To wcale nie było tak, że chcąc pojechać do Chin on pomylił kierunki i drogę.. Nieee.. Skądże! Po prostu Ci kierowcy i piloci tak mu nakombinowali, że zaraz po wyskoczeniu z samolotu z okrzykiem 'Hello China!' wpadł do... Gruzji. Oczywiście nawet ten drobny problem nie powstrzymał go od planu. Zagarnął Gruzinkę. To raz. Dwa - wykorzystał Gruzinkę aby już POPRAWNIE dolecieć do Chin. Ale zapłacił jej za bilet - tyle chociaż. Ot, obiecał, że w zamian za towarzystwo w podróży w pełni za sponsoruje dziewczynie pobyt.
Po dość... męczącej podróży (bo paczka orzeszków się nie chce otworzyć, bo chmura za oknem przypomina dziwny kształt, bo obsługa nie mówi po amerykańsku etc...) ostatecznie zachwycony wysiadł w Pekinie. Nie, wcale nie zapomniał o swojej towarzyszce, po prostu, pomimo faktu, że w Chinach był już kilka razy od razu zaczął wszędzie się rozglądać licząc, że Gruzinka za nim nadąży i jakoś określi plan ich podróży, którego on nie miał.
Po dość... męczącej podróży (bo paczka orzeszków się nie chce otworzyć, bo chmura za oknem przypomina dziwny kształt, bo obsługa nie mówi po amerykańsku etc...) ostatecznie zachwycony wysiadł w Pekinie. Nie, wcale nie zapomniał o swojej towarzyszce, po prostu, pomimo faktu, że w Chinach był już kilka razy od razu zaczął wszędzie się rozglądać licząc, że Gruzinka za nim nadąży i jakoś określi plan ich podróży, którego on nie miał.