- Ałć... - wydał z siebie, kiedy baran doskoczył do szkockiego zadka. Jak nic zostawi po sobie co najmniej bardzo bolesny siniec, przez który "ktoś" nie będzie mógł usiąść przez co najmniej dwa tygodnie, o ile wcześniej Evan nie zmiłuje się i nie przygotuje jakiejś łagodzącej maści rzecz jasna.
Lot Scotta stylem klasycznym, był co najmniej popisowy i wart zapamiętania. Aż dziw że na drodze ów toru nie napotkał na drzewo ani żaden krzak w który mógł wpaść.
Kiedy zaczął przeklinać, oczywistym było że Walijczyk nie odwoła zwierzęcia ani nie powstrzyma go w żaden sposób przed kolejną szarżą... I to bynajmniej nie dlatego że nie chciał! Na pierwszym jednak miejscu, postawił delikatne w swoim mniemaniu, uszy Arthura które wypadało zasłonić. A przynajmniej na tyle na ile był w stanie.
W tym czasie, grzebiący kopytem w gruncie i potrząsający wielkim łbem baran, mierzył spojrzeniem Scotta od góry do dołu. Zabeczał, potrząsnął łbem raz wtóry i ponowił atak.
Lot Scotta stylem klasycznym, był co najmniej popisowy i wart zapamiętania. Aż dziw że na drodze ów toru nie napotkał na drzewo ani żaden krzak w który mógł wpaść.
Kiedy zaczął przeklinać, oczywistym było że Walijczyk nie odwoła zwierzęcia ani nie powstrzyma go w żaden sposób przed kolejną szarżą... I to bynajmniej nie dlatego że nie chciał! Na pierwszym jednak miejscu, postawił delikatne w swoim mniemaniu, uszy Arthura które wypadało zasłonić. A przynajmniej na tyle na ile był w stanie.
W tym czasie, grzebiący kopytem w gruncie i potrząsający wielkim łbem baran, mierzył spojrzeniem Scotta od góry do dołu. Zabeczał, potrząsnął łbem raz wtóry i ponowił atak.