Z niedalekiej oddali dało sie słyszeć trzask bicza. Raz, drugi... Rod wykrzykiwał cos po niemiecku. Po chwili dało sie słyszeć rżenie konia. Tak, jeden z koni zbuntował się i atakuje wszystko po kolei, zaś Austria z nim wojuje.
- Demonie, matko jedyna! - zawołał Rod zrozpaczony juz nieco -Znów zaczynasz?! Ilekroć jesteś na wybiegu, tylekroć wpada w Ciebie diabeł. - Trzasnął mu znów biczem nad głową - Uspokój się! Cóż z ciebie za pożytek, Angielski Ogierze?!
Trzasnął mu biczem jeszcze raz i Demon, wyniosły, Angielski czarny koń uspokoił się. Rod nieco podenerwowany chwycił go za lejce i stanowczo wyprowadził z wybiegu. Koń próbował się jeszcze uwolnić, wiec Rod parokrotnie uniósł sie nad ziemię, ale trzask bicza w powietrzu, czy o ziemie, zaprowadzał porządek. Dem został zamknięty w stajni w osobnej zagrodzie. Tam stał sie pokorniejszy.
Austria, masując nieco nadwyrężoną rękę, za którą szarpał go nieco koń, wrócił do Adelki.
- Jak mogłabyś się zgubić na moim terytorium, Adelko? - spojrzał na nią ironicznie - Z każdego punktu widać stajnię, więc mogłabyś wrócić spokojnie tm i poczekać. To chyba logiczne?
Spojrzał na nią nieco znudzony. A może zmęczony wojowaniem z koniem.