Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Das ist dein Ende. Polska, Warszawa

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Empty Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Nie Gru 30, 2012 6:47 pm

Go??


Gość

- Pamiętajmy, że równie ważne, co wojenne Dziś jest praca pokojowa Jutro. Nie możemy skupiać całej uwagi na konspiracji, ale również na otwartej walce, nie tylko z bronią w ręku. Bo tak samo znacząca walka odbywać się będzie w Polsce Niepodległej, jednakże na frontach gospodarczym, kulturalnym czy technicznym. – Feliks Łukasiewicz, na oko młody i świetnie rozwijający się kandydat do stopnia oficerskiego siedział w swoim małym mieszkanku, otoczony grupą około siedmiu chłopców w podobnym wieku. Blondyn spojrzał na swój zegarek i skonfrontował go rzutem oka za okno. – Czas nas goni! Idźcie, bo godzina policyjna się zbliża.
- Felek – zwrócił się do niego wysoki, dobrze zbudowany brunet – słyszałem, że organizujesz akcję na Tuffmitza. Mógłbym wziąć udział? – w oczach błyszczało mu coś nieprzyjemnie. Polska wytężał chwilę pamięć i w końcu przypomniał sobie, iż właśnie ten gestapowiec zaaresztował jego brata i załatwił mu bilet w jedną stronę do obozu w Majdanku, a później Oświęcimiu. Złość ze współczuciem wypełniły jego serce.
- Za jakiś czas rozdam dopiero zadania. Swoją drogą, skąd to wiesz? – Raczej nikt nie powinien dowiadywać się o akcjach tak wcześnie.
- Dowództwo mnie ostatnio poinformowało – odrzekł i tak samo jak Felek wcześniej, zajrzał za okno – muszę biec, obowiązki domowe wzywają, czołem! – wyszedł razem z resztą grupy, żegnającej się z Łukasiewiczem. Uśmiechnął się do nich pokrzepiająco i zamknął drzwi na zasuwę. Przysiadł na jakimś krześle, wcześniej zajętym przez jednego z jego ludzi i przysunął do siebie własny kubek, by upić łyk.
Leciał już czwarty rok okupacji. Społeczeństwo polskie, z początku otumanione i nieprzygotowane na miażdżącą klęskę na dobre zaczęło dawać najeźdźcom do zrozumienia, iż tanio polskiej skóry nie sprzedadzą. Mały Sabotaż, akcje dywersyjne, komplety naukowe, Polska Ludowa, organizowanie rządu we Francji i Anglii – to wszystko za grubą zasłoną konspiracji, w której Niemcy błądzili niczym małe dzieci. Młodzi ludzie, w których sercach płonęła silnym ogniem polskość wszystkimi swoimi umiejętnościami i całym zapałem próbowali podnieść Ojczyznę i odbudować jej potęgę, o której uczyli się w tajemnicy przed okupantem.
Nawet nie zdawali sobie sprawy, iż uosobienie ich ukochanej walczyło razem z nimi.
Polska odchylił się na krześle i przełknął odrobinę ohydnego płynu, jakim napełniony był kubek. Sprzedawano to w polskich sklepach pod nazwą ‘herbata’. A Polacy wiedzieli, że prawdziwa była ‘Nur fur Deutsche’. Znał chyba tylko jedną osobę, która miała do niej dostęp, ale nie widział jej od długiego czasu…
Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Spokojnie opadł na cztery nogi krzesła i zlustrował korytarz, prowadzący do wyjścia. Kubek położył na stole i, modląc się by podłoga nie skrzypiała, podszedł do źródła hałasu.
- Kto tam?

2Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Empty Re: Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Nie Gru 30, 2012 8:41 pm

Go??


Gość

To nie był długi dzień dla Prusa; w zasadzie, nie różnił się zbytnio od poprzednich. Przeciągając się, zszedł wygodnie po schodach, wracając do własnego gabinetu. Prawie swojego, ponieważ faktycznie należał do Ludwiga, lecz jego starszy brat i tak przesiadywał tam razem z nim.
Trochę zasiedział się u Tuffmitza na szklaneczce whisky. Ewentualnie dwóch. Przynajmniej na tej liczbie skończył się interesować ich ilością, a całą uwagę poświęcił zgromadzonemu towarzystwu, cygarom oraz wysłuchaniu przemowy Hitlera. Śmietanka dowództwa gestapo świetnie się bawiła, wymyślając coraz to nowsze sposoby zabicia ducha w Polakach. Samej personifikacji tego kraju zgodnie z powiedzeniem powinny teraz spłonąć uszy.
Lekko wstawiony, wszedł do jakby przedpokoju siedziby germańskich braci, w której urzędował Michael Gundlisch. Był to człowiek niewysoki, o słowiańskiej urodzie. Brązowe oczy, które zazwyczaj bały się spojrzeć w oczy przełożonym, codziennie przyjmowały i rozpisywały większość wszelkiego rodzaju papierzysk. Ordung must sein, a tacy ważni ludzie jak oni nie będą babrać się z bezsensowną procedurą. Toteż mężczyzna został wybrany na ich sekretarkę. Właśnie jego tu teraz brakowało. Marynarka jeszcze wisiała na krześle, więc musiał gdzieś wyjść. Niesubordynacja. Ta słowiańska morda ciągle gdzieś łazi. Przeszło mu przez myśl, kiedy dojrzał na stole wśród papierzysk telegram. Chwycił za świstek. STRACILIŚMY PORUCZNIKA. REFERAT A-2 Scheiße. Gilbert zaklął w myślach, ze złością rzucając kartkę na stół. Polska partyzantka znowu pokazywała swoje brudne pazurki, które w pewnym stopniu udało im się ostatnio przypiłować. Zamyślone szkarłatne tęczówki wodziły machinalnie po pokoju, szukając nowego punktu zaczepienia w temacie likwidacji ruchów oporu. Pieprzony Polen. Ponad sto lat nieobecności na mapie i ostatnia wojna niczego go nie nauczyły? I tak świetny humor poszedł w cholerę!
Bez pukania - koniec końców wchodził do swojego - pchnął drzwi od gabinetu. Nie spojrzał nawet czy Ludwig jeszcze jest.
- A-2 znowu straciło człowieka. Dobrze, że mamy tak świetny wydział do wykrywania dywersji i sabotażu, że jego ludzie nie tracą życia jak pionki w szachach! - powiedział sarkastycznym tonem. Interesujące, kiedy albinos by się o tym dowiedział, gdyby nie znaleziona informacja.

3Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Empty Re: Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Wto Sty 01, 2013 8:38 pm

Go??


Gość

Lata wojny mijały, działo się dużo a on nad tym wszystkim sprawował piecze jak najlepiej potrafił, nawet po wyjeździe z Berlina miał ścisły kontakt z głównym sztabem i Führerem oczywiście. Jednak nie zawsze to co zaplanował odzwierciedlało dokładnie to co działo się w rzeczywistości.
Nie było już tak pięknie i szybko jak na początku, ideologia zaczęła na nim ciążyć coraz silniej. Podczas jego pobytu w Polsce po całych tych latach okupacji i ciągłej walki z partyzantami zaczynał się niekiedy denerwować. Minęło tyle czasu od 1 września '39 a nie wiele się zmieniało. Czy ci ludzie nadal mięli sile by się wciąż od nowa podnosić?
To go bardzo nużyło i ciągle wracało jakby naprawdę jednak nie miał tego całego poddaństwa w takim stopniu na jakim poniekąd był. Ludzie nie byli skorzy do kolaboracji coraz ciężej było o szpiega. Nie chcieli wydawać znajomych dla swojego bezpieczeństwa, sprawiali problemy i to, że zginął kolejny porucznik przeszło przez jego uszy prawie bez żadnych większych emocji. Zbyt dużo śmierci....
Może to złe, że jego organizm przestał odczuwać żal po czyimś odejściu.
Tego dnia siedział jak zwykle w kwaterze prze biurku skoncentrowany na tym co zawsze czynił. A przebierał papiery dotyczące nowych spraw w mieście sprawowania służby bardziej z chęci doinformowania niż przymusu. Raczej nic go zbyt szybko nie umiało wyprowadzić teraz z równowagi. Tym czasem Gilbert kręcił się niespokojnie, od dłuższego czasu nie umiał usiedzieć na miejscu dlatego przy kolejnym takim zdarzeniu jak to dzisiejsze widać było, że bardzo się napalił na łapankę partyzantów. Jego nienawiść do Polaków coraz bardziej się powiększała.
On znał dobrze swojego brata, był za bardzo porywczy choć w pomiataniu innymi współpracownikami mógł sobie odpuścić co się niekiedy kończyło jedynie ze szkodą. A przecież po co to wszystko? Spojrzał po nim skoncentrowanym wzrokiem. Był milczący i tylko kolejne kartki nowych informacji szeleściły mu w dłoniach.
-Nie musisz się tak gorączkować- -rzucił do niego ale ten wyparował nim zdarzył skończyć to co miał na myśli. Siedział już tu dobre kilka godzin więc w końcu sam się podniósł, sprawdził zapas amunicji w pistoletach i dla świętego spokoju ruszył za nim.

4Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Empty Re: Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Pią Sty 04, 2013 7:00 pm

Go??


Gość

Chwila dramatycznej ciszy sprawiła, iż w Polsce zakiełkowała niepewność, lecz sekundę późnie została całkowicie rozwiana dobrze znanym głosem.
- Felek to ja, cholera, wpuszczaj mnie! – bez cienia wątpliwości otworzył drzwi, a obok niczym burza przeleciała średniego wzrostu brunetka, od razu wykładająca papiery z torby, którą ze sobą miała. Nie wypowiedziała ani jednego pytania i z rozluźnieniem weszła do kuchni by wstawić wodę na gaz. Wszystko wydarzyło się w przeciągu kilku sekund, podczas których Polak stał i obserwował jej nieco roztrzepane ruchy. Zasunął zasuwkę w drzwiach, leniwym krokiem idąc do salonu.
- Mnie też ciebie miło widzieć, Syrenko. Widzę, że masz totalny towar~ - wskazał czajniczek, w którym gotowała się woda. Dziewczyna zmierzyła go spojrzeniem i popukała palcem w papiery.
- To powinno cię bardziej zainteresować. W końcu trułeś mi o to głowę kilka tygodni. – podparła boki – wszystko, co się dało. Od pozycji w gestapo do numeru cholernego podkutego bucika – zmarszczyła brwi, kiedy spojrzała na kubek, który stał na stole. Od razu zgarnęła go i zawartość wylała do kranu.
- Nie pij tego cholerstwa, bo się jeszcze potrujesz – warknęła i wydobyła z torby słoiczek z saszetkami herbaty. Feliks uśmiechnął się promiennie na jej zwyczajową gburliwość, siadając grzecznie na stołku. Przyciągnął do siebie kartki zapisane pochyłym, schludnym pismem, aby rozpocząć wnikliwą lekturę danych gestapowca, wyróżniającego się szczególnym okrucieństwem wobec Polaków.

5Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Empty Re: Das ist dein Ende. Polska, Warszawa Sob Sty 05, 2013 8:01 pm

Go??


Gość

Przewrócił lekko zirytowany oczami. Nie, lepiej, żebym siedział na dupie i czytał to wszystko co ty. Ten sposób będzie najlepszy.
- Pewnie. Niech Untermensche wykonują te swoje żałosne egzekucje, a ja będę stał z boku. Oh, a może podam im jeszcze dane, pistolet, a potem zaproszę na prawdziwą herbatę, a nie sieczkę, którą dostają na co dzień? - wciął mu się w wypowiedź. W ogóle nie będzie tej jego paplaniny słuchał - bo nie można tego było nazwać w jakiś treściwszy sposób. Wyszedł tak szybko, jak tam wparował. To był kolejny człowiek, który ginął z tego powodu, że woleli czekać i nie reagować.
Rzecz jasna, to nie tak, iż przejmuje się śmiercią osoby, z którą jeszcze do niedawna mógł wydać rozkaz czy zbesztać za beznadziejną robotę. Denerwująca była po prostu ta zwłoka oraz brak jakiejkolwiek, cholernej reakcji. Zwyczajne przymknięcie oczu, zbagatelizowanie sytuacji. Można by tak zrobić, jeśli byłaby to pierwsza lub druga osoba. Ale trzecia, czwarta...?
Jeszcze się Polaczyny panoszyć zaczną. Jak to żydowskie robactwo. Ciężko było orzec, które gorsze. Lecz obydwa trzeba było wytępić.
Takie myśli kłębiły mu się w przesyconym hitleryzmem umyśle, kiedy dostawał się na dach. Lubił tam przychodzić i patrzyć na zniszczoną Warszawę z góry. Tam właśnie było jego miejsce. Ponad tym wszystkim. Postąpił parę kroków po chropowatej powierzchni, lustrując widok dookoła. Ciemność była niemal wszędzie, z wyjątkiem niektórych oświetlonych punktów bliżej, dalej. Kwietniowy wiatr na wysokości rozwiał mu trochę białe włosy. Przydałaby się jakaś łapanka, tak dla odstresowania i poprawienia sobie humoru... Z drugiej strony, po co ma robić to sam, skoro ma od tego - jak ironicznie - rzeszę ludzi?

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach