Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Pjongjang - dom Hyung'a

Idź do strony : 1, 2  Next

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

1Pjongjang - dom Hyung'a Empty Pjongjang - dom Hyung'a Wto Maj 29, 2012 9:08 pm

Go??


Gość

W czasie wojny koreańskiej północnokoreańska stolica - Pjongjang została kompletnie zniszczona. Po wojnie władze stanęły przed koniecznością zapewnienia w szybkim czasie dachu nad głową swoim obywatelom.
Architektura starej części Pjongjangu, skupiona wokół parlamentu i rosyjskiej ambasady, pozostała pod silnymi wpływami radzieckimi. Bloki mieszkalne jakie wówczas powstały miały po 4-5 pięter i przypominały te budowane w Polsce w latach 60. ubiegłego wieku. Hyung mieszka właśnie w jednym z takich bloków. Umieszczonym najbliżej siedziby swych władców. W prawdzie wolałby jakiś dom, mieszkanie, cokolwiek.. ale z dala od miejskiego zgiełku, lecz co poradzić skoro robi się wszystko by być najbliżej osób, które go wspierają, sprawiają, że jest silnym i niezależnym państwem.
Mieszkanie jest jednym z większych. Tak jak każde posiada kuchnie, łazienkę, sypialnie, osobny pokój z wizerunkami najwspanialszych wodzów Korei Północnej. Wszystko wydaje się być takie jakie powinno.
Sypialnie - są dwie, na wypadek przyjazdu kogoś, kto chciałby przebywać dłużej niż jeden dzień i nie chciał spędzać nocy w hotelach. - otóż one umieszczone są w zachodniej części domu i na samym jego końcu - z dala od drzwi. Graniczą one bowiem ze średniej wielkości "salonem", który łączy się z przedpokojem, a ten z kuchnią i łazienką. W skrócie... wszystko tworzy jedną, spójną całość. Jedynie pokój z portretami wielkich wodzów odstaje od tej całości, ponieważ do niego można wejść jedynie przez sypialnie Hyung'a.
Wielu ludzi by się zdziwiło przyjeżdżając do niego. Nie było to mieszkanko zbite dechami. Było to normalne mieszkanie (przecież jak każde inne w jego domu) dorównujące prawie "standardom" zachodnim. Co może wydawać się dziwne... oprócz obrazów z przywódcami, Hyung nie posiada żadnych zdjęć, czy też obrazów. I mimo zasłon w środku zazwyczaj jest jasno.

2Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Sob Cze 02, 2012 11:16 am

Gość


Gość

Nie lubił się sprzeczać z rodziną. A tym bardziej jak wiedział, że to on sam zawalił i musi wszystko naprawić. Raz - szopkę jaką odstawił przy bracie, dwa - wszystko o co poszło w jego domu. Fakt, często bywał u Południa... Bo po prostu mógł tam jeździć. Wystarczyło wsiąść w samolot i był u młodszego brata.. A z Północą? Nigdy nie dostawał pozwolenia. Największa paranoja: on, Chińska Republika Ludowa, największy komunista, nie dostawał pozwolenia na wyjazd do brata, gdyż... źle reprezentowałby swoje własne państwo i komunizm. Wprawdzie Chiny zwykle ulegał swoim władzom, jednak po ostatnim... kryzysie pomiędzy braćmi, nie mógł dać za wygraną. Sporo go kosztowało zdobycie pozwolenia. Takie bzdurne udowadnianie ile jest komunisty w komuniście, Chin w Chinach i jak bardzo można kochać samego siebie. Efekt pracy aparatu propagandowego CHRL, który najchętniej wymieniłby samego Chiny na żołnierza, przodownika pracy, bądź prawdziwą kobietę 'matkę narodu'. No bo jak państwo komunistyczne może reprezentować nieznośny, rozpieszczony, irytujący, mały, żółty homoseksualista, który w dodatku wygląda jak dziewczyna rozpoczynająca szkołę średnią.

Wystarczyło jednak sporo się nabiegać, ukazać swoją stronę bardziej adekwatną do świata w którym obracał się Korea Północna i ukryć całą wrażliwość, a dostał pozwolenie i samolot. Oczywiście zaraz na lotnisku w Phenianie został odpowiednio odebrany. Chiny nie był pierwszy raz w Korei Północnej. Fakt, kiedyś jeździł wraz ze swoimi szefami, jednak każda wizyta była dla niego trudna. Nie jest problemem udawać osobę srogą i trzymającą władzę, problem istnieje w sumie jedynie przy spotkaniu z rodziną. Zawsze kiedy Chiny widział młodszego brata emocje brały górę i tak oto narobił sobie tylu kłopotów, że przez długi okres nie był w stanie go odwiedzić. W duchu przyznał sobie, że tak szczerze, to za wiele się nie zmieniło. Prawie te same ulice i budynki, wieczka ochrona, obsługa, portrety przywódców i Ci sami Koreańczycy, którzy chcieli zerknąć za upstroszonym gwiazdkami (wymysł szefa...) mundurze Chin, ale zbytnio się bali. Sam Yao uznał, że lepiej się nie rozglądać, ani za ludźmi, ani za budynkami. Po prostu cierpliwie pójść do brata. O ile go wpuści.

3Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 03, 2012 12:48 am

Go??


Gość

Nie wiedział, czy odwiedziny Yao mają jakikolwiek sens. W sumie... chyba nawet wolałby żeby jego starszy brat nie przyjeżdżał. Gdyby nie ostatnie wydarzenia by się pewnie ucieszył z tego, że Chiny będzie chociaż chwile przy nim, ale teraz? Teraz było to dla niego obojętne, a nawet... trochę irytujące? Mówił przecież, że nie chce żeby przyjeżdżał, a ten jednak. Pokręcił głową i zakrył twarz dłońmi. To czekanie było chyba jeszcze bardziej upierdliwe niż sam Chiny.
Hyung od samego rana był na nogach, fakt większość aktualnego dnia spędził w pokoju gdzie wisiały obrazy jego wspaniałych i umiłowanych wodzów. Może to wydawać się dziwne, ale serio wierzył w to, iż oni przy nim są i wspierają, dlatego owy czas w tym pokoju spędził na "rozmowie" z nimi i proszeniu żeby brat jednak nie przyjeżdżał... Jednak gdy otrzymał wiadomość, że chiński samolot wylądował, zaczął wodzów w duchu prosić o siły do brata. Teraz tylko leżał na posłanym jak należy łóżku i czekał...
Ale... czemu kazali mi pozostać w domu i czekać na niego? Przecież powinienem go odebrać z lotniska... zdjął ręce z twarzy i położył nad głową. Słońce trochę raziło, więc przymknął niby to na chwile oczy. Jednak wygodne łóżko, zmęczenie i brak snu - denerwował się w przeddzień przyjazdu Chin tymi odwiedzinami przez co nie mógł spać. Ogólnie był jakiś słabszy ostatnimi czasy... Po prostu przysnął, bo ile można czekać?

4Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 03, 2012 4:53 pm

Gość


Gość

Sam był wypoczęty. Ostatni tydzień co prawda spędził w Pekinie, lecz posiadał tam apartament, więc po dniach załatwiania formalności miał gdzie odpocząć. Męczące było tylko ciągłe udawanie. Nawet cały lot z lotniska Běijīng Shǒudū Guójì Jīcháng do Portu lotniczego Pjongjang-Sunan musiał przy kilku rządowych pokazywać co potrafi i jak panuje nad emocjami.
W danej chwili co prawda nie miał przy sobie chińczyków, lecz wiedział, że i tak każdy jego ruch jest obserwowany. Udawało mu się zachować spokój. Na wszystko patrzył się tak, jakby był znudzony. W środku oczywiście buzowało w nim. Chciał jak najszybciej zobaczyć młodszego braciszka. Wiedział, że tym razem nie będzie się mógł rzucić na niego i go przytulić.
Ku swojemu zdziwieniu jednak, gdy znalazł się przed drzwiami do mieszkania brata został.. opuszczony przez swojego tymczasowego 'opiekuna'. Musiał więc samodzielnie zacząć pukać. Najwyżej jak brat nie otworzy to się włamie. Wszak jest w mundurze, ewentualnie zrzuci się na jakąś tajną akcję współpracy chińsko-koreańskiej czy coś. Zawsze mógł również zadzwonić do szefa, coby ten zadzwonił do szefa Korei, coby ten obudził samego Koreę. Na szybko stwierdził jednak, że zarówno premier Chińskiej Republiki Ludowej jak i umiłowany przywódca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej nie byliby zbytnio zachwyceni rozwiązywaniem problemów rodzinnych swoich podopiecznych więc po prostu mocniej zapukał rozmyślając o tym czy właściwie wszystkie głowy państw Azjatyckich nie powinny choć trochę im pomagać, skoro już los ich pokarał opieką nad rodzeństwem?
Sami się pchali do rządzenia, to mogliby pomagać, a nie..
Szybko rozwiał swoje myśli i kończąc inteligentnym stwierdzeniem aż lekko kopnął w drzwi do mieszkania brata.

5Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 03, 2012 6:16 pm

Go??


Gość

Pukanie do drzwi ledwo go obudziły. Zazwyczaj ma czujny sen, a teraz jakoś dziwnie ciężko przyszło mu obudzenie się. Usiadł na łóżku w myśli przeklinając wszelkie samoloty, które w ogóle wystartowały i jednak dowiozły mu brata. Co z tego, że był to jeden samolot... Mógł nie zapalić na lotnisku i tak każdy po kolei, którym chcieliby do niego przylecieć. Tak... To by było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Wstał, poprawił jeszcze mundur. Yao poczekać chwile pod drzwiami może, prawda? Sam czekał, wielki wódz wie ile, zarwał nawet noc przez te odwiedziny! Całe szczęście, że był całkiem przyszykowany i nie musiał się ogarniać. Wstał, powoli podszedł do drzwi i otworzył je również się nie spiesząc.
- Joh-eun ah-chim-imnida... - mruknął na przywitanie dosyć zmęczonym tonem. Był całkowicie pewny, że Chiny ma jakiegoś "opiekuna" i nie rzuci się na niego... Może trochę nietaktownym zachowaniem było zerkać za niego, lub gdziekolwiek za jego "opiekunem", ale wolał być pewnym, że Yao będzie zachowywał się jak należy. Dziwił go brak towarzysza, choć może schował się za ścianą? Na wszelki wypadek, Hyung, odsunął się kawałek i gestem dłoni zaprosił do siebie brata.
- Jesteście towarzysze... - był przekonany, że z jego bratem ktoś jest - ... na pewno zmęczeni po podróży. Rozgośćcie się. - Powiedział niby to cicho, jednak tak żeby starszy brat go usłyszał.

6Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 03, 2012 6:59 pm

Gość


Gość

O dziwo, nawet pomimo że nie był pilnowany nie rzucił się na brata. Obiecał coś szefowi. Że będzie dobrze reprezentować Chińską Republikę Ludową. Poza tym nie chciał zrazić brata.. Ma swoje sposoby na czułości, bez robienia szopki na korytarzu w północnokoreańskim bloku.
Wpierw skłonił się dość nisko, a następnie tylko rozejrzał się po pomieszczeniu które mu Hyung odsłonił odsuwając się od drzwi.
-Ni hao towarzysze. Jesteśmy niezmiennie wdzięczni za ugoszczenie nas w waszym pięknym komunistycznym kraju, aru.
Kiwnął głową kończąc swoją formułkę i spokojnie wszedł do jego mieszkania nieznacznie się rozglądając.
-Nie jesteśmy zmęczeni, aru. Z Beijingu do Phenianu lecieliśmy raptem dwie godziny prywatnym samolotem. Jedynie towarzysz nie pozwolił nam spróbować sterować nim, aru.
Uśmiechnął się bardzo delikatnie. Jakby raczej chciał podkreślić swoją wypowiedź, nie emocje.
-Jedynie jesteśmy spragnieni. Gdyby towarzysze mogli.. O-Oczywiście przywieźliśmy i własne prezenty, aru. Nie śmiałbym odwiedzać tak zacnego państwa bez podarków. Wszelkie ofiarowałem już na lotnisku, aru. Specjalnie od Chińskiej Republiki Ludowej, mniemam, że towarzyszowi je niedługo dostarczą.

7Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 03, 2012 7:40 pm

Go??


Gość

Zamknął drzwi za bratem zdziwiony, że ten nie rzucił się na niego. Milczał słuchając go i mimo coraz większego wewnętrznego zdziwienia, po twarzy Hyung'a nie było widać owego szoku.
- Nam również miło Was gościć. Wszak są to odwiedziny.... dosyć przez Was wymuszone. Z pewnością trudno Wam było dostać na nie pozwolenie, czyż nie? A nasz wspaniały komunistyczny kraj z zaszczytem będzie Was ugaszczać za każdym razem kiedy się w nim znajdziecie. - Skoro Chiny nie zamierzał porzucić oficjalnego tonu, Korea również nie zamierzał tego zrobić. Na kolejne słowa również lekko się uśmiechnął. - Towarzysze z tego co widzimy lubują się w samolotach, tak? Macie rację, dwie godziny to nie jest męczący czas podróży. - przeszedł obok Yao, gestem dając mu do zrozumienia, aby pokierował się za nim. Wskazał bratu jeden z foteli.
- Proszę, spocznijcie towarzysze. Pozwólcie, iż zapytam... Czegoż byście oczekiwali? Spragnieni jesteście wody, czy też czegoś innego? - Słysząc o podarkach mruknął coś i w duchu westchnął.
- Dziękujemy Wam za te podarki, z całą pewnością zostaną one docenione, a także niedługo zostaną dostarczone. Jednakże wracając do tego, czego oczekujecie w chwili obecnej nadal nie jest nam znane. - upomniał się o owe pragnienie brata, bo mógł być także głodny, czyż nie?

8Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Wto Cze 05, 2012 10:08 am

Gość


Gość

Usiadł w fotelu. Nie tak jak zawsze rozsiadając się na całą szerokość, prosto, spokojnie i ułożenie. Rozejrzał się tylko i zaraz spojrzał na brata utrzymywanym od dłuższego czasu znudzonym spojrzeniem. Zawsze żeby nie wyrażać emocji udawał znużonego, zbyt pewnego siebie i aroganckiego. To go chroniło przed swoimi 'słabościami'.
-Niczego nie wymuszaliśmy towarzysze. Jedynie uznaliśmy, że przyszła stosowna pora na naszą wizytację, aru.
Podparł głowę o rękę. Cały czas patrzył na brata w ten sam sposób. Gdyby ktoś, kto dobrze zna Yao i Hyunga oraz wszystkie ich relacje, ich teraz zobaczył stwierdziłby, że wszystko wygląda jak taka gra 'zobaczymy kto dłużej wytrzyma'.
-Lubimy samoloty, aru. Często latamy, przez co nawet czcigodni towarzysze z partii nas upominają. Choć nadal uważamy, że najlepsze do jazdy są konie, aru. Jednak w obecnych czasach raczej się nimi nie jeździ. Zwłaszcza w wspaniałej Chińskiej Republice Ludowej, aru. Trzeba przestawiać światu naszą potęgę, prawda towarzysze?
Na samo wspomnienie jedzenia czy picia na chwilę zwątpił, jednak nie pokazał tego po sobie. W duchu przyznał, że nie powinien bratu zabierać niczego, skoro Korea Północna cierpi na potężny głód, lecz wiedział, że w takiej chwili nie może odmówić. Na szybko przekonał siebie, że przecież po powrocie do Chin może bratu wysłać nowe racje żywnościowe, więc tylko wzruszył ramionami.
-Co tylko towarzysze zaoferują, aru. Co prawda jadaliśmy w Pekinie jeszcze, jednak nie można w gościnie odmówić. No i przydałoby się coś coś do picia, aru. Powietrze tutaj jest.. trochę inne niż w naszym kraju. Tyle. Co do podarków, aru.. Towarzysze chyba nie myśleli, ze przyjedziemy do swojego podopiecznego z pustymi rękami.
Specjalnie! Specjalnie użył określenia 'podopiecznego'. Chciał tylko widzieć jego reakcję.

9Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Sro Cze 06, 2012 11:23 pm

Go??


Gość

Kiwnął lekko głową. - Rozumiemy towarzyszu. Jesteśmy szczęśliwi, iż nas odwiedziłeś. - Jakieś pozory zachować trzeba. W głębi może i się cieszył, lecz tą radość zdecydowanie przykrywała płachta zawiedzenia i urazy do brata. Lecz odkąd panowanie objął rząd komunistyczny, Koreańczyk, potrafił idealnie ukryć uczucia pod maską powagi i obojętności.
- Prawda towarzyszu. Jesteście potęgą, więc powinniście ukazywać ją całemu światu. Niech czują respekt przed wspaniałością i ogromną siłą Chińskiej Republiki Ludowej. Prawdą jest to, iż mało świata znamy... Jednak jesteśmy przekonani o tym, że jesteście najpotężniejsi. Zapewne i Stany Zjednoczone Ameryki mają pewien dystans w stosunku do was. - wziął głębszy wdech -Wybaczcie nam na chwile... - wyszedł z pomieszczenia i po pewnej chwili wrócił ze szklanką wody oraz herbatnikami. Wodę podał bezpośrednio bratu, a herbatniki położył na stoliku przed nim. - ... mamy nadzieje, że zaspokoicie swe pragnien choć w połowie. Wiemy, że to nie wiele... - ma na myśli ciastka - ... lecz i tyle dobrze. - mówiąc to usiadł na fotelu na przeciwko Chin. Również prosto, tak jak należało. Słysząc słowa "podopieczny" trochę go zatkało co wyczuć można było poprzez dłuższe jego milczenie, jednak poważny wyraz twarzy nie zmienił się w ogóle, oprócz maleńkiego szczegółu - uśmiechu, fakt kącikiem ust i dosyć wymuszony, ale jednak był.
- Towarzyszu, wiemy, że jesteśmy waszymi podopiecznymi... Spodziewaliśmy się podarków, jednak według nas w dużej mierze są zbędne. Jednakowoż dziękujemy za nie.

10Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Sro Cze 06, 2012 11:48 pm

Gość


Gość

Sięgnął po wodę. W duchu zastanawiał się czy brat nic więcej nie ma, czy tylko tak go gości. Wolał już być gorzej przyjmowany niż odkrywać, że Korea głoduje. Jednak wiedział doskonale co się dzieje. Nawet wokół niego, za ścianą u sąsiadów jego brata. W Phenianie, wszędzie, całej Korei Północnej. Przymknął oczy i upił trochę.
-Xie xie. -Odstawił w połowie pełną wody szklankę -Jest idealnie, aru. Niczego nam więcej nie potrzeba towarzysze. Wszak jak to mówił najwspanialszy przywódca, prawdziwemu człowiekowi komunizmu za wiele nie trzeba, aru. Byleby każdy miał po równo. Towarzysze doskonale wiedzą o czym mowa.
Mimo wszystko sięgnął po ciastko. Nie, on nie był taki, że pobiegłby zaraz na dworzec wykarmić wszystkie dzieci tam głodujące. On by nakarmił tylko Koreę, swojego braciszka.
-Stany Zjednoczone są od nas zależne, aru. Możecie nie wiedzieć, wszak wasze idealne państwo jest odgrodzone od wszystkich nieszczęść, lecz wstrętny kapitalistyczny świat ogarnął kryzys, a towarzysz Ameryka pożycza od nas grube pieniądze, aru. Niestety nie mamy takiego szczęścia jak towarzysze i świat nas dotyka. Moglibyśmy nawet na imię wielkiego przywódcy przysiąść, że jedynie towarzysze z Azji trzymają się solidnie, aru. Co więcej nie wiem czy doszły Was słuchy, ale towarzysz Japonia począł się bać Waszej militarnej potęgi. Wraz z towarzyszem Koreą.
Miał ochotę sam siebie walnąć za te słowa. Nadawanie na świat, owszem, uwielbiał to.. Ale wmawianie ukochanemu bratu tchórzostwa? Owszem, Kiku i Yong mieli specjalne programy 'na wypadek' ataku Północny, jednak to bardziej.. profilaktyczne.
-Jesteście naszymi podopiecznymi... Zawsze nimi będziecie, bo..
Zamilkł. Chciał powiedzieć 'bo nasz ojciec tak chciał', ale uznał, że takie sformułowania są nieodpowiednie. Odrzucił również wszelkie 'mój' i 'nasz', aż w końcu nie chrząknął udając, ze chwila ciszy spowodowana była jedynie zaschniętym gardłem. Popił wodą i dokończył.
-Szanowny towarzysz, dzięki któremu jesteśmy na tym świecie chciał, abym się wami zajął to tak zrobiłem. Teraz jestem zobowiązany do dalszej opieki.

11Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Cze 17, 2012 1:32 am

Go??


Gość

Obserwował brata, a głównie jego mimikę. Zadziwiało go to, że Chiny jednak potrafił być tak poważny. Co prawda nie przeszkadzało to Hyung'owi, choć przywykł raczej do nadopiekuńczego, przytulającego wszystkiego, ,,mającego zawsze racje" i męczącego Chińczyka. Jednak teraz... Yao mu zaimponował, mało kiedy miał szanse go takiego widzieć i... przez tak długi czas.
- Tak wiemy o co towarzyszowi chodzi. - wciąż uśmiechał się kącikiem ust - Równość przede wszystkim. Choć i tak... Wy jako starszy brat, oraz wspaniały kraj podobnych ideii zasługujecie na godne przyjęcie.
Starał się analizować słowa brata. Jednak w środku nadal był ciekawy i zadawał sobie jedno pytanie... Jak długo Chiny będzie udawać. Trzeba jednak było przyznać, że dobrze mu szło.
- Ne... Jesteśmy odgrodzeni od wszelkiego zła i imperializmu. To nam się powiodło, lecz to nie znaczy, że nas nie dotykają pewne sprawy. Choć z pewnością nie w takim stopniu jak towarzysza... - popatrzył gdzieś w bok. Z ulgą przyjął wieść, że Azja trzyma się solidnie z tym "kryzysem" - Stany Zjednoczone są od towarzysza zależne? Taki "silny" i "odważny" kraj jest od was zależny? - powiedział to z taką ironią i... nawet rozbawieniem jak chyba nigdy odkąd jest krajem komunistycznym. Od zawsze... od czasu podziału Korei nienawidzi USA i najchętniej "zaprosiłby" go do siebie... Lecz Amerykanin nie wróciłby do siebie w tym samym stanie w jakim by przyjechał. Względnie... W ogóle nie wrócił i to byłoby bardziej prawdopodobne.
- Nasza militarna potęga przeraziła Japonię i... Koreę Południową? Staramy się tylko o jak najlepsze uzbrojenie i dobrze wyszkolonych ludzi. Co złego w tym, że chcemy czuć się bezpiecznie? - wzruszył ramionami, jakby zbrojenie godne przygotowywania się do wojny było czymś zwyczajnym. Cóż... Jednak trzeba przyznać, że poczuł przez te słowa zarówno satysfakcję, jak i obawy przed tym co mogą wymyślić jego bracia... a także coś na wzór goryczy... Do czego dochodzi, by rodzina tak się traktowała. Szybko jednak odgonił te myśli.
Na kolejne słowa tylko kiwnął głową nic nie mówiąc.

12Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Pon Cze 18, 2012 1:39 pm

Gość


Gość

Uważnie obserwował brata, cały czas zachowując się w odpowiedni sposób. Siedział spokojnie, jak od linijki ustawiony, nie bawił się włosami, ani nic, tylko oglądał uważnie brata z miną znudzonego paniczyka.
-Nie ma o czym rozmawiać z towarzyszem. Wszak obydwoje uczymy się od siebie jak żyć wedle naszych idei. Towarzysz zapewne czerpie z mojej bądź, co bądź, bardziej rozwiniętej gospodarki, ja zaś jestem pełen podziwu dla waszych ludzi, ich posłuszeństwu i wierności. Sam pragnąłbym również mieć rządy tak idealne jak wasz umiłowany przywódca czuwający nad towarzyszami niczym dobry ojciec narodu, aru.
Wziął drugie ciastko. Tym razem nie zjadł go od razu, a tylko oglądał uważnie.
-W pełni zależny towarzysze.. Towarzysza Amerykę i towarzyszy z Europy opanował okropny kryzys, aru. Jedyny ratunek jest w naszej przewspaniałej Azji. Może i nie postępujemy zgodnie z honorem, jaki nas wyuczyli nasi ojcowie, lecz... Czy nie ważniejsze jest uzależnienie od siebie podłego kapitalistycznego świata, pożyczając mu pieniądze, aru? Zaś sam towarzysz Ameryka nie sądzę, żeby był silnym i odważnym krajem. W obliczu współczesnej gospodarki światowej raczej słabo sobie radzi dając pełne pole do popisu nam, aru. Oczywiście towarzysze nie muszą się bać, jedynie my, jako wasi starsi bracia przejęliśmy ciężar kontaktów z kapitalistami, żeby uchronić Was od niepotrzebnych problemów.
Jedyne słowa z którymi się zgadzał. Najchętniej pozamykałby braci w klatkach i ograniczył ich kontakt z zachodem.
-A nasi towarzysze bracia, aru.. Są po prostu przewrażliwieni. Zbytnio nauczyli się od Ameryki tchórzliwości i zatracili się tak mocno w demokracji, że widzą nasz wspaniały komunizm jako wieczną wojnę, aru. Jednak niech się towarzysz nie martwi, to wciąż nasi bracia i zapewniam, że utrzymujemy stosunki całkowicie rodzinne.

13Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Lip 01, 2012 9:47 pm

Go??


Gość

- Nie nazywajcie kogoś takiego jak Ameryka towarzyszem. Nie zasługuje na to. Jest podłym, imperialistycznym krajem chcącym, a bynajmniej próbującym przejąć kontrole nad całym naszym kontynentem. Chce zabronić nam bytu takiego jaki wiedziemy, a narzucić nam swe reguły. Tak jak to zrobił z Koreą Południową. Odgrodził go murem ode mnie, zrobił z niego pustą lalkę, marionetkę, której sznurki pociąga, a ona robi wszystko co on każe. - zacisnął dłonie w pięści i nieco zmrużył oczy - Zwąc Amerykę "towarzyszem" stawiacie go na równi z nami. Bądź nas na równi z nim, co jest nie małym poniżeniem w naszych oczach. Dlatego też nalegam abyście go nie nazywali w ten sposób. - rozluźnił się nieco - Owszem... będę w stanie nazwać go "towarzyszem" jedynie kiedy zobaczę go martwego w głębokim rowie, po ówczesnym sprawieniu mu takich tortur i męczarni, iż błagałby o śmierć. - uśmiechnął się lekko w ten sam sadystyczny sposób co sam Rosja. Wszak, był "wychowankiem" Ivana, pod względem komunizmu.
- Lecz to prawda. Dobrze robicie towarzyszu. Uzależnijcie go od siebie, a następnie powoli wykańczajcie. Jesteśmy Wam wdzięczni, że usilnie staracie się uchronić nas przed wpływem kapitalizmu. Jednak przez nasze rządy jesteśmy bezpieczni. Chcemy pomóc naszym braciom i siostrom, które są pod wpływem Stanów Zjednoczonych i nawrócić ich, tak byśmy stali się jedną potęgą. Jeszcze większą niż jesteśmy teraz.
Wziął nieco głębszy wdech, a twarz znów przyjęła pozornie obojętny wyraz.
- Przewrażliwieni powiadacie? - przygląda się bratu jak ten ogląda ciastko - Niedługo sprawię, że Południe przestanie być taki "przewrażliwiony". - podparł głowę na dłoni nie spuszczając wzroku z brata.

14Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Wto Lip 03, 2012 9:20 am

Gość


Gość

Odrobinę przeraził go Ivanowaty uśmiech brata. Jednak w idealny sposób zamaskował każdą reakcję. Siedząc prosto tylko wysłuchiwał brata. Dopiero gdy skończył, niby 'kulturalnie' zaczął chrupać ciastko, aż całkowicie go nie zjadł, co oczywiście było odpowiednim momentem do rozpoczęcia odpowiedzi. Nie chciał mówić z pełnymi ustami to raz, dwa, że chwilowa cisza pomagała mu uporządkować myśli.
-Nazwaliśmy go towarzyszem, ponieważ utrzymujemy z nim stosunki handlowe, aru. Jednak niech umiłowany brat nam wybaczy. I jak już mówiliśmy, Ameryka jest na drodze do upadku, aru. O ile nam wiadomo towarzysz Korea Południowa coraz bardziej oddala się od niego i zaczyna nawet uprzykrzać mu życie. Z tego co ostatnio słyszeliśmy ich stosunki znacząco się pogorszyły, aru. Co zaś się tyczy samego Ameryki... Przestał nękać naszych towarzyszy swoimi... głupawymi ideami. Ai! Umiłowani towarzysze nie wiedzą, lecz ostatnio nawet doszło do tego, iż Ameryka się sprzedał, aru. Nie wiemy, czy uszanowane szefostwo naszego brata przekazało to towarzyszom, wszak przełom nastąpił krótko po śmierci wspaniałego Ojca Narodu. -Skłonił głowę, na krótko chwilę, aby zrobić pauzę między ostatnim zdaniem, a tym co chciał powiedzieć. -Ameryka się sprzedał. W zamian za marną pomoc finansową z naszych rąk pisemnie, w obecności państw trzecich oświadczył, że nie będzie mieszać się do spraw i idei naszych i naszych towarzyszy, aru. My wysyłamy mu marne grosze na próby uratowania, które i tak nie są nic warte, a on zostawił w spokoju całą Azję. Więc w zaistniałej sytuacji, aru. Nie sądzą towarzysze, że zamiast nawracać upadające państwo, nie lepiej doprowadzić ów upadek do końca? Wszak, obecnie na świecie jest tylko jedna potęga, aru. Mam nadzieje, że towarzysze nam to wybaczą. Wzbogaciliśmy się na kapitalistach i obecnie istniejemy w świadomości jako mocarstwo światowe, aru. Jednak w przeciwieństwie do ów Ameryki, dobrze towarzysze wiedzą, że my wykorzystujemy obecna sytuację zgodnie z ideami komunizmu. Boli nas tylko, że w obecnym świecie została nas tylko piątka, aru. My, wy, towarzyszka Wietnam, Laos i towarzysz Kuba.

15Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Lip 08, 2012 1:32 am

Go??


Gość

Zamknął oczy słuchając Chin. W pewnym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech podobny do tego wcześniejszego, Ivanowatego, jednak lżejszy. Nadawał on jedynie pewnego rodzaju łagodności twarzy Hyung'a.
- Niezmiernie cieszymy się, że nasz brat powoli przeciwstawia się Ameryce. Jak myślicie... - zaczął zdanie dość cicho, uchylił powieki i spojrzał swymi niemal bursztynowo-złotymi oczami na Yao. - Gdybyśmy "pomogli" Południu w "uprzykrzaniu" życia Ameryce, to moja druga połowa prędzej by do nas dołączyła...? - specjalnie użył słowa "moja", by podkreślić fakt, że Yong jest drugą połową Hyung'a. Względnie mogło to brzmieć jakby Południe należał do Północy.
- Jakbyśmy uprzykrzyli mu życie to i my mielibyśmy z tego satysfakcję, oraz swoistą frajdę. Bo jakże to tak? Wy, jako mocarstwo niszczycie ten jakże... - skrzywił się nieco - odrażający kraj od środka, a z kolei jakby wam coś nie wyszło... My możemy zwieńczyć jego upadek w sposób bardziej "otwarty" i zewnętrzny. Wszak nasz arsenał i zaopatrzenie jest bogate.
Znów przymknął oczy, zmęczenie dawało o sobie znać. Jednak starał się nie okazywać zbytnio po sobie tego faktu. Wysłuchał Chin, mimo, że dość niechętnie go gościł to był zadowolony z jego obecności.
- Wiemy, że istniejecie jako mocarstwo i jesteśmy z was dumni. Lecz niestety to prawda... - ponownie westchnął - ... Piątka to nie znów tak wiele... Jednak lepsza ta piątka niż dwie lub trzy osoby. Świat się z nami liczy, jednak udowodnimy jeszcze nie raz, że powinien bardziej. Przy tym pewnie i zyskamy nowych sojuszników.

16Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Lip 08, 2012 12:52 pm

Gość


Gość

Westchnął.
Oj Hyung, Hyung, kiedy ty się zmienisz..
Chrząknął i poprawił swoje ubranie. Robił tak, gdy chciał udawać pewniejszego.
-Obawiam się, że lepiej abyście nie pomagali towarzysze. Istniejemy w takim świecie, że wszelkie zbrojne interwencje nie są mile widziane, a wszyscy kapitaliści łatwiej wystawiają się na ataki od 'środka', jak to nazwaliście, niż konflikty zbrojne, aru. Jednakże.. -Na chwilę zmrużył oczy, aby wyglądać odrobinę... dostojniej. Jak starszy, dający rady, opiekun, którym w rzeczywistości był. -Wystarczy zaczekać, aru. Niedługo może wybuchnąć nowa wojna, więc akurat wojsko się przyda.
Uważnie wpatrywał się w brata, chciał przerwać na chwilę, aby móc pomyśleć.
Oj braciszku, braciszku.. Gdybyś tylko wiedział, że to ja Ciebie musiałbym bronić.
Fakt, martwił się o brata. Znał jego możliwości militarne. Wiedział, że w ostateczności i tak on sam musiałby go bronić. A co gorsza musiałby go bronić przed Yong'em najpewniej. Znów kłótnie w rodzinie - tego nie chciał.
-Proszę nam wybaczyć towarzysze. Czasem się zamyślamy, aru. Chrońcie Wasz arsenał i czekajcie na wojne, a ta niedługo nadejdzie. Zapewne, aru. Nie wiem czy towarzysze widzieli, co się dzieje w Afryce. To tylko początek, aru. Co zaś do naszej piątki. Możemy się nazywać właściwie elitą. Wszak, tu ciekawa sytuacja, tylko my nie mamy tego ogólnoświatowego kryzysu, aru. Z towarzyszami Wietnam i Laos mamy kontakt, wszak to nasi bracia. Jedynie z towarzyszem Kubą dostajemy informacje jedynie pośrednio. Ale to oczywiste, nasze domy są daleko, aru. Jednak sądzę, że i tak jest doskonały w swojej sztuce, że powstrzymuje Amerykę, który bądź co bądź ma pod nosem komunizm i nie potrafi nic zrobić, aru.

17Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Pon Sie 13, 2012 9:36 pm

Go??


Gość

Ponownie, nieznacznie się uśmiechnął.
- Umiłowany bracie towarzyszu... Nie martwcie się. Jesteśmy cierpliwi. Wojny natychmiast nie potrzebujemy. Wolimy poczekać pewien okres czasu gromadząc kolejne uzbrojenie. Wolimy być przygotowani na wszystko. Jednakowoż nie twierdzimy, że nie jesteśmy przygotowani. Nasz arsenał jest w pełnej gotowości o każdej porze dnia, oraz nocy, więc sami towarzyszu widzicie... - spoważniał ponownie - ... jeden rozkaz, a nie jedno obszerne miasto zostanie zrównane z ziemią. Jednak nie mamy powodu by atakować, więc tak jak radzicie. Poczekamy. Nam się nie spieszy, a czas działa na naszą korzyść.
Westchnął cicho i ponownie zamknął oczy, uprzednio zerkając na zegarek.
- Wybaczcie nam za tą bezpośredniość... Ale brat towarzysz na jak długo planuje pozostać?
Ma dziwne wrażenie, że o to pytał... Ale cóż, lepiej zapytać i drugi raz.

18Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Czw Sie 30, 2012 2:37 pm

Gość


Gość

Sam uśmiechał się na słowa brata. W duchu cierpiał słysząc, że jego młodszy braciszek mógłby być tak bezwzględny, jednak z zewnątrz wyglądał na dość zadowolonego z wysłuchiwania o uzbrojeniu Korei Północnej.
-Jest nam niezmiernie przyjemnie słuchać towarzyszy, aru. Sami też posiadamy całkiem pokaźny arsenał. Aiyah.. Doszły nas słuchy o tym iż towarzysz brat.. Jeśli mogę tak towarzyszy nazywać, aru.. Tak czy inaczej słyszeliśmy, że towarzysze planują podbijanie świata nuklearnie. Jeśli tylko towarzysze zechcą, służymy pomocą z naszymi bombami atomowymi, aru. Wszak jako jedyni nie musimy się z tym chować przed Ameryką, aru.
Po moim trupie... W życiu nie pozwolę, aby ktokolwiek z moich braci bawił się atomem.. Za mało Japonia wycierpiał?! Hyung, otrzeźwiej.. Ty też jesteś nie lepszy Yao.. Proponujesz dziecku takie 'zabawki'!
Ponownie chrząknął. Wstał z siedzenia i podszedł do okna. Nieznacznie je otworzył i omiótł wzrokiem okolice.
-Phenian jest taki... Piękny, aru. Zupełnie inaczej niż u mnie, w Beijingu, aru. Nie wiem jak towarzysze to robią, lecz brakuje mi tego spokoju obecnego u towarzyszy. Ciszy i...
Na chwilę przerwał mówienie. Po prostu oddychał.
-Macie towarzysze wyjątkowo czyste powietrze, aru. Przydałaby się nam taka kuracja.
Miał nadzieje, że to wystarczająco odwróci uwagę brata od pytania. W rzeczy samej... Pekin i większość Chin były całe w smogu, nie dawało się oddychać i dopiero po wyjeździe poza granicę CHRL dawało się odczuć jak pachnie świeże powietrze.

19Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Pią Sie 31, 2012 5:09 pm

Go??


Gość

Nie przeszkadzało mu, że Yao nazywa go "towarzyszem bratem" w prawdzie sam nazwał tak go wcześniej, więc tylko kiwnął głową jakby na znak, że Chiny może tak mówić.
- Nie martwcie się.. Mamy spory zapas swoich, jednakowoż cieszy nas ta propozycja i będziemy o niej pamiętać.
Nie usłyszał jednak odpowiedzi na swoje pytanie. Westchnął cicho i spojrzał za bratem, który teraz stał przy oknie.
- Phyeongyang... - powtórzył jakby poprawiał Chiny - Piękny? Dziękujemy... Dużo to miasto dla nas znaczy.
Wstał i podszedł, stanął za bratem i ogarnął spojrzeniem okolicę.
- Nasz Phyeongyang z pewnością jest inny od Beijingu towarzysza... Cieszymy się, że uważacie to miasto za odpowiednie dla siebie. Sądzimy, że towarzysz mógłby częściej przyjeżdżać. Skoro mamy towarzyszu czystrze powietrze niż wy.... To powinno na was dobrze wpłynąć. Nie sądzicie?

20Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Pią Wrz 14, 2012 12:20 pm

Gość


Gość

Uważnie obserwował okolicę wsłuchując się w brata. Z tej perspektywy Korea Północna wydawała mu się... Piękna. Świeższe niż w Pekinie powietrze, spokój i świat, który w teorii chcieli stworzyć u niego. Czyty komunizm. To nie Chiny gdzie o ustroju przypomina kilka rzeźb na Placu Niebiańskiego Spokoju i radzieckie gwiazdy na budynkach rządowych i sądach. Kiedy zestawiał to wszystko z krajobrazem stolicy Korei Północnej mimowolnie wyrwało mu się do brata.
-Jesteście bardziej idealni od nas towarzysze, aru. Właśnie tak miały wyglądać Chiny, a jednak... U nas jest tak... zachodnie, aru. A tutaj jest czysty komunizm i..
Urwał i od razu pokręcił głową. Sam nie wierzył w to, co mówił. Czasem jak się zbytnio zapominał to 'wsiąkał' w ideologię komunistyczną. Już kilka razy mu się zdarzyło wracać do domu i narzekać w rządzie, że za dużo Europy w Azji i w ogóle to robią z niego 'tego złego kapitalistę, a on przecież woli komunizm'.
-Znaczy.. Przepraszam towarzyszów, aru. Czasami za dużo mówię. A Phenian jest idealnym miastem, aru. I też sporo dla nas znaczy. Czuć tutaj ideologie według której żyjemy, aru.

21Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Nie Wrz 16, 2012 3:01 am

Go??


Gość

Z delikatnym uśmiechem wpatrywał się w budynki znajdujące się za oknem. Słysząc brata, uśmiech stał się bardziej wyraźny. Cieszył się, że bratu odpowiada jego stolica. Miał w duchu nadzieje, że w takim razie Chiny będzie częściej przyjeżdżać. Bo nawet jeśli tego nie przyzna, to chciałby tego. Zawsze to ktoś bliski, a mimo tego, że się wypiera to tęskni za rodziną.
- Yao, bo to modelowe miasto... - powiedział nim zdał sobie sprawę z tego, że nie dodał słowa "towarzyszu" minęła chwila. - Znaczy... Towarzyszu. Nasza stolica jest w pełni zaplanowana przez Wiecznego i Umiłowanego Przywódcę. Kiedy Phyeongyang po wojnie... - tu na bardzo krótką chwilę zawiesił głos, ale po chwili chrząknął i mówił dalej - Po wojnie był w całkowitej ruinie. Dlatego też Umiłowany Wódz zbudował makietę miasta i budowano je według niej. Wliczając to jak wiele dla nas znaczy, mamy tu wiele pomników jego osoby, ulice, oraz uczelnie jego imienia. - kończąc tę opowieść oparł się o ścianę tuż przed oknem i wyjrzał z ukosa przez nie. - Wybaczcie nam towarzyszu... Znów zaczynamy zbyt wiele wspominać. - skłonił się lekko i znów wrócił do podpierania ściany. Znów się zrobił trochę ponury, za każdym razem kiedy wspominał swego Umiłowanego Wodza, którego najbardziej cenił, był mu najbliższy, starał się postawić Koreę Północną na nogi, uchronił przed demokracją i Stanami Zjednoczonymi to zarazem się lekko uśmiechał, ale robił się smutniejszy. Nadal pamiętał lata kiedy on zmarł i tego samego roku nastały czasy wielkiego głodu. Zagryzł lekko wargę i opuścił głowę. Znów zaczyna być sentymentalny...

22Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Pon Wrz 17, 2012 12:02 pm

Gość


Gość

Makieta, co?
Zerknął tylko na brata w głowie mając ciągle tą samą myśli.
-Lepsza makieta, która wspomina towarzysza Umiłowanego Wodza, niż relikt przeszłości zbudowany przez najbliższą osobę, który otacza tak wiele rzeczy usilnie pokazujących Ci, jak bardzo się zmieniłeś przez ostatnie 100 lat, aru.
Wyrwało mu się. Właściwie chciał powiedzieć to pod nosem, cicho, do siebie, lecz nie zauważył, że Hyung nie tylko skończył mówić, ale jeszcze podszedł do ściany. I oczywiście nie zauważył, że powiedział to na cały głos.
-Aiyah.. Znaczy.. Towarzysze widzieli Pekin współcześnie, aru? Tyle w nim hałasu i zagranicy, nie to, żebyśmy chcieli wrócić do cesarstwa, aru..
Bzdura, czasem chcę..
-I żebyśmy uważali, że mamy gorzej od towarzyszy, aru..
Nie, tak też źle Yao..
-Znaczy w rzeczy samej mamy gorzej, aru. Ale dlatego, że dla towarzyszy opieramy się Europie i Ameryce, lecz zgodnie z wielką przyjaźnią chińsko-koreańską, bo uznajemy tylko jedyną słuszną Koreę, aru..
Właściwie do Yong'a nic nie mam..
-Zgodnie z naszą przyjaźnią i jako towarzysze w słusznej idei musimy sie wspierać, aru. My dla Was zatrzymujemy brudny kapitalizm...
Który sami mamy na każdym kroku w państwie..
-...ale serca nam się radują jak widzimy jak tuz obok nas rozkwita tak wspaniała idea i świat, który był marzeniem Waszego towarzysza Umiłowanego Wodza i naszego Wspaniałego Ojca Narodu, aru.
Yao.. Co ty pieprzysz...

23Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Wto Wrz 18, 2012 12:40 am

Go??


Gość

Stał tak przy oknie, zamyślony. Przyglądając się najwyższemu budynkowi, który był w kształcie jako takiej piramidy. Nie był ukończony i wiele nie wskazywało, że w ogóle będzie. Zmrużył lekko oczy i powoli analizował sens tego budynku, w prawdzie pomagał się orientować w mieście, ale... ale po prostu stoi.
Z tego wszystkiego wyrwały go słowa Yao, a właściwie jego monolog, którego właściwie tylko w połowie słuchał. Najlepiej wychwycił początek i koniec. Środek jakoś mu umknął. Spojrzał na brata, trochę jakby nieobecnym wzrokiem, ale szybko się poprawił.
- Rozkwita ta idea, dlaczego miałaby nie? Jest ona dla nas czymś naprawdę ważnym. Zważywszy na to, iż poniekąd przejęliśmy ją od was towarzysze. Dbamy o nią jak o nic. Nasi Przywódcy także, za co jesteśmy im dozgonnie wdzięczni. Nie wyobrażamy sobie, towarzyszu, żebyśmy o nią nie dbali. Byłaby to obraza zarówno was jak i nas samych. - znów wyjrzał za okno - Nawet jeśli jest to czasem bezsensowne... - mruknął cicho do siebie, zbyt duży natłok myśli sprawił, iż niektóre wypowiadał na głos. Dlatego też gdy się zorientował, że coś takiego powiedział od razu spróbował się poprawić - Oczywiście nie podważamy naszej idei Dżucze. Jest drogą, którą podążamy, a wy towarzyszu, sami nas na nią skierowaliście, więc się mylić nie możecie co do niej. Zawsze chcieliście jak najlepiej dla nas, więc wam ufamy.

24Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Wto Wrz 25, 2012 10:36 pm

Gość


Gość

Samemu Yao 'piramida' się podobała. Była taka... widoczna. Nie to co wieżowce w Chinach, z których jeden pnie się wyżej od drugiego. Co więcej była... Koreańska. Daleko jej było do potężnych drapaczy chmur Pekinu, ozdobionych przyciągającymi wzrokiem neonami, z których większość usilnie tłumaczono na język normalny dla obcokrajowców. I dlatego się mu podobała.
-Nie zdradzilibyśmy naszych przyjaciół, aru. Naszych towarzyszy z szlachetnej Korei Północnej. Zresztą, aru.. Spójrz tylko na to wszystko...
Ręką wskazał na krajobraz Phenianu.
-Dla tego warto się samemu poświęcać, aru.. Może nastanie kiedyś dzień, gdy Chiny osiągnął taki ideał, jak Wy.
Po moim trupie.....
Uśmiechnął się sztucznie do brata. Odszedł od okna pokazując, że zakończył temat samej stolicy.
-Towarzyszu bracie, aru. Chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię.. -Przełknął ślinę.. To było trudne -Jak wiecie, jesteśmy państwem ogromnym, zawikłanym, nie zawsze z własnej woli, w najróżniejsze koniugacje, aru.. Chcielibyśmy się dowiedzieć o podejściu towarzysza do spraw kontaktów Chińsko-Południowokoreańskich.

25Pjongjang - dom Hyung'a Empty Re: Pjongjang - dom Hyung'a Wto Lis 20, 2012 8:34 pm

Go??


Gość

Hyung doskonale wiedział, że nie musi się niczego obawiać od strony Chin. On zawsze był przy nim, jest i będzie. Tak przynajmniej uważał Hyung, choć może raczej miał nadzieje, że tak będzie.
Kiedy Yao wskazał na krajobraz Phyeongyangu spojrzał za okno trochę przytomniej. To fakt, było to naprawdę piękne i duże miasto. Coś, czym Północ naprawdę mógł się pochwalić, rozwinięte na tyle ile trzeba i nadal się rozwijające, nowoczesne, ludzie mieli gdzie mieszkać i pracować, a co najważniejsze... Phyeongyang był jedyny w swoim rodzaju i był Hyunga. Na razie milczał, głównie myślał teraz i do końca nie docierało do niego co mówił brat. Nawet nie zauważył kiedy ten odszedł od okna, a tym bardziej nie dostrzegł jego uśmiechu. Stał tak po prostu oparty o ścianę i wpatrzony w okno.
- Nie bójcie się o niczym mówić... - rzucił, nawet nie patrząc na niego. Jak jednak usłyszał o co pyta brat to trochę się zmieszał. Północ nie miał nic do powiedzenia. Stop. Miał, ale to raczej politycy zabierali głos, a nie on.
- Chińsko-Południowokoreańskich? - powtórzył, w końcu odwracając się do Chin. Co miał niby powiedzieć? Co prawda wiedział to i owo od Przywódców, no ale... Nigdy nie wszystko poza tym i tak się całkiem z nimi zgadzał.
- To nie jest dobry temat. Nalegam abyśmy go zmienili. - stwierdził, a ton jego głosu nie zdradzał nic oprócz rozkazu, którego raczej nie powinno się podważać. Spojrzał na zegarek, zdawało mu się, że Chiny jest tutaj zaledwie godzinę, a tu proszę... Jak dużo dnia zleciało.
- Nie jesteście głodni? Dzień już powoli chyli się ku końcowi, może dobrze będzie wyjść...? - zaproponował, było lato, więc słońce tak szybko nie zajdzie, a będzie ciepło można będzie posiedzieć nad brzegiem Taedong. Tam zawsze było przyjemnie, zwłaszcza po upalnym dniu.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach