-Jak to nie chcesz iść? Musimy, słyszysz, aru? To był znak, ewidentnie, wracamy do domu.
Widać było, że jest zdecydowany i nie odpuści młodszemu bratu. Patrzył się odrobinę surowiej niż zwykle. Ale on po prostu się bał i wolał nie zadzierać z siłami wyższymi, duchami czy tym, co sobie wyimaginował.
-Przecież chciałeś tego, tak? Żadnej jazdy na dziś, aru. Wrócimy do domu, może twoi bracia coś przeskrobali... Albo Mongolia, aru.
Na chwilę się skrzywił. Tak, podejrzewał, że Mongolia też coś mieszał w tym, ale bardziej sądził, że zrobił coś nie tak i to na niego spadła 'boska kara'. Wszak nie wpadł by nigdy, że jego 'ukochany mąż', może zrobić mu na złość.
Wziął Koreę za rękę i na siłę, nie zważając na żaden opór zaczął go ciągnąć. Powoli, co prawda, jednak przy takim ubraniu, jakie młody posiadał i taki chód był dość... trudny.
Widać było, że jest zdecydowany i nie odpuści młodszemu bratu. Patrzył się odrobinę surowiej niż zwykle. Ale on po prostu się bał i wolał nie zadzierać z siłami wyższymi, duchami czy tym, co sobie wyimaginował.
-Przecież chciałeś tego, tak? Żadnej jazdy na dziś, aru. Wrócimy do domu, może twoi bracia coś przeskrobali... Albo Mongolia, aru.
Na chwilę się skrzywił. Tak, podejrzewał, że Mongolia też coś mieszał w tym, ale bardziej sądził, że zrobił coś nie tak i to na niego spadła 'boska kara'. Wszak nie wpadł by nigdy, że jego 'ukochany mąż', może zrobić mu na złość.
Wziął Koreę za rękę i na siłę, nie zważając na żaden opór zaczął go ciągnąć. Powoli, co prawda, jednak przy takim ubraniu, jakie młody posiadał i taki chód był dość... trudny.