I nagle bajka o twardym Scottcie okazała się fikcją dokładnie tak jak Francis się tego spodziewał. Szczęście, że nie uwierzył w jej autentyczność bo rozczarowałby się tylko. Jednak zorientował się, że czekałł aż Scott wróci do siebie i będzie oczekiwał od niego starannej opieki. Uśmiechnął się do swoich myśli. Gdyby było inaczej tęskniłby za tą cechą charakteru przyjaciela.
-Oczywiście, mon cher.- Odpowiedział Scottowi łagodnie i podniósł jego oparzoną dłoń do ust, po czym musnął nimi ranę delikatnie. Podniósł wzrok na niego, trzymając jeszcze dłoń przy swoich ustach.
-Chciałbyś bym całował każde miejsce na twoim ciele, które zaboli?- Opuścił dłoń a jego uśmiech stał się bardziej wyraźny. W jego oczach pojawił się znajomy błysk.
-W takim razie chętnie bym ci życzył aby straszliwy ból przeszywał całe twoje ciało. Hmm... tylko jak mógłbym ci życzyć czegoś takiego?- Odpowiedział beztrosko, głosem marzyciela i uśmiechnął się do Scotta raz jeszcze, po czym podszedł do mebli i wyciągnął z szafki elegancką, srebrną cukierniczkę. Następnie znalazł się przy lodówce i wyjął z niej mały kartonik mleczka do kawy. Nowy... jeszcze nawet nie otwarty. Przycisnął kartonik zimnego mleczka do piersi, przytrzymując go ręką, w której trzymał cukierniczkę i tym samym sposobem zwolnił jedną rękę. Teraz mógł wziąć także talerz z ciastkami. Wszystko zaniósł do stołu. Ciasteczka postawił na środku a cukier i mleko przysunął do filiżanki Scotta. Obejrzał się na niego.
-Siadaj, mon cheri. Chyba, że jeszcze coś mam ci teraz wycałować.- Puścił mu oczko figlarnie i zaśmiał się.
-Oczywiście, mon cher.- Odpowiedział Scottowi łagodnie i podniósł jego oparzoną dłoń do ust, po czym musnął nimi ranę delikatnie. Podniósł wzrok na niego, trzymając jeszcze dłoń przy swoich ustach.
-Chciałbyś bym całował każde miejsce na twoim ciele, które zaboli?- Opuścił dłoń a jego uśmiech stał się bardziej wyraźny. W jego oczach pojawił się znajomy błysk.
-W takim razie chętnie bym ci życzył aby straszliwy ból przeszywał całe twoje ciało. Hmm... tylko jak mógłbym ci życzyć czegoś takiego?- Odpowiedział beztrosko, głosem marzyciela i uśmiechnął się do Scotta raz jeszcze, po czym podszedł do mebli i wyciągnął z szafki elegancką, srebrną cukierniczkę. Następnie znalazł się przy lodówce i wyjął z niej mały kartonik mleczka do kawy. Nowy... jeszcze nawet nie otwarty. Przycisnął kartonik zimnego mleczka do piersi, przytrzymując go ręką, w której trzymał cukierniczkę i tym samym sposobem zwolnił jedną rękę. Teraz mógł wziąć także talerz z ciastkami. Wszystko zaniósł do stołu. Ciasteczka postawił na środku a cukier i mleko przysunął do filiżanki Scotta. Obejrzał się na niego.
-Siadaj, mon cheri. Chyba, że jeszcze coś mam ci teraz wycałować.- Puścił mu oczko figlarnie i zaśmiał się.