Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Wietnamski dom, a raczej ten busz naokoło, w którym się kiedyś Ameryka z wojskiem tłukli..

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Go??


Gość

Wietnamski dom, a raczej ten busz naokoło, w którym się kiedyś Ameryka z wojskiem tłukli.. Img045%20rich%20mans%20house,%20rare,%20vietnam

Zwykły parterowy dom, z białą elewacją, w o wiele skromniejszej wersji, niż chińskie pałacyki. Na ścianach domu, widać jeszcze ślady po kulach z czasów wojny, zaś front zdobią szeregi chińskich znaków swego czasu machnięte ręką Chin jako prezent od starszego brata. Ciekawym motywem są tysiące kwiatów zdobiących zarówno wejście jak i cały dom dziewczyny, oraz zwierzęta najrozmaitszej rasy, począwszy od bawoło-bizono-byko-bóg-wie-co-to-jest-krowopodobnego zwięrzęcia rozwalonego przed domem, a skończywszy na ptakach przysiadających pod sufitem i... słoniu, którego czasem pożycza od brata Tajlandii.
Okolicą domu jest tropikalny las i pola ryżowe, z których, o ile tereny upraw są w miarę bezpiecznie, sam las jeszcze obfituje w powojenne pamiątki po Ameryce.

Go??


Gość

Dzikie tereny w swoim domu i otaczające je inne przestrzenie, zarówno te lądowe pokryte lasami czy piaskiem jak i ocean i Wielka Rafa pod taflą wody, były Thomasowi już tak dobrze znane, że poza rutynowym sprawdzaniem jak się rośliny i zwierzęta mają nie było w tym już tyle przygody co kiedyś... Czas więc zwiedzić nowe! Spakował plecak, zaopatrzył się w mapy i podstawowe lekarstwa (takie tam na wszelki wypadek- surowica, bandaże i strzykawki) i ruszył w świat... Do Wietnamu! Dżungle tam nieprzebyte, niebezpieczne i fajowe! No i... Aussie chciałby też sprawdzić jak tutaj flora i fauna się miewa... Woli jednak najpierw zdobyć zgodę u... właścicielki? No tak, chyba tak woli ją nazywać. Mimo wszystko wolał nie ryzykować wściekłą Wietnam... Popatrzył na domek i wszedł po schodach. Po chwili zastanowienia zapukał do drzwi i zaciskając lekko ze zdenerwowania usta czekał na nią... Oby nie wymierzyła mu na powitanie ciosu z wiosła prosto w brzuch.

Go??


Gość

Akurat siedziała na kanapie dokarmiając rozłożonego na podłodze, jedynie z pyskiem opartym na podpórkę sofy, sporej wielkości kudłatego psa, jak usłyszała pukanie. Szybko się zerwała poprawiając ubranie i chwyciła za wiosło, mające w razie czego służyć za broń pierwszego kontaktu.
Idąc w stronę drzwi poprawiła długie włosy, które po leżeniu na kanapie rozpływały się na jej ramiona i piersi, zamiast normalnie zwisać przy plecach. Było wyjątkowo ciepło, jak zawsze w jej kraju, więc na sobie miała jedynie kusą sukienkę, po kształcie, kolorystyce i wykończeniu od razu wskazującą na fakt, że dostała ją od brata i delikatne buciki.
Wraz z samą Chi do drzwi podsunęła się również chmara jej zwierząt. Dwa spore psy, szary kot i nawet kilka uroczych ptaszków bez lęku przykucających na wietnamskich ramionach. Mocno chwyciła lewą ręką za wiosło, prawą otwierając gwałtownie drzwi, gotowa do obrony wraz z całym zapleczem zwierząt przy niej.
-Chao...

Go??


Gość

Zza kołnierza koszuli Toma wylazł gekon Edd i wlazł mu na głowę.
-O, tutaj jesteś stary! - powiedział do niego, gdy ten przelazł mu na czoło. Tom ściągnął gekona z twarzy i trzymając go w dłoni czekał aż Chi mu otworzy. Na wszelki wypadek cofnął się kilka kroków i wtedy Wietnam się zjawiła. Uśmiechnął się do niej - on uśmiechał się nad wyraz często, strasząc tymi swoimi nadzwyczaj ostrymi kłami. Schował gekona za swoimi plecami i nadal z wesołym wyrazem twarzy powiedział - Cześć, Wietnam! Mam pytanie... - nie chciał jej się narzucać, chciał tylko wiedzieć czy nie będzie go po lesie ganiać z wiosłem z racji tego, że według niej łazi po jej terenie prywatnym... Zapyta się i od razu pójdzie. - Mógłbym na jakieś dwa tygodnie zabawić w lesie na Twoich terenach? Pytam o zgodę, tak na wszelki wypadek... - zaśmiał się przepraszająco i potarł dłonią kark. Chi wyglądała naprawdę ładnie, ale ze względów bezpieczeństwa Thomas powstrzymywał się przed natarczywą obserwacją jej... przymiotów.

Go??


Gość

Przyjrzała się uważnie gościowi i z cichym westchnięciem odstawiła wiosło na bok. Skrzywiła odrobinę minę i oparła się rękoma o drzwi dłuższą chwilę wzrocząc na Australię. Na jej ramieniu para czarnych ptaszków wesoło zaćwierkała, a między nogami wyszedł duży gekon, który trzymając się stóp Chi zerkał na Toma. Co gorsza, w takiej pozycji, była nieznacznie nachylona, co skutkowało parą krągłych piersi wystających z dekoltu.
-Chcesz to mieszkaj, ale.. W lesie? Nie lepiej Ci u mnie? Lasów pod dostatkiem.
Wzruszyła ramionami powodując ucieczkę ptaszków i nieznacznie się odsunęła nogą zabierając gekona. Od taki gest jakby zapraszała Australię do środka.
-Wejdź, zrobię Ci coś. Bez mojej pomocy raz, że się tu zgubisz, dwa nie przeżyjesz godziny. Ten las to jedno wielkie pole śmierci. -Zmrużyła oczy -Ale.. Ty przecież jesteś specjalistą od przygód, tak? I wybacz za wnętrze. Moim bratem nie jestem, lubię zwierzęta, mam mniejsze fundusze no i wojna.. wiadomo
Trochę marudziła, a w środku wcale tak źle nie było. Ot, rzucały się w oczy propagandowe plakaty komunistyczne i sporo kiczowatych pierdółek (podpisanych oczywiście po chińsku, co od razu wskazywało od kogo dziewczyna dostawała prezenty), lecz większość mebli była całkiem normalna jak na Azjatyckie warunki, dom był schludny, a tysiące kwiatów tylko dodawało uroku wnętrzu. No i zwierzęta. Udomowione i dzikie. Nawet tapir malajski jej leżał przed telewizorem, jakby kompletnie niewzruszony.

Go??


Gość

Patrzył na nią wzrokiem prześlizgując się z jej oczu i włosów, zatrzymując się na chwilę na piersiach by w końcu omieść wzrokiem zwierzaki. Jego oczy powiększyły się z zainteresowania na ich widok. - Ale fajne! - zawołał patrząc na nie i schylając się by popatrzeć z bliska na gekona. Był czadowy i kolorowy! Podlazł do niego prawie na czworakach całkiem się zapominając przez to i zatrzymał się dopiero pod jej stopami. Kiedy skapnął się co właśnie robi, szybko wstał i śmiejąc się oparł o jedną z kolumn by nie obalić się do tyłu. W sumie to chciał tylko spytać o zgodę i by sobie poszedł... A niebezpieczeństw się nie bał! Nie chciał się dziewczynie narzucać... znowu. Może moralniaka po ostatnim nie miał, ale czuł się co najmniej dziwnie. Nie żeby nie było fajnie, ale wspomnienia i historia zrobiły swoje... Wszedł niepewnie do środka i rozejrzał się. Jak przytulnie! I te zwierzaki! Thomasowi od razu się spodobało.
-Ale masz tu fajnie!- po prostu nie mógł się powstrzymać przed tym komentarzem. Na tego ,,specjalistę'' znów się zaśmiał i powiedział pogodnym tonem - Taa... Coś w ten deseń!
Zanim ogarnęła go lekka spina zdjął plecak i postawił go pod ścianą i zaraz zaczął przyglądać się zwierzakom, kucnął koło tapira dotknął go delikatnie dłonią w grzbiet.

Go??


Gość

Westchnęła tylko i zamknęła za nim drzwi. Nawet się uśmiechnęła pod nosem widząc okazywanie miłości do wszelkich, im dziwniejszych, tym lepiej, zwierząt, w wykonaniu Australii, jednak szybko tylko chrząknęła i jej usta ponownie powróciły do poprzedniego stanu wyrażając coś pomiędzy znudzeniem, przypominającym ten Białorusi tuż przed atakiem na ofiarę.
-Dzięki.. Z reguły rzadko tu bywają inni mężczyźni poza moimi braćmi. I zwierzakami.
Mały kolorowy, głośno ćwierkający ptaszek ponownie usiadł na jej ramieniu łapiąc w pomarańczowy dziób kosmyk jej włosów, na co Chi od razu zareagowała odganiając 'natręta'
-Trochę ich tu dużo, ale jak się mieszka w takim miejscu. Ciesz się, że słonia nie mam. - Ponownie zamarudziła klękając blisko Toma, po drugiej stronie tapira.
-Uważaj na niego, może ofukać. Wiesz, że należy do zagrożonego gatunku? To takie głupie, prawie każdy z mojej rodziny hoduje zagrożone wyginięciem zwierzę.
Machnęła ręką wstając. Jakby na chwilę stała się znośna i miła, aby zaraz potem wrócić do swojej postawy.
-Coś do picia chcesz? Chyba nie wyruszysz od tak do lasu.. I.. Raczej Cię samego nie puszczę, chyba że chcesz wylecieć w powietrze z powodu miny ukochanego braciszka.

Go??


Gość

//sorry Chińcia, ale wiesz nie miałem kiedy odpisywać to może teraz mi się uda... =n= //


Patrzył zafascynowany na tapira. Przeniósł na chwile wzrok na Wietnam. - Huh? ale nie gryzie, co nie? - zaśmiał się i zabrał ręke od zwierzaka. Nie dopytywał nawet czemu Chi nie zaprasza nigdy innych facetów do siebie, no bo i po co? Jeszcze by się jej naraził... A tego na pewno nie chciał. Na wieśc o tym, że każdy z jej rodziny hoduje jakies zagrożone zwierzę otworzył tylko szerzej oczy ze zdumienia i z niemałym uznaniem powiedział - Wcale nie głupie! To bardzo, ale to bardzo fajne! No i tego, no... szlachetne! - rozsiadł sie wygodniej na podłodze i rozglądał po mieszkaniu Wiet jak dzieciak w krainie wspaniałości cudowności i w ogóle fajnych rzeczy. Tak, bo były tu zwierzęta! - Em, do picia? A mogę, w sumie czemu nie. Obojętne mi co, może być woda albo coś. - uśmiechnął się. Ostatniej wypowiedzi Chi nie skomentował, wolał nie wgłebiać sie w tematy związane z Ameryką...

Go??


Gość

-Jak go wkurzysz to ugryzie.. Proste. -Wzruszyła ramionami patrząc na swoje zwierze. Tapir chyba zupełnie się nie przejął tym, że ktoś zwraca na niego uwagę. W przeciwieństwie do reszty jej zwierzyńca, który zaraz zaczął podchodzić coraz bliżej samego Toma.
-Widzę, że Ci zwierzaki nie przeszkadzają. I dobrze. Zwykle ludzie się rzucają, ale tutaj raczej nie sposób się od nich uwolnić.
Na chwilę go zostawiła. Poszła do kuchni nalać obu szklankę soku. Zwykłego, naturalnego. Odezwała się dopiero wracają.
-Uważaj tylko na komary. Roznoszą malarię.
Postawiła przed nim jedną szklankę, a sama usiadła naprzeciwko, też na podłodze.
-Szlachetne..? Ano możliwe. Jak lubisz zagrożone gatunki.. Oczywiście zaczynając od cudownych pand moich braciszków.. Co jeszcze.. Mój tapir.. Bawół indyjski.. Cyjon by Ci się spodobał. To takie.. Wygląda jak skrzyżowanie psa z lisem. U mnie mieszka jeszcze mampalon.. taka fretka na drzewie... Oczywiście słoń indyjski, którego wbrew nazwie posiadam ja i mój brat - Tajlandia... dalej, pomyślmy.. Osioł azjatycki... I wcale nie myślę tu o Chinach. -Zaśmiała się pod nosem ze swojego porównania. -Następnie.. Antylopa tybetańska... Delfin indyjski, nosorożec indyjski, langur złocisty, rokselana, obydwie to takie małpki kolorowe. I na koniec moje dwa ukochane zwierzęta, o które proszę Chiny już od kilku lat, a nie chce mi dać - Pantera śnieżna i tygrys. U mnie mieszkają tylko tygrysy indochińskie. A marzy mi się chiński. Wiesz, że to najmniejszy gatunek, ledwo ma 2,5 metra! Niestety na świecie jest ich tylko 60.
Nagle zaczęła się jakby przejmować i smucić.
-Chiny mówi, że wymrą w ciągu 3 lat, bo już nie może ich rozmnażać.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach