Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Dolinina Ia Đrăng

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down  Wiadomość [Strona 2 z 4]

26 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sro Maj 30, 2012 3:41 pm

Go??


Gość

-C-Co...?!
O mało nie spadła na ziemię. No tak, wydało się trochę. Ale można dalej ciągnąć..
-Z-Znaczy t-tak.. J-Jestem siostrą Yao. Młodszą. Rozumiesz.. Przepraszam, że się nie przyznawałam, nie wiedziałam jak zareagujesz.
Odetchnęła. Mimo wszystko się uśmiechnęła do niego. Łatwiej jej było mówić.
-Teraz jak już wiadomo.. Ty jesteś Châu My, ja jestem siostrą Państwa Środka. Wychował mnie i nauczył wszystkiego. Chciałam tam zostać, ale.. Yao jest teraz z Rossiya. Yonga i Hyunga.. Znaczy moich braci, Północ i Południe. Rozdzielono ich. Hong Kong zabrał Angliya. Makau też jakiś biały. Nie wiem co z Indiami. Mongolia jest u Rossiya wraz z Yao. Jeszcze jest Kiku, ale nie wiem co z nim po wojnie. Tajlandia tak samo. Nie wiem, co się dzieje z moją rodziną. Podobno mam młodszą siostrę Tajwan. Rozumiesz. Tutaj u nas.. Kambodża, Laos...
Umilkła na chwilę. Zagryzła wargi i przełknęła śliznę.
-Kambodża, Laos i Wietnam. Muszę walczyć z braćmi i dla nich.
Odetchnęła. Znów chciała go pogłaskać, więc tylko wyciągnęła rękę.
-Naprawdę jestem podobna do brata?

27 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 5:51 pm

Go??


Gość

Przysłuchiwał się jej, uśmiechał i wziął głęboki oddech.
- Więc... Japonia jest w tej chwili pod moją "opieką"... nie nie okupuje go. Mam parę garnizonów ale je powoli wycofujemy. Kiku w tej chwili inwestuje w technologię i przemysł a prawie nic nie przeznacza na wojsko. Ma tam jakieś siły samoobrony... mówiąc krótko pracuje i jest moim wschodnim sojusznikiem. Hong-Kong jest u Arthura.. cały i zdrowy. Indie... on chyba odzyskał niepodległość i daje pozwolenia na przepływ moich wojsk... Tajwan... no Yao ją szantażował ale wystarczyło by pancerniki z banderą amerykańską popływały i już był spokój... reszta raczej jest bezpieczna co mogę zagwarantować. - dodał. Po chwili wyciągnął szklaną butelkę z czarnym płynem. Otworzył o kant skrzyni i prawię całą wypił. Zostawił trochę.
- Chcesz coka coli? - wyciągnął do niej butelkę.

28 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 5:58 pm

Go??


Gość

-Yao nie mógł nikogo szantażować.. On jest.. Taki.. Kochany.
Uśmiechneła się delikatnie. Z dziwnego powodu wierzyła mu, że jej bracia są bezpieczni. Świadomość tego sprawiała, że stawała się spokojniejsza i bardziej otwarta.
-Przepraszam.. Czego chcę?
Zerkneła na niego dziwnie. Kompletnie go nie rozumiała. Nie znała niczego nie-azjatyckiego, a tym bardziej czegokolwiek pochodzacego z Ameryki. Niepewnie chwyciła za butelkę i zaczęła oglądać. Wyglądało to trochę jakby dziecku z buszu pokazali coś nowoczesnego.
-T-To się pije...?

29 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 6:07 pm

Go??


Gość

Uśmiech.
- Zapomniałem dodać... jesteś baaaaaardzo podobna... żeńska wersja! - dodał. Wybuchnął śmiechem po czym beknął bardzo donośnie jak jeleń. Żołnierze zaśmiali się i zaczęli bić brawo i wnosić toasty.
-Za Ojczyznę!
-Za wolność!
- Za Amerykę!
-Za Mustanga!
- Za Dolary!
-Za Brooklyn!
- Za moją Amy!
- Za moją krowę w EL Paso!
po czym wypijali po kolei butelki i rozbijali o hełmy. Widać było że kochają colę.
- No się pije! Oczyszcza żołądek i dusze... i koi pragnienie! - uśmiechnął się do niej i spoglądał na nią zachęcająco.
- Nie zatrujesz się! Ja piłem nic Ci nie będzie... - dodał szybko.

30 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 6:16 pm

Go??


Gość

Spuściła głowę. Raz, że nie rozumiała większości słów, dwa - obok niej wnosili toasty za rzeczy, przeciwko którym walczyła.
Amerykę...
Pokręciła głową i zaraz spojrzała na Alfreda. Bardzo uważnie, jakby go badała. W końcu tylko wzruszyła ramionami i upiła trochę.
-Dość ostre... I takie.. Dziwne uczucie, ale smaczne.
Uśmiechnęła się szeroko, jednak nie dopiła reszty, tylko mu oddała butelkę.
-Strasznie słodkie, ale naprawdę nie powinnam..
Jakby w ramach 'przeprosin' tylko kiwnęła głową, po czym zaczęła się bawić swoimi włosami.
Żeńska wersja mojego brata, eh... Wolałabym być ładniejsza..
Spojrzała po sobie. Brudna, w mundurze, w dodatku specjanie poddartym przez jej ludzi. Zaczęła się zastanawiać kiedy do nich wróci. Z jednej strony wolała być przy kimś, kogo zna. Z drugiej Ameryka strasznie ją pociągał.
-Na pewno nie przeszkadzam..? C-Co ze mną zrobisz?

31 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 6:31 pm

Go??


Gość

Alfred tak siedział kiedy... spojrzał na nią. Była cholernie brudna a tak nie wypada.
- Momencik... - przeprosił ją na chwilkę i skierował się do sierżanta o raport. Okazało się że amerykanie zdobyli całkiem duży obszar rzeki na wschodzie ponadto, po drugiej stronie są żołnierze południa. Wpadł na pewien pomysł. Wrócił do Chi i wziął ją za rękę.
- Chodź... - i szybko wybiegli z okopu kierując się na wschód. Po paru minutach biegu, dotarli szczęśliwie do rzeki. Alfred dał sygnał żołnierzom by odeszli dalej. Sam... rozebrał się do majtek chwycił mydło, przełamał na pół i jej wręczył.
- Brudna jesteś lepiej się umyj... to mydło jak by co... - powiedział Al prezentował się bardzo dobrze. Wyrobiona klata zgrabny kondycja żołnierza doskonałego. Aż trudno uwierzyć że za kilkanaście lat będzie z niego otyły grubasek.

32 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 7:13 pm

Go??


Gość

W pierwszej chwili kompletnie nie wiedziała, gdzie ją zabiera, jednak ufała mu. Cały czas tylko się uśmiechała. Nawet jak ten się rozebrał i dał jej mydło.
-Wiem, co to jest.. Też się myjemy.
Burknęła i na chwilę odłożyła mydło. Bez skrępowania ściągnęła... wszystko. Była całkowicie naga. Zawsze kąpała się z braćmi, więc dla niej nie było żadnego wstydu. Rozpuściła włosy i poprawiajac je zabrała mydło i niepewnie weszła do rzeki po kolana.
-Jak dawno się nie kąpałam.. Ostatni raz zwykle na szybko Wietnamczycy mnie wodą oblewali.. A wcześniej tylko w domu.

33 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 7:33 pm

Go??


Gość

Alfred wpierw się zajął się sobą. Namydlił się bo chciał zmyć ten okropne błoto i zaschniętą krew. Chlasnął się wodą.
- A słuchaj... - obejrzał się i zamarł. Czy aby na pewno była to ta sama dziewczyna? Dech zaparł mu w piersi. Nie to że nie widział nagiej kobiety, widział tysiące razy ale ona... była taka... Piękna z natury i dzika... amerykanki to straciły to dawno. Ale w tym było coś jeszcze. Dobrze że stał po pasie w wodzie bo by się dziewczyna wystraszyła. Uśmiechnął się do niej kompletnie czerwony.
- Przyjemna woda c-co? - powiedział jak najbardziej naturalnie jak umiał. Z mizernym efektem.

34 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 7:55 pm

Go??


Gość

Spojrzala na niego z delikatnym uśmiechem. Sama weszła głębiej.
-Woda jest idealna... Dziękuję za tą możliwość.
Kiwnęła głową i zaraz przeszła do mycia, wpierw twarzyczki. Delikatnej, pulchnej, podobnej do tej Chin. Bardzo dziewczęcej. Dopiero po chwili złapała w ręce swoje piersi. Może niezbyt wielkie, jednak idealne jak na Azjatkę. Zupełnie bez skrępowania delikatnie masowała gładką skórę łącznie z sutkami. Delikatnie zsunęła ręce na brzuch i biodra masując je okrężnymi ruchami.
W pewnym momencie jakby zapomniała, że jest wraz z Alfredem. Masując ciało zaczęłą się wdzięczyć i... śpiewać. Słodkim głosikiem, po chińsku, jedną z tych słodkich piosenek, których nauczył ją w dzieciństwie Chiny. Nawet dziwnym cudem sprowadziła kilka kolorowych egzotycznych ptaków, które zaraz poczęły ćwiergolić.
Zupełnie się zapędziła. Zapomniała o Bożym Świecie. Jedynie kończąc 'przedstawienie' uśmiechnęła się słodko do Alfreda.

35 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 8:14 pm

Go??


Gość

Alfred czegoś takiego nie widział. Nigdy. Jak śnił by na jawie. Patrzył jak się myła. Oczy omal nie rozbiły okularów tak wyleciały z oczodołów. Ale prawdziwy "czar" przyszedł kiedy zaczęła śpiewać. Zauważył ptaki. Ona była "magiczna". Nie mógł uwierzyć że Chiny ją wychował. To co on potrafi przywołać? Jedno jest pewne... jest boginią. Kiedy skończyła bił chwilę brawo.
-Byłaś... magiczna... - tylko tyle wygdakał.

36 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 8:35 pm

Go??


Gość

Zdziwiła się bardzo widząc jego reakcję. Ptaki usadziły się jej na odsłoniętym ramieniu, na drugie przełożyła swoje włosy.
-Jestem zwyczajną dziewczyną. Piosenki nauczył mnie Yao. A jeśli chodzi o to wszystko.. To u mnie normalne. Brat zawsze mnie uczył, że wrodzone piękno jest najważniejsze.
Powoli podeszła do niego. ledwo na pół metra, maksymalnie metr. Była blisko.. Naga. Wesoła. Rozanielona. z ptaszkami na ramieniu.
-Dziewczyny nigdy nie widziałeś..?
Wyciągnęła do niego rękę. Delikatnie dotknęła jego klatki piersiowej cicho chichocząc.
-Jesteś jak moi braciszkowie.. W sensie Koree. Tylko taki bardziej.. -Przeniosła wzrok z klatki piersowej Alfreda na jego oczy -Egzotyczny.. I te oczy.. I..
Oglądała go w pełnej okazałości. Przeniosła rękę na jego twarz próbując palcami dokładnie zbadać każdy kawałek.

37 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 8:59 pm

Go??


Gość

Alfredowi waliło serce... i jeszcze poniżej pasa... coś mu się "odezwało" ale starał się powstrzymać. Kiedy go dotknęła leciutko zadrżał. Zbliżył się do niej. Nie chciał jej wystraszyć ani nic. Delikatnie pogłaskał ją po policzku.
- Ja... - zbliżył tracił kontrolę. - ... love... you... - wydukał i nie wytrzymał. Pocałował ją w usta. Objął ją w pasie i przywarł do niej. Nigdy się z nikim nie całował. Znaczy... nie z miłości... Kiedy przestał był wciąż blisko niej. Mogła "to" wyczuć i się trochę bał że ucieknie. Czas i miejsce nie istniały...

38 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 02, 2012 9:12 pm

Go??


Gość

W pierwszej chwili odrobinę się przestraszyła. Nie wiedziała co powiedzieć. Zawsze była blisko tylko z braćmi kiedy spała obok, nigdy przy obcym sobie człowieku.
-A-Alfred....
Chciała coś więcej wyszeptać, ale ją pocałował i objął. Cała zadrżała i nieporęcznie złapała go za ramiona. Powoli odszedł jej strach, było nawet przyjemnie. Chociaż serce waliło jej jak szalone.
-C-Co to znaczy 'love you'... A-Alfred..?
Cicho wyszeptała. Chciała coś więcej powiedzieć lecz zaraz przesunęła ręce z jego ramion na twarz i delikatnie pociągnęła go do siebie aby ucałować w normalny sposób. Dla niej to był pierwszy raz.
Co ty robisz dziewczyno... To twój wróg..
Próbowała odpędzić myśli, skupić się na pocałunku.
Zabije Cię jak tylko się dowie kim jesteś..
Powoli zaczynały jej lecieć łzy.
Chcesz zdradzić braci? Rodzinę..
Przerwała pocałunek. Cała zapłakana. Jednak tylko spojrzała w jego oczy i delikatnie się uśmiechnęła.
-N.. Nie powinnam...

39 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Wto Cze 05, 2012 1:26 pm

Go??


Gość

Dziwne uczucia targały Amerykanina. Takie przed którymi go ostrzegał Anglia. W sumie miał to gdzieś. Urodziło się w nim uczucie które było martwe... by być kochanym. Kiedy drugi raz ona go pocałowała odleciał. Objął ją i tulił. Po chwili oderwał się i.. spostrzegł że płacze.
- Nie płacz... - i po raz pierwszy Al pogłaskał kogoś po włosach. Przytulił ją do siebie. Wytarł jej łezki i spojrzał się na nie.
- Teraz wiem skąd się biorą gwiazdy.. - powiedział pokazując jej. - Nawet Twoje łzy są piękne... jesteś piękna... - jeszcze raz ją pogłaskał.
- Szkoda że nie jesteśmy ludźmi... mogli byśmy uciec... obojętnie gdzie... - powiedział do siebie bardziej.

40 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Czw Cze 07, 2012 2:37 pm

Go??


Gość

-Nie, Alfred.. Nie. Rozumiesz?
Puściła go i odsunęła się łapiąc za ramiona. Starała się na niego nie patrzeć, wiedziała, że płacze.
-Nie rozumiesz... Nic nie rozumiesz... Jakby bracia się dowiedzieli.. Yao mnie zabije. Wszyscy mnie zabiją, nie, nie, nie!
Gwałtownie pomachała rękoma i głową. Biła się z myślami. Z jednej strony wiedziała, że powinna go zniszczyć.. Wykorzystać zaistniałą sytuację. Była wojna, a ona miała swojego największego wroga w garści, w dodatku całkowicie nieświadomego zagrożenia. A z drugiej... się zakochała.
Niepewnie tylko spojrzała na niego.
-Powinnam iść.
Wróciła do niego. Przymknęła oczy i delikatnie go ucałowała.
-To będzie nasza tajemnica, dobrze? Zapomnij po prostu o mnie. Wracaj do Ameryki. Zostaw nas. Wietnam to nie miejsce dla Ciebie. Już wystarczająco skrzywdziłeś naszą rodzinę przez Koree. Nie mieszaj się jeszcze tutaj, w Indochiny...
Znów go zostawiła, wyszła z wody i tylko okryła się ubraniem ubierając same majtki.
-Co się zaś tyczy Wietnamu Północnego.. Zaręczam.. Nie zdradzi rodziny nawet jak zabijesz wszystkich jego ludzi, a cały ten piękny teren zrównasz z ziemią.

41 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Czw Cze 07, 2012 3:22 pm

Go??


Gość

Ale ale... nie rozumiem!
Stał przez chwilę wyryty. Dlaczego tak czyniła? Nie rozumiał. Mógł ją wyzwolić od Północy a ona wciąż się upierała. Dlaczego Chiny miał by akurat JĄ zabić?Stał w tej rzece i gapił się na nią. Może ją porwie? Lecz nagle pojawili się Rebelianci Wietnamscy czyli żołnierze południowego Wietnamu. Zauważywszy Alfreda pomachali mu i zaraz się rozweselili, ale nagle zamarli widząc Chi. Przecierali oczy, przyglądali się aż, nagle zaczęli coś krzyczeć czego Ameryka nie rozumiał. Zrozumiał kiedy wycelowali w nią karabiny i zaczęli strzelać.
- WHAT THE HELL?! HOLD YOU FIRE!! - wydarł się do nich aż wlazł pomiędzy ogień celując do niech z rewolweru.

42 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Czw Cze 07, 2012 3:54 pm

Go??


Gość

Akurat skończyła się ubierać. Jedynie górę miała niezapiętą jak zjawili się żołnierze. Od razu rozpoznała. Te mundury, tych ludzi. Skrzywiła się tylko i zaczęła odsuwać, tak, że jak rozpoczęli ostrzał zaraz zniknęła w krzaki. W duchu pożegnała się z Alfredem i zaraz poczęła uciekać próbując się doubierać. Dobrze znała to miejsce. Chciała jedynie uciec do swoich, albo chociażby jakiś prostych ludzi, którzy jej pomogą. Jedynie przez całą drogę ucieczki myślała tylko o.. Alfredzie. O tym czy znów go spotka.

43 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 09, 2012 5:08 pm

Go??


Gość

Stał chwilę wstrząśnięty. Patrzył za nią. Potem spojrzał na Rebeliantów morderczym wzrokiem.
- Fucking Idiots! - wydarł się. Ubrał szybko i wrócił do kretowiska. Kiedy wleciał podbiegł do niego Utah.
- Raport... - zażądał Alfred. Okazało się że grupa Alfa 1 została otoczona i wymaga natychmiastowego odwetu. Oraz że ma się przy najbliższej okazji ewakuować bo Sajgon żąda raportu.
- Nie... nie zostawię żołnierzy! Idzie noc... pod osłoną nocy rozerwiemy pierścień okrążenia... coś jeszcze? - dodał. Żołnierz wahał się po czym wręczył mu zdjęcie mówiąc że to jest Północ. Alfred wziął do ręki i ... zamarł. Ta sama dziewczyna nie winna, piękna... w mundurze Wietnamu Północnego. Serce go zabolało. Stał, a z oczu leciały mu łzy...

44 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 09, 2012 7:34 pm

Go??


Gość

Wróciła do swojego obozu. Udawała, że jest silna i spokojna. Spokojnie witała swoich ludzi. Ot, nie-omieszkała się też opowiedzieć o wszystkim tym, co widziała u wrogów... Prawie wszystkim. Uzbrojenie, liczebność, zachowanie. Tylko suche fakty. Nawet słowem nie wspomniała o tym, co zaszło między nią, a Ameryką.
Dostała nowy mundur. Idealny, czysty. I broń. Każdy wiedział, ze coś się szykuje, dlatego zamiast odpocząć czekała na pryczy patrząc na karabin. Po tym wszystkim.. Nie chciała dłużej walczyć. Chciała tylko aby Ameryka ja zostawił. Nie walczył z nią, zaakceptował jej osobę i żeby mogli być szczęśliwi. Zerknęła tylko na swojego 'opiekuna'. Zmienili jej osobę. Teraz była pod czujnym okiem jednego z chińczyków.. świta jej braciszka.
-Uhm.. Mogłabym jakoś skontaktować się z bratem? Chciałabym się o coś spytać. -Rzuciła do niego po chińsku. Chciała się spytać Chiny o Amerykę.. Jaki jest, co lubi.. Niby pod pretekstem podstępu, ale w rzeczywistości.. Chciała go lepiej poznać.

45 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Sob Cze 09, 2012 7:54 pm

Go??


Gość

Alfred siedział na skrzyni. Słońce zachodziło nad horyzontem. Dokładnie o 10 wieczorem mieli uderzyć by wyrwać ich z okrążenia. Trzymał swój nieśmiertelnik, gapiąc się w niego bez sensu. Tymczasem trzymał w drugiej ręce jej zdjęcie w mundurze, zawzięta komunistka. Nie mógł uwierzyć nadal. Targały nim emocje, sprzeczne. Zakochał się w wrogu. A może ona to specjalnie zrobiła? Zaciągnęła by go nie wiadomo gdzie i zabiła? Cały się trząsł.
- My God why... - spojrzał się zapłakany w gwiazdy. Niebo tutaj było podobne. Wszędzie jest tak samo... po chwili żołnierze się pobudzili i szykowali sprzęt. On wciąż się patrzył w niebo...

46 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Pon Cze 11, 2012 11:59 am

Go??


Gość

Napisała na szybko list do brata. Sporo się musiała wymęczyć, aż wszystko było tak sformowane, żeby Chiny niczego nie podejrzewał, a ona sama dostała odpowiednie informacje. Wolała nie zaprzątać sobie głowy tym, że zakochała się we wrogu. Nie chciała nawet o tym nie myśleć. Rozdzieliła sobie w głowie Amerykę, którego miała jak najszybciej wyeliminować z Wietnamu i Alfreda, którego pokochała.
Nie mogła zasnąć. Potrzebowała odpoczynku, ale nie chciała nawet myśleć o spaniu. Siedziała przed obozowiskiem patrząc się w niebo. Znała wszystkie gwiazdozbiory, potrafiła odczytać z nich każdą rzecz znaną ludzkości. Chiny ją tego nauczył. Tak jak nauczył ją tysiąca rzeczy, z których może tylko mały ułamek przyda się jej w życiu. Nie nauczył jej tylko jak ma się kierować w takiej sytuacji. Znała jedynie miłość pomiędzy członkami rodziny. Wszelkie inne sprawy... cóż... Azjaci byli specyficzni. Zazwyczaj wchodzili w związki pomiędzy samymi sobą, odrzucając cały 'nie azjatycki' świat. Wolała nawet nie myśleć o tym. Na szybko odrzuciła wszystkie wizje, które przyprawiały by ja o cierpienie lub mdłości. Wolała wspominać Alfreda. Jego oczy, włosy i skórę. Po prostu zapadła w zamyślenie, kompletnie nie kontaktując z światem wokoło.

47 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Wto Cze 12, 2012 7:00 am

Go??


Gość

Odgłosy odbezpieczania, ładowania broni. Kaszle, ciche modlitwy... żołnierze marines malowali się czarnymi kredkami by być nie widoczni. Sam Ameryka musiał ubrać kurtkę i wymalował sobie na twarzy jakieś dziwne znaczki jakie sobie malowali, Indianie. Wszyscy czekali na sygnał.
- Radio... sztab... czekamy na... jak odwołana?! - pisnął do słuchawki. Sztab armii mówił o jakiś innych walkach i kazali poczekać do rana.
- Musimy poczekać... - wymamrotał do żołnierzy. Ci bez słowa wstali i poleźli do swoich śpiworów i zostało tylko paru wartowników. Al usiadł na skrzynie i siedział rozmyślając, gdzie ona w tej chwili jest...

48 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Pią Cze 15, 2012 11:17 am

Go??


Gość

Została wyrwana z zamyślenia. Jeden z jej doradców złapał ją za ramie i delikatnie szturchnął. Wręczył jej karabin mówiąc, że czekają na rozkazy, że jest najlepszy moment na atak. Do póki jeszcze nie zmienili amerykanie bazy. Że teraz, jak zna wszystko 'od środka', mogą wykorzystać tą wiedzę i 'przejąc co ich'.
Sama Wietnam nie miała najmniejszej chęci do walki. A tym bardziej do walki z Ameryką. Jednak widziała swoich ludzi. Ich chęć i zapał. Odpowiedziała tylko, że chce się zastanowić. Na szybko, myślała, że dadzą jej spokój.. A jednak. Doradca, który ją zaczepił podsunął jej pod nos zdjęcie, które wygrzebał z jej rzeczy. Tylko jedna rzecz miała siłę kierowania Wietnamem wbrew jej woli. Rodzina.
Tuż przed oczami miała zdjęcie z początku inwazji Japońskiej, ok. 1937 rok. Rzecz jasna samego Kiku na zdjęciu nie było. Na środku siedział Chiny. Ubrany w mundur jeszcze z oznakowaniem Republiki Chińskiej, państwa demokratycznego. Na kolanach trzymał małą dziewczynkę w delikatniej chińskiej sukience - Tajwan. Obok krzesła stali bliźniacy. Obydwie Koree wyglądali jak młodziutcy chłopcy w za dużych mundurach, przestraszeni wizją wojny. Z wyglądu nie mieli więcej niż 11-12 lat. Południe trzymał za oparcie z lewej, Północ zaś z prawej. Przed młodszym z bliźniaków stał mały... Hong Kong. Mocno ściskał Chiny za skrawek munduru wgapiając się w obiektyw z całkowicie obojętnym, zrezygnowanym wzrokiem. Sam ubrany był w wymyślne angielskie wdzianko, podobne do tego, w które kiedyś Anglia ubierał USA. Z prawej strony zdjęcia stał jeszcze Laos i Kambodża, którzy znowuż trzymali krzesło, na którym siedziała... ona sama. Chłopcy stali w mundurach, Wietnam natomiast jeszcze w względnie azjatyckim ubraniu z ewidentnie odciętymi lub oderwanymi ozdobieniami. Obok nich stał tylko Tybet, w mundurze niepodległego państwa, oraz Makau, niewiele starszy od obu Korei, ubrany odpowiednio dla mieszkańca południowej Europy.
Wietnam dobrze pamiętała to zdjęcie. Brakowało Indii, Tajlandii, Japonii, Mongolii.. A mimo to lubiła na nie patrzeć. Z wcześniejszych czasów były tylko obrazy u jego brata, a to zdjęcie zachowało jeszcze to, co zostało im odebrane. Obie Koreę, które się uśmiechały stojąc obok siebie. Demokratyczne Chiny, niepodległy, uśmiechnięty Tybet. Makau i Hong Kong, którzy zaraz po zrobieniu zdjęcia zostali odebrani przez Portugalię i Anglię, którzy 'łaskawie' pozwolili na jednodniowy pobyt chłopców w Azji. Słodka Tajwan wtulona w starszego braciszka i ona sama z dwójką braci-sąsiadów, jeszcze należąca do Chin, z rodziną. Nie przeszkadzało jej, że wszyscy prócz Hong Kongu i Makau są brudni, w poszarpanych mundurach, a jej bracia mają rany i wyglądają jakby wrócili z pola bitwy. Ważne było, że są razem.
Wietnam tylko zabrała zdjęcie swojemu doradcy. Wiedziała, co chciał jej przekazać. Powinna się kierować rodziną. Robić to wszystko dla niej. Mocno chwyciła karabin.
-Zaatakujemy w nocy. Oni już dawno stracili zdolność kontaktu z naturą, nie potrafią walczyć w takich warunkach.
Rzuciła pewnie wydając rozkaz do przygotowania się do ataku. Byli w lesie, na swoim terenie, a Wietnam była pewniejsza, ze chce atakować ukochanego. Dla rodziny.

49 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Wto Cze 18, 2013 7:26 pm

Ameryka

Ameryka

Ameryka siedział na razie. Czuł że to wszystko działo się latami. To oczekiwanie. Spojrzał na zdjęcie jeszcze raz po czym wyjął swój portfel z zdjęciami i tam schował. Lekki powiew wiatru spowodował że część zdjęć wyleciało a on szybko zaczął je zbierać. Czasami rzucał na nie okiem. To z Mattem grający w bejsbola to z Arthurem który wyglądał jak by mu miał zaraz walnąć. Sam Ameryka tylko lekko się uśmiechnął pod nosem. Po chwili znowu spojrzał w dżunglę. Nie wiedział co ale coś, go tam ciągnęło. Coś się w nim takiego budziło, że kazało mu rzucić wszystko i iść tam. Często nie przyznawał się do swoich Indiańskich korzeni. Baaa nawet nie przypominał żadnego znanego mu z plemion, jakiegoś członka. Czy to Dakotowie, Irokezi... ale mimo to czasami w tych rzadkich chwilach (Zwłaszcza na amerykańskich preriach) czuje takie dziwne ciepło. Coś przed Arthurem coś przed Indianami coś jeszcze przed tą dziwną białą plamą. Głos kobiety i wołanie. Wołanie do domu. 
- ZZZZZZZ - Alfred szybko otworzył oczy. Nie nie. Jest w Wietnamie na wojnie. Chyba przysnął. Otwarł oczt i szybko się ogarnął.

50 Dolinina Ia Đrăng - Page 2 Empty Re: Dolinina Ia Đrăng Wto Cze 18, 2013 8:08 pm

Gość


Gość

Nie musieli się długo zbierać do ataku. Wszak nie posiadali za wiele, przypominali bardziej partyzantów w potarganych mundurach, którzy biegają po lesie chroniąc się przed okupantem niż wyszkoloną, dobrze zaopatrzoną armię amerykańską.
-Macie być bezszelestni.. Pewnie nie uda nam się wyjść z tego bez szwanku, lecz jeśli zniszczymy chociaż jednego Amerykańca, to i tak będziemy wygranymi..
Za dużo działać nie mogła. Wszelkie dokładniejsze plany leżały w rękach jej dowódców. Wszak Wietnam była kobietą. Kobiet do planów się nie dopuszcza. Zwłaszcza w Azji.
Wietnamczycy cicho czaili się w krzakach. Cel ataku był tuż przed ich oczami, a sama Wiet coraz bardziej traciła na pewności. Owszem, musiała działać dla siebie i rodziny, lecz gdy tylko jej oczy ujrzały cokolwiek związanego z Ameryką zaraz przypomniała sobie ostatnie chwile spędzone z ukochaną osobą.
Zacisnęła zęby i zaraz wydała sygnał do ataku. Ruszyli na Amerykanów, nie było odwrotu. Owszem, działanie głupie, jednak to było jedyne co byli w stanie zrobić.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 2 z 4]

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach