Nieprzebyte lasy borealne zachowane na północy Szwecji kryły w sobie wielką różnorodność zwierzyny łownej, nieco mniej roślin a inne istoty... no cóż, czasami Szwecji zdarzało się je widzieć ale nikomu się do tego nie przyznawał sam zaś pozostawał w roli obserwatora. Lubił to miejsce, Norrland - bliżej nieokreśloną północ jego kraju. Mieszkańcy tej krainy oburzali się na takie jej nazywanie, on jednak (jako Szwed z południa) uparcie tej nazwy używał. Może dlatego, że kiedyś mieszkał tutaj jego brat - nie brat, personifikacja tych terenów? Nie chciał uwierzyć, że odszedł. Dopóki chociaż jedna osoba o nim pamięta, dopóty gdzieś tam w nieprzebytych lasach żyje.
Dzisiaj jednak wrócił tutaj nie po to, aby szukać zaginionego, ledwo majaczącego niczym mara senna w jego pamięci człowieka o którym mało komu mówił. Dzisiaj był tutaj z bratem, Norwegią, aby upolować dla siebie coś na obiad. Nie to, że jacyś biedni byli czy jakoś szczególnie głodni i zdesperowani - nie. Chociaż co do desperacji można było mieć wątpliwości... Byli tutaj aby się odprężyć, odpocząć, odetchnąć wreszcie świeżym powietrzem i zapomnieć o tym całym cywilizowanym świecie, w którym zostali uwięzieni nie wiedząc nawet kiedy. Teraz zaś jechali ubłoconym samochodem jakieś terenowej marki po leśnych wertepach, bo drogą tego nazwać nie można było. Gdzieś tam na końcu stała malutka leśniczówka w której mieli spędzić kolejnych kilka dni.
Dzisiaj jednak wrócił tutaj nie po to, aby szukać zaginionego, ledwo majaczącego niczym mara senna w jego pamięci człowieka o którym mało komu mówił. Dzisiaj był tutaj z bratem, Norwegią, aby upolować dla siebie coś na obiad. Nie to, że jacyś biedni byli czy jakoś szczególnie głodni i zdesperowani - nie. Chociaż co do desperacji można było mieć wątpliwości... Byli tutaj aby się odprężyć, odpocząć, odetchnąć wreszcie świeżym powietrzem i zapomnieć o tym całym cywilizowanym świecie, w którym zostali uwięzieni nie wiedząc nawet kiedy. Teraz zaś jechali ubłoconym samochodem jakieś terenowej marki po leśnych wertepach, bo drogą tego nazwać nie można było. Gdzieś tam na końcu stała malutka leśniczówka w której mieli spędzić kolejnych kilka dni.