Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Mieszkanie na uboczu, tak, skryjówka taka.

Idź do strony : 1, 2  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Go??


Gość

"Zastępcze" mieszkanie Hyung'a, w którym od czasu do czasu (najczęściej na święta - nie wiadomo czemu, akurat wtedy(XD)) przekonywany jest do mieszkania. Woli swoje, w którym mieszka cały czas, ale nie winno się odmawiać przywódcom, czyż nie?
Cóż. Mieszkanie jest mniejsze, ale nie jakoś specjalnie ciasne. Łącznie składa się z kuchni, łazienki, "dużego" pokoju i małego przedpokoiku, a co. Wystrój standardowy pokoi, jak to w każdym domu, cztery ściany, sufit i podłoga. Na ścianach w "dużym" pokoju widnieją podobizny Umiłowanych Przywódców, a na półce w rządku ustawione są książki autorstwa Kim Ir Sena, a jak! Wszystko utrzymane w porządku, jak to u pedanta komuchowego, także nikt się niczego nie przyczepi.
Łóżko, jakiś stoliczek, szafa, skromny wystrój. Kuchnia także nie robi jakiegoś piorunującego wrażenia, ale nie ma na co narzekać.
A spróbował by kto....
Raczej to mieszkanie jest używane kiedy Hyung chce się ukryć albo wymigać od czegoś. Albo po prostu władze mają jakiś dziwny kaprys. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że ów mieszkanie znajduje się na piątym piętrze....

Tak... Znów w tym mieszkaniu. Nie to, żeby Północ miał z tym jakiś problem, broń Przywódco przed tym. Nawet je lubił, ale... po prostu był do niego nie przyzwyczajony. Nie rozumiał o co chodzi Przywódcy jak ten powiedział "To dla Twojego dobra, lepiej, żebyś jakiś czas mieszkał tam.''. Dla jego dobra, to na pewno nic złego. Wyciągnął teczkę z papierami i rozłożył je na stoliku. Spojrzał jeszcze na zegarek. Ni to późno ni to jeszcze wcześnie. Trochę się ściemniało. Zanim wyłączą prąd to ma trochę czasu. Westchnął cicho i odgarnął niedbale włosy z twarzy.
Nie wiedział czemu, miał jakieś dziwne wrażenie, że coś tego dnia się wydarzy. Jednak już dzień się kończył, nie powinno nic dziwnego się zdarzyć. Heh, Korea Północna i dziwne zdarzenia wieczorem lub w nocy. Nie nie... Też nikogo się nie spodziewał, więc na spokojnie zagłębił się w dokumentach.

Gość


Gość

I nadszedł ten 'piękny' czas. Grudzień. Dokładniej - Wigilia. W Europie za kilka godzin pewnie będą rozpoczynali świętowanie (wszak zmiana czasowa), a jeszcze większa zabawa szykowała się już w Ameryce. Tak, to był ten okres, kiedy każdy zjeżdżał się na wielką imprezę Świąteczną u tego, który uważał, że na swiętach się zna najlepiej.
Ale nie.. Nie każdy dostał zaproszenie do Ameryki. Przecież dlaczego miałby je dostać.. O taki Chiny, komunista? Albo Korea Północna? Większy komunista? Którzy w dodatku świąt nie obchodzą. Teoretycznie.
Praktycznie, zawsze w tym czasie Chinom robiło się przykro. Jego młodsi bracia i siostra, pomimo, że de facto katolikami nie byli, a do Europy im daleko, przeżywali zawsze świąteczny okres niczym małe dzieci. No i wiadomo, wzmożona produkcja, wszak wszelkie lampki, bombki, ozdóbki, wszystko z Chin.. Zresztą u samego Yao też podobno się świętowało. Klimat był!
Ale żal też był, bo może i Chiny należał do państw, których Wigilia się nie tyczyła, ale mimo to, też chciał świętować, a nie zwyczajnie zostać odrzucanym.. Bo tak.
Więc jedyną rzeczą, która mu została, tradycją wręcz od kilku lat stało się wyprawianie własnych świąt. Ale, o zgrozo, samemu w wigilie być nie można, więc owe Święta spędzał.. z Hyung'iem. Który również u Ameryki pojawić się nie mógł. Chyba, że z bombą.



Stanął przed drzwiami brata. Sam nie wiedział, jakim cudem co roku dostawał na to pozwolenie. Miał również nadzieję, że brat nie zapomniał. A nawet jeśli zapomniał to już dotachał wszystko... z 'małą' pomocą kilku Północnokoreańskich biedaków na służbie. A co przytachał? Właściwie wszystko to, co jest potrzebne na święta. Albo wydawało się Yao, że jest potrzebne. Jedzenie, ozdoby świąteczne, więcej ozdób, kiczowate ozdoby.. Ba! Nawet miał (przytachaną przez biednego żołnierza) choinkę! I alkohol... Czemu co roki oni musieli mylić sobie Wigilię z Sylwestrem? A obiecywał sobie, że w tym roku się nie upije.
Oby tylko nie zapomniał..
Zapukał mocno do drzwi jedną ręką. W drugiej tylko trzymał Alfreda, który od samego wyjazdu z Chin próbował dorwać się do choinki i spróbować, czy 'te zielone igiełki są tak samo dobre, jak bambus'. Cóż. W Chinach nie ma choinek, rząd zakazał. Ale skoro sprowadził jedną z Rosji i postawi ją w Korei Północnej, to chyba nie łamie prawa, prawda?

Go??


Gość

Co jakiś czas zerkał w okno. Czemu miał wrażenie, że o czymś zapomniał? Na zmianę patrzył to w okno, potem na papiery, a zaraz potem wodził wzrokiem po pokoju szukając Ri. Skubany podbierał mu co jakiś czas jakąś kartkę, by się ot tak pobawić nią. Teraz na szczęście - nieco zmęczony dniem tygrysek - uwalił się niemal na Hyung'u i zwinął do snu. Poklepał go po głowie, nie, nie chciało mu się wypełniać dokumentów. I... też jakoś specjalnie nie mówiło mu nic to, że jest grudzień, zimno, śnieg. Pora roku jak każda! Tylko jakoś jakby spokojniejsza, do tego poprosili by się tu przeniósł.
Nagle usłyszał jakieś dziwne hałasy, postukiwania. Spojrzał w stronę drzwi. Nie, na pewno nie do niego. Zgarnął papiery na jedną kupkę i schował do teczki. Zwierzak obudzony, a raczej zaciekawiony odgłosami, podszłapał do drzwi i położył się przy nich patrząc na Hyung'a.
- ... Odejdź od drzwi, nikt nie idzie tutaj. - ale w tym też momencie ktoś mocno zapukał do drzwi, przez co maluch od razu od nich odskoczył, chowając za Północą. Ten zaś zdziwiony podszedł do drzwi, pewnie ktoś z partii coś chce. Otworzył je i.... dosłownie zaraz zamknął. Oparł się o ścianę.
ZNOWU?!
Tak.. wszystko się przypomniało. Nie... Znów te cholerne święta, znów on przyszedł z tym wszystkim. Wszystko tylko nie te wkurzające ozdoby i to zielsko...
Westchnął... Chciał czy nie chciał to był Yao, CHINY POWAŻNY KRAJ WSPÓŁPRACUJĄCY z nim. Otworzył znów drzwi odsuwając się i zaraz potem Ri nogą do tyłu.
- Cześć Yao.... - mruknął bez żadnego cholernego entuzjazmu.

Gość


Gość

Już chciał zapukać ponownie, gdy drzwi przed jego nosem zostały otwarte..
-CZE...
...I dosłownie po sekundzie zamknięte. Yao zgłupiał. Czyżby Hyung zapomniał? Spojrzał się po żołnierzach, którzy najwidoczniej nie śmieli jakkolwiek zareagować na to.
-Alfie? Jak myślisz? Otworzy drugi raz, czy pukać, aru?
Spytał się pandy, która wyglądała na lekko przestraszoną nagłym zamknięciem.
-Przecież każdy lubi święta, aru.. Nawet Hyung.
Lubi, lubi, ale sie nie przyznaje!
Podniósł pandę na wysokość swoich oczu, trzymając ją w... dziwnej pozycji. Aż żołnierze się zdziwili. No tak, kto by się nie zdziwił na widok dziewczyno-chłopako-państwa gadającego do pandy, której do szczęścia potrzebne było tylko zjedzenie chyba całej choinki.
-Ktoś tu chyba nie pobawi się z...
I w tym momencie drzwi się otwarły. No tak, Hyung miał ciekawy widok.. Tyłek pandy wiszący centralnie na wysokości oczu.
-Hm? -Chiny wziął zwierzaka normalnie na ręce -T-Tylko... 'Cześć Yao'?
Nie, tak nie mogło być.. Mamy święta, prawda? PRAWDA? Yao wcisnął pandę jednemu z biednych żołnierzy, który zdezorientowany nie wiedział, czy ma pilnować pudła z ozdobami, czy trzymać swojego nowego futerkowego przyjaciela. Ale cóż, pandy właścicielowi oddać nie mógł, gdyż Chiny, z wolnymi rękami, momentalnie rzucił się na brata, aby przytulić.
-W-Wesołych Świąt towarzysze! Widzę, że zapomnieliście, aru. Ale to nic. Rozpogodź się... -Nadal tuląc brata zerknął na żołnierzy, którzy mu pomogli tu wszystko przytachać -No, a wy co towarzysze? Ruszać się i wnieście wszystko do środka, aru. Tylko uważajcie na pandę! To nie jest ozdoba, aru! Postacie ją koło tyg... RI!
Tak, Yao zobaczył małego tygryska = puścił brata i kucnął przed zwierzakiem biorąc go na rączki.
-Cześć malutki, tęskniłeś, prawda, aru? Wujek Yao ma coś dla Ciebie. I Alfredzik nie mógł się doczekać zabawy z Tobą.
Czyli 'Jak sprawić, aby Hyung zgłupiał'. Ale przynajmniej żołnierze widząc, że ich 'Umiłowany Kraj' ma brata-Chiny-idiotę tylko posłusznie wnieśli rzeczy, zasalutowali Północy i z lekkim przerażeniem się ulotnili. Pandę postawili gdzieś na podłodze, obok choinki do której, rzecz jasna, zaczęła się dobierać.

Go??


Gość

Czemu podchodził do tych drzwi w ogóle? Pogasiłby światła, Ri schował pod koc, albo nawet swoja kurtkę by nie pomiałkiwał pod drzwiami i po prostu udałby, że go NIE MA. Ale nie! Po co! Musiał otworzyć te głupie drzwi! Gdyby się tak głębiej zastanowił to doszedłby do wniosku, że Yao jest bardzo prawdopodobną osobą, jeśli oczywiście chodzi o odwiedzanie.
Tak naprawdę kiedy otworzył drzwi bratu i odezwał w końcu to... nieco się zmieszał. Zamiast twarzy brata widniał tyłek pandy. Nie no wspaniale... To pominął, wolał - przynajmniej jak na razie - nie upominać brata. Jednak zdziwił się na jego pierwsze słowa.
- Jak to tylko...? Normalnie się przywitaliśmy towarzyszu. - no bo co w tym dziwnego. Powędrował wzrokiem za pandą, która została wciśnięta jednemu z żołnierzy w ręce.
Biedny towarzysz... nie dosyć, że tachał tu to wszystko to jeszcze zaraz mu to powypada i jeszcze panda.
Pokręcił zrezygnowany głową i już otwierał usta by zaproponować, że weźmie pandę, ale w tym też momencie Yao się na niego rzucił. RZUCIŁ! Inaczej tego Północ nie nazwie, to była jawna napaść! Jak tak można?! Nawet jak jest bratem! Nie robi się tak znienacka...! Musiał na dodatek chwycić futrynę by nie polecieć do tyłu. Niby Chiny nie jest ciężki, ale nawet jak taka osoba jak on rzuci się do tulenia to wszystko jest wstanie zrobić, nawet przewrócić.
Taaaaa.... Święta. JAK MU ICH CHOLERNIE BRAKOWAŁO. Zacisnął usta w ciasną kreskę i nic nie powiedział bratu. Nawet chciał go poklepać po głowie, by puścił. W między czasie jednak wtachał się - i Yao wlekąc za sobą - do mieszkania, dając żołnierzom możliwość przejścia. Jednak ani nie poklepał go ani nie przytulił, nawet się nie uśmiechnął. Dobra, może lekko się uśmiechnął kiedy Yao go puścił. I... gdy zaczął mówić do Ri to Hyung po prostu zgłupiał. Nie..... On zostawi go w swoim świecie.
Podszedł kilka kroków do towarzyszy i westchnął... Chciał ich chociaż poinstruować gdzie to postawić... ale oni już to zrobili i będzie to wszystko musiał ustawić po swojemu! Widząc jak salutują, sam się wyprostował i zasalutował, jednak jak odchodzili i nim zamknęli drzwi spojrzał na nich w sposób: "Nie zostawiajcie mnie z nim, proszę was...". Jednak i to nic nie dało. Wyszli zamykając drzwi. Wzrok Hyung'a padł na pandę, która skubała choinkę. Nie lubił takich drzew, nie w święta... ale pandzie mogło coś być od nich. Zdradzieckie cholerne drzewka. Złapał Alfreda i podniósł, zaraz sadzając na łóżku... ale jak widział, że miś gramoli się do choinki, to wpadł na genialniejszy pomysł. Wziął pandę i wsadził ją pod kołdrę. Usiadł na łóżku, ale nie na pandzie(!) i spojrzał na swojego kochanego idiotę. Zaczął się zastanawiać czy wyrywać go z jego świata, czy nie. Ostatecznie cicho westchnął i zaczął układać wszystkie rzeczy, tak by było więcej miejsca. Tak, Hyung nie mógł na to patrzeć, MUSIAŁO być poukładane!

Gość


Gość

-Mój mały tygrysek tak bardzo się stęsknił, aru. No już, juuuż.. Mamy całą masę czasu na zabawę, aru.
Skończywszy całą 'szopkę' z tygryskiem, ucałował zwierzę w łepek i podniósł się z podłogi zerkając za bratem.
Już się wziął do strojenia, czy co?
-H-Hyuung! N-Najpierw ozdoby, potem choinka, aru. I uważaj, są delikatne.
Proszę państwa.. W Yao wstąpił duch świąt. Całe szczęście, że miał na sobie mundur, a nie jakieś urocze ubranko 'pani mikołajowej'. Podszedł do ozdób które przytachał. (a raczej nie on, tylko biedni żołnierze, którzy teraz musieli koczować przed domem i pilnować naszych kochanych komunistów)
-Jesteś wyższy to powiesisz to na oknie, aru. I jeszcze to.. A to może na drzwi.. -Władował bratu, bez pytania, po prostu.. zawiesił mu na ramionach i głowie, lampki, ozdóbki i łańcuchy z jakimiś uroczymi gwiazdeczkami -A ja się zajmę tym, co jest nisko, aru.. -Czyli rozpoczął grzebać w pudle -W tym roku przywiozłem skarpety na kominek, to taka zachodnia tradycja, aru.. -Zerknął na brata obwieszonego łańcuchami i światełkami. Taki choinko-Hyung. Ta komunistyczna, żywa choinka przypomniała mu coś. -Aiya.. Ty nie masz kominka, aru... Ale to nic, powiesimy na ścianie. -Rzucił skarpety gdzieś na bok. -O, a to idzie na drzwi... To na balkon...
I w tym momencie należy współczuć Hyung'owi.

Go??


Gość

Całkowicie ignorował gadanie brata do zwierzaka. Nie piszczało, nie miauczało, nie nawoływało w żaden sposób "mamy" więc jest dobrze. Hyung mógł spokojnie sobie ustawiać pudła. Ale jak na złość Yao musiał skończyć zabawianie tygryska.
- Że co niby...? - on na razie ładnie i zgrabnie poukładał wszystko. Mialo wyglądać dobrze, a że nie wiedział co w czym jest to nie interesowało go czy coś się zniszczy. Nie obchodzi czegoś takiego jak święta! Znaczy nawet jeśli coś tam się kombinuje to on tego nie lubi. Nie, bo nie i koniec.
Nie zdążył nawet się odezwać, kiedy brat zaczął go obwieszać wszystkim po kolei. Pierwsze łańcuchy i tym podobne odkładał na łóżko, na pandę, a nóż zje i nie będzie tego. Jednak niestety zasypywany ozdobami w końcu poległ. Poległ, nie miał jak ich dać na bok, bo oczywiście Yao go w nie zaplątał. Nie... Nie, nie, nie. Nie będzie nic zawieszać cholera. Nic! Usiadł, nawet na podłodze, kij z łóżkiem. Założył ręce na piersi i wpatrzył się zirytowany w Yao. Ri zaraz podbiegł i zaczął bawić się zwisającym z ramienia Północy, kawałkiem złotego łańcucha.
ZA CO TO WSZYSTKO?! Przecież nie zrzuciłem ładunku atomowego na USA ani brata, to za co?!
- Yao, żadnych zachodnich skarpet nad kominek. Po co w ogóle te wszystkie duperele? Takie coś to sobie może mieć Ameryka! - czyli Hyung ma focha.

Gość


Gość

Akurat poustawiał kilka świątecznych pierdółek w mieszkaniu brata. Ba! Już nawet chciał otworzyć drzwi, aby zawiesić na nich stroik jak..
-Ameryka..? -Zerknął na Hyung'a.
Zapomniał?
Spojrzał na stroick w swoich rękach. Uznał, że to może poczekać, zanim nie przystroi drzwi. Spostrzegł nawet, że na korytarzu stało.. Tych dwóch żołnierzy, co mu pomagali! Pomachał im tylko z głupią miną, zawiesił stroik i wrócił do brata.
-Pamiętasz w ogóle dlaczego CO ROKU to robimy, aru?
Usiadł obok. Na podłodze. A co tam! Łóżko jest dla Alfreda i Ri!
-Dlatego, że ten k-kretyn Ameryka zaprasza wszystkich, TYLKO NIE NASZA DWÓJKĘ, aru! -Powiedzmy sobie szczerze... To lekkie przegięcie! Wcale nie zaprasza wszystkich! -A... Święta to czas rodzinny, aru.. Tak przynajmniej mówił Hong-Kong.. N-No i.. ty jesteś moją rodziną, aru. Nie mogłem zostawić Ciebie samego w Święta. -A raczej 'co z tego, że jestem ateistą, muszę pokazać Ameryce, że wcale nie jestem takim zerem i dobrze się bawię w święta!'.
-Hyunguś... Powieś to ładnie, aru. Dla braciszka. Chcę mieć śliczne święta, aru. Jak co roku!
O nie.. Słodka minka Yao. Tak. TA 'MEGA UROCZA MINA, KTÓREJ NIE MOŻNA ODMÓWIĆ'.

Go??


Gość

Śledził Yao wzrokiem jak ten rozkłada wszystko po mieszkaniu. I tak jak brat tylko wyjdzie do łazienki, albo coś to wszystko, albo przynajmniej część znów wrzuci do pudła, a pudło za czymś schowa. Nie da się tak, a co!
Nie rozumiał też do końca o co chodzi bratu, z tym, ze co roku to robią. I czemu tak dobitnie do powiedział. Nieco się naburmuszył, ale słuchał tego co Chiny mówi, choć zdawało się, jakby go kompletnie nie słuchał tylko kombinował jak to wyrzucić przez okno, żeby Yao nie zauważył...
- Nie potrzebuję żadnego cholernego zaproszenia od tego idioty. Nawet jeśli by zaprosił to i tak bym nie pojechał, a nawet jeśli to tylko, żeby podrzucić jakiś ładny ładunek, który by go załatwił. - prychnął cicho, dalej z założonymi rękoma, nie zwracając uwagi na ciągnącego go za ozdoby Ri.
- Czas rodzinny, też mi czas rodzinny. Cała nasza rodzina, nawet ta, do której się nie przyznaje jest u Ameryki. A t-tak samo dobrze się bawić będziemy bez tego cholerstwa co każesz mi wieszać i co jest na mnie. - zakończył i nie... nie patrzył na tą minę brata. Wszystko tylko nie twarz brata, nie jak robił tą swoja znaną wszystkim minę, przez którą wszystko umiał wymusić.

Gość


Gość

Żeby tylko Ri... Żeby tylko Ri.. Alfred zobaczył, że jego tygryskowaty przyjaciel odkrył 'taką fajną zabawę' i sam wydobył się z kołdry, zeskoczył na podłogę i zaczął skakać wokół Hyung'a, o zgrozo, ciągnąć za sobą łańcuch i jeszcze bardziej plącząc w niego samą Północ.
-Z-Zobacz, nawet Alfiemu się podoba, aru. -Z takim zdaniem usiadł na podłodze przed bratem. Wyglądał teraz jak takie... małe, kilkuletnie dziecko czeka jace na pierwsze święta i dostające pod choinkę skarpetki, zamiast wymarzonej konsoli do gier.
-Hyung.. C-Co roku tak robimy i jest fajnie, aru.. Zrób to dla braciszka.. I dla siebie. J-ja wiem, że obydwoje jesteśmy ateistami i w ogóle.. W moim kraju nie mogę trzymać choinki, aru.. -Wskazał na 'to zielsko' jak to wcześniej ochrzcił Hyung. -Poza tym, nie lepiej spędzić Święta z braciszkiem, a nie samemu... W pustym... Ogromnym.... Domu... Bez.. miłości, aru? -Yao, przesadzasz.
Cóż. A mimo tej całej 'żałosnej otoczki' Chiny i tak nie odpuścił. Wstał z podłogi nie czekając na słowa brata. On już zadecydował. Jak co roku.
-Ri, Alfie, zostawcie go, chodźmy ustroić resztę domu, aru!
Energicznie zachęcił zwierzaki i wrócił do zamieniania mieszkania w jarmark bożonarodzeniowy.

Go??


Gość

Tak, czyli jak obezwładnić Północ ozdobami świątecznymi. Przyprowadzić Chiny, pandę, tygryska i obrzucić Hyung'a ozdobami. Nie ma co, cudownie, lepiej by cholera nie mogło.
Patrzył jak zwierzaki bardziej go zaplątują i bardziej i bardziej....
- Taaa BARDZO podoba. - odpowiedział burknięciem i spojrzał na brata. Był... dziwny, co najmniej dziwny. Jak można tak papę cieszyć? Westchnął i pokręcił z politowaniem głową. Dlaczego on? Dlaczego nie Wietnam? Dlaczego nie Laos? Dlaczego właśnie Korea Północna!? Wyrwały go z tych WSPANIAŁYCH rozmyślań.
- Tak, jest "fajnie". - znów burknął, gorzej, że nic nie pamięta z tych odwiedzin. Spojrzał na To Zielsko i wywrócił oczami. Osobiście nawet dobrze znosił samotność, ale jak tak powie bratu to się nie odczepi już w ogóle.
- Samemu, w pustym, ogromnym, domu, bez miłości tak? - powtórzył za nim z niechęcią, ponownie westchnął - Jakby nie patrzeć to to co wymieniłeś, a ja powtórzyłem jest nawet zachęcające.... - stwierdził po czym spojrzał za bratem, który już wstał z zamiarem strojenia domu dalej.
- Yao, nie poz... - zaczął, podrywając się do góry, ale jednak zwierzaki i Chiny poplątały go bardziej niż sądził, zahaczył o łańcuchy i inne ozdoby, w które był zaplątany iiiiii... zaliczył wspaniałą glebę!

Gość


Gość

Zerknal na brata. Nooo.. Wywalil sie. Juz nawet Yao chcial mu pomoc, jak wpadl na genialny pomysl - a zostawi tak brata. Jakby mu pomogl, toby Hyung marudzil, ze dekouje mu dom. A tak bedzie marudzic, ze mu nie pomogl wstac.
-Lez spokojnie bracie, aru.. Ja sie wszystkim zajme.
Machnal reka i wrocil do ozdabiania. Poobwieszal te lancuhy, ktore nie byly wykorzystane do 'zwiazania' Hyung'a, dolozyl do tego kilka ozdobek (nawet na lampie powiesil jakiej urocze dzwoneczki, aniolki itp. oczywiscie uzyl do tego krzesla, bo nie siegal). Dopiero gdy dom od srodka byl calkowicie gotowy, spojrzal na brata i sciagnal z niego lancuchy i lampki.
-Dzieki za przytrzymanie ich, aru. Ri, Alfie, idziemy na balkon.. -Brat a na te chwile zostawil, a co tam.. Wyszedl na balkon i.. O zgrozo! Pozawieszal na nim lampki i lancuch. Ciekawe co powiedza ludzie, ktorzy widzieli Chinczyka z dwoma egzotycznymi zwierzakami, zawieszajacego 'jakies dziwne ozdoby' na balkonie. Coz, Yao sie tym nie przejmowal.
Wrocil do brata majac nadzieje, ze ten nie zniszczyl jego pracy.
-Hyuuuungus. Stawiamy choinke, aru? -Czy on mial nadzieje, ze Hyung sie zgodzi?

Go??


Gość

Leżał tak chwilę. Czemu ma tak cholernego pecha, czemu?! To bez sensu, kompletnie bez sensu. Dlaczego Yao jest taki uparty? Przecież sam Północ nawet nie jest taki upierdliwy! Dobra, może jest, ale no... bez takich u niego!
Spojrzał na brata z wyrzutem kiedy się odezwał. Prychnął cicho i spróbował wstać, przy okazji bardziej się plącząc.
Chińskie... wszystko chińskie! Niech se to kolorowe cholerstwo do siebie zabiera! Do tego to zielsko...! Po co to komu?!
Spojrzał tym razem na drzewko, zapewne gdyby mogło to by już dawno stąd uciekło co by było na rękę Hyung'owi, ale no niestety... Tak być nie mogło, bo zielsko nie miało ani nóg, ani nic.
Brat go uwolnił, uwolnił w końcu! Teraz zrozumiał jak badziewnie kolorowo jest u niego.
Dlaczego to właśnie ja?
Nie pofatygował się by mu pomóc, ani by to wszystko ściągnąć, nie. Przyrypał znów twarzą w dywan i nie! NIE WSTANIE! Jego biedny dom, dlaczego to akurat Chiny?! On się chyba załamie, załamie...
- Anio! Sam se stawiaj. - burknął.

Gość


Gość

Samemu Yao bylo na reke, ze brat nie zdjal 'jego ciezkiej pracy'. Fakt, co prawda troche sie martwil, ze Hyung moze byc chory, czy cos.. Przeciez nornalny czlowiek nie lezy twarza na dywanie.. JESZCZE W SWIETA?!
-Nie, to nie, aru. Pilnuj zwierzakow. -Rzucil tylko do brata, po prostu rzucil, nie podal mu pandy i tygryska, ani nic. Po prostu powiedzial bratu, liczac, ze ten wstanie i mu pomoze... Marzenie.
Widzac, ze brat jednak nie podziela jego entuzjazmu 'o boze, jak kolorowo, jak to wszystko swieci!', sam Yao wzial sie za 'to cholerne zielsko'. Jakims cudem podniosl choinke, jakims cudem nawet postawil ja w stojaku.. I w tym momencie pojawil sie problem.. Przytachal ZA WYSOKA choinke! Oczywiscie Chiny zdawal sie zachowywac, jakby wcale ta choinka za wysoka nie byla i usilnie probowal zmiescic drzewko, ktore caly czas, 'jak uparte' zachaczalo o sufit. No masz Ci pech!
-Hyuuung.. Masz pile, aru? Albo kose? -Tak Yao, bo przecietny mieszkanjec Korei Polnocnej trzyma w domu kose. Taka tradycja. Po obiedzie z trawy ida wspolnie kosic pola.. -M-Moze byc tez noz, aru.. -Bo to takie logicxne, ze nozem kuchennym przetniesz pien dorodnego, ruskiego swierka.
W takic chwilah widac bylo, ze Chiny nigdy nie stawial choinki. Czy przypadkiem na pewno sa one w Chinach zakazane przez latwopalnosc? Nie dlatego, ze sam Chiny jest IDIOTA, ktory chce przecinac drzewka nozem do miesa?!
Trzeba rowniez zwrocic uwage, co w chwili gdy Panstwo Srodka bawilo sie choinka, porabialo male, piszyste, czarno-biale zwierze, majace wartosc miliarda takich cholernych drzewek.. Ano WLAZLO w ta choinke. Tak, Alfie uznal, ze 'toto zielone, co trzyma jego pan' jest chodzaca jadlodalnia, wiec wesolo wszedl na drzewko probujac podjesc kilka galazek. Czy ta panda nie glupieje przez swojego wlasciciela?

Go??


Gość

Normalny człowiek nie leży twarzą w dywanie... Ale czy Hyung jest normalny? Tak właśnie, dlatego leży twarzą w dywanie. Grunt to planować! Może jak poudaje biednego i schorowanego to Yao da mu spokój? Choć wtedy zostanie na dłużej i będzie dręczyć dłużej. Z deszczu pod rynnę. Jednak na upartego takie leżenie było nawet wygodne, nie widział pierdół pozawieszanych dosłownie wszędzie i jego oczy jeszcze mogły odpoczywać. Tak Hyung, grunt to znaleźć zawsze jakieś plusy. Słysząc, że ma zwierzaków pilnować spodziewał się, że brat "posadzi" pandę i Ri na nim. Dlatego poderwał głowę nieznacznie, tak by mieć w zasięgu wzroku ino dywan. Ri zrzucał jedną z ozdób, bo to przecież cudowna zabawa, potem można to zjeść i się pochorować Hyung'owi, bo czemu nie? Westchnął i znów zarył twarzą w podłogę. Nie. Yao wkurza. Yao sam sobie poradzi, o. Słysząc szelesty i "tłuczenie się" brata, z irytacją podniósł się do siadu patrząc co też brat zmalował, co jak co... domu w ruinie nie chciał mieć, choć już miał przez te wszystkie dekoracje, cholera.
- Won mi z tym z domu! - niemalże krzyknął machnięciem ręki wskazując drzwi. - Nie, geniuszu! Nie mam kosy, a noża Ci nie dam. Jak złe zielsko kupiłeś to mi już nie rozwalaj domu nim i won z nim! - biedny sufit... biedne ściany, on tu mieszka! Nie zauważył jeszcze pandy w tej choince, brat wystarczająco nią szamotał i szeleścił.

Gość


Gość

-A-Ale to choinka, aru.. -Tak Yao, Twoj brat jest na Ciebie wsciekly, Twoja panda grzebie Ci w drzewku, Tygrys moze zrobic sobie krzywde, ale i tak najwazniejsze jest nauczenie brata jak nazywa sie roslina, ktora i tak jest dla Hyung'a tylko 'zielskiem'.
-Zreszta, zrobimy to inaczej, aru.
Machnal reka na brata i oparl choinke o sciane. Wzroczac na Hyung'a, tylko podszedl do drzwi i.. Tak, tak... Yao chce wykorzystac tych biednych zolnierzy!
-Chodzcie tutaj, aru. Nie macie jakiejs pily? Bo Hyung jest.. -Zerknal na brata -...niedysponowany.
Dzieki Bogu, ze zolnierze mieli rozum w glowie, bo tylko sklonili sie samemu Chiny odpowiadajac cos, ze Yao musi posluchac sie 'Umilowanej Korei Polnocnej'.
-Hyung, oni sa do niczego, aru. Moi przynajmniej by mi poszli po pile. -Burknal - No nic, bedzie takie drzewko, aru.
Spojrzal sie na brata, jakby to byla wina Hyung'a i jakby nigdy nic zaczal stroic drzewko, ktorego czubek perfidnie zarywal o sufit. Tak.. DRZWI ZOSTAWIL OTWARTE.

Go??


Gość

- Nie obchodzi mnie czy to choinka, czy jakieś inne zielone coś. Zwykłe zielsko, które powinno rosnąć na ZEWNĄTRZ, bo tam lepiej się prezentuje i do tego nawet jest pożyteczne. Teraz jak już je ściąłeś to jest do NICZEGO. - czy mu się tylko zdawało, czy Yao go kompletnie nie słuchał?
- Yao, nie skończyłem. - burknął kiedy ten poszedł do drzwi i wyszedł na korytarz do żołnierzy. Ucichł by słyszeć ich rozmowę i o co ich Chiny męczy. Słysząc ich odpowiedź, aż był z nich dumny. Tak, dobrze mówią! Może brat odpuści jednak. A żołnierze jak tak się sprawują to dostaną ładne wynagrodzenie, tak.
Popatrzył na brata kiedy ten "wrócił" i zaraz spojrzał na otwarte drzwi.
- Po pierwsze... zamykaj drzwi. - polecił, ale sam wstał i je zamknął.
- Po drugie nie są do niczego, sprawują się dobrze! I nie krytykuj ich. Po trzecie... Wywal to drzewo! - czyli jeśli chodzi o zielsko, zaczynamy "dyskusje" od nowa.

Gość


Gość

A jednak usłyszał, co mówił do niego brat. Mniej-więcej.
-Choinki są przynoszone na święta, aru. Przynajmniej na zachodzie.. W Chinach są zakazane, aru..
Machnął ręką. Co tam, że zakazane. W Korei nie są i to się liczy! Hyung pewnie w tej chwili też chciałby, aby były zakazane.
-Po co mam je zamykać, skoro sam je zamykasz, aru? N-No i ej, może oni chcieli nam pomóc, aru? -Podszedł do brata i sam otworzył te cholerne drzwi -Chcecie nam pomóc, aru? Nie sięgam do czubka. -Który i tak zarywał o sufit. -Ej, a może wyciąć dziure w suficie, aru? -Na chwile zwrócił się do Hyung'a ze swoim GENIALNYM pomysłem.
I w tym momencie Yao chyba miał szczęście.. CHOLERNE szczęście. Czemu? Bo uwagę od jego POMYSŁU odwrócił.. Alfred i Ri, którzy chyba coś potłukli. No.. Trzask był. Biedne mieszkanie Północy.

Go??


Gość

Oj... CZEMU U NIEGO NIE SĄ ZAKAZANE?! Po tym wszystkim pójdzie do Umiłowanego Przywódcy i poprosi by były i... i będą!
- Mnie zachód nie obchodzi! I jak u Ciebie są zakazane to.. t-to u mnie też mogą być! Wyjdź z tyyyym! - tak, rozpaczliwe próby pozbycia się drzewa z domu... Tak reagować może tylko Hyung.
- E-ej.. Nie łap mnie za słówka! - skrzyżował ręce, niby to znów urażony.
- Yao... Yao zostaw ich! - nim jednak to powiedział brat już zaczepiał biednych ludzi, skazanych na nich... Zakrył twarz dłońmi Kiedy usłyszał GENIALNY pomysł brata.
- ANI. MI. SIĘ. WAŻ! - miał zamiar dalej opieprzać brata, ale zwierzaki coś potłukły.
- Ri... Alfi... Yao! Cholera! - oderwał się od ściany i tak! KAPITULUJE! Schował się w łazience i zamknął tam.

Gość


Gość

Co tam, że ma się nie ważyć.. Yao już kominował jak zrobić dziurę w suficie. Nawet miał plan.. ALE BRAKOWAŁO MU TEJ CHOLERNEJ PIŁY.
-Huh? ALFI! RI! -Zerwał się, gdy tylko usłyszał trzask. Nawet nie zauważył, że brat mu zwiał do łazienki -N-Nic wam nie jest, aru?
Co się stało? Ano prosta rzecz: zwierzaki po prostu.. ZWALIŁY choinkę na podłogę. A, że choinka spadła na jakieś szklane ozdóbki.. Mniejsza z tym! Ważne, ze zwierzaki całe siedziały obok zwalonej choinki, wesoło machajać, w przypadku Ri, ogonkiem, w przypadku Alfreda, uszami. Przynajmniej wszystkie porozwieszane przez Yao ozdoby i portrety przywódców były całe!
-Moje biedactwa, pewnie się przestraszyły, aru..
Chiny zaraz pochwycił oba zwierzaki w ramiona i wyszedł na korytarz, gdzie prócz dwóch żołnierzy stao.. KILKUNASTU SĄSIADÓW. Wszyscy wpatrzeni w Chińczyka. Cóż, miał Yao mundur? Miał. I jeszcze skoro był gościem Hyung'a, to musiał być ważny.
-Witajcie towarzysze, aru. W ramach prc społecznych pomożecie mi przyciąć tą choinkę i ją postawić, aru? To będzie niesamowita pomoc dla Umiłowanego Sojusznika Chińskiej Republiki Ludowej, aru. -Położył sobie Ri na ramieniu i przytrzymując Alfreda jedną ręką, drugą wyciągnął z kieszonki legitymacje partyjną.. TAK YAO. BO PRZECIĘTNY KOREAŃCZYK Z PÓŁNOCY UMIE CZYTAĆ PO CHIŃSKU. Ale cóż, sierp i młot jest, godło Chin jest, flaga Chin jest i komunistyczna gwiazda jest. MOŻE ZROZUMIEJĄ.
Oj Hyung, Hyung.. Gdybyś Ty widział, co Yao robi z Twoimi ludzmi.. Ale ej?! Oni postawili Chinom choinkę! Ba, nawet ktoś znalazł piłę i przyciął, żeby taka duża nie była! (kij, że teraz Hyung miał w pokoju trociny...) No powiedzcie, czy Yao nie jest geniuszem?! Wystarczy trochę pracy i chińska mobilizacja biednych Koreańczyków!

Go??


Gość

Jak mu tą dziurę zrobi... to ma przerypane i bilet do Pekinu w jedną stronę, zafundowany przez cudowną Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną.
Siadł na podłodze, pod ścianą, w łazience. Wpatrzył się w sufit. Olać to co brat robi, olać to, że mu dom rozwala... a wrzaski, trzaski, huki, tylko to mogły symbolizować. Przynajmniej według Hyung'a. Westchnął cicho... Najwyżej wywiezie Yao do domu i na tym się skończy. Stop. Wywiezie go, ale ten najpierw zabierze zielsko, ozdoby i naprawi dom. A potem zabunkruje się i Yao już nie przyjedzie przez.... następny miesiąc? Tak, idealny plan Hyung, cudowny.
Dobrze, że sam Północ nie wiedział co się akurat działo w domu... Jakby zobaczył, co wyprawia Yao to... Brak słów, brak.
Coś go nagle olśniło. Siedzi bezpiecznie w łazience, o zwierzaki się nie martwi, bo przy Chinach powinny być bezpieczne, ale... Chiny to Chiny. Nie, nie chodzi o zwierzaki, coś ważniejszego! Wizerunki przywódców i książki autorstwa Kim Ir Sena. Jak mógł o tym zapomnieć?! Poderwał się, wyszedł z łazienki, mało co się nie zabił na trocinach - bo się ich po prostu nie spodziewał - zabrał wszystko co miał zabrać i znów zamknął się w łazience. Tak, no i sprawa rozwiązana! Miał jednak nadzieje, że brat go nie przyuważył... I co do licha robili inni ludzie u niego? Czemu choinka nie leżała na ziemi i... skąd te trociny do licha?! Tak, czyli Hyung się kapnął, że coś nie tak. Wychylił się z bezpiecznej łazienki...
- Yao... Co tu u licha się dzieje?!

Gość


Gość

Biedny, oj biedny Hyung.. Gdy wyszedł akurat dwóch koreańczyków próbowało 'zamontować' choinkę, jakiś inny poprawiał ozdoby świąteczny, a kilku... Padło ofiarą samego Yao, który próbował im.. SPRZEDAĆ KILKA OZDÓB! Do tego żołnierze pilnujący tygrysa i pandy, cała masa trocin, bijące po oczach światło od lampek porozwieszanych dosłownie WSZĘDZIE. Co prawda dziury w suficie nie było, ale.. Na ścianie przywieszone zostały skarpety. Gdy Hyung zabrał portrety przywódców to zwoliło się miejsce i na pozostałych gwoździach zawisły jakieś świąteczne pierdółki. Do tego... Chamsko wisząca na SAMYM ŚRODKU jemioła. Na co Chinom jemioła?! Spodziewał się, że na ich 'świąteczną-popijawę' wpadnie Mongolia i Południe, TYLKO PO TO, aby wykorzystać tą CAŁKOWICIE NIEPOTRZEBNĄ JEMIOŁĘ?!
Cóż. Były też dobre dla Hyung'a rzeczy. Na stole stało kilkanaście butelek chińskiej vódki. Wszyscy Koreańczycy widząc go od razu zdawali się chcieć bardziej przejść na stronę Hyung'a, nie zaś nadal robić 'te wszystkie bezsensowne prace' dla 'Czcigodnej Chińskiej Republiki Ludowej'.
-Wyszedłeś Hyung. J-Już się bałem, że dostałeś jakiegoś zatwardzenia czy coś, aru.. Nie pamiętam, abyś miał kiedyś problem z wypróżnianiem.. -Tak, Chiny powiedział to PRZY WSZYSTKICH -A-Ale wiesz, że nie musisz brać książek, aru. Jak nie masz czym się podcierać, to mam papier... N-No i czy to nie profanacja, aru?
BIEDNY, BIEDNY PÓŁNOC.

Go??


Gość

- . . . - spojrzał tylko po wszystkim i zabrakło mu słów. Utkwił wzrok w każdym po kolei, w tych obu co "montowali" to zielsko, potem w innego jak poprawiał ozdoby, na zwierzaki i tych co ich pilnują i ostatecznie na tych co dorwał Yao. Jaki cudem niby tyle osób się u niego zmieściło!? I... Co się dzieje?!
Kaszlnął, a widząc, że wszyscy wykorzystywani przez Chiny zwrócili na niego uwagę to... wskazał ręką drzwi.
- Natychmiast wyjść. JUŻ.- powiedział nawet spokojnie, zaciskając palce na jednej z książek i mrużąc oczy, tak... że po prostu wszyscy chyba nawet z ulgą wyszli. Sam Hyung zamknął.. a właściwie zatrzasnął drzwi. Odwrócił się do Yao.. który powiedział trochę, tak trochę o wiele za trochę, przy innych.
- CZYŚ TY DO KOŃCA ZGŁUPIAŁ?! - krzyknął, nie.. jeszcze nie zauważył drugiego zielska - na suficie.
- Towarzyszu! Do cholery jasnej książki zabrałem tylko po to byś nie skaził ich tym pieprzonym kapitalizmem! Mówiłem.. WON MI Z TYM WSZYSTKIM! - tak... jak Hyung zawsze spokojny, cichy i nie podnosi głosu.. tak teraz sobie sąsiedzi posłuchali trochę krzyków.
Dojrzał wódkę stojącą na stole, brew mu lekko drgnęła i niemal załamał ręce.
Przywódco umiłowany... Czemu mam takiego brata i opiekuna?!

Gość


Gość

No i zabrał mu ludzi.. Ale cóż, de facto Yao uzyskał, co chciał.. Choinka stała, ozdoby zawieszone, wszystko przygotowane. Tylko Hyung nie był 'ustawiony na tryb świąteczny', jak to go brat nazwał.
I co zrobił Chiny, kiedy Hyung zaczął na niego krzyczeć, że zgłupiał? I że ma się wynosić.. WZIĄŁ MIOTŁĘ. Nie, to nie żart! Wziął miotłę, zmiótł trociny, które wyrzucił i.. tyle. A co będzie się skupiać na bracie?! Podłoga jest czysta i to ważniejsze.
-Hyung, ale ja już skończyłem, aru. Możemy ubierać choinkę. -Tak, po tym wszystkim, co Chiny usłyszał, on nadal uważa, że brat nagle obudzi w sobie ducha świąt. Jak w amerykańskich filmach! -Zresztą nadal burcz pod nosem -[b] 'Pod nosem' = drzyj się na cały blok -[b]A ja zrobię swoje, aru. -To takie chińskie.. Co tam cały świat! Róbmy po swojemu! Made in China!
Wzruszył tylko ramionami i zaczął wieszać bombki na choince. Takie urocze, kilka miało kształt pand. Widać było, że raczej Chiny nie przejął się krzykiem brata. Teraz raczej był jak takie małe dziecko, o. Wieszał sobie bombki na choinkę. (pomińmy fakt, że nie sięgał do całej choinki...)
-Szkoda, że nie mieliśmy świąt, jak byłeś dzieckiem, aru.

Go??


Gość

Tak, brat go nie słuchał. W sumie to nawet było do przewidzenia, więc sam Hyung nie wiedział czego oczekiwał. Że Yao posłucha? Zdejmie wszystkie rzeczy i posiedzą sobie razem w takim miłym, czystym, uporządkowanym mieszkaniu, które nie jest obwieszone toną jakichś dupereli? A to dobry żart, ale serio... Hyung miał nadzieje, że to się stanie! Nie lubił krzyczeć, bardzo, więc raczej na co dzień tego nie robił. Wystarczył jeden rozkaz i wszystko się jakoś działo, ale ze starszym bratem to już inna bajka...
- Widzę, że skończyłeś... - burknął tylko i... siadł na podłogę, choć słowem "usiadł" ciężko to nazwać. Po prostu przechylił się lekko do tyłu i padł na tyłek. Jak na siebie to wykorzystał chyba wszystkie argumenty anty świąteczne. Jeśli to by był USA to by go całkiem inaczej traktował... Ale brat. To jest brat, do tego Chiny. Chyba czas się poddać. Już nawet nie docierało to co Yao mówił. Spojrzał tylko na niego jak ubiera choinkę, rozejrzał potem po domu i dojrzał drugie zielsko. Pierwsza myśl - "teraz to mi nawet z sufitu coś wyrasta?"
Westchnął ciężko, pozbierał się z podłogi, poukładał wszystkie rzeczy jakie miał w rękach na swoich miejscach i bez słowa wziął znów miotłę i zamiótł tam gdzie wcześniej Yao. Wszystko najlepiej jak się zrobi samemu prawda? Takie miał też zdanie Hyung o sprzątaniu.
- Nie sądzę... Ale pewnie wtedy też bym ich nie lubił. - wzruszył ramionami i odłożył miotłę. Podszedł do brata i zielska.
Krzywo...
Zabrał bratu bombkę i bez słowa powiesił wyżej.
Dlaczego ja to robię...?

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach