Hiszpania
Nudno. Dziś było wyjątkowo nudno. Antonio przedłużył więc swoją dzisiejszą siestę, bo i tak nic ciekawszego do roboty nie było. Leżał wiec sobie na kanapie, pochrapując cicho i zupełnie nie mając pojęcia o tym, co dziś go miało czekać. Szczególnie, że miał bardzo ciekawy sen! O swoim słodkim Romano ubranym w fartuszek, który cały zarumieniony, podaje mu śniadanie. Żeby nie było - w SAM fartuszek. Uśmiechnął się przez sen.
Australia
-Europa!- radosnym tonem zakrzyknął Thomas i rozpostarł ramiona stojąc na dziobie statku, który właśnie dobił do hiszpańskiego portu w Walencji. Wiatr mierzwiący włosy Australii przyniósł ze sobą zapachy miasta. Nie za fajne, ale Tom i tak cieszył się, że w końcu jest. Ostatnio był w Europie, gdy, w jego mniemaniu, panowała Epoka Lodowcowa. Zszedł z górnego pokładu i poszedł do swojej kajuty po niewielką torbę do której spakował się na tydzień, na swoje właśnie tygodniowe tourné po krajach Europy. Na początek wypadło na Hiszpanię. Kiedy wy desantował się na ląd zagadnął do chyba nieco spiętego kapitana w sumie niezbyt dużego statku.
-Zmienny ten klimat macie w Europie bosmanie!
Wąsaty kapitan popatrzył na niego i zmarszczył brwi- Życzę dobrej zabawy, panie Australio.- burknął i kiedy żeglarze przycumowali jacht jak należy udał się szybko w przeciwną stronę niż ta, którą zmierzał właśnie Thomas.
Chłopak, niezrażony wcale zachowaniem kapitana szedł rozglądając się ciekawsko we wszystkie strony. Mimo woli na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, na co tutaj w słonecznej Hiszpanii ludzie reagowali zupełnie inaczej niż w zaśnieżonych Niemczech. A Hiszpanki są bardzo ładne. Zwłaszcza jak tak chichotały i po hiszpańsku komentowały Todiego wczepionego w ramię Australa.
-Skoro już tu jestem, to odwiedzę Antonia, tata się z nim chyba przyjaźnił kiedyś...- mruknął do siebie i skierował się w stronę, gdzie prawdopodobnie mógł być Hiszpania. Po dość niedługim czasie, jakimś cholernym cudem zresztą, znalazł mieszkanie Hiszpana oraz samego Antonia w środku.
Miasto miastem, ale nie ma to jak odwiedzenie jakiegoś kraju u niego w chałupie. Australia oczywiście nie uważał tego bynajmniej za narzucanie się. U niego było to normalne, że każdy przychodził do każdego o każdej porze dnia i nocy, taka już gościnność Australijczyków. Thomas zadzwonił do drzwi i z szerokim od ekscytacji uśmiechem na twarzy czekał aż Hiszpan mu otworzy. Koala przytulił mocniej ramię swojego pana i przysnął jak na konarze drzewa.
Prusy
Niby z Niemiec blisko, a dupy ruszyć się nie chce.. - mruczał w myślach sam do siebie. Nawet nie zauważył, kiedy autokar pełen spoconych i zmęczonych podróżą turystów się zatrzymał już na dobre. Prawdę mówiąc, rozkraczył się kilka kilometrów od celu. Jak ja się cieszę, że mam tylko lekki plecak... Pójdę pieszo - wydostał się z maszyny i oberwał temperaturą niczym młotem. Wstrzymał w płucach resztki powietrza, którym mógł oddychać i zaczął domagać się swojego małego, acz w tych warunkach nader uciążliwego bagażu.
Po długiej tułaczce pieszo, bo jestem tak zajebisty, że dam sobie radę, przekroczył granice miejskie. Zatrzymał się na chwilę, wyciągnął z plecaka resztki wody, po czym napił się, a resztę wylał sobie na głowę. Otrząsnął się, wzdrygnął i ruszył dalej, czując, jak jego jasnej skórze zaczyna dopiekać słońce.
Resztkami sił już czołgał się po chodniku rozpoznając okolicę. Wreszcie! To dom Antonia! Zdzierając sobie z kolan resztki skóry, czerwony na twarzy załomotał do drzwi i czekał na ratunek. Pd drzwiami domu Hiszpana zastał również Australię, ale nie o takich rzeczach mu teraz było do myślenia. Po prostu umierał teraz z pragnienia.
- Antonio! Bałwanie, ratuj mnie! - Sapał, a zeschnięte na wiór gardło dawało o osobie znać.
Grecja
Grek przechadzał się ulicami Walencji nawet nie wiedząc tak do końca gdzie się znajduje i po co. Ot po prostu mu się zachciało zwiedzić troszkę Europy i idąc tak sobie przed siebie dotarł w końcu i tu. Jakim też było wielkim dla niego zdziwieniem obaczyć swych przyjaciół na progu domu ( bliżej nieokreślonej osoby ). Ruszył wiec szybko ( Dla niego szybko rzecz jasna ) Do nich i już po kilku długich minutach był obok nich jak ten nindża co to się pojawia nie wiadomo skąd
- Witajcie chłopaki. Co tu robicie? -,,tu'' czyli w bliżej nieokreślonym w czasie czy przestrzeni miejscu. Heracles jak to on niezbyt kontaktował fakty a jako, że spotkał znajome facjaty postanowił przyłączyć się do odwiedzin (czyt.napastowania) bliżej nieokreślonego właściciela domu do którego aktualnie dobijała się tamta dwójka
- Wyjątkowo chłodny dziś dzień prawda?-zagaił czując jak lekki wiaterek chłodzi mu skórę, Nie nawykł do tego typu pogody u siebie, może tu to normalne...Warto by się nad tym głębiej zastanowić przy odrobinie wolnego czasu. Teraz jednak ciepłolubny Grek stanął między gawiedzią coby mu zimno nie było od tego lodowatego wiatru.
Hiszpania
Jego piękny sen został niestety przerwany. Och, to było wręcz traumatyczne! Akurat był najciekawszy moment... Jednak musiało w tej chwili rozlec się pukanie. A chwilę potem walenie wręcz w drzwi. I jakiś ochrypnięty krzyk. No cóż, chcąc-nie chcąc, trzeba otworzyć. Tosiek zwlókł się z łóżka i podszedł do zniecierpliwionych gości. Wciąż był lekko zaspany, bo w końcu to czas siesty!
- Kto tam? - otworzył, nawet nie patrząc przez wizjer. - Gilbert! Thom! I... - spojrzał na ostatniego. Jak on miał... - Heracles? Ogólnie to miło was widzieć~ Wchodźcie, wchodźcie~ A ogólnie jaka okazja jest, żeście się tak zebrali?
Jakoś stan Prusaka zupełnie został nie zauważony przez Hiszpania, który swoją uwagę skupił całkowicie na fakcie, iż ma gości. A już myślał, że to będzie tak nudny dzień~
Australia
Spojrzał na Prusy i Grecję i podniósł tego pierwszego z podłogi.
-Hej Prusak, znowu się spotykamy! I znowu nie lubisz jak jest ciepło no...- pokręcił z niedowierzaniem głową stawiając Gilberta na nogi. Wyszczerzył się na powitanie do Greka i Antonia i wszedł do środka.
-Ja postanowiłem wyjść ze swojej nory na zadupiu świata i poznać trochę Europę! - odpowiedział na pytanie Antonia i rozejrzał się po pokoju. Todi na chwilkę obudził się i puścił ramie Thomasa. Wybrał oczywiście odpowiedni moment i wylądował idealnie na kanapie, zwinął się w kulkę i znów zasnął.
Prusy
Na powitanie Australii potrafił tylko wyszemrać - Wody...!
Kiedy Antonio otworzył drzwi, dość brutalnie wsypał mu się do posiadłości w poszukiwaniu czegokolwiek, mając nadzieję, że Hiszpan jednak szybko zaoferuje coś do picia i jedzenia. Najlepiej kiełbasę i piwo. Niemieckie, oczywiście.
Grecja
Wszedł zadowolony i rozejrzał się nieprzytomnie po pokoju przysiadł na kanapie przy koali i obserwował misia przez chwilkę, był bardzo interesujący i Grekowi przywodził na myśl jego koty -Ja też bym się czegoś napił -powiedział zamyślonym sennym głosem, a bo to nie wolno poprosić właściciela? Dotknął misiego futerka palcami, było miękkie i miłe. Rozejrzał się i namierzył wzrokiem Australię -Odwiedzasz Europejskie miasta? Zapraszam do Aten-rzucił mu z lekkim uśmiechem -może ci się spodoba, mi się podoba
Hiszpania
Nie musiał ich nawet wpuszczać, bo sami wbili.
- Dobry pomysł, Thom! I ciesze się, że na mnie padło~ - powiedział entuzjastycznie. W końcu zawsze miło, jeśli ludzie o tobie pamiętają, prawda? A przynajmniej tak było w uważaniu Hiszpana.
Poszedł do kuchni, słysząc iż jego goście by się czegoś napili. Pozanosił wiec do salonu po kolei sok (oczywiście pomidorowy), wodę, wino i piwo. Te dwie ostatnie rzeczy w większej ilości, niż pierwsze. No i wszystko hiszpańskie, bo w końcu takie najlepsze. Szklanki też przyniósł. - Chcecie może też coś do przekąszenia?
Grecjo, w Hiszpanii też jest ciepło ^ ^ Leżą na podobnych równoleżnikach xD
Australia
Uśmiechnął się do Grecji.
-No pewnie, że kiedyś wbije i do Ciebie! W ogóle Europa jest teraz super! Wcześniej jak tu byłem mieliście jakąś epokę lodowcową chyba! Serio mówię!- potwierdził własne słowa kiwając głową z poważnym wyrazem twarzy.
Todi poruszył uszkami czując dotyk Greka na swoim futerku. Nie zrobił jednak nic poza tym tylko spał dalej śniąc o spaniu na swoim ulubionym konarze eukaliptusowego drzewa nad brzegiem jeziora.
Thomas rozglądał się zaciekawiony po mieszkaniu Antonia.
-Hym... Ło, Antonio, widzę barek pełny!- wyszczerzył zębiska do butelki piwa i nie zważając na nic otworzył ją otwieraczem do butelek, który nosił przy sobie zawsze tak jak scyzoryk, zapalniczkę, gwizdek i kabanosy.
Kiedy z butelki ulotnił się gaz a na stole zadźwięczał kapsel Thomas powiedział tonem usprawiedliwiającego się człowieka- Dentysta kazał dbać o zęby... no cóż...- i łyknął trochę piwa, które miło schłodziło jego usta i przełyk w ten gorący dzień.
Prusy
Słysząc, że Hiszpania oferuje coś do jedzenia, zapomniał o tym, że chciało mu się pić. Tylko na chwilkę. Kiedy zobaczył wino i piwo, bo reszta już była mało istotna, poszedł szybkim i zdecydowanym krokiem w ich stronę. Otworzył puszkę. Wziął duży łyk, hiszpańskiego, co prawda, piwa i od razu poprawił mu się humor.
- Napój bogów... - wysapał ochrypłym głosem. Ale niemieckie i tak lepsze... - Przepraszam za moją lekką niesubordynację - rozsiadł się na kanapie - ale zapierniczałem kilka ładnych kilosów w tym średnio przyjaznym klimacie. Niedaleko stąd zepsuł się mój autobus...
Dotknął ręką twarzy, aby odgarnąć włosy i zetrzeć pot. Poczuł, jak od muśnięcia palców zapiekła go skóra. Zabrał rękę dość niepewnie i spojrzał na Antonia.
- Gdzie masz łazienkę? I co ważniejsze - czy masz w niej lustro?
Był bardzo speszony, bo jego jasna skóra źle znosiła takie stężenie promieni słonecznych.
Grecja
Siedział sobie głaszcząc misia, jak by to było najważniejsze w świecie. Wolno mu przecież, misio się nie obrazi, prawda? Kiedy zobaczył właściciela z winem, Dionizos przecież był bogiem wina a jego święto miało dopiero nadejść ale czemuż by nie zacząć raczyć się winem wcześniej? Wstał wiec i otworzył sobie butelkę, czerwony płyn zalśnił w kieliszku szkarłatem obiecując bogaty smak. Gracja wprawnym ruchem podetknął sobie pod nos i zaciągnął się pięknym zapachem, skosztował odrobinki i wrócił na swoje miejsce przy miśku znów doczepiając się do jego futerka.
- Ciesze się, że was dziś spotkałem panowie - Grek popatrzył na każdego uważnie i napił się odrobinki wina. Diabelstwo było mocniejsze niż te do których Grecja przywykł.
W tym momencie Grecja odłącza się od rozgrywki. Gramy jakby nie było go od początku.
Hiszpania
- Barek zawsze pełny, bo nigdy nie wiadomo kto wpadnie, no? - sam sięgnął po wino, którego był prawdziwym smakoszem. A piwko za chwilę.
- Zepsuł? Serio? A nie zgubiłeś się po prostu, stary? - zaśmiał się, przypominając sobie wiele ciekawych akcji i zdarzeń, gdy był w towarzystwie Prusaka i Francuza. - Korytarzem i na prawo, a lustro na pół ściany. Tylko wyjdź stamtąd jeszcze dziś, bien?
Poszedł znów po jeszcze jakiś alkohol, coby nie brakło i usiadł sobie w fotelu. - A tak w ogóle to planujecie zostać na noc, chłopaki? - spytał, nim jeszcze Gilbert poszedł do łazienki.
Australia
-No i prawidłowo Antonio!- ucieszył się Thomas, dom z pełnym barkiem i lodówką to zawsze szczęśliwy dom! Piwo było niezłe, więc usiadł na kanapie, wyciągnął się i dopił je do połowy butelki.
-Jeśli nie masz nic przeciwko... - ze skonsternowaną miną pogłaskał Todiego po brzuszku.
Popatrzył za Prusami, był całkiem spoko, ba, był zajebisty, ale z tego, co zauważył Tom Gilbert musiał nad swoją zajebistością trochę popracować, no trudno, poczekamy...
Prusy
Znalazł łazienkę i był z tego zadowolony. W niej znalazł lustro, którego nie dało się nie zauważyć, co prawda. Z tego też był zadowolony. Jednak to, co w nim zobaczył w ogóle go nie cieszyło. Jego biała jak śnieg skóra zmieniła kolor na radioaktywną czerwień. Dotknął twarzy i natychmiast odsunął dłoń, bo czuł się, jakby mu odpadała cała skóra z twarzy. Złapał pierwszy lepszy krem nawilżający i nałożył delikatnie na twarz. Był tak cudownie zimny... Popatrzył w lustro jeszcze raz.
Gościu, jak ty wyglądasz... Złapał się za głowę. Chwilę tak jeszcze trwał, po czym zdecydował się opuścić łazienkę.
Umorusany kremem, idąc nie tak pewnym krokiem jak zawsze, gdyż bolały go i nogi i duma, powrócił do salonu.
- Użyłem trochę kremu, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, ja? - Zapytał Hiszpana.
Hiszpania
- No to świetnie~ Z wami na pewno będzie ciekawie! - ucieszył się, choć na razie nocleg potwierdził jedynie Australia. Prusaka i tak nie puści nigdzie skoro już przyszedł~ W trójkę można tyle fajnych rzeczy porobić! Choć zwykle tą trzecią osobą był Francis, jako członek Bad Friends Trio. Ale Hiszpania nie miał zamiaru narzekać na fakt, że tymczasowo w tej chwili jego miejsce zajął Thom. Bo Tosiek uwielbiał spędzać czas z każdym swoim przyjacielem! A naprawdę niewiele trzeba było, by się nim stać.
W chwili, gdy Gilbert wrócił z łazienki, Antonio dopiero zauważył kolor jego skóry. - Jasne, że nie~ Co moje to Twoje, przecież wiesz~ Ale od kiedy zdecydowałeś się zmienić karnację? - zaczął się zastanawiać czy to jest przypadek, że najczęściej tak właśnie się dzieje, gdy Gil wita w hiszpańskich progach.
Australia
Popatrzył na Prusaka. -Hyhyhy.- skwitował jego twarz i podszedł do niego cały czas się chichrając. Położył palec na jego policzku. Z dziwnym zacieszem zaczął coś tam smarować i po chwili gdy uznał, że jest gotowe dzieło odsunął się od Gilberta. -No teraz to jesteś jak Aborygen! No może poza tym serduszkiem na czole...- dodał ze skonsternowaną miną i wziął się za kolejne piwo. Todi w tym czasie po prostu spał na kanapie leżąc brzuszkiem do góry.
-Ale czerwone morda daje dobry efekt- uśmiechnął się niewinnie.
Prusy
- Uwierz, ale wcale nie miałem zamiaru zmieniać karnacji, to wszystko przez to pieprzone, hiszpańskie słońce. Nie to, co niemieckie... - Stał tak oburzony, czując na twarzy palec Australijczyka.
- Do cholery... - odpowiedział na wiadomość o swojej czerwonej mordzie.
Władował się na kanapę obok misia koala i sięgnął po piwo. Jaka szkoda, że nie jest niemieckie, ale co tam. Jeśli kumpel daje mi piwo, to powinienem go opierniczyć jedynie, kiedy jest bezalkoholowe...
Mały, śpiący miś szybko przykuł jego uwagę. Zaczął palcem gładzić jego futerko i z ukrytą uciechą (bo na twarzy malowała się złość z powodu poparzeń słonecznych) obserwował, jak koala porusza uszkami.
Hiszpania
Zaśmiał się ponownie, bo patrzenie na kumpla było lepsze niż wycieczka do zoo. Szczególnie, gdy to małe serduszko wysmarowane australijskim placem zdobiło czoło Prusaka.
- Aj, moje słońce nie jest pieprzone. Szczególnie, że jeśli dobrze pamiętam to u Ciebie świeci to samo~ Choć chyba dużo słabiej. Kurde, u was jest zbyt zimno, wiesz? A tam jeszcze wyżej... Brrr! Jak można żyć gdzieś, gdzie jest tyle śniegu? I że się w bałwanki nie zmieniają... - tak, to było dziwne. Antonio myślał, że żyjąc w takim klimacie, ludzie po jakimś czasie upodobniają się do środowiska. Przecież byłoby to naturalne! A tu oprócz jasnej skóry, nie było nic wyjątkowego... Doprawdy, bardzo się rozczarował, gdy kiedyś Norwegia wyjaśniał mu to zagadnienie.
- A tak ogólnie, to co macie ochotę porobić? - przerwał swoje rozmyślenia na temat mieszkańców zimnej północy i dopił swoje wino do końca, po czym ponownie napełnił kieliszek. - Jestem do waszej dyspozycji~
Australia
Zirytowany Gilbert rozbawił Thomasa. Doprawdy, Europa jest niezwykle ciekawa.
-U mnie też świeci to samo...- zastanowił się nad słowami Antonia i wyciągnął takie oto wnioski - No właśnie Prusy, skończyła się u ciebie już ta epoka lodowcowa, co była kiedy byłem ostatnio? No bo z tego co słyszę, to u Hiszpanii takich nie ma. - zadumany popatrzył w okno. Todi otworzył jedno oko i popatrzył zdziwiony na Prusa. Chwycił ospale jego rękę i powąchał ją. To go nieco ożywiło.
Na pytanie, co chcą porobić, Tom wzruszył ramionami i dopił piwo. Jego głowa nie była tak słaba, jak głowa Anglii, ale na pewno nie taka mocna jak Ameryki, jednak pomyślał z uśmiechem: walić to.
Nagle zrobił wielkie oczy, jakby sobie o czymś przypomniał. Wziął swoją torbę, którą taszczył przez cała podróż i otworzył ją. W środku zawinięte w jakieś T-shirty leżała butelka whiskey, dwie butelki Sobieskiego i jakiś koniak.
-Ehm... Przywiozłem trochę innych różności! - uśmiechnął się zadowolony ze swojej zaradności i postawił butelki na stole.
Prusy
- Może masz jakiś basen, czy cokolwiek? Chociażby taki dmuchany. Można by się w nim trochę schłodzić... - Oczekiwał od Antonia odpowiedzi "Ależ tak, najznamienitszy władco, oczywiście, ze posiadam basen, w którym milordzie, mógłbyś ochłodzić swe boskie, przyrumienione ciało..."Wachlował się ręką. Doprawdy, sam nie wiedział, co zmusiło go do przyjazdu tutaj. Równie dobrze mógł siedzieć w ciemnym, chłodnym kącie na poddaszu u brata, oglądając powtórkę jakiegoś zwycięskiego meczu Niemców.
- W Niemczech Słońce nie jest pieprzone, nie jest to samo. To inna historia. Inna powieść. W ogóle, inny gatunek literacki.
Dalej miziając koalę rozglądał się po pokoju. Ale, jak na razie, największą uwagę przykuły butelki wyciągnięte przez Thomasa, i pozostałości innych trunków stojących na stole.
Hiszpania
Parsknął tak, że duża część wina, którą w tej chwili zamierzał przełknąć, wylądowała na dywanie. Nie zwrócił jednak kompletnie na to uwagi, próbując powstrzymać napad śmiechu. Epoka lodowcowa, doprawdy... Gdy się uspokoił, spojrzał na Australa.
- Stary, kiedy Ty ostatnio w Europie byłeś? My tu teraz z globalnym ociepleniem walczymy! - zaśmiał się znów. Ale co do tego ocieplenia... To różnie bywało. Szczerze sobie powiedzmy - obecnej pogody na starym kontynencie nie da się w żaden sposób zdefiniować.
- Aj, widzę że sumiennie się przygotowałeś~ - powiedział, patrząc z uznaniem na trunki. Nawet angielska whiskey mu nie przeszkadzała! - Będzie co konsumować~
Sam sięgnął po jedno ze swoich piw, które jeszcze się ostało. W końcu lepiej dopić na razie te, zanim zdążą przyjąć temperaturę aż zbyt podobną do tej na dworze. Ciepłe piwo naprawdę jest gorsze niż zimne...
- Basen? A wiesz, że miałem wziąć? Ale ostatecznie został w Madrycie~ Chociaż... Może bym znalazł jakiś, gdybym pogrzebał... - zaczął się nad tym zastanawiać, prośbę kumpla biorąc na serio. - Ale u mnie też nie jest! U mnie jest wspaniałe i cieplutkie! Mi sol!
Australia
Zamrugał kilka razy i popatrzył na Antonia.
-Globalnym ociepleniem? - wydukał i uświadomił sobie tym samym, że nie tylko on ma z tym problem. Po chwili jednak, gdy jego światopogląd legł w gruzach wzruszył tylko ramionami i zaśmiał się. Na stwierdzenie o jego sumiennym przygotowaniu wyszczerzył zęby w zadowoleniu.
-No pewnie! Z pustymi rękami nigdy do nikogo nie przychodzę...- powiedział i otworzył flaszkę Sobieskiego. Dopiero teraz zorientował się, że typowo brytyjskie whiskey mogło urazić nieco dumę Hiszpana... A walić to. Alkohol, to alkohol i tyle. Czując się panem sytuacji (miał flachę w ręku) rozlał do kieliszków wódkę i podał kolegom.
Todi w tym czasie przewrócił się na brzuszek i westchnął cicho. Był dość inteligentny, więc wiedział co będzie się działo za jakiś czas.
Prusy
Przyczaił się na butelki i puszki postawione na stół przez Thoma. Bez krępacji sięgnął po którąś butelkę i napił się z gwinta. Jego twarz wykrzywiła się. Whiskey, pomyślał. Całkiem niezłe jak na jakąśtam angielszczyznę, czy coś takiego.
- Niezłe - rzucił w stronę Antonia, po czym przeniósł swój wzrok na Australijczyka. Pociągnął jeszcze jeden sążni łyk i spuścił głowę.
- To mamy jakieś plany?