Zaskoczyło go to. Różowiejąc przy tym niezwykle przyjął jej przytulenie sam obejmując ją i głaszcząc spokojnie. Miał nadzieję, że nie usłyszy, jak bardzo bije mu serce. A z resztą, niech nawet usłyszy. Teraz nie liczyło się za wiele. Rod ostrożnie podniósł jej główkę, był wyższy od niej. Schylił się delikatnie i, bez żadnego pytania, dotknął jej ust własnymi wargami, przymykając oczy. Cudownie, tak! Tego właśnie chciał. Najdelikatniej i najczulej, jak tylko umiał, całował jej słodkie usta, rozkoszując się każdym ułamkiem sekundy...