W środku jakoś lepiej nie wyglądało. Rin wyznawała jeden tryb życia:po spartańsku. Cały dom składał się z dwóch izb, z czego jedna była kuchnio-sypialnio-jadalnio-salonem, druga zaś łazienką. Pierwsza część składała się z oszałamiającej liczby mebli, czyli 4. W lewym rogu, naprzeciw wejścia, wciśnięty był stół, cały zawalony różnymi papierami, rachunkami, umowami i tym podobne. Obok niego stało proste, drewniane krzesło, bo jak inaczej? Po środku stała sofa, służąca również za kanapę dla Nauru. W sumie mogła też spać na podłodze, ale miewała czasem gości, więc wypadałoby ich czasem gdzieś usadzić. Naprzeciw sofy, pod oknem, stała mała komoda, w której dziewczyna trzymała swoje ubrania, a na komodzie stały dwa zdjęcia, ładnie oprawione w ramię, obydwa już dość stare. Pierwsze zostało zrobione podczas Angam Day, gdy Rin tańczyła, prowadząc paradę, w tradycyjnej spódniczce i z wiankiem na głowie, uśmiechnięta, prowadząc tłum ludzi. Na drugim jest oczywiście z Olivierem i Tomem. Oba zdjęcia magicznie znikają, gdy ci dwaj ostatni mają przyjść w odwiedziny. pod komodą leży (nie)sławny album ze zdjęciami. Gdzieś można znaleźć również gniazdko elektryczne, ale Nauru używa głownie świec. Łazienka jest dość mała i w zasadzie mieści tylko prysznic, umywalkę, sedes i tarkę do prania. Ot, cała filozofia.