Jadąc taksówką przez Nowy Jork, czuł się w tym mieście bardzo dziwnie. Przez okno samochodu obserwował mijanych ludzi, miejsca, a nawet rośliny. W sumie, to tych ostatnich naliczył niewiele. Póki z daleko nie ujrzał dużej zieleni Central Parku. To go jakoś przekonało, że jednak da tu się oddychać normalnym, świeżym powietrzem.
Pod domem tego, który go tu zaprosił, był o godzinę wcześniej, niż powinien być.
Powinien być już u siebie... - pomyślał, chwilę potem zauważył jakiś ruch przez okno, w środku mieszkania. Chwytając swoją walizkę, podszedł do drzwi i zadzwonił.
Cisza. Spróbował ponownie. To samo. Westchnął cicho.
Pewnie zajęty jest czymś... Czyżby ćwiczenia superbohatera? - przyszło mu na myśl. Usłyszał jakieś radosne okrzyki i rozpoznał głos Alfreda. Czyli jego myśli się potwierdziły. Zadzwonił do drzwi po raz trzeci i usłyszał lekkie skrzypnięcie.
Pod domem tego, który go tu zaprosił, był o godzinę wcześniej, niż powinien być.
Powinien być już u siebie... - pomyślał, chwilę potem zauważył jakiś ruch przez okno, w środku mieszkania. Chwytając swoją walizkę, podszedł do drzwi i zadzwonił.
Cisza. Spróbował ponownie. To samo. Westchnął cicho.
Pewnie zajęty jest czymś... Czyżby ćwiczenia superbohatera? - przyszło mu na myśl. Usłyszał jakieś radosne okrzyki i rozpoznał głos Alfreda. Czyli jego myśli się potwierdziły. Zadzwonił do drzwi po raz trzeci i usłyszał lekkie skrzypnięcie.