Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Dom Evana w Cardiff

2 posters

Idź do strony : Previous  1, 2

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 2]

26Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Pią Wrz 14, 2012 6:40 pm

Walia

Walia

- O, serio? No~ Więc masz... O, przepraszam, MACIE szczęście że matka chociaż Irlandka. - zażartował sobie trochę złośliwie, ale jak to bywa wśród Walijczyków, w "dobrej wierze". W przeciwieństwie do angielskiego grubiaństwa, nie starali się być w docinkach chamscy. Byli tylko zabójczo szczerzy.
- A żeby to jedno słowo mogło określić całokształt jej pomysłowości~ - wyszczerzył się i sam zaraz zarumienił mocniej. Zupełnie jakby opowiadał o swoich własnych, wstydliwych ekscesach.
- Ciekawe czy jest jeszcze coś czego NIE robili albo miejsce w którym "tego" NIE robili. - wyjaśnił jeszcze pokrótce jak to podobno raz na jakiejś ważnej konferencji wylądowali w trakcie przerwy w schowku czy coś takiego, a jeszcze kiedy indziej, na klatce schodowej wyjątkowo ciemnej kamieniczki. Wszyscy bardzo żałowali że tak mało zawarł w tym wszystkim szczegółów... Evan po prostu był FACETEM. I jak każdy FACET, lubił chwalić się swoją partnerką/partnerem przed własnym gronem. A w każdym razie tą jego częścią która składała się z mężczyzn.
- Serio? - wydawał się trochę zakłopotany i zaintrygowany jednocześnie. - Nawet jeśli tak mówisz... Evan nie jest typem który zwraca zbyt wielką uwagę na płeć. - zauważył z namysłem. - Facet czy kobieta, to raczej nie ma dla niego większego znaczenia jeśli już mu się dana osoba spodoba, nie? - i pewnie kontynuowałby nieświadome niszczenie Evana w oczach Arthura, gdyby nie jego świętość narodowa. Cydr!
- Poczekaj...! Daj mi wytłumaczyć... - ruszył za nim niezrażony. - Arthurze, chociaż mnie wysłuchaj, proszę...

27Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Wto Paź 02, 2012 4:53 pm

Anglia

Anglia
Admin

Kątem oka widział, że bat za nim idzie. Zirytował się więc i przewrócił oczami, ale zmuszony do zatrzymania się, nie oponował. Zacisnął usta i spojrzał w stronę tej całej bandy krzyczących małp, które jego zdaniem inteligencją nie dorastały do organizmów jednokomórkowych.
- Co masz mi do powiedzenia, eh? J-ja już do cholery zdążyłem się nasłuchać, co naprawdę o mnie myślisz, głupcze. Nie mam ochoty na twoje dalsze wywody, więc zrób mi tą przyjemność i idź do diabła, w porządku? - Zaproponował, unosząc Brwi ku górze i nerwowym gestem poprawiając sobie mankiet koszuli. Spojrzenie skierował ponad ramię Evana, dosłownie w momencie, kiedy jeden z ulubionych obrazów Walijczyka zleciał z hukiem na posadzkę.
- My tylko oglądamy Kirkland! Już podnosimy!~ - Zawołał jeden z imprezowiczów i faktycznie zaraz podnieśli obraz który CHYBA nie uległ zniszczeniu.
- Jesteś żałosny, tak piekielnie żałosny, że zaczynam żałować tego czasu który ci naiwnie poświęcałem. - Dodał jeszcze cicho, pochmurnym i spokojniejszym tonem. - Baw się dobrze, do kiedyś. - Dodał jeszcze i spojrzał na swoją walizkę.

28Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Nie Paź 07, 2012 5:08 pm

Walia

Walia

Złapał go w nadgarstku prawej dłoni może i niezbyt mocno, ale z pewnością stanowczo, pociągając za niego lekko, coby zwrócić Arthura bardziej w swoją stronę.
- Nie jestem bez winy, przyznaję... Cokolwiek jednak ci naopowiadano, wiedz że od co najmniej roku nie miałem powodu aby powiedzieć na ciebie przy kimkolwiek złego słowa. Po pijaku... robiłem i mówiłem dużo dziwnych rzeczy. Zwłaszcza po pijaku. - przyznał z lekkim zażenowaniem w głosie, którego nie było jednakowoż widać po wyrazie jego twarzy.
Odgłos niezbyt głośnego trzasku kazał mu się odwrócić, ale nie zrobił tego... Wiedział że mogłoby to być dla Arthura potwierdzeniem braku odpowiedniej ilości okazywanej mu uwagi i jednocześnie idealny pretekst, którego tylko szukał do opuszczenia jego domu na dobre. A tego chciał uniknąć ponad wszystko.
- Wiem że to może nieodpowiednia chwila... Wiem też, że jesteś zły i nie masz na to pewnie najmniejszej ochoty, ale zależy mi żebyś jednak przystał na moją propozycję. - wbił w niego wzrok. - Ponad wszystko chciałem ten wieczór spędzić razem z tobą, więc... Nie mógłbyś postarać się dzisiaj po prostu dobrze bawić? Ze mną? - naprawdę mu na tym zależało. Móc zobaczyć go w takiej sytuacji... być może nawet dowiedzieć się czegoś nowego, czego wcześniej Arthur po prostu nie miał okazji mu zaprezentować - było wizją nader kuszącą. A gdyby przy okazji zobaczył w jego przyjaciołach coś więcej niźli bandę rozwrzeszczanych dzikusów...? Nie chciał zmarnować takiej okazji.
- Przyszedłeś tutaj dzisiaj bo obaj chcieliśmy dojść ze sobą do porozumienia i... Obaj chcieliśmy móc znowu ze sobą rozmawiać. - kontynuował z zaangażowaniem. - Dasz mi więc szansę? Proszę?

29Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Nie Paź 14, 2012 8:01 pm

Anglia

Anglia
Admin

- Ale kiedyś mówiłeś. - Odparł, nim ugryzł się w język. - Wstydzę się za ciebie do cholery, po pijaku zachowujesz się jak nie ty. - Przypomniał sobie opowieści rudzielca, a na jego twarzy zakwitł grymas zażenowania pomieszanego z irytacją.
- A może dopiero po pijaku jesteś sobą, eh? Takim, którego ja nigdy nie miałem okazji poznać? - Tak właściwie, to ta cała sytuacja przyprawiła go o przygnębienie. Dopiero od tych żałosnym kretynów dowiedział się, jaki jego brat do cholery jest.
- D-dałem ci 15 minut, a ty wolałeś flirtować z tamtymi dziewczynami - Zauważył i chciał się wyrwać, kiedy kątem oka dostrzegł, ze ktoś ich uważnie obserwuje. Spiął się i prychnął, odwracając twarz w drugą stronę.
- Nie mam ochoty tu być. Z tobą i z tymi ludźmi. N-nie mam ochoty teraz nawet z tobą rozmawiać do cholery... - Dodał już ciszej, jeszcze bardziej pochmurno. Nie da rady się dobrze z nimi bawić po tym co usłyszał na swój temat.
Na pytanie o tą całą "szansę", zamilknął. Tak właściwie (co dziwne), było mu diabelnie przykro, że nie potrafił swoja osobą zastąpić bratu tych wszystkich debili.

30Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Sob Paź 20, 2012 9:58 pm

Walia

Walia

- Poznaj mnie więc. - wzmocnił uścisk, ale tylko po to aby uniknąć ewentualnej ucieczki ze strony Arthura. - Zobacz jaki jestem na trzeźwo i jaki staje się po pijaku, jeśli masz wątpliwości. jak zachowuje się, spędzając czas z tobą sam na sam, a jak w w "ich" towarzystwie. Chciałbym żebyś widział i wiedział... Nie mam przed Tobą nic do ukrycia. - martwiło go to. Sposób w jaki Arthur się do niego zwracał, w jaki na niego patrzył... To nie było coś co mógłby zignorować ot tak sobie.
- Nie flirtowałem z nimi... Przysięgam że nie robiłem czegoś równie niedorzecznego. - pociągnął go lekko, stawiając jednocześnie krok w tył.
- Proszę... Ten jeden raz.

31Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Czw Paź 25, 2012 11:30 am

Anglia

Anglia
Admin

Arthur zmrużył lekko oczy, słuchając jak brat usilnie stara się go zatrzymać. Sam już nie wiedział, czy lepiej będzie wyjść, czy zostać i go pilnować. Później ewentualnie będzie mógł go na czymś przyłapać, e-eh? Na kłamstwie, lewym zachowaniu cz-czy Czymś innym, cholera jasna.
- D-dałem ci 15 minut, a ty nie zrobiłeś nic. - Przypomniał jeszcze, ale pociągnięty w drugą stronę, nie oponował. Musiał też przyznać, że nieco poruszyły go emocje które widział na twarzy brata. To zmartwienie, w końcu było widoczne nie tylko w jego oczach.
Anglik kątem oka znów zerknął na mężczyznę, który przyglądał im się przez cały.

32Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Czw Paź 25, 2012 1:13 pm

Walia

Walia

- Mae'n ddrwg gennym... - mruknął jeszcze skruszony, wciągając go z powrotem do pokoju. Jeśli chciał załagodzić sytuację, będzie potrzebował dobrej karty przetargowej... Zwłaszcza że świetnie zdawał sobie sprawę że prędzej czy później - pewnie nawet sam nie zauważy dokładnie kiedy - wypije więcej niż by to sobie zaplanował. A w tedy to dopiero może sobie naprawdę poważnie nagrabić swoim zachowaniem... Nie musiał, ale mógł - co stanowiło wystarczająco poważne zagrożenie.
Porozumiewawczo więc wymienił szybką serię spojrzeń z ciągle siedzącym niedaleko Terrym, sygnalizując mu, że już najwyższy czas aby zacząć coś, co nieco bardziej ukulturalni wieczór. A zatem czas na wiersze... Później śpiewy i tańce, ale już w znacznie bardziej typowym dla nich, klasyczno folkowym stylu.
- Nie pożałujesz... Obiecuję. - zwrócił się jeszcze do Arthura, rozglądając się za jakimś wygodnym dla niego miejscem. Lepiej żeby pospieszyli się z szykowaniem tzw. prowizorycznej sceny...

33Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Sob Lis 03, 2012 4:06 pm

Anglia

Anglia
Admin

Odniósł wrażenie, że Evan ignoruje jego gadaninę o tych nieszczęsnych kilku minutach które mu dał. Westchnął więc w duchu i mina mu zrzedła, kiedy pomyślał o tym całym cyrku jaki dokoła niego się dział. Dał się poprowadzić Walijczykowi, kątem oka zerkając jak goście uwijają się by przygotować prowizoryczną scenę i miejsce dla artystów. Dziwne, że wizja śpiewu i recytacji podobała im się bardziej niż pijaństwo, od którego wyraźnie się oderwali by zacząć główną część wieczorku.
- U-usłyszę jakiś wiersz dla siebie? - Mruknął cicho do brata. W pokoju panowało zamieszanie, więc co chwila ktoś ich potrącał czy na nich wpadał.
- Zdemolują mieszkanie do cholery... - Wymamrotał Arthur, żeby nie było tak idealnie jak Evan sądzi, że do diabła będzie. Dalej był na niego zły i wściekły, ale z drugiej strony uczucie tęsknoty górowało nad negatywnymi emocjami. Dlatego właśnie został.
- Hej, hej Artie?! A może ty wyrecytujesz nam jakiś wiersz? Taki gość honorowy~ - Zaproponował jeden z rudzielców, z którym Arthur witał się, ale którego imienia już do diaska nie pamiętał...

34Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Sob Lis 03, 2012 4:42 pm

Walia

Walia

Widząc z jaką chęcią wszyscy dookoła zacierają ręce a następnie zabierają wspólnymi siłami do pracy, jakoś tak od razu robiło mu się raźniej na duszy. Jedzenie, alkohol, sex... Wszystko to przestawało mieć znaczenie kiedy w grę wchodziło oddawanie się ich wspólnej pasji. Rzucając więc tylko pojedyncze komendy mogące ułatwić im zadanie, wrócił do roli człowieka NADZORUJĄCEGO i ochrzaniającego w razie zbyt energicznego podchodzenia do spraw przenoszenia co cenniejszych lub bardziej delikatnych przedmiotów. Zwykle obchodziło się bez poważniejszych zniszczeń... I lepiej żeby tak było i tym razem.
- Właściwie... - tu zerknął na brata z tajemniczym błyskiem rozbawienia. - Od dłuższego czasu większość moich wierszy inspirowana jest głownie twoją osobą. Nie byłoby w dobrym guście nie uraczyć twoich uszu najlepszymi przykładami, prawda...? - odsunął go odrobinę kiedy przemeblowywano jego ukochaną, starą acz ciągle w dobrym stanie kanapę. Odprowadził ją uważnym wzrokiem, co mogli poczuć także i tragarze.
- Nie przejmuj się tym. Mimo iż tak to wygląda, zwykle raczej nie dochodzi do większych zniszczeń. To wbrew pozorom bardzo kompetentni ludzie... - odparł spokojnie, kierując swoje kroki w kierunku komody o sporej ilości szuflad. Przeszukał kieszenie w poszukiwania kluczy.
- ... - słysząc pytanie skierowane do jego brata, aż odwrócił się by spojrzeć na "śmiałka" z miną bez wyrazu. - Arthur... Chyba raczej... - i tym razem pytający wzrok na Anglika. Nie był pewien czy powinien odpowiadać za niego...

35Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Pon Lis 12, 2012 11:37 am

Anglia

Anglia
Admin

- W-więc powiesz, że to wiersze dla twojej Angeli, eh? Tej która jest tak ostra w łóżku, że robiliście to w cholernym składziku, na schodach w kamienicy czy samochodzie? - Szepnął niby luźno, chociaż wyraźnie pochmurno. Powtórzył słowa rudzielca z którym wcześniej rozmawiał, a który wiedział wszystko doskonale o życiu intymnym Evana i jego oszukanej miłości.
Arthur zdecydowanie dodałby coś jeszcze, jednak z tropu wyrwało go pytanie o prezentacje poezji. Cholera, t-to raczej Szkoci czy Walijczycy byli dobrymi poetami, Arthur posiadał lepszych architektów czy niezłą garstkę malarzy (chociaż i tak jego królowie sprowadzali na dwór artystów z kontynentu).
- C-cóż, może najpierw pozwolę zaprezentować się prawdziwym artystom, takim jak mój brat? - Zaproponował uprzejmie, chociaż w tonie jego głosu Evan mógł wyczuć nutkę ironii.
- A ja sam zastanowię się, czy stworzyłem kiedykolwiek coś godnego uwagi. G-godniejszego, niż pijackie pieśni czy nucenie piosenek zasłyszanych z radia pod prysznicem. - Zażartował i nawet uśmiechnął się nieco kwaśno, jednak Walijczyk mógł czuć, że to wszystko jest diabelnie wymuszone. Mimo to, przynajmniej Evan miał pewność, że nawet jeśli Arthur nie chciał tu zostać, to został dla niego.

36Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Nie Lis 25, 2012 2:28 pm

Walia

Walia

Drgnął zaskoczony i spojrzał na niego bardziej zaintrygowany niż zawstydzony faktem iż Arthur już WIE.
- Na zimnych schodach kamienicy... - poprawił go ostrożnie i delikatnie zarazem, nie chcąc przeginać a jednocześnie pozostawiać pewnych niedomówień. Dla niego było rzeczą naturalną mówienie o tym we własnym, zaufanym gronie... Wśród przyjaciół. Byli w tych tematach zupełnie szczerzy i otwarci, bo nie widzieli powodów dla których nie mieliby się pochwalić udanym seksem. Faceci są w plotach gorsi od kobiet... I to o wiele gorsi. Z tym tylko, że walijscy akurat są na tyle przyzwoici by nie rozsiewać ich poza własne grono.
- Przepraszam jeśli poczułeś się... źle, słysząc o tym. - potarł lewe ramie i pewnie gdyby miał możliwość, spróbowałby mu to wyjaśnić o wiele zwięźlej lecz w tym momencie pociągnięto go w stronę "sceny". To jakiś inny rudzielec, zaatakował go od tyłu.
- Święte słowa! Evan, zrób nam ładny wstęp! - zapewne wcale nie wgłębiał się w sens słów Arthura. Słyszał co chciał słyszeć i tyle mu wystarczyło. Co innego ten, który wyskoczył z propozycją dla Anglika, a który teraz przyglądał mu się z pewnym zamyśleniem.
- W porządku... Nikt tutaj nie będzie cię zmuszać, jeśli nie masz na to lub tamto ochoty. - odpowiedział mu w końcu równie przyjaźnie co uprzednio i poklepał po ramieniu. - Chodzi o to żeby się dobrze bawić~ Więc nie krzyw się już i spróbuj rozluźnić m'kay?
Mając nadzieję, że nie zaczną wywierać na Arthurze zbyt dużej presji, kuknał jeszcze na niego przez ramie.
- W porządku... Zacznę, zacznę. - odmruknął i wyciągając ramie z uścisku, przeszedł przez rozstępujący się tłumek, który powoli zaczął zajmować miejsca na podłodze, krzesłach lub stole. Gwar zaczął się wyciszać, ustępując wyczekującemu milczeniu a roziskrzone coraz bardziej z sekundy na sekundę oczy, skierowały ku gospodarzowi, który z kolei odruchowo zmierzwił sobie włosy zanim odchrząknął i omiótł gości uważnym spojrzeniem.
- Jakkolwiek zniszczyliście mi plany na ten wieczór... - zaczął z grubej rury, krzyżując ręce na piersi. - Muszę niechętnie przyznać, że wasza obecność jak zwykle sprawiła mi tyle kłopotów co przyjemności. Zwłaszcza jako że obeszło się bez szkód na ciele i wyposażeniu... i oby tak zostało. - chrząknął. - W każdym razie, przejdźmy już do sedna każdego naszego spotkania, abym mógł pozbyć się przynajmniej większej części z was przed północą. - ukłonił się lekko i przez chwilę milczał, przymykając oczy i rozluźniając całkowicie mięśnie. Rysy twarzy także wyraźnie złagodniały.
- Moje ostatnie wiersze nabrały ostatnio dość dramatycznego charakteru, z czego szczerze przyznam iż jestem dumny. Nie miałoby to jednak miejsca, gdyby nie osoba która starał się dla mnie powodem największej inspiracji. Chciałbym jej za to podziękować, a was przeprosić, że staje się to rutyna której musicie ciągle słuchać. - uśmiechnął się łagodnie, na co Vanessa prychnęła praktycznie niesłyszalnie i nadąsała się jak zwykle w takiej chwili. Kilka osób zagwizdało, inni tylko wymieniali rozbawione spojrzenia. - "Straight, One-rhymed". - skłonił się głową.
- Cyfarchaf ddewin gwerthefin,
Gwerthfawr wrth ei fod yn frenin.

Cysylltu canu cysefin...

37Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Pią Sty 11, 2013 10:59 pm

Anglia

Anglia
Admin

Arthur może i kontynuowałby dalej tę dyskusje odnośnie tych żenujących momentów o których Evan powiedział swoim żałosnym przyjaciołom, ale wszyscy niecierpliwili się w temacie koncertu. Darował więc sobie na ten moment i z wymuszonym uśmiechem, obserwował mężczyznę który dawał mu "dobre rady". Och, a więc miał się na siłę dobrze bawić i przestać krzywić. C-cóż, ten facet zdecydowanie był diabelnie spostrzegawczy, co nie uszło uwadze zirytowane, ale zaraz też przygnębionego Arthura.
- Zepsuliście nam plany na wieczór. Jakkolwiek, przez najbliższe miesiące mogę nie miec czasu rozmówić się z bratem. - Odezwał się do "rozmówcy", kiedy Evana pociągnięto w tłum, po czym sam odwrócił się na pięcie i stanął gdzieś dalej, za wszystkimi. Wbił spojrzenie w Evana i musiał przyznać, że zadowolił go jego komentarz odnośnie zepsucia wieczoru. N-niech ci idioci, do cholery, mają świadomość, że wszystko popsuli co może przyczynić się do kolejnego sporu między braćmi. Nawet, jeśli niby sobie troche wyjaśnili a Anglik postanowił zostać. A już zwłaszcza, że Arthur miał diabelną ochotę na #$%^&*.
- Dramatyczny charakter. Cholerny kretyn... - Wymamrotał pod nosem, ale nie odzywał się więcej by posłuchać. Lubił poezję, do cholery. Nigdy by się nie przyznał na głos, ale uwielbia czytać romanse, więc i wiersze o zabarwieniu miłosnym wydawały mu się nader atrakcyjne, khm... dodatkowo, jeśli te wiersze dotyczą samego Arthura, mogło mu to rozmiękczyć serce.
- ... - Mina mu lekko zrzedła, ale nie dlatego, że Evan źle recytował. Po prostu Anglik wiedział, że te słowa są kierowane do niego... ch-cholera.
W salonie zapanowała zupełna cisza, a w recytacji Walijczykowi nie przeszkadzał nawet najmniejszy szmer. Wszyscy byli wsłuchani w słowa jego wiersza.

38Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Pon Sty 21, 2013 7:03 pm

Walia

Walia

Kiedy Evan odpowiednio wczuwał się w swoją rolę, dało się zauważyć iż jego wzrok za każdym, jednym razem odrobinę mętnieje. Zupełnie zapominał o istnieniu widowni, chociaż podświadomość podpowiadała mu, że to nie dla siebie a właśnie dla niej tutaj stoi. Dla niej recytuje. Dla niej... zapomina.
Jego dykcja oraz sposób w jaki artykułował konkretne słowa, pozwalała słuchaczowi wczuć się w taki sam, emocjonalny sposób w jaki do nich przemawiał. Radował się kiedy tego wymagały od niego metafory. Smutniał, ekscytował się, truchlał lub złościł tak samo z uczuciem i szczerze. Zupełnie jakby to przeżywał. Z drugiej strony... czy nie tak właśnie było?
- A Gwladus weddus, wyl febin fabwraig,

Gofynaig ei gwerin
A chenaf uchenaid gyfrin,
Mi a'i mawl, a melyn eithin...
- jego głos przeszedł w tajemniczy szept, kącik ust podjechał ku górze.
Był to jeden z dłuższych wierszy w jego karierze. Dlatego też musiało minąć trochę czasu nim w końcu zakończył go niemalże mroczną wyliczanką:
- Cefais fun dduun ddiwrnawd;
Cefais ddwy, handid mwy eu molawd;
Cefais dair a phedair a ffawd;
Cefais bump o rai gwymp eu gwyngnawd;
Cefais chwech heb odech pechawd;
Gwenglaer uwch gwengaer ydd y'm daerawd;
Cefais saith, ac ef gwaith gorddygnawd;
Cefais wyth yn nhal pwyth; peth o'r wawd
yr gaint; Ys da daint rhag tafawd.

W końcu zamilkł, a na "sali", zamarła jakby jeszcze głębsza cisza niż panowała dotychczas. W końcu ktoś zaklaskał. Najpierw powoli, później z większą werwą. Kolejno rozeszła się cała salwa w towarzystwie gwizdów.
- Miałeś zrobić "ładny wstęp", a nie podnosić poprzeczkę na samym początku! - zakrzyknął do niego rudzielec o włosach upodabniających do go owcy. Nawet uszy lekko odstawały. Brakowało tylko bardziej płaskiego nosa...
Na ten komentarz, Walijczyk z udawanym ubolewaniem skłonił się krótko i zeskoczył z podium, przeciskając się do brata bez większych trudności. Ktoś inny bardzo szybko zajął jego miejsce.
- Huh... - westchnął cicho, kiedy w końcu udało mu się dotrzeć na sam koniec i stanąć ramie w ramie ze swym bratem, odchrząkując nieco znacząco. Dopiero teraz lekko poczerwieniał na policzkach. Były to co prawda ledwie widoczne rumieńce, ale jednak rumieńce!
- Więc... co myślisz...? - szepnął do niego, jako że grono ponownie zaczęło się uciszać.

1*
"Dla seemly Gwladus, nieśmiała,
dziecinna, młoda kobieta,
umiłowany przez ludy,
Będę tworzyć sekretne westchnienie
Będę chwalić ją z żółtym kolcolistem."

2*
"Miałem dziewczynę o tym samym umyśle jednego dnia;
Miałem dwie, ich chwała większa;
Miałem trzy i cztery i majątek;
Miałem pięć, wspaniałe w swoim białym ciele;
Miałem sześć bez ukrywania grzechu;
jasna dziewczyna z nad białego fortu przyszła do mnie;
Miałem siedem i żmudny był to biznes;
Miałem osiem lat, spłaciłem część uwielbienia śpiewem;
Zęby są dobre aby utrzymywać język w ryzach."

39Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Sro Lut 06, 2013 9:16 pm

Anglia

Anglia
Admin

Arthur stał zmarszczony, z rękami założonymi na piersiach i przyglądał się bratu. Dopiero teraz spostrzegł, że Evan jest bardzo charyzmatyczny. Kiedy tylko odstawiał na bok swoją jednostajną mimikę, był kimś kogo chciało się słuchać. Anglik przypomniał sobie, jak za młodu każda rada wypowiedziana przez Walię była tak diabelnie cenna. Współcześnie, często myślał jaki był "naiwny i głupi", że ktoś TAKI bywał dla niego mentorem. Teraz zaczynał sobie powoli przypominać, co tak ciągnęło go do tego nudziarza pod względem zadawania pytań o codzienne i życiowe sprawy.
Nie klaskał kiedy Evan skończył recytować wiersz. Nawet jak już brat w końcu podszedł, nie przeniósł na niego spojrzenia. Wpatrywał się w Irlandkę która na prowizorycznej scenie opowiadała o genezie powstania wiersza który miała zamiar przedstawić.
- ... - Wzruszył ramionami. - Jesteś dobrym poetą, wiesz o tym. - Odmruknął po chwili milczenia, nie odrywając trochę zamyślonego wzroku od kobiety. Nie myślał jednak o niej, a-ani o jej wierszu, a o dawniejszych czasach które wpadły mu do głowy.

40Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Czw Lut 07, 2013 7:26 pm

Walia

Walia

- ... - szczerze powiedziawszy, przygotowany był raczej nawet na najostrzejszą krytykę. Może mniej lub bardziej przyjemne słowa... Lecz na pewno nie aż tak zabójcza neutralność. Z drugiej strony, nawet jeśli nie naumyślnie, Arthur właśnie nazwał go dobrym poetą. Szkoda tylko, że w jego słowach nie było zbytniego przejęcia. Ah, trudno... Warto było spróbować.
Nie odpowiadając już, a jedynie trochę zaczepnie szturchając jego ramie, zaczął przyglądać się przejętej własnymi słowy dziewczynie. Nie mogły wystąpić więcej niż cztery osoby... Nie kiedy wszyscy wyczekiwali tego wieczoru muzyki i tańców. Hmm... warto chyba pomyśleć nad dalszym planem na ten wieczór, bo kiedy już każdy będzie tańczył z każdym a zabawa rozkręci się na dobre, być może nawet uda mu się zaciągnąć Arthura w jakieś ustronne miejsce? Taki miał w każdym razie plan od samego początku. Jaka szkoda, że wszystko potoczy się zupełnie innym torem... A może jednak wcale nie taka szkoda?

41Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Sob Mar 09, 2013 9:40 pm

Anglia

Anglia
Admin

Trącony łokciem, wyrwał się z letargu i zerknął na Evana. Nie miał pojęcia o czym biadoliła ta żałosna kobieta, więc postanowił pociągnąć temat wcześniejszego wiersza. Stanął jeszcze bliżej brata i ściszył głos do szeptu.
- Zinterpretuj mi ten wiersz. Wtedy powiem, czy dobrze go zrozumiałem. - Oczywiście mówił o wierszu Evana, a nie marnych wypocinach pseudopoetów od których roił się salon. Arthur naprawdę lubił poezję i doceniał ją. Zwłaszcza, jeśli traktowała o p-pieprzonej miłości, która z jednej strony irytowała Arthura, a z drugiej wzbudzała w nim rozczulające emocje. To przecież miłe czuć się kochanym, eh?
- Ta kobieta jest żałosna. Nie czuje się jak na wieczorku poetyckim, ale jak na spotkaniu upośledzonych alkoholików, którym ktoś kiedyś powiedział, że powinni złapać za kartkę i długopis, a w-wyraźnie widać, że się mylił. - Dodał jeszcze z kwaśnym uśmiechem tak, by słyszał go tylko Evan. Dobra mina do złej gry, naturalnie.

42Dom Evana w Cardiff - Page 2 Empty Re: Dom Evana w Cardiff Czw Maj 09, 2013 12:31 pm

Walia

Walia

- ... - milczał jakiś czas, wsłuchując się przy okazji w słowa dziewczyny. Był pewnie jednym z niewielu mężczyzn stąpających po tej ziemi, umiejących poszczycić się tą, zaiste kobiecą umiejętnością jaką jest podzielna uwaga. W innym wypadku... Czułby się źle, nie mogąc wsłuchać efektów ciężkiej pracy innych oraz brata jednocześnie. A przecież z obu stron miał czego słuchać.
- Oh... To znaczy, że pokwapiłeś się o próbę własnej interpretacji, czyż nie? - gdyby powiedział, że go to nie ucieszyło... Gdyby powiedział, że mu to nie pochlebiło... Byłyby to jedne z najgorszych i najłatwiejszych do przejrzenia kłamstw.
- To wiersz opowiadający o męskich słabościach - Postukał palcem po udzie, przypominając sobie ten bardzo deszczowy i burzliwy dzień w którym zaczął go pisać. Był to dokładnie trzeci z rzędu, kiedy Arthur ignorował jego smsy, maile i telefony. Frustracja dopiero przychodziła, więc nie działała jeszcze aż tak negatywnie na jego twórczość.
- ...oraz głupocie. Złudnej nadziei. Marzeniach, które nie miały szansy się spełnić przez chwilę zawahania, ponieważ mężczyzna nie był w stanie zdobyć się na krok w stronę tej, którą kochał. Mógł na tylko patrzeć z daleka podczas gdy zalecali się do niej inni. Miłował ją... lecz jedynie tak na odległość. Ostatecznie, mógł tylko ukryć się w ramionach kolejnych kobiet. Równie wspaniałych, ale nie wystarczająco by zastąpić tą jedyną. Aby móc zapomnieć. - Uśmiechnął się do swoich myśli, chociaż i ten uśmiech musiał ustąpić bardzo szybko, uczuciu zaskoczenia i wewnętrznego buntu. To prawda... Nie wszyscy urodzili się z talentem do tworzenia dobrych poematów, ale przecież był to ich sposób na wyrażenie siebie oraz tkwiących w nich emocji. A dziewczyna o której mówił... Jak na początkującą, potrafiła czasami zaskoczyć nawet jego. Nie umiała może i tworzyć bardzo skomplikowanych i zawiłych tekstów, ale nie w tym tkwiła ta specyficzna moc. Prostota słów i wyraźny przekaz pokładania w nie wiary oraz stawiane przed zgromadzonymi pytania... Naprawdę robiły wrażenie. Właśnie dlatego, nie potrafił i nie chciał przyznać bratu racji. A trzeba zaznaczyć, że w kwestii pewnych spraw pozostawał nieugięty.
- W takim razie muszę być najbardziej upośledzony z nich wszystkich. - stwierdził cicho i odrobinę co prawda, ale jednak chłodno, nie odrywając przy tym wzroku od stojącej ponad innymi kobietę. - Skoro to ja znalazłem i wybrałem ich spośród reszty, organizując te specjalne spotkania dla osób, o których myślę jak o wielkich w przyszłości ludziach, potrafiących podbić serca oraz umysły swoimi utworami, talentem lub głosem. - Jakkolwiek dziwni, dziecinni i rozlatani nie wydawali się na pierwszy rzut oka, byli na tyle wyjątkowi, by porywać ich z grup i stowarzyszeń, które regularnie śledził. Można powiedzieć... Że miał na tym punkcie swoistego hopla. Nie żeby nie robił tego także dla własnych korzyści i przyjemności. Był w końcu także egoistą.
- Uważasz, że jest żałosna, ale wcale nie próbujesz wsłuchać się ani też zrozumieć tego, co usiłuje przekazać. Nie każdy poeta jest dobrym pisarzem, ale czasami wystarczy być porywającym mówcą. - o wiele lepiej szła jej co prawda rytmika...

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 2]

Idź do strony : Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach