Rozległe, zielone tereny, zdominowane głównie przez zwierzynę. Duża kraina ograniczona górami i pustynią. Swoistym raj widokowy oferujący jednak swoim mieszkańcom mroźne zimy, upalne lata, niewielką ilość opadów i silne wiatry.
Poza klimatycznymi problemami, kraina ta niosła również wiele innych przeszkód. Co prawda trwały lata świętości wielkiego, wspaniałego Imperium Mongolskiego, jednak wciąż istniało kilka niepodbitych plemion próbujących ukrywać się przed podbiciem mongołów czy agresją chińczyków, tatarów.
Czasy były zdecydowanie ciekawe. Same Chiny nie istniały, były częścią Wielkiego Imperium, choć w praktyce zdawały się zajmować rolę równorzędną wraz z Mongolią. Tak, dokładnie! Takie małżeństwo, w którym żona, w tym przypadku pod postacią Chińczyka, ma mniej do gadania.
Standardowo, dom w którym mieszkali był jednym z większych. Przypominający budowle stawiane tego czasu w Chinach, prosty, drewniany dom częściowo pokryty strzechą, choć z konstrukcji prosty, z zewnątrz strojnie przyozdobiony wszelkiego rodzaju czerwonymi wstążeczkami i dzwoneczkami, które miały przynieść szczęście domownikom.
Sama okolica domu była równie prosta, co i jego kształt. Poza kilkoma rozległymi krzakami, miejscem dla koni i starannie uporządkowanym miejscem do odpoczynku i wykonywania różnych działań, właściwie ciężko było dopatrzeć się czegokolwiek.
Prostota jednak kończyła się wraz z wejściem do domostwa. O ile na zewnątrz widziało się Mongolię, tak w środku uderzał kicz rodem z Chin. Dwa najważniejsze kolory - czerwony i złoty rzucały się z prawie każdego kąta, jakby usilnie pokazując, że mieszkańcom potrzeba sporo szczęścia.
Kolejny dzień z pozoru nie różnił się od poprzedniego, można powiedzieć - monotonia, jednak tutaj każdego ranka dziękowało się, że można żyć swobodnie bez żadnej napaści z strony ludów koczowniczych.
Chiny akurat pochylał się nad obydwoma swoimi chłopcami. Byli tacy uroczy jak spali, aż żal było budzić. Właściwie gdyby mógł, to by wpatrywał się w ich dziecięce buźki cały dzień, lecz tak dobrze nie ma... Obowiązki wzwywały
-Yong, Hyung... Pobudka, aru. Mamy piękny nowy dzień, nie ociągajcie się moje maluszki!