Uśmiechnął się tym razem z wyższością, kiedy Scottie nie wytrzymał i odpakował swój batonik. Nie widziało mu się jedzenie samotnie, zwłaszcza gdy nie on miał na to ochotę. W tak krytycznej sytuacji, w jakiej został postanowi Francuz można było uciec się do podstępu na, niczego nieświadomym, Szkocie.
-Bon appétit!- Zawołał radośnie i ugryzł swój batonik. Gdyby wszystko było tak proste jak skłonienie Scotta do sięgnięcia po słodycz ze sporranu to Francuz byłby wniebowzięty.
-Mam to odebrać jako nieudolną próbę zaproszenia mnie do Edynburga?- Spojrzał na niego zaciekawiony i wsunął znów batonik do ust by delektować się kolejnym kęsem. Chętnie odwiedziłby szkocką stolicę jeśli tylko gospodarz zapewniłby mu tam odpowiednią rozrywkę i pokazał jakieś ciekawe miejsca oprócz pubów.
-Wiesz, mon ami... Mamy prawie cały kwadrans.- Oparł się o ścianę. Złapał Scotta za koszulę i przyciągnął bliżej. To czy naprawdę nie było metra, które przyjedzie szybciej pozostało jego słodką tajemnicą. Przynajmniej na jakiś czas.
-Nie wierzę w to, że udałoby ci się uwieść jakąś Francuzkę, ale jestem w stanie zmienić swoje myślenie. Mamy czas więc udowodnij mi, że się mylę.- Puścił jego koszulę i wygładził ją w miejscu, w którym zaciskał na niej palce. Jednocześnie patrzył na niego wzrokiem uwodziciela więc trudno teraz ocenić kto miał w końcu do kogo smalić cholewki. Tak naprawdę to spojrzenie miało tylko zachęcić Szkota do działania.
-Zrobimy taką próbę, mon cher. Wyobraź sobie, że jestem długonogą blondynką o kuszących kształtach. To nie powinno być dla ciebie trudne, bo chyba i tak masz mnie za kobietę.- Z tego ostatniego zdania nie był już tak bardzo zadowolony.
-Jeśli dobrze wypadniesz to podejdziesz do tamtej dziewczyny.- Wskazał nowo przybyłą na stację kobietę o długich do pasa, ciemnych włosach w eleganckiej czarnej sukience i szpilkach.
-Bon appétit!- Zawołał radośnie i ugryzł swój batonik. Gdyby wszystko było tak proste jak skłonienie Scotta do sięgnięcia po słodycz ze sporranu to Francuz byłby wniebowzięty.
-Mam to odebrać jako nieudolną próbę zaproszenia mnie do Edynburga?- Spojrzał na niego zaciekawiony i wsunął znów batonik do ust by delektować się kolejnym kęsem. Chętnie odwiedziłby szkocką stolicę jeśli tylko gospodarz zapewniłby mu tam odpowiednią rozrywkę i pokazał jakieś ciekawe miejsca oprócz pubów.
-Wiesz, mon ami... Mamy prawie cały kwadrans.- Oparł się o ścianę. Złapał Scotta za koszulę i przyciągnął bliżej. To czy naprawdę nie było metra, które przyjedzie szybciej pozostało jego słodką tajemnicą. Przynajmniej na jakiś czas.
-Nie wierzę w to, że udałoby ci się uwieść jakąś Francuzkę, ale jestem w stanie zmienić swoje myślenie. Mamy czas więc udowodnij mi, że się mylę.- Puścił jego koszulę i wygładził ją w miejscu, w którym zaciskał na niej palce. Jednocześnie patrzył na niego wzrokiem uwodziciela więc trudno teraz ocenić kto miał w końcu do kogo smalić cholewki. Tak naprawdę to spojrzenie miało tylko zachęcić Szkota do działania.
-Zrobimy taką próbę, mon cher. Wyobraź sobie, że jestem długonogą blondynką o kuszących kształtach. To nie powinno być dla ciebie trudne, bo chyba i tak masz mnie za kobietę.- Z tego ostatniego zdania nie był już tak bardzo zadowolony.
-Jeśli dobrze wypadniesz to podejdziesz do tamtej dziewczyny.- Wskazał nowo przybyłą na stację kobietę o długich do pasa, ciemnych włosach w eleganckiej czarnej sukience i szpilkach.