Znowu został odsunięty. Scott chyba w ogóle nie traktował poważnie tego co mówił. Usiłował wbić mu do głowy, że sam się tym zajmie ale chyba nie udałoby mu się to nawet cegłą. Przynajmniej Francis odnosił takie wrażenie. Potrafił zrozumieć to, że rozsądnie będzie odesłać Scotta do domu dla jego bezpieczeństwa ale to, że Szkot chciał trzymać go jak najdalej niebezpieczeństwa, ponieważ sam troszczył się o niego to zupełnie inna bajka.
-Oui, farba. Rozumiesz coś z tego?- Sam miał już pewne podejrzenia i bał się aby nie okazały się prawdą. Zapytał Scotta o zadanie, ponieważ już podczas chwili niepewności w taksówce okazał się być idealnym pocieszycielem. Miał nadzieję, że usłyszy od niego równie prawdopodobną, lecz mniej drastyczną wersję od swojej. Zamiast tego zobaczył jak Scottie otwiera drzwi do jego pracowni. Stał tuż za nim więc wyjrzał zza jego ramienia żeby lepiej widzieć co jest w środku.
Pracowania była niewielkim pokojem, za to bardzo dobrze oświetlonym. Co mogło tam być? Sztalugi, farby i obrazy. Kilkanaście leżało przy ścianie zanim Francis i Scott wyszli. Dosychały sobie po prostu... jednak nie zdążyło by ktoś zrobił z nimi porządek. Teraz były porzucone na podłodze i pozalewane czerwoną farbą, aż przykro. Francis nie zobaczył jeszcze tego wszystkiego. Na razie usiłował to dojrzeć zza pleców Scotta.
-Przepuść mnie, s'il te plait!
-Oui, farba. Rozumiesz coś z tego?- Sam miał już pewne podejrzenia i bał się aby nie okazały się prawdą. Zapytał Scotta o zadanie, ponieważ już podczas chwili niepewności w taksówce okazał się być idealnym pocieszycielem. Miał nadzieję, że usłyszy od niego równie prawdopodobną, lecz mniej drastyczną wersję od swojej. Zamiast tego zobaczył jak Scottie otwiera drzwi do jego pracowni. Stał tuż za nim więc wyjrzał zza jego ramienia żeby lepiej widzieć co jest w środku.
Pracowania była niewielkim pokojem, za to bardzo dobrze oświetlonym. Co mogło tam być? Sztalugi, farby i obrazy. Kilkanaście leżało przy ścianie zanim Francis i Scott wyszli. Dosychały sobie po prostu... jednak nie zdążyło by ktoś zrobił z nimi porządek. Teraz były porzucone na podłodze i pozalewane czerwoną farbą, aż przykro. Francis nie zobaczył jeszcze tego wszystkiego. Na razie usiłował to dojrzeć zza pleców Scotta.
-Przepuść mnie, s'il te plait!