Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Le verdad dolor

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Le verdad dolor Empty Le verdad dolor Wto Lut 21, 2012 8:11 pm

Go??


Gość

Włochy Południowe

Forumowa kontynuacja fragmentu mojego opowiadania

La verdad dolor

Wszystkim tym, którzy nie potrafią zaakceptować siebie.

*

Rzym


„Marzenia są obrazem tego, czego zazwyczaj nie możemy dosięgnąć…”
Wiatr szeptał w koronach drzew. Poranek był ciepły, na tyle, aby móc spokojnie usiąść w piżamie na parapecie otwartego okna i cieszyć się złotą poświatą. Młody mężczyzna tak właśnie zrobił i oparł się o framugę, spokojnie wdychając powietrze przesycone poranną energią. Na dworze wszystko zdawało się jeszcze spać. Nawet ptaki były nadal zbyt ospałe, by rozśpiewać się w pełni. Dzień, jak co dzień, tylko, że sobota. Stąd też to poranne lenistwo było całkowicie legalne. Jednak, jako że wszystko, co legalne traci na zainteresowaniu, stąd też Lovino szybko znudził się siedzeniem i postanowił pójść coś zjeść. Zwlókł się po schodach i ciągle jeszcze trąc zaspane oczy poczłapał nieśpiesznie od kuchni. Po wczorajszym wieczorze miał lekkiego kaca, więc nie rozczulał się nad bułką, kładąc na niej chyba wszystko i nic za razem, a zamiast tego z czułością, z jaką przykazane jest obchodzić się z kobietą, zajął się czajnikiem, parząc sobie wielki kubek herbatki-kacówki. Czekając na niosący ulgę napar, rozsiadł się na chłodnej jeszcze posadzce, zaraz przy otwartych drzwiach na taras i starał się jakoś ostudzić sparzone słońcem ciało.
Nie spostrzegł się nawet, kiedy przestał czekać, niecierpliwie gryząc kawałek pieczywa, a zaczął cicho nucić. Spojrzenie wbił w sufit, choć wcale na niego nie patrzył. Nie widział monotonnej bieli, bo nie chciał. Patrzył w czyste jak łza niebo, które zdawało się być tak blisko, pomimo tysięcy kilometrów odległości, pomimo ścian, pomimo wszystkiego.
Z zamyślenia wyrwał go dźwięk dzwonka telefonu. Z początku zamierzał nie odbierać, jednak jakieś durne poczucie obowiązku kazało mu podnieść się z miejsca i podnieść uparcie dźwięczącą słuchawkę.
- Słucham.
- Hola! Romano~! Wreszcie raczyłeś odebrać! Otwórz mi proszę, bo od jakiś 30 minut dobijam się do twoich drzwi.
Spojrzał z niedowierzaniem na aparat, przesunął spojrzeniem na zegar w kuchni i zatoczył szerokie koło, zatrzymując wzrok na szybce w drzwiach frontowych. Rzeczywiście ktoś za nimi stał. Włoch westchnął ciężko, karcąc w duchu głupotę Hiszpana. Przecież mógł wejść przez ogród – Jęknął w myślach, pomijając już fakt, że Antonio wpadł jak zwykle bez jakiejkolwiek zapowiedzi. Specjalnie jeszcze stał chwilę przed drzwiami, nim je otworzył, niby to myśląc o czymś zaciekle. Oczywiście, gdy tylko blokada zwolniła się, Antonio z całym impetem rzucił się na Lovino, tuląc go i tarmosząc na powitanie. Żeby tradycji stało się zadość, Włoch puścił pod nosem zgrabną wiązankę łaciny podwórkowej, a Hiszpan tradycyjnie ją zignorował i ruszył przodem do kuchni z zapewne zamiarem splądrowania jej.
- To moje, zostaw – warknął Lovino, w ostatniej chwili ratując jeszcze nietkniętą nawet herbatkę, przed spragnionym Antoniem.
- A mi pić nie dasz~?
- Weź sobie sok z lodówki – powiedział bez większych ogródek, wypijając następnie duszkiem napar. Chwycił kanapkę i wyszedł z kuchni. Będąc już na schodach usłyszał wołanie swojego gościa. „Idę do łazienki!” Rzucił wychylając się przez poręcz i szybko skierował się do swojego celu.
Naciągnął koszulę i spojrzał w lustro. Przeczesał dłonią włosy zmierzwione uprzednio przez Hiszpana. Niezadowolony z efektu, mruknął coś pod nosem, zwilżając dłoń wodą i powtórzył czynność. Oparł się o brzeg umywalki. Zaczął mierzyć spojrzeniem własne odbicie.
- Romanoo~
- Co – burknął, choć i tak widział, że Antonio nie usłyszy tego.
- Ty wiesz, co? Zmężniałeś ostatnio~
- Ta, jasne. – Odpowiedział cicho, dalej wpatrując się w odbicie, jakby czegoś tam szukając. W końcu zrezygnowany obrócił się i skierował z powrotem na dół. Hiszpana zastał oczywiście rozsiadłego w najlepsze na kanapie i siorbiącego soczek. Stanął przed nim, ręce opierając na biodrach. Antonio wyszczerzył się, zupełnie ignorując bojowe nastawienie młodszego mężczyzny. Już chciał coś powiedzieć, ale uprzedziło go wołanie od strony drzwi wejściowych.
- Hiszpanio, wiemy, że tam jesteś!
- Razem ze swoim kochasiem.
Włosy na głowie Włocha automatycznie się zjeżyły na dźwięk znajomych, i nie ukrywajmy, niezbyt lubianych głosów. Powstrzymał się od niekoniecznie cenzuralnego komentarza, czekając aż Prusak i Francuz raczą zaszczycić ich w kuchni. Gilbert, wchodząc, jako pierwszy uśmiechnął się tryumfująco w stronę Francisa idącego tuż za nim.
- A nie mówiłem, że zastaniemy ich razem?
Lovino zacisnął dłonie, marszcząc swoją koszule w miejscach gdzie się odpierały.
- Tss… skoro ma mi już, kto chałupę posprzątać, to wracam spać – Orzekł, siląc się na pełen wyższości ton, i zanim którykolwiek z zebranych w kuchni mężczyzn zdążył odpowiedzieć, w paru susach wbiegł po schodach i zamknął się w pokoju. Przyjaciele wymienili spojrzenia.
- Nic mu nie będzie – skwitował Gilbert.
Siedzieli dyskutując żywo. Prusak na chwile spojrzał w stronę okna. Zdziwił się początkowo i przetarł oczy, gdyż był pewien, iż dostrzegł zeskakującego z gałęzi drzewa Lovino. Spojrzał ponownie i widząc oddalającego się spokojne Włocha z rękoma w kieszeni, zaśmiał się pod nosem, jednak swoje spostrzeżenie zachował dla siebie, nie przerywając rozmowy pozostałej dwójki.
Razem z końcem przekąsek, towarzyszom przy stole zaczęło się nudzić. Kąśliwe uwagi pokusiły Francję do zajęcia się gospodarzem.
- Idę sprawdzić, co z obrażonym kochasiem. – Powiedział tonem niezdradzającym jakiś konkretnych zamiarów i wstał od stołu. Oczywiście przyjaciele znali się już za dobrze, by wierzyć w bezinteresowność blondyna.
- Chyba się z nim podroczyć – Skomentował złośliwie Gilbert. Antonio nic nie powiedział.
- Trochę więcej wiary w siłę miłości mój drogi – Odparował Francis, udając wielce obrażony ton i z podniesioną głową oddalił się w kierunku pokoi. Idąc po schodach słyszał jeszcze rechot Gilberta za sobą…
Ku swojemu zdziwieniu Francja w pokoju Lovino nikogo nie zastał. Sprawdził łazienkę, drugi pokój, poddasze, nawet w szafie patrzył. I nic. Zbiegł szybko po schodach, zaniepokojony i wpadł do kuchni.
- Zniknął…
Oczywistym następstwem zniknięcia Włocha była organizacja ekspedycji poszukiwawczej, która w niecałe minut zmobilizowała się do wyjścia. Trójka przyjaciół z przesadnym zapałem zaczęła przeczesywać kolejne uliczki obrzeży Rzymu.
W tym samym czasie Lovino dotarł już do centrum. Szedł spokojnym krokiem, a torba przewieszona przez ramie uderzała co chwilę w jego bok. W pewnym momencie zatrzymał się. Rozejrzał się bacznie i skręcił w zaułek. Stanął za jednym z kontenerów, tak by nikt go nie widział i zaczął majstrować przy swoich włosach. Gdy wyczuł zimną metalową wsuwkę, pociągnął za nią. To samo uczynił z kolejną i jeszcze jedną. Kiedy czwarta zapinka puściła, pozornie krótkie włosy, nagle opadły kaskadą na plecy, końcówkami sięgając łopatek. Następnie dłońmi namierzył skrzętnie ukryte sprzączki na jego plecach. Rozpiął je powoli, uwalniając się tym samym od ciasnego gorsetu, łudząco podobnego do chłopięcego torsu. Kraciasta, czerwona koszula momentalnie podniosła się na klatce piersiowej, wyraźnie ukazując zarys pokaźnego biustu. Tak, Lovino Vargas był w rzeczywistości kobietą. Włoch, a raczej Włoszka, poprawiła jeszcze ubranie, a „rekwizyty” ukryła w sportowej torbie. Podciągnęła jeszcze na koniec nieco wyżej swoje jeansy i z uśmiechem na ustach ruszyła w miasto.
Swoje kroki od razu skierowała do ulubionej kawiarni, w której bywała niemalże co weekend. Zajęła tradycyjnie stolik przy oknie, wieszając ciężką torbę na krześle. Kelner na jej widok od razu uśmiechnął się szerzej.
- Panienka Luciana~! Jakże mi miło widzieć. – Powitał ją. – To samo co zwykle dla panienki?
- Oczywiście Gio – Odpowiedziała uśmiechem. Młody chłopaczek będący kelnerem nie musiał się nawet pytać o zamówienie Lovino, znaczy Luciany… Przychodziła tu na tyle często, zawsze zamawiając to samo, że pytanie to tak samo jak i powitanie było formą grzeczności.
Tymczasem dosłownie kilka metrów dalej, przysłowiowa grupa poszukiwawcza szła jak buza, co chwila wołając „Romano!” i zaczepiając przechodniów. Antonio rozglądając się, napotkał nagle spojrzenie dziewczyny siedzącej za szybą kawiarni. I choć ona momentalnie odwróciła wzrok, on zdążył rozpoznać to spojrzenie. Znał je aż za dobrze. Bez wahania wbiegł do środka i stanął naprzeciw niej.
Patrzyła się spokojnie na przechodniów i niewiadomo kiedy, niewiadomo jak pochwyciła czyjeś spojrzenie. Gdy dotarło do niej do kogo ono należało, od razu odwróciła w panice wzrok, jednak nie zdążyła. Rozpoznał ją. Szedł tutaj. Wszystko było już stracone…
Podniosła zdziwione spojrzenie na Antonia.
- Przepraszam, czy coś się stało? – Spytała miłym tonem.
- Lovino nastraszyłeś nas – Westchnął, kładąc dłoń na JEJ ramieniu. Spojrzała najpierw na dłoń potem na jej właściciela.
- Nie rozumiem pana… przepraszam, ale mnie pan chyba z kimś myli… - Powiedziała jak najspokojniej i powoli strąciła jego dłoń. Zmarszczył brwi.
- Przestań ze mną igrać. Choć, wracajmy… - Antonio zdawał się być bardzo poważny. Po tych słowach chwycił Luce za ramię. Reakcja dziewczyny była silniejsza od niej samej. Zaczęła się intensywnie czerwienić.
- P-proszę mnie puścić! – Powiedziała na tyle głośno, starając się przy tym zwolnić uścisk na swoim ramieniu, że zwróciła na siebie uwagę obsługi. Na jej szczęście.
- Jakiś kłopot droga pani? – Spytał przezornie kelner, mierząc Antonia lodowatym spojrzeniem. – Zna pani tego pana?
- Nie! – Wrzasnęła, mocując się z dłonią Hiszpana, jednak ta ani drgnęła.
- Rozumiem… - Odrzekł spokojnie. – Raczy pan zostawić panienkę, albo będę zmuszony zawezwać policję. – Zwrócił się tym samym tonem do Antonia. Mężczyzna stał przez chwilę, nie rozluźniając uścisku. Gio chrząknął. Zrezygnowany Hiszpania puścił Włoszkę i oddalił się na kilka kroków. Obejrzał się jeszcze i zniknął gdzieś w tłumie przechodniów.


Wstał, a raczej wstała pośpiesznie od stolika. Zapłaciła i długim, całkowicie nie kobiecym krokiem wypadła z kawiarni, skutecznie mieszając się z tłumem. Byle by tylko Antonio się nie domyślił prawdy, byleby tylko go nie spotkać po raz drugi, byleby tylko dotrzeć do domu i doprowadzić się do stanu wcześniejszego...




Hiszpania

Już sam całkiem nic nie rozumiał. Wszystko to przekraczało granice jego pojmowania. Przecież mógłby się założyć o wszystko, że to był Romano! Z jakiegoś powodu przebrany za kobietę, ale Romano! Jednak czemu zachował się w ten sposób? Tak, jakby go nie znał? Nie zwracał nawet uwagi na zdziwionych kumpli, którzy cały czas truli mu dupę. W końcu westchnął i powiedział, że musi być sam, a oni, lekko zszokowani zachowaniem Tośka, zmyli się do jakiegoś pubu. Sam zaś Antonio poszedł z powrotem do domu Włoszka, pospiesznym krokiem.



Włochy Południowe

Deptak ciągnął się niemiłosiernie długo. Włoszka szła, nie, prawie biegła w kierunku domu, ciągle nerwowo oglądając się i wpadając na przechodniów. W tym momencie tłum ją irytował. Starała się patrzeć groźnie, by odpędzać gapiów od siebie, co przy spanikowanym wyrazie twarzy nie do końca zdawało egzamin. Dlaczego jak raz nie mogło być po jej myśli, pytała siebie w myślach. W końcu udało jej się wpaść do parku, a stamtąd już tylko dwie przecznice do domu. Odetchnęła z ulgą. Aleje zieleni nie były już tak zatłoczone jak uliczki centrum, więc mogła puścić się biegiem. Szybko przedostała się do swojej dzielnicy. Z sercem na dłoni zaczęła szukać kluczy, stojąc pod drzwiami.



Hiszpania

Szedł szybkim krokiem, przy okazji korzystając z wielu skrótów. W końcu znał tę okolicę jak własną kieszeń! Ile to razy Romano gdzieś mu znikał i potem Tosiek musiał przeszukiwać każdy zakamarek, by go znaleźć... Ale to w tej chwili nie ważne. Chciał być w końcu jak najszybciej w domu! Gdy stał już koło furtki, zauważył postać przy drzwiach. Od razu poznał kto to.
- Romano! - zawołał, wchodząc na posiadłość. Jego mina bynajmniej nie wyrażała zadowolenia.



Włochy Południowe

Głos rozbrzmiał za jej plecami, a następnie zbliżające się kroki. Zastygła w bezruchu, a dłoń w której trzymała klucz, z zamiarem włożenia go do zamka, zaczęła jej drżeć. Cholera... Zaklęła w myślach.
- P-przepraszam, ale chyba nie jestem osobą której szukasz - Zaczęła, siląc się na spokój, by opanować dygoczącą dłoń, galopujące serce i głos, który momentami wahał się, niczym trawa na wietrze. - Ja tylko przyszłam tutaj posprzątać... - dodała, starając się zyskać na wiarygodności w oczach Antonia.



Hiszpania

Przeszedł przez ścieżkę od furtki do drzwi i stanął tuż za nią/nim.
- Posprzątać? I ja oczywiście nie miałbym o tym wiedzieć, tak? Że dziewczyna wyglądająca prawie identycznie jak Lovino sprząta u niego w domu? - uniósł jedną brew. - Przestań się już wygłupiać i powiedz o co chodzi!
Zupełnie nie miał pojęcia po co on to robi. Ukrywał coś przed nim? Ale co? I po co są te przebieranki?



Włochy Południowe

- Myli mnie pan z moim przyjacielem, któremu pomagam utrzymać porządek w tym... domu - Wycedziła przez zęby, z trudem się opanowując, i wkładając wreszcie klucz do zamka, którego notabene trójka zaaferowanych poszukiwaczy nie zamknęła. Wsunęła się szybko do środka, starając się trzasnąć drzwiami przed nosem Antonia i odciąć mu tym samym drogę do wnętrza domu. Okazało się to jednak nie do końca możliwe. - Ja naprawdę nie jestem osobą o której myślisz. Ja tylko przychodzę sprawdzić, czy z Lovino wszystko gra, bo on czasami zachowuje się dziwnie i się upija i wtedy woła, żeby...



Hiszpania

Najpierw nogą i ręką zablokował drzwi, a potem wszedł do środka z bardzo poważną miną.
- Przestań chrzanić! - złapał ją/go za nadgarstek i przyparł do ściany. - Myślisz, że ja ślepy jestem?!
Bardzo rzadko wkurzał się w podobny sposób. Jednak tym razem można było uznać to za jedną z wyjątkowych sytuacji.
- Najpierw znikasz bez słowa, potem przebierasz się za kobietę, a teraz udajesz, że mnie nie znasz! Ba, że to nie Ty!
Zupełnie zignorował wszystko to, co ona/on mówił/a.



Włochy Południowe

Wstrząs był dosyć mocny. Nie była słaba, ale Antonio i tak był silniejszy. Zacisnęła wargi, tak, że poczuła tyn dziwny smak krwi w ustach. Wyraźnie wyczuwała gulę w gardle i ciepłe łzy, kapiące jej z nerwów po brodzie, ale spojrzenie wciąż miała nieugięte.
- ..wtedy woła, żeby Antonio wrócił - dokończyła cicho. - Nie widzisz, że nie jestem osobą której szukasz? Nie widzisz do cholery? Patrz, patrz i podziwiaj! - Wyrwała rękę z uścisku i zamaszystym ruchem rozpięła koszulę do połowy, prawie że rozrywając jej guziki. Oczom Hiszpana ukazał się koronowy biustonosz, okalający piersi, i to rozmiarów tego stopnia, że trudno było wątpić w ich istnienie czy prawdziwość. Stała przed nim dziewczyna i nie mógł temu zaprzeczyć, choćby chciał.



Hiszpania

Zdębiał. Był tak pewny, że to Romano. To spojrzenie, ten głos, ta sylwetka... Przecież to niemożliwe, by to nie był on! A jednak... W żaden sposób nie mógł zaprzeczyć, że stała przed nim kobieta, nie mężczyzna.
Zmieszany, szybko odwrócił wzrok. Nie wiedział co powiedzieć. Do tego jeszcze, słysząc poprzednie słowa dziewczyny, poczuł takie dziwne coś w okolicach klatki piersiowej. Wciąż jednak nie wierzył, że to przypadek. Bo to NIE może być przypadek. Nie powiedział jednak nic, bo najzwyczajniej w świecie nie wiedział co powiedzieć.



Włochy Południowe

Widząc jego zdziwienie, poczuła ulgę. Wygrała, przynajmniej po części. Udało się - odetchnęła w myślach. Wypuściła spokojnie powietrze z płuc, a nerwy z niej trochę opadły. Wzięła się za ponowne zapinanie koszuli, co okazało się trudniejsze niż myślała, bo w końcu kilka guzików jednak puściło i materiał odstawał nienaturalnie. Po którejś próbie odpuściła sobie. nie było widać jej bielizny, więc było dobrze. Przyklepała koszulę ręką.
- Mogę już iść? Muszę posprzątać ten chlew jaki zapewne tu zostawiliście - powiedziała, na powrót tradycyjnym nieco męskim tonem, o specyficznej oschłej nucie dystansu, patrząc na Tośka z góry, chociaż to ona była od niego o kilka centymetrów niższa.



Hiszpania

Nie! teraz pewność powróciła! Przecież to definitywnie był głos Romano! Sam nie wiedział co o tym myśleć, ale przecież on sam wychowywał Włoszka, a ten ton rozpoznałby wśród tysiąca innych. To wszystko jest jednak takie dziwne... Jedynym wytłumaczeniem, które przychodziło mu teraz do głowy było to, że Lovino nagle zmienił płeć. Ale to absurdalne, prawda? Wpadł jednak na pomysł, który pomógłby mu choć trochę dać światło na całą tą sytuację.
- Tak, ale masz zostać w tym domu dopóki i przyjdzie Romano, rozumiesz? I nie waż się nigdzie iść - zmroził ją wzrokiem (trzeba zauważyć, że tak poważny nie był już dawno). To był chyba jedyny sposób, żeby choć trochę zbliżyć się do rozwiązania tej dziwnej zagadki.



Włochy Południowe

Przedwcześnie się ucieszyła. Słowa Antonia wprawiły ją w osłupienie. Otworzyła usta ze zdziwienia i zamknęła je. I tak kilka razy. Potrząsnęła lekko głową dla otrzeźwienia umysłu. W końcu chrząknęła wymownie, przywracając swój ton, do normalnej formy. - Niech ci będzie. Tylko co jeśli on nie wróci na noc? - Spytała, licząc, że pocieszny Tonio przeprosi ją i wyjdzie. Weszła w głąb domu, oglądając się na niego. Wolała w sumie by szedł przodem, idąc za nią, miał nad nią przewagę, za to ona nie kontrolowała niektórych swoich odruchów, które mogły ją wpędzić w jeszcze gorsze bagno.



Hiszpania

Poszedł za nią, cały czas uważnie ją obserwując i usiadł w fotelu w salonie. Nie uszło jego uwadze to, jak bardzo jest nerwowa i niespokojna.
- No i co? Zwyczajnie zostaniesz dłużej. Wypuszczę Cię dopiero, gdy on się pojawi - powiedział, wzruszając ramionami. Za nic nie zamierzał odpuścić. Nie teraz. Musiał się dowiedzieć o co chodzi. Szczególnie, że ta sprawa nie była tylko skomplikowana, ale też tajemnicza i wyglądała na poważną...



Włochy Południowe

Zaczynał przeginać, a to ją irytowało, nawet teraz, kiedy musiała uważać na każde słowo, by się nie wydać. Stając przed nim, aczkolwiek zachowując bezpieczny dystans, podparła ręce pod boki, tak jak to miała w zwyczaju, przyjmując bojową postawę
- Myślisz, że mam czas na twoje zachcianki? - Pod bojową postawą kryło się kołaczące ze strachu serce, ze strachu o sekret, który pielęgnowała od wielu wielu lat. Z tylko znanych powodów, za punkt honoru wzięła sobie uchowanie tej tajemnicy, dlatego też nie zamierzała się poddać kaprysowi i ciekawości Hiszpana. Choćby miała się płaszczyć przed nim i pozostać w tym domu do końca życia, nie powie prawdy, tak w tamtym momencie myślała.



Hiszpania

- Myślisz, że obchodzi mnie to co Ty myślisz? - zripostował natychmiast. Ona nie mogła mu się sprzeciwić, bo skoro "nie jest" Lovino, jak to się upierała, to nie jest też krajem. A Tosiek już tak. Ma dzięki temu prawa i przywileje, które bez problemu pozwolą mu przetrzymywać ją tyle, ile tylko będzie potrzebne. Antonio poczuł więc, że ma ją w szachu i uśmiechnął się z tryumfem. Przez krótką chwilę poczuł się jak kiedyś, gdy zdobywał Nowy Świat. Dużo od tego czasu wody upłynęło i Hiszpan zmienił się zupełnie, jednak wciąż były momenty, gdy czerpał satysfakcję ze swej władzy i potęgi.



Włochy Południowe

Jego pewność siebie rozbiła jej grunt pod stopami. Gdyby stała teraz na linie, zapewne zaczęła by spadać. Co za idiota, palant! FACET. Zagotowało się w niej. Złość zawrzała, co zaowocowało czerwienią na policzkach. Po chwili jednak ustąpiła, równie nagle jak się pojawiła. Na jej miejscu zagościła od razu panika. Jej sekret poczuł się naprawdę poważnie zagrożony - Jesteś głupim bucem! - Krzyknęła i zrobiła to co natura jej podpowiadała, rzuciła się do ucieczki. Bo jeśli nie teraz, to kiedy? Jednak nie pobiegła do wyjścia, jak zrobiłby to ktoś "normalny", ale schodami. Na poddasze.



Hiszpania

Poszedł na górę, za dziewczyną. W końcu nie chciał by ta mu gdzieś zniknęła. Jednak ta pobiegła na poddasze? Uśmiechnął się pod nosem, bo był coraz bardziej pewny swego. W końcu zawsze, gdy Lovino miał zły humor, było o coś wkurzony lub się pokłócili to biegł właśnie tam! Ale jedno wciąż nie potwierdzało jego podejrzeń... Płeć!



Włochy Południowe

Pędziła na złamanie karku na piętro. Tam już zwolniła nieco. Wbiegła kolejnymi schodami do swojej kryjówki i zamknęła ostrożnie za sobą drzwi. Może się nie domyśli, może poszuka najpierw w pozostałych pokojach, łudziła się. Nadzieja matką głupich, wiedziała o tym aż za dobrze. Przeklinała się za swoje nawyki. Mogła przecież uciec drzwiami na taras, których tamci idioci pewnie nie zamknęli. Albo oknem z jej pokoju, jak to zrobiła wcześniej. Ale NIE! Musiała zrobić jak zwykle i wleźć na to pieprzone poddasze, skąd już nie miała ucieczki. Przynajmniej była tu sama. Całkiem sama... Czuła, że nie potrafi już zahamować łez. Usta przesłoniła sobie dłonią, by uciszyć własny szloch.



Hiszpania

Nie widział sensu, by wchodzić tam gdzie ona. Przynajmniej na razie. Usiadł więc plecami do drzwi na poddasze i oparł się o nie. Przymknął oczy i postanowił sobie w miarę wszystko w głowie poukładać.
- Jeśli powiesz mi prawdę i o co w tym wszystkim chodzi, to będzie o wiele prościej. I dla mnie, i dla Ciebie - mówił spokojnie, czekając na to co ona powie. Gdzieś w środku jakiś cichy głosik mówił mu, o czym może się za chwilę dowiedzieć, jednak Antoś ignorował go, nie mogąc nawet dopuścić do siebie myśli, że mógł czegoś nie zauważyć przez te wszystkie lata.



Włochy Południowe

Wzięła głęboki oddech, trzęsąc się, co było pewnie czuć, bo także opierała się plecami o drzwi. Wbiła sobie paznokcie w skórę, żeby otrzeźwieć. Nie pomagało, już była zbyt roztrzęsiona - M-mówiłam ci już, nie jestem Lovino! - brnęła w zaparte, hamując w miarę możliwości szloch i postępującą histerię.



Hiszpania

Parsknął cicho, bo przecież ta właśnie w tej chwili sama się zdradziła. Jak? A to było bardzo proste.
- Po pierwsze, teraz nie powiedziałem, że nim jesteś, prawda? Po drugie, spytałem o prawdę. Po trzecie, przestań w końcu kłamać - mimo iż, jak to sam teraz powiedział, nie pytał jej wcześniej o to, czy jest tym konkretnym Włoszkiem, to jednak czuł, że być nim musi. Z jakiegoś powodu z cyckami, ale musi.



Włochy Południowe

Podciągnęła kolana pod brodę i oparła na nich głowę, oplatając je przy tym ramionami. Do pozycji embrionalnej brakuje tylko odruchu sierocego, by wyglądać już w pełni żałośnie. - Jestem kobietą - stwierdziła. Bo co innego miała powiedzieć? To była pieprzona prawda, którą chciał znać, więc do diaska, dostał ją. Dostał... przegrała z powodu własnej zarozumiałości, musiała to przyznać.



Hiszpania

Może była to odpowiedź na jego pytanie, ale nie takiej zbytnio się Antonio spodziewał. W końcu trudno byłoby uwierzyć, że dziewczyną NIE jest. Piersi i te sprawy... Jej na pewno nie wyglądały na sztuczne! Choć chętnie by dotknął, by sprawdzić.
- To zauważyłem. Mów dalej - poprosił. W końcu skoro zaczęła, to była duża możliwość, że w końcu mu wszystko powie.



Włochy Południowe

- Doprawdy? - sarknęła, ocierając łzy. Myślał, że było jej łatwo o tym mówić? Palant jeden. Trudno było ubrać w słowa tyle czasu kłamstw, w sumie bez jakiegoś głębszego podłoża.
Przestała już płakać, i zaczęła się lekko kołysać. Teraz już musiała wglądać doprawdy żałośnie, no ale cóż, to był najprostszy sposób na uspokojenie się i zebranie myśli, praktykowany zawzięcie przez lata.



Hiszpania

Od początku wiedział, że nie będzie to proste. W końcu widać było, że dyskutuje właśnie z bardzo upartą osóbką. Ale nie, nie da za wygraną!
- Trudno nie zauważyć, jak demonstrujesz to... w sposób oczywisty. Co nie zmienia faktu, że mi tu coś nie pasuje. Ale mów dalej - poprosił.



Włochy Południowe

Nie podpięte włosy przeszkadzały jej, opadając na przodu pasmami. Złapała długie kosmyki w kitkę. Jeszcze raz upewnić się, może się wycofa? Oczywiście, że nie odpuści, ale istnieje jednak szansa, że przyjmie to po prostu bez tłumaczenia. Chociaż złudna normalność jaką żyła od dawna i w jakiej utrzymywała całe swoje otoczenie, kilka minut temu pomachała jej haftowaną chusteczką na pożegnanie, odchodząc w całkowite zapomnienie. Nie było już mowy o tym, by powiedzieć, że to się nie zdarzyło.
- Na pewno chcesz wiedzieć? - westchnęła ciężko



Hiszpania

Czekał cierpliwie. Chyba jeszcze nigdy nie chciał się dowiedzieć niczego tak bardzo. Dlatego też jej pytanie było dla niego wręcz nie na miejscu.
- Tak. Nawet nie wiesz jak... - to mu nie dawało spokoju. Pewnie nie poddałby się, póki nie dowiedziałby się całej prawdy. W końcu taka jego natura.



Włochy Południowe

Zrobiła się nagle taka mała i speszona, w końcu miała teraz odsłonić swoje "wnętrzności" i wyjaśnić dlaczego kłamała. Najtrudniej jest zacząć mówić. Zacisnęła dłonie na koszuli. - Nikt poza Felicjano nie wie... - rozpoczęła cicho, szeptem, nawet nie pewna czy Antonio ją usłyszy.



Hiszpania

Te słowa wystarczyły mu jako ostateczny dowód tożsamości dziewczyny. Teraz już nie był pewny. Teraz wiedział. Choć tajemnica jego... Jej płci dopiero miała zostać odkryta do końca. O co w tym wszystkim chodzi i dlaczego? Nie odpowiedział nic na jej słowa, tylko czekał na to, co ona powie.



Włochy Południowe

Westchnęła po raz wtóry nad swoją dolą. - Jeszcze dziadek wiedział, ale tę tajemnice zabrał ze sobą do grobu. - kontynuowała, zacieśniając uścisk ramion wokół kolan. - Nikt nie wiedział, bo strzegłam tej tajemnicy jak oka w głowie. Gdyby się dowiedziała jedna osoba, dowiedzieli by się wszyscy. - tu przerwała na chwilę czując, że znowu zbiera jej się na płacz, jednak zdusiła go w sobie. - Nawet nie wiesz jak trudno mi było... a zwłaszcza przed tobą. Wcześniej kłamałam ze strachu przed wykorzystaniem, a potem... potem już nie mogłam przestać, bo bałam się, że oni, że ty mnie... - znienawidzisz - dopowiedziała już w myślach, milknąc i ocierając gorące, słone łzy.



Hiszpania

Czyli... Lovino zawsze był kobietą. Zawsze. Czy Tosiek na prawdę był tak głupi, że nie zauważył tego przez kilkaset lat..? Ekhm... Jednak! Nie to teraz było ważne. Bez znaczenia jakiej płci, to wciąż była Lovino. Jego Lovino. Która go okłamywała przez tak długi czas... Westchnął i wstał. Otworzył drzwi. wchodząc na poddasze i spojrzał na skuloną i zapłakaną dziewczynę. Usiadł obok niej i spojrzał przed siebie.
- Szczerze? Jesteś idiotką - uwaga, uwaga! Antonio po raz pierwszy, świadomie i dobrowolnie określił Lovino negatywnym słowem! To trzeba gdzieś zapisać! Jednak oczywiście ma to swoje wyjaśnienie. - Naprawdę myślałaś, że coś się między nami zmieni, jak powiesz mi prawdę? Że zacznę traktować Cię inaczej? Posłuchaj, teraz ja Ci coś powiem... - wziął głęboki wdech.



Włochy Południowe

Podniosła oczy, jednak zabrakło jej odwagi by na niego spojrzeć. Wpatrzyła się w swoje stopy, notabene całkiem bose. Podkuliła palce, wzdychając ciężko. Bała się tego co powie ten idiota, naprawdę bała, bo chociaż nie wyglądała na taką, to cholernie przejmowała się słowami innych, tylko, że w środku, obudowana murem zewnątrz. Przeklinała w tym momencie dzień w którym przyszło jej do głowy skłamać na temat swojej płci. Zastygła w bezruchu, czekając na osąd.



Hiszpania

Dobra, to co teraz chciał powiedzieć, wstrzymywał w sobie od dawna. Nigdy nie powiedział tego wprost, chociaż wiele razy można to było zauważyć. W sposób w jaki Antoś taktował Lovino, jak się do niej/niego zwracał, jak bardzo się troszczył... Nie zwlekając więc, zaczął.
- Odkąd pojawiłeś... Znaczy, pojawiłaś się w moim domu... Można by nawet powiedzieć, że od zawsze.... Kochałem cię. Z początku było to uczucie trochę innego rodzaju, jakby rodzicielskie, ale szybko ukształtowało się to prawdziwą miłość... I uwierz, nie obchodzi mnie nawet to jakiej jesteś płci. Przecież wciąż jesteś tym samym Romano, który był niegdyś moim podopiecznym, prawda? Chociaż muszę przyznać, przestawić mi się będzie ciężko... - zaśmiał się na koniec lekko.



Włochy Południowe

Głos zamarł jej w gardle, westchnienie umarło na granicy uwolnienia. Zacisnęła mocno powieki, by ostatnie krople potoczyły się na dół. Odczekała chwilę w bezruchu, po czym nieświadomie przesunęła językiem po wargach, łapiąc słone łzy - Ale, mówisz poważnie? - upewniła się lekko chrapliwym tonem, wreszcie podnosząc na niego dziecięce, w pełni "rozwalone" spojrzenie, zielonych, błyszczących oczu. Całkowicie bezbronna, naga psychicznie, bez punktu podparcia i trzymająca się kurczowo jego słów. Odsłoniła się przed nim jako całkowicie inna osoba.



Hiszpania

- Jak najbardziej poważnie. Chciałem ci to powiedzieć już wcześniej... Ale jakoś nie potrafiłem. I nawet chyba lepiej, że się teraz dowiedziałaś - uśmiechnął się do niej czule. Gdy tylko powiedział jej o swoich uczuciach, od razu poczuł się lepiej. Tak jakby kamień, który dotąd zalegał mu na wnętrznościach nagle się ulotnił. A płeć Romano zupełnie przestała mieć znaczenie.
- I pamiętaj, mi zawsze możesz wszystko powiedzieć...



Włochy Południowe

Potarła rękawem koszuli powieki, wzdychając ciężko. Ona jeszcze swojego ciężaru nie zrzuciła w pełni. Przygryzła nerwowo wargę, bębniąc palcami o drewniane panele podłogi. - Antonio, ja... - Zaczęła, ale urwała, znowu milknąc na chwilę. Biła się w środku z myślami, z resztkami dumy i przyzwyczajeniami. W końcu nabrała powietrza w płuca, bo czuła, że kolejna fala łez czai się gdzieś blisko - ja ciebie też... kocham... - chciała na końcu dodać "chyba", ale powstrzymała się. Po co było znowu kłamać?



Hiszpania

Gdyby ktoś mu wczoraj powiedział o dzisiejszej sytuacji - nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu powiedział, że Romano jest kobietą - nie uwierzyłby, ale że Ona odwzajemnia jego uczucie? - tutaj wykraczało to poza granice jego wiary całkowicie. Oczywiście często myślał, że to możliwe. I fantazjował po nocach. Ale żeby Ona powiedziała to na głos i się do tego przyznała? Tosiek był prawie pewny, że Lovi resztę życia spędzi, ukrywając wszystkie pozytywne uczucia za swoją codzienną maską. A tu taka niespodzianka! Radość Tośka była wręcz nieopisana. Nie przejmując się jak zareaguje dziewczyna, pocałował ją w usta.



Włochy Południowe

Patrzyła na niego lekko pijanym z emocji wzrokiem. Kiedy nagle się ruszył, nie zdążyła zareagować. Trwała przez ułamek sekundy w letargu. Nagle dotarło do niej co się dzieje. Zdziwiła się i przestraszyła, na tyle, że delikatnie się od niego odsunęła. W końcu, mój boże... to był jej pierwszy pocałunek - A-antonio, ja nie wiem... - Zaczęła, jednak widząc jego ciepłe i kochane spojrzenie, zmiękła i zamilkła, patrząc na niego jedynie i rumieniąc się obficie.



Hiszpania

Rozbawiła go lekko jej reakcja, Taka mała i niewinna istotka~ Po chwili pocałował ją ponownie, zupełnie ignorując fakt, że ta coś mówiła. Tym razem jednak pocałunek był o wiele czulszy i bardziej namiętny. W końcu skoro wiedział teraz, że ta odwzajemnia jego uczucia, to co miałoby go hamować? Antoś nie znał ani jednej takiej rzeczy.



Włochy Południowe

Szok zmieszał się z uśmiechem i dziwnym łaskotaniem w podbrzuszu. Jakby taki mały chochlik zaczął skakać jej po kiszkach, chichocząc niemiłosiernie. Spięła się lekko, marszcząc lekko nosek. Czerwieniąc się bardziej, oddała pocałunek, nieśmiało, niezupełnie wiedząc jak to się robi. Lekko drżały jej ramiona i dłonie.



Hiszpania

Podobała mu się ta jej niepewność. Starał się robić wszystko tak, aby nadążała. Spokojnie, powoli, a potem coraz bardziej intensywnie. Wiedział, że tu nie trzeba żadnych lekcji, a za chwilę sama zrozumie o co chodzi. Cieszył się jednak, że to on ma ten zaszczyt, by wprowadzić ją w te konkretne dziedziny. Uśmiechnął się lekko pod nosem, nie przerywając pocałunku.



Włochy Południowe

Westchnęła cicho w jego usta. Dobrze, że siedziała, bo gdyby stała, nogi zapewne by się pod nią ugięły. Było jej gorąco, tak, jak nigdy dotąd. Czuła jego usta na swoich, i w sumie już nawet nie wiedziała co robi. Spełniał się jej sen, który śniła już od dawna. Oderwała się od niego, by mu to powiedzieć. - Wiesz, że śniło mi się to? Już dawno temu... Ty i ja, tutaj, tak jak teraz... - szepnęła nieśmiało, spoglądając mu w oczy. Kolejny sekret do kolekcji. Czy można już mówić o nic jak o parze? Nie zdążyła o tym w sumie jeszcze pomyśleć, a może warto?



Hiszpania

Z początku niezbyt był zadowolony z przerwania tej jakże przyjemnej czynności, jednak uznał, że to co mówiła Lovi było nawet tego warte. Zachichotał. W końcu o razu na myśl przyszły mu jego własne sny... O których wolał nie wspominać, by nie psuć romantycznej atmosfery.
- Ciesze się, wiesz? - szepnął, po czym musnął jej usta. Były one słodkie niczym najlepsze wino. I równie mocno upajały...



Włochy Południowe

Mruknęła cicho. Ale nie tak zwyczajnie i oschle, tylko miło. - Mhm... ja też - odrzekła cicho, jak gdyby bojąc się że głośniejszym tonem zburzy piękno chwili. Uśmiechnęła się. Po raz pierwszy szczerze. Było inaczej niż zwykle. Czuła rzeczy, których na co dzień nie dostrzegała, ot chociażby zapach Antonia, ten przyjemny zapach mężczyzny. Po raz pierwszy ktoś ją całował, ktoś ją dotykał... chociaż w sumie to nie był ktoś. To był ON. Niesamowite, prawda? Normalnie nie pozwoliłaby mu zbliżyć się tak bardzo. Dotychczas kochanie, było dla niej określeniem dosyć odległym. Kochała go gdzieś tam w środku, w sobie, nie do końca świadoma tego jak mocne to uczucie było. A teraz? Siedziała jakby zupełnie inna, cicha, nieśmiała, grzeczna, odpowiadająca mu bez zbędnych przecinków typu "kurna" "ty debilu" albo "idioto".



Hiszpania

Ta chwila była także wyjątkowa dla Antonia. Może na co dzień zachowywał się jak idiota, ale nie znaczyło, że nim był. I że nie potrafiłby docenić uroku tego krótkiego momentu, gdy Lovi był... Była kimś całkiem innym, niż zwykle. Ale wciąż tą samą osobą.
Jak ona ślicznie się uśmiecha... I rumieni... - tego typu myśli cały czas wypełniały głowę Hiszpanii. Jakoś nie sprawił mu problemu fakt, iż jego Romano jest dziewczyną. Może i nawet to lepiej. Ale jeśli już o tym mowa...
- A właśnie.. Jak ja mam się teraz do ciebie zwracać? - spytał, dając jej kolejnego całusa w usta. Bo przecież, gdy była maleńka musiała mieć jakieś imię, jako dziewczynka. A Tosiek był bardzo ciekaw jakie ono było...

2Le verdad dolor Empty Re: Le verdad dolor Wto Lut 21, 2012 8:28 pm

Go??


Gość

Przymknęła oczy, starając się odczytać myśli Antonia. Zazwyczaj był taki do bólu przewidywalny, jednak czasami... Czasami był jakby kimś zupełnie innym. Zdziwiła się pytaniem, które w końcu musiało paść. Przeczesała palcami włosy, czując jak całą twarz ma rozgrzaną. Po prawdzie nie myślała nad tym. Zatrwożyła się na chwilę. by zaraz się uśmiechnąć. - Wiesz, w sumie nic się nie zmieniło pod tym względem. Imię zostało to samo - odrzekła, zgodnie z prawdą.

3Le verdad dolor Empty Re: Le verdad dolor Sro Lut 29, 2012 8:12 pm

Go??


Gość

Cały czas nie potrafił oderwać wzroku od ukochanej, kontemplując jej niebanalną urodę. Zawsze uważał, że Romano był zbyt dziewczęcy, delikatny, kruchy jak na chłopaka... I teraz w końcu dostał odpowiedź czemu tak jest. Serio, musiał być ślepcem. Będąc tyle lat blisko Włoszki, a nie odkryć prawdy.
- Ale zarówno Lovino i Romano to imiona męskie - stwierdził. Bardzo inteligentnie jak na siebie. Cóż, zwykle by się takim drobiazgiem nawet nie przejął... Ale! Teraz to było ważne! Bo w końcu chodziło nie o byle kogo, ale o jego ukochaną! - Jak byłaś maleńka, to musiałaś mieć jakieś damskie...

4Le verdad dolor Empty Re: Le verdad dolor Czw Mar 01, 2012 3:35 pm

Go??


Gość

Przekrzywiła głowę, a długie pasma włosów zaczęły pchać się na jej buzię. Na darmo kilkakrotnie odgarniała jej dłonią. I tak wciąż opadały. Nie rozumiała zarówno nich, jak i dociekliwości Antonia. - I co z tego, że męskie? Po co bym miała zmieniać imię, skoro i tak tylko ty i Feliciano o TYM wiecie? - wzruszyła ramionami, w dalszym ciągu próbując nieco oczyścić swoje pole widzenia. Słysząc drugie pytanie roześmiała się. - Wszystko jest na swoim miejscu, mogę ci to zagwarantować. Nic nie zmieniałam. I tak, są DAMSKIE. - odrzekła, kładąc nacisk na określenie płci.

5Le verdad dolor Empty Re: Le verdad dolor Nie Mar 04, 2012 7:12 pm

Go??


Gość

- Nie mówię, żeby zmieniać, tylko żebym wiedział jak się do Ciebie zwracać na osobności. No bo po męsku to teraz tak dziwnie będzie... - powiedział, tłumacząc swoje pytania. W końcu skoro Lovi jest kobietą, to niezręcznie byłoby ją teraz nazywać tak, jak kiedyś. A przynajmniej w mniemaniu Antonia.
- ... - zatkało go, słysząc co tam mówi. - Ale miałem na myśli wciąż imiona...
Zaczerwienił się lekko. Nie ulegało wątpliwości, że skoro jego Włoszka jest jednak płci damskiej, to ma damskie także TO miejsce. Tyle że nie o to Hiszpanowi chodziło. To nieporozumienie było troszkę dziwne. Jednak z innego punktu widzenia... Zabawne. Tak więc Tonio parsknął śmiechem.
- Ale skoro imię pozostaje jakie było, to przynajmniej mi zapamiętać będzie łatwiej~



Ostatnio zmieniony przez Hiszpania dnia Nie Mar 25, 2012 2:42 pm, w całości zmieniany 1 raz

6Le verdad dolor Empty Re: Le verdad dolor Nie Mar 04, 2012 8:22 pm

Go??


Gość

- Jeśli będziesz się do mnie zwracał inaczej przy ludziach, inaczej na osobności, to w końcu się pomylisz i wszystko wyjdzie na jaw... - uzupełniła zaraz po jego słowach. Usłyszawszy jednak, jaką gafę strzeliła kolejną wypowiedzią, spiekła raka. Uciekła spojrzeniem w bok. - Wiesz, tak w sumie, myślałam, że będzie gorzej... - Powiedziała pośpiesznie i drżącym głosem, opierając się czołem o czoło Hiszpana. Myśli zaczęły zataczać koła i zbaczać na nieodpowiednie tory. Codziennie myśląc jak facet, dusiła wszystkie swoje oznaki kobiecości, dosłownie. A teraz nagle wyzwolił się nie tylko jej biust, ale i hormony, które buzowały, i interpretowały każde słowo, każde spojrzenie, na TEN jeden sposób, pchając tym samym każdą myśl ku jednemu skojarzeniu. Czerwieniła się nie dlatego, że palnęła głupotę, ale dlatego, że w głowie sobie COŚ wyobraziła. Plus jeszcze było jej cholera wstyd za własne skojarzenia.

Sponsored content



Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach