Bo w końcu co to za wojownik, co nie jest dumny i pewny swoich sił, tylko ich niemalże całkowitego braku? Ponoć dobrze jest umieć oceniać swoje możliwości. Liczyć siły na zamiary. Jednakże nie próbując przynajmniej stać się silniejszym w przypadku świadomości swojej słabości, z pewnością nie miało się prawa do oceniania siły innych, tak samo jak ich usilnych prób stania się takimi.
- "Nie próbujesz - nie zyskujesz". To ponoć powiedzenie Bladych Twarzy. Mimo to, uważam je za całkiem trafne. - chociaż nie tracił swej pewności siebie, a lekki uśmieszek nie schodził mu z twarzy, palce konwulsyjnie zacisnęły się na kolanach pod wpływem oburzających słów Honiahaka. I zdawało się, że nie tylko jego podjudziły. Siedzący po jego prawej stronie Indianin, przymrużył gniewnie oczy.
- Z tego co wiem, Honiahaka, nie szkolą cię na nowego szamana. Czy może to tylko moim uszom coś ostatnio umknęło i same duchy przodków nawiedziły cię, byś mógł przekazać nam te, jakże śmiałe słowa? - znał już jego gadki niemalże na pamięć, ale nie sądził, żeby kiedyś zdołał się do końca do nich przyzwyczaić. - Bzdury wygadujesz. Jak zawsze zresztą. Zaś jeśli pochwycą? Prędzej zginę nim gdziekolwiek ich poprowadzę, chyba że do kanionu, gdzie może przynajmniej kilku udałoby mi się zabrać ze sobą do grobu!
- Nie wszyscy są tutaj tchórzami, chcącymi grzecznie wyczekiwać nadciągnięcia zguby! - ofukał Honiahake ten, który dotąd ciągle łypał na niego nieprzychylnie. Widać było, że ma jeszcze coś do dodania, jednak wówczas to pojawiła się przy ich ognisku Isi. Cóż, miną pewnie jeszcze dłuugie lata nim Chusi zostanie wodzem. O ile w ogóle zdoła się tego doczekać, zanim jego działania same ściągną na niego gniew białych. Tą czy inną drogą, jej przybycie jak zawsze w ciągu kilku sekund rozładowało napięcie.
- Ha! - naburmuszony dotąd Indianin, uderzył lekko dłonią o swoje udo. - Teraz to dopiero powinno ci być głupio, Honiahaka! Kobiety naszego klanu są niejednokrotnie bardziej waleczne! - zamilkł jednak na upraszające spojrzenie Chusiego, który starał się zbyt długo nie zawieszać go wzroku na dekolcie Isi.
- A co na to twój ociec? - spytał dziewczynę chytrze. Chyba znowu nie chciała mu przypadkiem zrobić na złość?