Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Dom Niemiec

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Dom Niemiec Empty Dom Niemiec Sro Lut 22, 2012 11:46 am

Go??


Gość

Dom Niemiec znajdował się na obrzeżach Berlina, na wchód od centrum miasta, na południowy-wschód od berlińskiego lotniska, a także nieopodal rzeki i niemal nad samym brzegiem jeziora Großer Wann. Okolica była bardzo piękna i spokojna, a przy tym dojazd do centrum był dobry, co sprawiało, że ta lokacja była wręcz idealna dla Ludwiga do zamieszkania.
Budynek wznosił się na dość dużej posesji, otoczonej mosiężnym ogrodzeniem pomalowanym czarną farbą i żywopłotem ukrywającym dom przed oczami przechodniów. Ludwig cenił sobie prywatność – takie rozwiązanie było najlepsze.
Po wejściu przez bramę kutą w najróżniejsze kwiatowe motywy, których układ jednak nie sprawiał wrażenia przesadnie skomplikowanego czy złożonego, wychodziło się na wysypaną jasnym żwirem ścieżkę prowadzącą aż pod same drzwi domu. Większość miejsca przed nim zajmował wypielęgnowany trawnik, jedynie pod samym fundamentem rozciągały się grządki z kwiatami, które niestety bardzo często zostawały rozkopane przez psy Ludwiga. Wokół domu rosło kilka ozdobnych drzewek. Za domem znajdował się taras. Stało tam kilka ławek, huśtawka dla trzech osób i murowany grill. Miejsce było idealne do organizowania imprez.
Sam dom stanowił dwupiętrowy budynek. Wysokie fundamenty w kolorze piaskowym wyraźnie odcinały się od białych cegieł reszty domu. Pochyły dach z widniejącymi w nim kilkoma oknami miał odcień ciemnej szarości. Na parapetach od zewnątrz wystawione były donice z kwiatami. Rośliny zawsze współgrały kolorystycznie z tymi rosnącymi na grządkach.
Do drzwi prowadziło kilka schodków wyłożonych jasnymi płytkami. Drzwi były zrobione z ciemnego drewna z pojedynczym wąskim okienkiem położonym pośrodku w ich górnej części. Po przekroczeniu progu wychodziło się do rozległego, jasnego holu. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, przez które można było się dostać do garażu, w którym Ludwig trzymał swoje dwa samochody – jeden prywatny i jeden służbowy, który dostał od Rządu. Posiadanie dwóch aut miało swoje zalety. Jedno z nich mógł zawsze pożyczyć bratu, jeśli akurat zaszła taka potrzeba. Chociaż bardzo nie lubił, gdy Gilbert dotykał jego samochodów.
Z holu można było również przejść do salonu. Na wyłożonej drewnianym parkietem podłodze w centralnej części pomieszczenia leżał kremowy dywan. Na nim stała kanapa i dwa fotele naprzeciwko dużego telewizora wiszącego na ścianie. Pomiędzy nimi znajdował się niski stolik do kawy, na którym jednak częściej stało piwo, aniżeli kawa. Salon uzupełniały ciemne szafki, ładnie kontrastujące z pozostałymi meblami utrzymanymi w raczej jasnej tonacji.
Bezpośrednio z holu można było dostać się do kuchni przechodząc pod dekoracyjnym łukiem. Kuchnia była wyposażona bardzo nowocześnie i nie brakło w niej żadnego potrzebnego sprzętu. Pomiędzy szafki w jasnym kolorze drewna wbudowana było zarówno lodówka, jak i mikrofalówka, zmywarka, ekspres do kawy oraz kuchenka z piekarnikiem. Całość oświetlona była jasno świecącymi lampkami rozmieszczonymi w strategicznych punktach pomieszczenia. Pod jedną ze ścian został przymocowany blat, przy którym stały trzy krzesełka. Zwykle w tym miejscu domownicy spożywali posiłki.
Dla gości przeznaczona była jadalnia, także znajdująca się na parterze domu Ludwiga. Na środku dużego pomieszczenia znajdował się stół i krzesła, całość mogła pomieścić nawet do dwudziestu osób, chociaż Niemiec nigdy nie spodziewał się aż tylu gości. Duże okna zapewniały wiele światła, a stonowany wystrój przyjemną atmosferę tego miejsca.
Na parterze nie zabrakło także w pełni wyposażonej łazienki oraz pokoju, który ostatecznie został zaadaptowany na sypialnię dla gości. Ludwig lubił tam jednak przesiadywać, gdyż w rzeczonym pokoju znajdował się kominek i biblioteczka z jego ulubionymi książkami. Chwila spokoju z dobrą lekturą w dłoni była czymś, czego Niemiec mógł właśnie tam zaznać.
W holu znajdowały się również schody, którymi można było dostać się na pierwsze piętro. Turaj znajdował się pokój Ludwiga. Pomieszczenie było duże, choć mogło sprawiać wrażenie zagraconego. Centralne miejsce zajmowało podwójne łóżko, naprzeciw niego stał telewizor z podłączonym do niego odtwarzaczem płyt. Tuż przy nim w zwykle dokładnie zamkniętej na kluczyk szafce Ludwig trzymał swoje ulubione filmy i gazety. Miejsce, gdzie Niemiec chował kluczyk do tej szafki było ściśle tajne i znane tylko jemu, przynajmniej on sam tak myślał. W pokoju znajdowało się także biurko, przy którym Ludi zwykł pracować, kilka szafek na potrzebne papiery, pod oknem znalazł miejsce dla trzech dużych legowisk dla jego psów, chociaż Blackie, Berlitz i Aster woleli spać ze swoim właścicielem w jego łóżku, a sam właściciel nie potrafił ich tego oduczyć. W pokoju udało mu się także wygospodarować miejsce na garderobę.
Na piętrze znajdowały się jeszcze dwie inne sypialnie przeznaczone dla gości, choć na co dzień pokoje te pełniły raczej funkcję składowiska niepotrzebnych rzeczy, których Ludwig jednak nie wyrzucał ze względu na sentyment.
W końcu korytarza znajdowała się łazienka, a zaraz obok niej schody na drugie piętro, a w zasadzie poddasze, które Ludwig używał jako strych, składzik na jeszcze więcej gratów.
Pod domem znajdowała się piwnica, była jednak rzadko używana. Za to niemal co roku była zalewana podczas wiosennych roztopów.
Dom Ludwiga był bardzo duży, z dużą ilością pomieszczeń. Urządzony był raczej w dobrym guście, bez przepychu i nie do końca nowocześnie. I choć czasami sprzątanie tak wielu powierzchni go męczyło, sam właściciel jednak lubił ten dom i nie zamierzał się stamtąd w najbliższej przyszłości wyprowadzać.

Czy mogło być coś piękniejszego od relaksu przed telewizorem po całym dniu pracy? Tym bardziej, że w telewizji właśnie puszczali powtórkę jakiegoś ciekawszego meczu, a Ludwig, sam w domu, nie licząc swoich trzech psów, rozciągnął się na kanapie, z piwem w jednej dłoni i wurścikiem w drugiej. Wspaniała była myśl, że do wieczora, czyli jeszcze przez kilka godzin, może się tak bezkarnie lenić w ciszy i spokoju.


Włochy:
Tego dnia, gdy tylko Włoch otworzył rano oczy (a i to przecież rzadko się zdarzało) naszła go myśl, że dawno nie widział Ludwiga. Ba, nawet do niego nie zadzwonił czy napisał i przez to poczuł małe ukłucie sumienia, że tak zostawił swojego biednego przyjaciela pośród jego pracy, która zajmowała mu 3/4 życia. Wizja Niemca siedzącego sam jak palec pośród sterty papierów, prawie tak wysokich jak wieża w Pizie sprawiło, że od razu wyskoczył z łóżka i postanowił odwiedzić Berlin. Już trzymał w ręku telefon i miał wybrać numer do Ludiego, ale przez swój pośpiech potknął się, prawie wywalił ze schodów, ale dzielnie utrzymując równowagę całkowicie wyleciało mu z głowy, że tej rozmowy nie wykonał. No ale tak bywa, prawda~?
Przybył do Berlina nie mogąc się doczekać spotkania, pozostała tylko kwestia dotarcia do domu Niemca i o dziwo zajęło mu to dość mało czasu. Zazwyczaj zajmował się w obcych krajach zagadywaniem kobiet, no ale... teraz był w Niemczech. Oczywiście, nie żeby sądził, że Niemki są brzydkie czy coś! Jednak przy większości czuł się jakiś taki mały i w ogóle... W każdym razie, jak tylko patrzył na twarze przechodniów to też miał wrażenie, że tu nie pasuje. Większość była jakaś taka poważna i zabiegana. Po małych przygodach z komunikacją i próbach dogadania z ludnością udało mu się trafić do właściwego domu.
Będąc przy drzwiach, uśmiechając się promiennie jak słońce, które teraz chowało się za chmurami, zapukał energicznie w drzwi czekając, aż pojawi się w nich właściciel domu. Ciekawe jaką będzie miał minę!

Niemcy
Niemcy nie spodziewał się gości. Co więcej, nawet Gilbert, który wywędrował gdzieś kilka dni temu, nie zapowiedział powrotu. Nie to jednak było najdziwniejsze w tym wszystkim.
Najdziwniejszy był fakt, że rzeczony ktoś pukał do drzwi, a nie dzwonił dzwonkiem przy bramie. O ile druga z tych czynności była normalna i często stosowana, pierwsza... zwykle równała się śmierci. Bowiem po podwórku biegały psy. Ludwig nie wierzył w to, by Berlitz, najbardziej agresywny z całej trójki, przepuścił komukolwiek obcemu wtargnięcie na swój teren.
A Niemcy nie chciał, by ktokolwiek ginął na jego chodniku. Tym bardziej, że krew ciężko schodziła, a przysypanie piaskiem nie wchodziło w grę. Nie po to sprowadzał żwir do wysypania dróżki, by teraz mieszać go z piaskiem.
Wstał więc, odstawiając piwo i wursta, i jak najszybciej się dało pojawił się przy drzwiach. Może jeszcze nie zapaskudzili mu przybytku? Zastanawiające było to, że żaden z psów nawet nie szczekał. Ani teraz, ani wcześniej. Czyżby więc Gilbert wrócił...?
Otworzył drzwi z rozmachem i zobaczył... Włocha. Ostatnią z osób, którą spodziewał się teraz spotkać. Ze zdziwienia odjęło mu mowę.

Włochy:
Rozpromienił się jeszcze bardziej na widok właściciela domu i od razu zaśmiał widząc jego minę, bo wyglądał jakby zobaczył chociaż ducha. Jak można było zauważyć samym faktem, że stał tu cały i zdrowy, psy Ludiego nic mu nie zrobiły, ba, nawet nie dotknęły. Kto wie czy to przez to, że może się do niego przyzwyczaiły albo przez fakt, że Włoch był mistrzem w przedostawaniu się do tego domu o każdej porze nie wiadomo jakimi sposobami.
-Ciao, co słychać~? Wyglądasz jakbyś zobaczył kogoś, kogo nigdy byś się nie spodziewał! -Rzucił się na niego, ściskając go mocno i zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć, wprosił się do środka. Chyba dosłownie przez chwilę przeszła mu myśl, że Niemiec zamknie mu przed nosem drzwi, no ale to było raczej niemożliwe. Ludi by czegoś takiego mu nie zrobił, ale tak na wszelki wypadek wolał być w środku.
-Twoja okolica jak zwykle jest piękna, ale twoi ludzie są jacyś tacy poważni i zawsze patrzą na mnie dziwnie! Jeden to nawet na mnie krzyczał, gdy na niego niechcący wpadłem. - Nie jego wina, że po prostu zagapił się na Kolumnę Zwycięstwa i tak jakoś zderzył się z chyba niezadowolonym z życia facetem. Oczywiście słysząc cokolwiek po niemiecku, na dodatek podniesionym głosem uciekł gdzie pieprz rośnie. -Vee, po drodze nawet skusiłem się na coś do jedzenie i no tego, na pewno nic ci nie jest? Żadnych problemów żołądkowych? - Spojrzał na niego z autentyczną troską i współczuciem. O biedni ci Niemcy byli, naprawdę biedni, takie jedzenie... Chociaż i tak dobrze, że dało się je zjeść.

Niemcy:
- F-Feliciano? - Wydukał, jakby nie za bardzo chciał wierzyć w to, co widzi. Może zrzuciłby winę na alkohol zawarty w piwie, gdyby nie fakt, że wypił go zaledwie połowę puszki. Włoch stał przed nim cały i zupełnie materialny, na swój sposób rozgadany i głośny. Czyli nici z odpoczynku.
- Nie spodziewałem się... - Przyznał. Jak miał się spodziewać, skoro Feli się nie zapowiedział? Gdyby uprzedził, Ludi chociaż posprzątałby w domu... pedantycznym, lśniącym na błysk domu, w którym kurz nie był tolerowany nawet na najwyższej najmniejszej półeczce.
Chciał powitać go bardziej odpowiednio, jednak został w tym uprzedzony. Chyba nigdy nie przyzwyczai się do tych nagłych przejawów włoskich uczuć.
- Nawet nie zadzwoniłeś. - Powiedział tonem, jakby go o tym informował, a nie rzeczywiście robił wyrzuty. Ludwig nie był w tym dobry. Wydawało mu się, że jego słowa nikną gdzieś za potokiem słów Feliciano, jak zwykle rozgadanego jak katarynka. Dobrze, że przynajmniej ma dobry humor.
Zdziwił się komentarzem na temat jedzenia. Gdzieś tam w salonie został jeszcze jego wurst. Przyłożył dłoń do żołądka.
- Nie rozumiem... Ze mną wszystko w porządku. Ale skoro jadłeś... rozgość się, odpocznij.
I tak wiedział, że nie musiałby tego mówić.

Włochy:
-Nie zadzwoniłem? Naprawdę? - Spojrzał na niego zdziwiony, będąc zajętym zdejmowaniem butów. Był święcie przekonany, że to zrobił, przecież rano trzymał nawet telefon w dłoni i wybierał do niego numer! Przez chwilę widać było, że się nad czymś głęboko zastanawia. Odtwarzał biegł wydarzeń i doszedł do wniosku, że Niemiec ma rację. Niby nie było to nic nowego, ale jednak to dziwne.
-Vee, faktycznie, przez to, że prawie się przewróciłem, zapomniałem zadzwonić! Mam nadzieję, że się nie gniewasz. - Uśmiechnął się przepraszająco, chociaż chyba zbyt przykro mu nie było. W końcu Ludi nie wyglądał jakby był o to zły, więc nie było co rozdmuchiwać tej sprawy.
-Gdyby jednak coś się stało z twoim, i tak już biednym, żołądkiem, to mów. Mogę ci nawet gotować, bylebyś się tylko nie truł! - Złapał go za rękę potrząsając nią energicznie przed dłuższy czas. Tak po prostu, bez większego znaczenia, ale naprawdę zaczynał się o Ludwiga martwić. Dorobi się kiedyś jakiejś choroby, zobaczycie!
-Pamiętaj, kiełbasa i ziemniaki to tacy cisi mordercy, tacy cichociemni, nigdy nie wiesz kiedy zaatakują. - Wygłosił teorię spiskową, którą już od dawna podejrzewał robiąc przy tym poważną minę, jakby mówił to całkiem na serio.

Niemcy:
A więc Feliciano zapomniał. Dla Niemca to nie było dziwne, nawet troszeczkę. W końcu kto jak kto, ale ten Włoch był wyjątkowo nierozgarniętą osobą. Jego usposobienie powinno odrzucać Ludwiga, który przecież gardził słabością. Działo się wręcz przeciwnie, Ludi czuł jeszcze bardziej, że musi się nim opiekować. Czyżby posiadał coś w stylu męskiego instynktu macierzyńskiego?
- Kiedyś własnej głowy zapomnisz - Mruknął, mimo wszystko nie do końca zadowolony z faktu, że gość zwalił mu się na głowę, a do tego w sposób otwarty i zdecydowanie denerwujący narusza jego strefę osobistą. Wgapiał się przez chwilę w to, co dzieje się z jego dłonią. Szybko się jednak opamiętał i wyrwał ją niezbyt delikatnym ruchem. Nie skomentował jednak, bo wiedział, że do Feliciano i tak by nie doszło.
- Kiełbasa i ziemniaki to normalne jedzenie, Feliciano - Tylko on sam wiedział, ile sił kosztowało utrzymanie względnie stałego i spokojnego tonu głosu - Nic mi od niego nie będzie. Powinieneś raczej sam zastanowić się nad gelato i kilkoma innymi rzeczami.
W końcu to od tego Feliciano zwykle bolał brzuch. A Niemcy nigdy nie odczuwał dolegliwości po wurścikach.
Ludi w końcu zamknął drzwi - psy zaczęły się pchać do środka, nagle zainteresowane gościem - i ustawił buty Włocha równo. Jakby naprawdę nie mógł się nauczyć, że w tym domu wszystko jest pod linijkę.
- Na pewno nie chcesz nic jeść? Nie planowałem dzisiaj jakiejś wykwintnej kolacji, ale jeśli będziesz głodny, daj mi znać.

Włochy:
-Moje gelato są genialne i niejedzenie ich byłoby wielką stratą~ - Może gdyby nie pochłaniał ich w takich ilościach, to nie byłoby problemu z bolącym brzuchem. Jednak jak tu się powstrzymać, gdy tyle smaków jest do wyboru, a oczy chciałyby zjeść je wszystkie? A biedny Włoch nigdy nie potrafi się do końca zdecydować i zawsze kończył z większą ilością lodów niż jego żołądek był w stanie znieść.
-Trzeba było je wpuścić, musi im być smutno tam na dworze, pewnie wolałby być ze swoim panem. A poza tym, byłoby w twoim domu o wiele weselej i żywiej!
- Uśmiechając się, obserwował jak Ludi poprawiał jego buty. No tak, zapomniał, że należało je ułożyć równo i idealnie, bo pedantyczna natura Niemca nie zdzierży czegoś takiego. To też musiało być pewnie dla niego męczące, tak często dokładnie sprzątać. Nie wyobrażał zastosować u siebie coś takiego, samo uporządkowanie i umycie wszystkich tubek z farbami zajęłoby mu parę godzin. A tu nagle cały dom. Wzdrygnął się na samą myśl o tym.
-Niemcy, zdarzyło ci się kiedyś nie sprzątać przed dłuższy czas? - Miał wrażenie, że to pytanie wręcz retoryczne, ale był naprawdę ciekawy.
-Dam znać, nie martw się i zrelaksuj, od tego są przecież wieczory po ciężkiej pracy. Odpoczynek, odpoczynek i jeszcze raz odpoczynek~ - Poklepał przyjaciela po ramieniu, po czym starał się go popchnąć w stronę salonu, by ten w końcu usiadł i się zrelaksował.

Niemcy:
Niemcy mógłby powiedzieć wiele na temat gelato. Może nie byłyby to słowa piękne, tylko proste i konkretne. W większości, zapewne, nie byłyby pochwalne. Owszem, Ludi doceniał smak i różnorodności włoskich lodów, ale zdawał sobie też sprawę z "zagrożenia", jakie za sobą niosą, a z którego Feliciano raczej nie rozumiał. To nie był jednak czas na kolejny wykład. Powie mu to kiedyś, przy okazji.
- Psy... muszą się wybiegać. - Powiedział krótko i na temat. - To pomaga im utrzymać dobrą kondycję i przede wszystkim zdrowie. Ćwiczenia fizyczne są ważne również dla zwierząt. - Urwał w końcu, nie chcąc się za bardzo zapędzić. Sprawy treningów tłumaczył Feliciano tysiące razy. Chociaż pewnie gdyby nie fakt, że został poruszony temat sprzątania, mówiłby dalej.
- Jeśli mam dużo pracy, nie mam czasu na sprzątanie. Wtedy zwykle sprząta Gilbert - jeśli jest akurat w domu i ma na to ochotę. A to zdarza się niezmiernie rzadko.
W dość bezpośredni sposób został zachęcony do przejścia dalej, więc poddał się i ruszył do salonu patrząc, czy Włoch idzie za nim. Kiedy już tam dotarł, zerknął na telewizor.
- Przegapiłem bramkę - Mruknął bardziej do siebie, nieco rozgoryczony tym faktem. Drużyna, której kibicował, straciła gola, a on nawet nie wiedział, w jaki sposób! Spodziewał się, że Feliciano nie będzie miał nic przeciwko meczowi. Co prawda styl gry zawodników z Bundesligi znacznie różnił się od stylu Serie A, ale obie ligi były interesujące. Przynajmniej w mniemaniu Niemca.
Zerknął na swoje otwarte piwo i niedojedzonego wursta. Na razie nie miał odwagi po nie sięgnąć, choć sam zganił się za to w myślach. Przecież to jego dom i jego zasady!

2Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Nie Lut 26, 2012 10:16 pm

Go??


Gość

Gdy Niemiec zaczął mówić jak bardzo ćwiczenia fizyczne są ważne, przytakiwał mu tylko głową, chociaż tak jak zwykle słuchał tego jednym uchem. Oczywiście nie chcąc urazić Ludiego i jego przekonań na ten temat, wolał zostawić ten temat na bezpiecznych wodach i nie przypominać sobie tych serii ćwiczeń, którymi go kiedyś, w mniemaniu Feliciano, katował. A może mu się by jednak takie teraz przydały... Nie, raczej nie.
-Aż ciężko mi sobie wyobrazić, że mógłbyś mieć nieporządek w domu. Nawet teraz tu tak czysto! - Roześmiał się i z ciekawości przejechał palcem po jeden z szafek. Żadnych oznak kurzu, Niemcy w jego oczach był wręcz cudotwórcą.
-A właśnie, jak tam Gilbert? Vee, tak dawno go nie widziałem, z miłą chęcią go też bym wyściskał~ - Z Prusami też zawsze było fajnie i miał same pozytywne wspomnienia, a szczególnie w pamięć zapadły mu te zirytowane miny Ludwiga skierowane chyba do nich. Rozsiadł się wygodnie na kanapie, w ogóle się nie przejmując, że nie znajduje się w swoim domu i od razu zainteresował się meczem.
-Niemcy, siadaj szybko, bo przegapisz kolejne akcje! - Jakby to się już nie stało - A tak właściwie kto gra? - Lubił oglądać sport w telewizji i nigdy tak naprawdę nie ważne było, czy gra któraś z jego drużyn, liczy się przecież dobra rozrywka. Wziął tego biednego, samotnego i niedojedzonego wursta i nawet podał właścicielowi, bo Niemcy wyglądał jakby go chciał, ale jednak nie. -Ludi~?

3Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Sro Mar 07, 2012 10:22 am

Go??


Gość

Cieszył się, że Feliciano nie narzeka i nie jęczy, gdy zaczął mówić o ćwiczeniach. Co więcej, w myślach nawet go pochwalił, bo doszedł do wniosku, że Włoch w końcu zdał sobie sprawę z tego, jak ważne są treningi! Pewnie ucieszyłby się jeszcze bardziej, gdyby usłyszał, że Feli sam trenuje. Ale do tego stopnia naiwny nie był, wiedział, że to niemożliwe.
- Zdarzał się bałagan - Przyznał, niejako ze skruchą. Nieporządek w domu tak dobrze sytuowanej osoby był po prostu powodem do wstydu i Niemcy doskonale zdawał sobie z tego sprawę. - A Gilberta nie ma. Pojechał... pewnie do któregoś ze swoich braci albo przyjaciół - Ludi skrzywił się na samą myśl o Tośku i Francisie. Nie, żeby coś do nich miał... w końcu w bezpośredniej relacji potrafili być poważnymi, odpowiedzialnymi ludźmi, takimi, jakich Ludwig lubił najbardziej. Gorzej, gdy pojawiali się wszyscy troje jako ich sławne trio. Nie chciał jednak na głos mówić o nich nic złego. W końcu Feliciano zdawał się ich lubić, nazywał ich nawet "braciszkami". Ludi nie chciałby mieć takiej patologii w rodzinie, nawet przybranej.
Usiadł posłusznie koło Włocha i zerknął na telewizor. Akurat była powtórka bramki. Obejrzał, zanim odpowiedział:
- Masz napisane w górnym rogu. - Wiedział, że Feli nie będzie miał problemów z rozszyfrowaniem trzyliterowych skrótów, nawet jeśli drużyny nie plasowały się w górnej części tabeli wyników. Z wdzięcznością, a także małym pąsem na twarzy przyjął wurścika i sięgnął po piwo. Szybko jednak się zreflektował i zwrócił do przyjaciela:
- Przynieść ci...?

4Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Nie Mar 18, 2012 7:23 pm

Go??


Gość

Gdy Niemiec zaproponował mu wursta obdarzył go tylko wymownym spojrzeniem i zerknął na tego, którego sam miał. Chyba jednak nie był jeszcze na tyle głodny.
-Założę się, że twój brat gdzieś się razem z braciszkiem Hiszpanią i Francją nieźle bawi. - Na samą myśl, co ta trójka może wyrabiać roześmiał się. Ich wyczyny, nie zawsze zresztą chlubne, wydawały mu się śmieszne i nigdy nie uważał, że taka zabawa to coś złego. Człowiek musi w końcu się wyszaleć, czy trochę narozrabiać, jeszcze nikt, powiedzmy, od tego nie zginął.
-Chociaż jeszcze milej by było, gdyby mi Francja oddał obrazy... Słyszałeś, że nawet nie chce mi wypożyczyć "Mony Lisy" do Florencji!? A autor był przecież Włochem, nie Francuzem! - Feliciano wyglądał na naprawdę oburzonego, machał nerwowo rękoma i był autentycznie zły. Co jak co, ale o sztukę potrafiłby się pewnie nawet pobić. Jednak jak szybko wstąpił w niego bojowy duch, tak szybko też odszedł, gdy przypomniał sobie ile razy próbował te nieszczęsne obrazy odzyskać. -Vee, ale gdybym dalej się o nie upominał, to znowu bym od niego oberwał. - W ten sposób jego "wojna" o włoskie dzieła się kończyła. Przez dłuższą chwilę siedział cicho i oglądał mecz, ale nie trwało to zbyt długo, bo gwałtownie się poderwał, gdy jedna z drużyn była już dość blisko bramki.
-No strzelaj, szybko, masz teraz szansę! - Możliwe, że trochę zbyt bardzo wczuwał się w ten mecz.

5Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Sob Mar 24, 2012 6:45 pm

Go??


Gość

Westchnął ciężko. Naprawdę nie rozumiał, co jest nie tak z jego wurstami i piwem. Były pożywne i sycące, a piwo w dodatku wspaniale relaksowało. Cóż mogło być wspanialszego od wursta i piwa? Chyba tylko tłusta golonka. Ale podawana z piwem.
- To może chociaż piwo...? - Nawet to Ludiego ruszyło. Ani Francis, ani Feliciano, którzy ponoć byli znawcami kuchni, nie potrafili docenić wursta! Och, bezguścia.
- Mam nadzieję, że nie sprowadzi ich tutaj. Nie mam nic przeciwko gościom, ale potrafią zachowywać się za głośno. - Feliciano, oczywiście, też czasem był przesadnie głośny. Niemcy jednak, mając małą słabość do Włocha, do której nigdy by się nie przyznał, a która była tak oczywista, mógł mu to wybaczyć. - W rozmowach z Francją powinieneś być stanowczy. - Ludi też spoważniał - Przedstaw swoje argumenty jasno. I n-nie daj się bić, scheisse! W razie kłopotów po prostu zwróć się do mnie, ja z nim porozmawiam.
Ludwig wiele razy powtarzał, że jest gotów pomóc Feliciano w każdym problemie, czyż nie? Nie rozumiał więc, dlaczego, jako, można powiedzieć, tymczasowa głowa Europy, jest proszony o wsparcie tylko w przypadku dziury w budżecie.
- ... - Nie skomentował wybuchu Włocha. Wiedział, że to osoba dość ekspresywna i nie będzie w stanie pojąć niektórych jego zachowań. - Miał przed sobą dwóch obrońców, Feliciano. Nie jest na tyle dobry, by móc ich przejść.

6Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Pon Mar 26, 2012 7:33 pm

Go??


Gość

Zmarszczył brwi słysząc o piwie, ale z drugiej strony brzydko tak odmawiać gospodarzowi, no i tu chodziło o święty napój Niemca. Jeszcze poczuje się urażony i co wtedy będzie...? Włoch na pewno na to nie pozwoli!
-Trochę piwa na pewno nie zaszkodzi~ - Przyglądał się uważnie akcji jaka rozgrywała się na boisku, ale tak jak Ludwig przewidział, nie udało się zdobyć drużynie, której przez chwilę kibicował, gola. Włoch coś powiedział, dobra, wykrzyknął po włosku machając przy tym rękoma, co zapewne wyrażało niezadowolenie z takiego obrotu sprawy i usiadł z powrotem na kanapę nie spuszczając wzroku z ekranu.
-A co do braciszka Francji - Roześmiał się, chociaż był to bardziej nerwowy śmiech. - Wolałbym mu nie podpadać, w-wbrew pozorom ma dość silny cios, no i trzeba utrzymywać dobre kontakty z sąsiadem, si~? - I jakoś nie uśmiechało mu się znowu o coś z nim kłócić, miał dość tego w przeszłości, a co dopiero teraz. -Będę pamiętał, jakby co, to się do ciebie zwrócę! Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego można mieć! - Bo jak tu nie czcić takiego przyjaciela, który zawsze jest chętny by mu pomóc? A nawet nie chce nic w zamian, chociaż Feliciano zawsze starał się jakoś mu to wynagrodzić. Z mniej lub bardziej opłakanym skutkiem, ale próbował!

7Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Sro Mar 28, 2012 7:10 pm

Go??


Gość

Odmówić Niemcowi piwa to jak odmówić Włochom pasty. A może nawet gorzej! Bo Feliciano pokaże swój smutek i rozczarowanie, może trochę popłacze, a potem zapomni. Ludi za to będzie niewzruszony, ale w środku tłumił będzie wszystkie te negatywne emocje. Ostatecznie może się w jakiś brzydki sposób zemścić za tę urazę. Niemądrym było go denerwować.
Ludi jednak uśmiechnął się tylko kącikiem ust, ledwie niezauważalnie, widząc reakcję Włoszka na akcję na boisku. Lubił jego żywiołowość, choć pewnie by się do tego nie przyznał. Nie znaczyłoby to, oczywiście, że sam nie potrafił reagować tak emocjonalnie, jeśli zaszła potrzeba. Ciężko było jednak wczuć się w akcję do tego stopnia, gdy oglądało się mecz przed telewizorem, nie na stadionie.
Poszedł po piwo i po chwili wrócił z puszką dla przyjaciela.
- Proszę bardzo - Podał mu, wcześniej otwierając. Miał wątpliwości, czy Feli poradziłby sobie z otwarciem puszki. - Informuj mnie o wszelkich przejawach agresji z jego strony. Żyjemy w Europie i nie pozwolę, by takie incydenty dalej miały miejsce. - Był nad wyraz poważny, rzecz jasna. I mówił poważnie, choć ewentualnej konfrontacji sam na sam z Francją mógłby się obawiać, choćby ze względu na swoją własną cnotę. I nawet komentarz o najlepszym przyjacielu go nie ruszył. Opieka nad Włochami stała się dla niego pewnego rodzaju przyzwyczajeniem i sam łapał się na tym, że ją stawiał jako priorytetowe zadanie niezależnie od okoliczności.

8Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Czw Mar 29, 2012 7:13 pm

Go??


Gość

-Grazie. - Z wdzięcznością przyjął, otwartą już przy okazji, puszkę piwa i przez moment się jej przyglądał. Ciekawiło go, czy Ludi naprawdę myślał, że nie dałby rady jej otworzyć, ale oczywiście nie zamierzał o to pytać. Bo i po co, skoro Niemiec tak sam z siebie go z tego wyręczył, nie będzie przecież protestować! No i niepoważnym by było zwracać komuś uwagę, gdy ten odwala za nas jakąś robotę, nie tylko coś tak błahego jak otworzenie napoju. Po krótkiej zadumie na ten temat i stwierdzeniem, że wygodnie się puszkę trzyma, napił się trochę piwa.
O tak, wino było zdecydowanie lepsze, ale źle nie było~
-Vee, nie martw się o mnie, jak zwykle jakoś sobie poradzę~! Jednak jakby co, to do ciebie przyjdę. - Aż żałował, że wcześniej nie miał kogoś takiego jak Niemcy, o ile łatwiejsze byłyby jego losy! Ponownie przyjrzał się Ludwigowi uważnie i znowu w głowie błysnął mu obraz Świętka. Ostatnio zauważył, że naprawdę czasami wydawali mu się oni do siebie tak podobni, ale szybko odganiał takie myśli. Jeden nie żyje, a drugi tu jest i to było ważniejsze, koniec bajki.
Nie zmieniało to faktu, że dalej wgapiał w niego swoje ślepia, Niemcy może czuć się intensywnie obserwowany.

9Dom Niemiec Empty Re: Dom Niemiec Sob Kwi 14, 2012 5:13 pm

Go??


Gość

- Będę na ciebie czekał. Francis to nie jest ktoś, kto otwarcie pokazuje swoje intencje, więc bądź podwójnie ostrożny. - Mówił poważnym tonem, jak zwykle w takich sprawach. Nie mógł pozwolić na to, by Francis zrobił Włochowi cokolwiek złego! - Nie chcę w żaden sposób obrażać naszego wspólnego sąsiada, ale obaj dobrze wiemy, z kim mamy do czynienia. - Urwał na chwilę, jakby wygłaszał przemowę przed bitwą, a nie dawał przyjacielowi zwykłe rady. - Musisz być stanowczy w swoich słowach i czynach. Tylko w ten sposób osiągniesz obrany cel.
A cel przynajmniej tym razem był szczytny. Ludwig aż nie mógł wyjść z podziwu, że Włochy wziął się za coś takiego! Inną sprawą było to, że sztuka jednak miała dla niego wielkie znaczenie, więc walczył o to, o co kochał.
Ludwig zastanowił się, czy on byłby w stanie sprzeciwiać się Francisowi tak długo, nawet, jeśli chodziłoby o coś, co kochał.
Czy w ogóle istniało coś takiego?

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach