Suomussalmi położone jest nad jeziorem. Nie ma w tym absolutnie nic nadzwyczajnego. Nadwodna lokalizacja to częsta przypadłość wśród fińskich miejscowości.
Zimą na przełomie 1939 i 1940 roku „w zimnym podmuchu zamarzła fala jeziora”. To też nie stanowiło żadnego ewenementu przy czterdziestostopniowym mrozie.
Do Suomussalmi prowadzi droga Raate. Nazwę zawdzięcza ona pewnej typowej dla bagiennych okolic roślince o śnieżnobiałych kwiatach. O tej porze roku, w styczniu, nie ma po nich naturalnie ani śladu, ale i tak jest biało. I też "śnieżno". Tym razem dosłownie.
Finowie strzegli Raate. Bardzo trudno poruszać się w tych rejonach zimą, szczególnie ciężkimi pojazdami. Wśród gęstych, zasypanych śniegiem lasów bardziej przydają się lekkie, szybkie, ciche narty. Rosjanie korzystali jednak z dróg, kiedy tylko mogli. Finom zależało na tym, by to "mogli" ograniczyć do minimum.
Z Suomussalmi zostały tylko zgliszcza. Zgliszcza w tej chwili pełne "wschodnich gości" w dość trudnej sytuacji. Kwestią czasu pozostawało, kiedy ktoś spróbuje się do nich przebić przez drogę Raate. A gdy już spróbuje, gospodarze będą na niego czekali.
Wąski, bezdrzewny pas ziemi był pod nieustanną obserwacją.
Jednym z patrzących był mały, niepozorny Fin, ledwie widoczny w swoim maskującym stroju. Godziny na warcie dłużyły mu się niepomiernie, ale bardzo się starał nie tracić czujność. Mogłoby to drogo kosztować nie tylko jego, ale i kolegów z oddziału. A to by było nawet gorsze.
Zimą na przełomie 1939 i 1940 roku „w zimnym podmuchu zamarzła fala jeziora”. To też nie stanowiło żadnego ewenementu przy czterdziestostopniowym mrozie.
Do Suomussalmi prowadzi droga Raate. Nazwę zawdzięcza ona pewnej typowej dla bagiennych okolic roślince o śnieżnobiałych kwiatach. O tej porze roku, w styczniu, nie ma po nich naturalnie ani śladu, ale i tak jest biało. I też "śnieżno". Tym razem dosłownie.
Finowie strzegli Raate. Bardzo trudno poruszać się w tych rejonach zimą, szczególnie ciężkimi pojazdami. Wśród gęstych, zasypanych śniegiem lasów bardziej przydają się lekkie, szybkie, ciche narty. Rosjanie korzystali jednak z dróg, kiedy tylko mogli. Finom zależało na tym, by to "mogli" ograniczyć do minimum.
Z Suomussalmi zostały tylko zgliszcza. Zgliszcza w tej chwili pełne "wschodnich gości" w dość trudnej sytuacji. Kwestią czasu pozostawało, kiedy ktoś spróbuje się do nich przebić przez drogę Raate. A gdy już spróbuje, gospodarze będą na niego czekali.
Wąski, bezdrzewny pas ziemi był pod nieustanną obserwacją.
Jednym z patrzących był mały, niepozorny Fin, ledwie widoczny w swoim maskującym stroju. Godziny na warcie dłużyły mu się niepomiernie, ale bardzo się starał nie tracić czujność. Mogłoby to drogo kosztować nie tylko jego, ale i kolegów z oddziału. A to by było nawet gorsze.