do sytuacji. Jeżeli Bruder myśli, że da mu teraz coś do picia to się myli jednak nie mając ochoty mu o ty mówić po prostu nie zareagował. Za kilka godzin może się liczyć jedynie z kacem. Lepiej dla niego teraz nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje.
Konfrontując badanie przyczyny ich beznadziejnej sytuacji znowu zajrzał do maski tym razem dokładniej. Teraz tylko cieszył go fakt że pozbył się marynarki, jeszcze trochę a pewnie będzie cały w samarze.

Austria

Austria

- Zostaw mnie, kretynie! - warknął do Prusa i wyswobodził sie z jego osoby. - Nie mam zamiaru pic z kims takim, jak ty. - prychnął, wzrocząc na niego. Zerknął na Niemca, doskonale zdawał sobie sprawę, ze moze mu to przeszkadzać. Spojrzał znów na Prusaka, wziął go za fraki i władował do samochodu.
- I masz tuzostać do wytrzeźwienia. - zatrzasnął za nim drzwi, po czym spojrzał na Ludwiga. - Vetter, ja wracam za około godzinę. Jeśli rozwiążesz problem szybciej, dzwon. - Pokazał komórkę kuzynowi i najzwyczajniej w świecie poszedł w las. Wędrując miedzy drzewami, szybko oddalając sie od nich.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Wyszczerzył się wrednie słysząc poirytowany ton kuzyna, ale nie bardzo rozumiejąc o czym on właściwie mówił. Sapnął kiedy wylądował nagle na tylnym siedzeniu, a po dość długiej chwili spedzonej na przeklinaniu, mamrotaniu i zbieraniu się do jako takiego siadu zaczął szarpać za klamkę. No i może gdyby pchać drzwi zamiast je ciągnać, to by się wydostał.
- Rooodryśśś, wypusz mnie...WYPUSZ MNIE NASZYCHMIAST... Wesssstm otwósz te cholerne dszwiszki, ale to juszszsz... - dał sobie w końcu spokój i siadł z założonymi rękami

Go??


Gość

Chyba zbyt długo sobie nie ponaprawiał bo usłyszał, że znowu zaczęli się kłócić tym razem znacznie mocniej. Zachowywali się gorzej niż dzieci.... brak mu słów i poza kolejny był zmuszony oderwać się od pracy. Z wrażenia zaczął przeklinać pod nosem ale nic z tego że musiał coś z tym fantem zrobić.
Wziął kilka głębokich oddechów i postanowił ich rozdzielić szkoda, że było już praktycznie za późno żeby nad tym zapanować. Czy oni nie rozumieli że nie maja czasu na takie rzeczy? Mógł tylko przywrócić ich do porządku, chociażby domniemanie minimalnego.
Zazgrzytał zębami i szybko się odwrócił:
-USPOKOICIE SIĘ W KOŃCU CZY NIE-
Przerwał nagle bo Rodericha już nie było.
Co to miało wszystko znaczyć?! Co on sobie wyobrażał?! Kazał mu się nie oddalać......... Czy ktoś go w ogóle skucha????
Oddychając ciężko i podszedł do samochodu żeby uwolnić brata. Gdy tylko to zrobił raczył go zbesztać wzrokiem:
-PROSIŁEM WAS O SPOKÓJ................ BRUDER TO NIE JEST OKAZJA DO ZAGRYWEK! RODERICH RACZYŁ SIĘ WYNIEŚĆ I MUSZE TERAZ ZA NIM IŚĆ BO SIĘ CHOLERA ZGUBI. MASZ TU NA MNIE CZEKAĆ, GUT?

Austria

Austria

Ale Rod wcale daleko nie poszedł! Co prawda nie miał pojęcia jak wrócić, ale czy to problem? Przecież go znajdą tak czy inaczej. Wdrapał sie na gałąź, racząc sie porannym powietrzem. Akurat zaczęło wstawać slońce, co tylko zachwyciło jego artystyczna duszę. Ułożył sie wygodniej na gałęzi, wyjął flet, który ma ZAWSZE ze sobą i zaczął na nim grać. Przeróżne dziwne melodie uspokoiły go, przestał mysleć o kuzynostwie. Był znów w świecie baśni, pięknej, idealnej krainie. Muzyka to narzędzie magiczne...

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Uśmiechnął się szeroko, kiedy drzwiczki się otworzył i wygramolił się jakoś z samchodu, chociaż skończyło się to na wyłożeniu plackiem na ziemi. Jednym uchem słuchał krzyków brata, ale wypadały drugim w tempie natychmiastowym. Wstał zaraz, otrzepał koszulę i oparł dłonie na biodrach, zirytowany.
- Wessst, jak szię do sztarszego brata odszywasz? - zatoczył się na Niemca i trzepnął go nie za moco przez łeb. - I gszie szię ta oferma posziewa? Trzeba dalej echać, nie? - nie czekając na odpowiedź powlókł się między drzewa, klnąc na kuzynka

Go??


Gość

Spojrzał na niego z byka wcale mu się nie podobało, że nie można było się z nim dogadać:
-Wytrzeźwiej może to porozmawiamy! -wydarł się pokrótce.
Nie raz, że kuzyn gdzieś polazł to jeszcze brat teraz postanawia się oddalić, nic go to nie obchodziło nie ma zamiaru pozwolić żeby sobie poszedł. Użyje siły ale ponownie zamknie go ponownie w tym cholernym samochodzie i po czym pójdzie poszukać paniczyka. Nie czekając więc nim znowu wyłoży się na ziemi poszedł za nim szybkim krokiem po czym złapał za fraki i pociągną za sobą:
-Nigdzie nie idziesz! ROzumiesz?!
Posłucha go czy nie było to już dla niego zupełnie obojętne, niczym niewzruszenie zaciągną go w kierunku samochodu:
-Wracamy JETZT!

Austria

Austria

Dotarły do niego krzyki Ludwiga, wiec przestał grać. Czyzby jego kochany kuzyn nie radził sobie ze znienawidzonym przez Paniczyka osobnikiem? Aż Rod zapragnął to ujrzeć. Usłyszał dźwiek raz i poszedł w jego kierunku. Przydałoby sie usłyszeć go po raz drugi, wszak... Gdzie ja jestem...? zapytał samego siebie. Oczywiście, zgubił sie. Bez paniki, bez paniki... myślał cały czas, ale czuł narastający w nim strach. Zaczął znów grać i znów sie uspokoił. Wszedł na inne drzewo w przerwie piosenki i wrócił do grania. Był teraz nieco blizej, wiec można było go w sumie usłyszeć, a przynajmniej jego grę na flecie.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Szedł dosyć raźnym krokiem, więc kiedy tylko go pociągnięto, wylądował na asfalcie z głuchym sapnięciem. Przechylił głowę i wpatrywał się w brata przez dłuższą chwilę, zastanawiając się czy już skończył, czy jeszcze coś dorzuci do kazania. Po dłuższej chwili stwierdził, że jednak koniec i założył ręce na piersi.
- Ja nigszie nie idę, roszumiesz? Zosztaję tutaj, a Ty szadaj obok i szię napijemy, nie? - to było zdecydowanie najlepsze na chwilę obecną rozwiązanie. A zniknięcie Rodericha tylko wszystko ułatwiło, bo nie musiał słuchać tego jazgotania

Go??


Gość

Miał serdecznie dość zachowania brata. Zmęczenie dawało mu siwe znaki. Zamroczyło go z deka ale nadal go nie puszczał. Zrobił by chyba wszystko żeby wrócić teraz do samochodu i wreszcie zacząć go naprawiać. Nawet w takim stanie wierzył że uda mu się to zrobić, grunt to zacząć. A co teraz robił? Użerał się z rodzinką.....
Zmierzył brata grobowym wzrokiem odezwał się znowu nieco ciszej ale nadal głośno i wyraźnie:
-NIE BĘDĘ TERAZ PIĆ. MUSZE NAPRAWIĆ SAMOCHÓD BO BĘDZIESZ SPAŁ POD KRZAKIEM RAZEM Z RODERICHEM... Więc racz wejść teraz do samochodu i mi nie przeszkadzać....-dodał podprowadzając go. Ledwo patrzył na oczy a jeszcze tyle do zrobienia....

Austria

Austria

Znów doleciał go krzyk Ludwiga, wiec czym prędzej zeskoczył z gałęzi i poszedł w stronę dźwieku. Oh, są! Jak cudownie! przeszło mu przez umysł, serce zaś podskoczyło do góry, gdy zauważył blask ich samochodu przebijający sie przez liście. Czym prędzej podążył w ich stronę, przeklinając siebie za nieudolność. Wyszedł do nich, otrzepując sie z liści
- Perspektywa spania z tym - wskazał głowa na Prusaka - Nie podoba mi sie, Ludwig...
Przejał pijaka od kuzyna i pewnym ruchem wzięcia go jak worek kartofli i wrzucenia do auta zakonczył problem
- Bitte, wracaj do pracy, jeśli mozesz... - sam oparł sie o auto tuż obok drzwi prusaka, co by pilnować, by ten nie wyszedł znów. Wpatrzył sie w słonce.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Zmarszczył brwi słysząc jak zwraca się do niego MŁODSZY brat, ale zanim zdążył zaprotestować znalazł się przy drzwiczkach. Już, już chciał mu pokazać kto tak naprawdę rządzi w wepchnąć blondyna na tylne siedzenie, kiedy niespodziewanie wrócił z lasu paniczyk i zepsuł całą zabawę.
- Rodrryś, wraszaj do laszu, hę? Chszę normalnie szię z Wesstem zabawić, a Ty mi pszeszkadzasz... - no i w trakcie wypowiedzi został perfidnym podstępem upakowany w pojeździe. Od razu powtórzył poprzedni błąd i zaczął szarpać drzwi do siebie. - Wypuszszie mnie, ale to usz! Nie będę tu sziedział jak jakiś sziul!

Go??


Gość

Zdążył już zaliczyć faceplama ale jedyna dobra rzecz z tego wszystkiego to to, że kuzyn znalazł się sam. Był trochę w szoku ale do takiego potraktowania brata raczej nie był przekonany. Mimo wszystko teraz mógł iść wrócić do naprawiania samochodu. Rzucił zmęczonym spojrzeniem w stronę szamocącego się usilne Gilberta, nie miał wyjścia musiał go po prostu zignorować a potem mrukną do paniczyka:
-Wróć na przednie siedzenie bitte....-odrzekł z deka bezsilny w tej sytuacji i znowu podszedł do maski:
-Ja,natürlich...
Przetarł powieki pośpiesznie i wrócił do wypatrywania usterki, teraz było mu jednak ciężko się skoncentrować. Ledwo stał na nogach. Nie narzekając jednak przejrzał dokładnie wnętrze maski, zajęło mu to dość długo jednak prawdopodobnie znalazł to czego szukał.

Austria

Austria

O dziwo - posluchał. Wrócił do samochodu na przednie siedzenie i spojrzal tylko znuzony na prusaka, szamoczącego sie z tyłu z klamką.
- Chodź raz badź proszę normalny i siedź grzecznie na swoich czterech literach... - nakazał juz nie ostro, a znuzenie. Znów go napadła senność, wiec tylko położył głowę na oparciu fotela i przymknął oczy. Naiwnie wierzyl, ze Prus sie posłucha, da jemu spać, a bratu pracować.
- Kretyński samochód - wymamrotal jedynie i wygodniej sie ułożył.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Wydął policzki i odpuścił na razie próbę otwarcia nie blokowanych niczym drzwi. Zamiast tego oparł łokcie o przednie siedzenie i nachylił się nad kuzynem z wrednym uśmieszkiem. Zawsze to jakieś zajęcie, a w dodatku ile radości przynosiło.
- Rodrrrysiu, Ty wiesz jak ty sasznie szępoliłeś żiszaj? Szłuchać szię po prosztu nie dało, uszy więdły, o! - parsknął śmiechem i zaczął się bawić odstającym kosmykiem włosów. Zawsze go to coś irytowało, ale umożliwiało irytowanie kuzynka... Więc niech sobie istnieje - I naprawdę powinienesz szię wyszpać, nie?

Go??


Gość

Usatysfakcjonowany, że Roderich go wreszcie posłuchał wreszcie znalazł główną przyczynę awarii. Niestety mina mu zrzedła jak doszedł do wniosku, że uszczelka regulująca pracę silnika po prostu puściła a olej napędowy się wylał. Pewnie dlatego pojazd nagle stanął. Poza tym był praktycznie pewny że to nie koniec przeglądu, amortyzatory też wydawały wcześniej dziwie dźwięki. Zapewne mogły się powybijać na dziurawych szosach. Gorzej być w tej sytuacji nie mogło.
I gdzie on niby teraz i tutaj kupi kolejną żeby móc po prostu wymienić?
Wyłożył się beznadziejnie bo teraz dopiero poczuł, że zaczyna najzwyklej przysypiać. Spojrzał tępo na zegarek i doszedł do wniosku że już po piątej, a tu jak nikt nie jechał tak nie jedzie......
Cholerne polskie drogi.......

Austria

Austria

Spojrzał jedynie na Prusaka zdenerwowany.
- Orkiestra zagrała wrecz idealnie! Dumny jestem z tych ludzi, ty po prostu nie wiesz, co znaczy dobra muzyka! - uniósł sie gniewnie. Nikt, ale to NIKT nie bedzie obrażał ani jednego członka orkiestry pod batutą Rodericha! Gdy tylko Prus zaczął go patać po loczku, cofnął sie natychmiast
- Zostaw Mariazella, kretynie! - warknął, tuląc sie znów do oparcia, ale tym razem dalej. - Tak, chciałbym sie przespać i tobie też to radzę. Najlepiej w trybie natychmiastowym. - zakończył, odwrócił siew druga stronę i na nowo podjął próbę snu.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Go??


Gość

Wyciągnął rękę i poruszał dłonią, naśladując w ten sposób ruch ust Austriaka. Niespecjalnie się przejmował oburzeniem kuzyna, a wręcz przeciwnie. Tylko go to nakręcało, więc roześmiał się i znowu zaczął ciągnąć za kosmyk.
- Ja szię nie sznam? Ty szię Rodryś nie sznasz, o! I nie usziekaj mi, bo ten kołtun szię fajnie ciąga, nie? - wydął policzki i wywrócił oczami, kiedy dotarła do niego ostatnia uwaga. Kto miałby spać o tej porze, poza tym jasno się robiło. - Rodryś, nie zosztawiaj mnie. Po szo masz zaszypiać, hę?

Go??


Gość

Trwając tak w beznadziejnym przemęczeniu i skrajnej niedoli kompletnie nieprzemyślanego planu działania wreszcie oderwał głowę od maski i półprzytomny usłyszał znowu jakieś liche rozmowy dochodzące z wnętrza pojazdu. Pewnie znowu się kłócili, na to wyglądało że nie zamierzali mu oszczędzić nerwów. Nie było rady musiał im powiadomić o sytuacji i razem "pomyślą" - to brzmiało teraz trochę jak nie realne pojęcie przez to w jakim stanie byli i zamiast nabierać sił nawzajem się wykańczali.
Po dłuższej chwili podniusł się i nieco brudny podszedł do drzwiczek. Niemrawo otworzył je i spojrzał na brata, który w najlepsze bawił się loczkiem kuzyna a potem na niego samego:
-Chyba nie mam dobrych wieści....-zaczął trochę niepewnie:
-Uszczelka puściła, silnik się przegrzał bo wylał się cały olej napędowy i tylne amortyzatory zapewne są wybite...
Oznajmił bez wzruszenia bo teraz ton wypowiedzi był mu najbardziej obojętny.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 6]

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach