Tori Torget zawodził oczekiwania. Plac Targowy w Porvoo nie różnił się absolutnie niczym od wszystkich innych miejsc tego typu, rozrzuconych po europejskich miastach. Timo miał tego bolesną świadomość. Dlatego nieco obawiał się chwili, gdy autobus wreszcie zatrzymał się na placu, a Fin musiał skonfrontować swojego nowozelandzkiego gościa z niezbyt zapierającą dech w piersiach rzeczywistością.
Podróż do Porvoo rozpoczęła się już w Helsinkach - jasnym, uporządkowanym i bardzo młodym mieście. Choć niewątpliwie miało ono swój urok, pod względem historii nie mogło równać się z oddalonym o ledwie pięćdziesiąt kilometrów sąsiadem. Porvoo było stare. Młodsze od Turku, ale nadal stare. Szkoda tylko, że nie było tego absolutnie widać po Placu Targowym.
Drzwi otwarły się i można było wreszcie wysiadać.
- T-to już tu. - Timo uśmiechnął się odrobinę nieśmiało, zwracając się do swojego gościa. - Wysiadamy.
Nad Porvoo rozpościerało się błękitne niebo, urozmaicone białymi kłaczkami chmur, które z tak daleka przypominały nieco watę. Słońce świeciło z wysoka, a w jego blasku wilgotne po deszczu ulice zalśniły jak skóra węża. Jednak w zasadzie Tori Torget wyglądał jak zwykle, czyli dość nieciekawie, a przynajmniej nie tak ciekawie, jak reszta miasta.
Finlandia dość martwił się reakcją swojego gościa. Timo bardzo się przejmował tą wizytą (jak praktycznie każdą), gdyż mocno leżała mu na sercu kwestia opinii, która powinna być w końcu jak najlepsza. A Porvoo potrafiło być całkiem urocze - trzeba mu tylko było dać szansę - jak wierzył Fin. Dlatego zerkał na Olivera z wahaniem, starając się odczytać z jego wyrazu twarzy, czy już nie przekreślił w myślach całej wycieczki.
Podróż do Porvoo rozpoczęła się już w Helsinkach - jasnym, uporządkowanym i bardzo młodym mieście. Choć niewątpliwie miało ono swój urok, pod względem historii nie mogło równać się z oddalonym o ledwie pięćdziesiąt kilometrów sąsiadem. Porvoo było stare. Młodsze od Turku, ale nadal stare. Szkoda tylko, że nie było tego absolutnie widać po Placu Targowym.
Drzwi otwarły się i można było wreszcie wysiadać.
- T-to już tu. - Timo uśmiechnął się odrobinę nieśmiało, zwracając się do swojego gościa. - Wysiadamy.
Nad Porvoo rozpościerało się błękitne niebo, urozmaicone białymi kłaczkami chmur, które z tak daleka przypominały nieco watę. Słońce świeciło z wysoka, a w jego blasku wilgotne po deszczu ulice zalśniły jak skóra węża. Jednak w zasadzie Tori Torget wyglądał jak zwykle, czyli dość nieciekawie, a przynajmniej nie tak ciekawie, jak reszta miasta.
Finlandia dość martwił się reakcją swojego gościa. Timo bardzo się przejmował tą wizytą (jak praktycznie każdą), gdyż mocno leżała mu na sercu kwestia opinii, która powinna być w końcu jak najlepsza. A Porvoo potrafiło być całkiem urocze - trzeba mu tylko było dać szansę - jak wierzył Fin. Dlatego zerkał na Olivera z wahaniem, starając się odczytać z jego wyrazu twarzy, czy już nie przekreślił w myślach całej wycieczki.