Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register

Dokumenty - Alpy Austriackie

Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Dokumenty - Alpy Austriackie Empty Dokumenty - Alpy Austriackie Pią Maj 04, 2012 6:01 pm

Austria

Austria

Austria:
Noc. Ciemno. I nieco chłodnawo. Hale górskie w Alpach w Austrii. Rod siedzi samotnie na trawce, w swym purpurowym płaszczyku i coś pisze po kartce. Wiersz? Chyba tak. Nad nim rozgwieżdżone niebo majaczy się. Austria sie tu wyciszył, ukoił. To miejsce jest idealne dla relaksu... Dochodziła północ, jego ulubiona pora w ciągu doby. "Tak łatwo gubi sens ten, kto prawa nocy oddać chce dniom" - zacytował. I zgodził sie z tym. Dzień nie ma się nijak do Nocy. Zwłaszcza w górach...

Andora
Co robila Dorcia. Sama. W nocy. Gdzieś w górach? Jakby to jeszcze były Pireneje! Ale nie, nie była gdzieś w Austrii. A dlaczego? Miała odebrać jakieś super ważne dokumenty dla państwa, a tu się okazało, że otrzyma je dopiero jutro... No i się zgubiła! Pięknie, zaiste..

Austria
Trawa szumi, wiatr delikatnie rozwiewa mu włosy. Spokój. Cisza. To jest najprzyjemniejsze w tym wszystkim. W tym całym świecie. Rodi skończył pisać coś na kartce i położył sie na trawie, dając ręce za głowę. Zaczął coś nucić. Z czasem głośniej. Zaczął nucić "Jest taki samotny dom". Nie był świadom, ze ktoś jest w pobliżu. Myślał, ze jest sam...

Andora
No i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Nawet nie możesz nikogo opieprzyć. Zmęczyłam się. Może gdzieś siądę? A jak siądę na szkle? Myślała bez ładu i składu idąc dość szybko przez park, czy nawet las... Tutaj wszystko było podobne! W pewnym momencie o uszy obił jej się znajomy głos. Zaczęła iść w jego stronę, aż rozpoznała postać.

Austria
Nucił sobie, gdy nagle dopadł go szelest kroków. Odwrócił się i ujrzał ciemny kształt. Już mu się zbierało na krzyk, gdyż pierwszą myślą był Gilbert, ale zaraz sie zorientował, że ta dziwna postać ma długie włosy. Wpatrywał sie weń, nie mogąc dojść, któż to jest. Wreszcie wypalił
- Adelka, to ty?

Andora
Nie spodziewała się że tu jest tak zimno... Niestety miała na sobie tylko sweterek i luźną sukienkę w ogromną ilość kwiatków, a półbuty jej przemokły jakąś chwilę temu. Adelka...? Adelka go odwiedza w lesie w nocy? Zdziwienie.
- Em... Niezupełnie.

Austria
Zamrugał i aż wstał.
- Jeane! - podszedł do niej - Cóż ty robisz tutaj o takiej porze?
przygarnął ją. Zauważył, że jest cała zmarznięta i nieco przestraszył się. Zdjął swój płaszcz, on lubi chłód
- Przeziębisz się, weź go
Oddał jej swój płaszcz. Był nieco cieżki, Rodi w koncu nosi w nim różne papiery, długopis, flet i picie. I klucze od swej posiadłości. I pieniądze i dokumenty...

Andora
Dlatego Jeane tak jakby zmalała. Ale było jej niezaprzeczalnie cieplej niż normalnie. Jak ona się cieszyła że go widzi! Nie będzie musiala się sama tułać przez całą noc!
- Miałam odebrać dokumenty, ale kiedy przyjechałam do kancelarii okazało się że mogę je odebrać dopiero jutro i sobie tak chodzę i jest zimno. - opowiedziała wszystko z dość żałosnym wyrazem twarzy.

Austria
- Biedna... I tak przewędrowałaś całą Francję i Szwajcarię, by trafić do mnie?
Nieco go to bawiło. Ale i tak ją lubił. Była jedną z milszych osób wśród państw... I jedną z ładniejszych dziewczyn.
- Usiądziemy? Miło tak jest siedzieć na halach...
Objął ją ramieniem już niemal klasycznie i spojrzał na nią opiekuńczo. Ciekawiło go, jak też udało jej sie tu trafić..

Andora
Zrobiła wielkie oczy.
- Jak too? - zadziwiona. - Przecież dokumenty były.... Nie ważne.
Wtuliła sięw niego. Chciała odzyskać trochę ciepła, które straciła przez tą całą wędrówkę. - Strasznie się bałam, że ktoś mnie napadnie, albo sobie coś zrobię...

Austria
Wyszczerzył ząbki udając niebezpiecznego
- Ja cię napadłem. Nie boisz się?
udawał groźnego, choć szło opornie. Nie lubił aktorzyć w ten sposób, udajac cos gilbertopodobnego. Utulał ją też. I usadził ich oboje na trawkę.
- No, dokumenty były co? Albo raczej - gdzie? Co chciałaś powiedzieć, Jeane?

Andora
- Jakoś dziwnie nie. - uśmiechnęła się szeroko. - Mialam je odebrać w tym mieście tutaj, ale... muszę czekać, jak już mówiłam.
I marznąć. I siedzieć na dworze. I nie spać, kiedy powinna spać.


Austria
-Ahm... - zastanowił się chwilkę - To może przejdziemy do mojej posiadłości niedaleko? Dostaniesz coś ciepłego do picia, moze nieco sie zdrzemniesz, a później pójdziesz po te papierki? Wiesz dobrze, że cie lubię i mogę cie ugościć...

Andora
- byłoby mi bardzo miło... - uśmiechnęła się i dźgnęła go w policzek. Dawno nie miała okazji aby to zrobić. Stęskniła się trochę, ale oboje mieli dużo spraw na głowie. W końcu bycie państwem to nie taka prosta sprawa! Trzeba wypełniać papiery, chodzić na spotkania, konferencje....

Austria
- tak więc zapraszam - Wstał i podał jej rękę, co by też mogła wstać.
Uśmiechnął się tylko na jej dźgnięcie. Prawda, dawno sie nie widzieli imożna nawet powiedzieć, że Rodi sie stęsknił za jej dziecinnością. Nie miał kogo tulić ani z kogo chichotać. Cieszył sie ze spotkania. Powinien ją odwiedzić już jakiś czas temu, to pewne. Żałował w duchu, że tego nie zrobił

Andora
Wstała z jego pomocą.
- Coś się zmieniło od naszego ostatniego spotkania? - spytała otrzepując spódnicę. Spojrzała na niego. Z wyglądu nic się nie zmienił. Trudno się zmienić kiedy jest się państwem... Ale czymś muszę zapełnić puste miejsce.

Austria
- Nic nadzwyczajnego. Pogorszyły mi się neico stosunki z Gilbertem. I muzykuję o wiele wiecej, niż wcześniej. Dawno nie dałem tylu koncertów w ciągu jednego miesiąca...
Stwierdził i poprowadził ją na szlak, po którym powinni schodzić. Wyciągnąl latarkę
- Tylko uważaj, dobrze? Będę ci świecił na drodze, ty zaś pójdziesz pierwsza. Ja znam na pamięć już tą trasę i nie potrzebuję światła, ale o Ciebie nieco sie martwię.
Poświecił. Wyłoniły sie kamienie, które trza było ominąć i takie, które tworzyły "schodki". Obok biegła drewniana poręcz, co by można było się jej przytrzymać. Liczył na to, że ta droga przebiegnie bez problemów, ale nie znał zbytnio jej podejścia do poruszania sie po górach...

Andora
Jeane była wychowana w górach, także droga przeszła bez większych problemów niż lekkie potknięcie się o wystający z ziemi korzeń. Ju na pewno było po dwunastej w nocy... Była tego pewna przez częstotliwość ziewnięć, tłumionych przez nią co jakieś pięć minut.

Austria
Rod znał tą drogę na pamieć i tylko skakał z kamienia na kamień, obserwując bardziej jak sobie radzi Jeane niz samego siebie.
Dotarli do posiadłości. Nie była ona aż tak duża, jak zazwyczaj miał Rod. Miała ZALEDWIE spory salon, bibiotekę, 5 sypialni dla gości, każda z łazienką, jedną sypialnię właściciela również z osobną łazienką, kuchnię, w której urzędował kucharz w godzinach swojej pracy, pokój muzyczny z fortepianem i skrzypcami oraz dwoma fujarkami górskimi. Sypialnie zajmowały pierwsze ppiętro, reszta parter. Ta posiadłosć miała jednak jeszcze ładnie zrobione poddasze. W jednej jego części znajdowało się składowisko starych rupieci, taka skrytka wspomnień. Drugą część stanowiło obserwatorium, na wypadek, gdyby Rod nie mógł wyjść w góry a chciałby poobserwować nocnie niebo. Przed budynkiem był taras, na srodku jego nieduża fontanna.
Rodi zaprowwadził dziewczynę do salonu
- Kawy, kakao, herbaty? Cóż byś chciała, Jeane? - zapytał szybko

Andora
- Herbatę poproszę. - nie mogła się nadziwić wystrojowi wnętrza tego domu. I że był taki ogromny! W porównaniu z miejscami w których mieszkała byl naprawdę niesamowity. I świetnie wyglądał. - Bardzo tu ładnie.
Powiedziala podsumowując swoje wcześniejsze przemyślenia.

Austria
- Służę unizenie - ukłonił sie teatralnie - I dziekuję za pochwałę domu.
Zmył sie na chwilę do kuchni. Nie były to godziny pracy jego służby, więc musiał wszystko sam robić. Wstawił wodę na gotowanie, wystawił dwie szklanki, po czym dorwał kartkę i długopis i już miał dać notkę, że ma gościa i że będzie serwowane też śniadanie do pokoju gościnnego, ale zamarł... na którą godzinę ona była umówiona? Nie zapytał. Odłożył wiec jak narazie pusta notkę, gdy tylko czajnik zagwizdał. Zalał herbatkę dla niej i kawę dla siebie, ustawił na srebrnej tacy, dołożył do tego cukier, mleko oraz jakieś herbatniki, które leżały w misce w szafce i zaniósł jej. Ustawił przed nią i przysiadł się.
- Jeane, mógłbym wiedzieć, na którą godzinę chciałabyś rano wstać? powinienem zostawić notatkę dla swego kucharza...

Andora
- G - godzinę? - spytała, patrząc na zegar w rogu pomieszczenia. - Mam odebrać dokumenty dopiero wieczorem, o osiemnastej... Obojętne mi tak szczerze, zwykle się budzę około siódmej...
Powiedziała patrząc w wysoki sufit. Musiała się zastanowić, bo kto wie, może właśnie popsuła cały plan dnia Roderichowi? Oj... No dobra, ale co sie stało to się nie odstanie, nie zamierzała wrócić na to zimno.

Austria
Uniósł brwi
- Ou, myślałem, że biuro to jest czynne cały dzień. No dobrze, mówisz, ze zwykle wstajesz koło siódmej, ale że późno jest i ci się oczka kleją, to chyba pośpisz z godzinę dłużej, czyż nie?
On spoglądał na nią spokojnie. Nie miał szczególnych planów, prawdę mówiąc miał tu urlop od tego ciągłego życia dyrygenta w Wiedniu. On ma tu przerwę od bycia muzykiem, więc dla niego to żaden problem...
Pyknął ja w nosek przyjaźnie, tak jak zwykł to robić już jakiś czas temu.

Andora
- ale dokumenty muszą być zatwier...- ziewnęła leciutko. - dzone....
Na pyknęcie w nos zareagowała leciutkim uśmiechem. Stęskiniła się za tym. I za nim. I ogólnie się stęskniła. Było mało państw z którymi umiała rozmawiać, a Austria był jednym z tych paru. Ziewnęła jeszcze raz. Spacery tak późno w nocy, jej nie służyły, zdecydowanie.

Austria
Ulotnił się na chwilę, biorąc ziewnięcia za zdogę co do godziny podania śniadania. zostawił szybką notkę w kuchni i wrócił do niej, słodząc sobie kawę i dolewając mleka. On mógł pić capuccino nawet o takiej porze. Ażeby nie spać zapewne do świtu. Podsunął jej herbatkę pod nosek, co by choć trochę sie ociepliła po tych zimnych spacerach.
- No tak - stwierdził, słysząc jej słowa - Zanim papierkowa robota sie skończy, minie wiele czasu. Zależnie od kraju... - pamiętał próbę uzyskania zgody u Polaka na jeden koncert w Warszawie i swój szok, gdy mu Polak przedstawił całą drogę dokumentacji. Westchnął cicho i spojrzał na nią, lekko się uśmiechając. Jeane była jego pociechą, traktowa ją może nawet jak młodszą siostrę. A była przecież tylko jego uczennicą do gry na pianinie. I przyjaciółką, rzecz jasna. Dość bliską przyjaciółką. Rod złapał sie na tym, że przypomniał sobie jedna z tych niepoprawnych politycznie marzeń z nią w roli głownej i szybko wyrzycił to wspomnienie z głowy. Nie. Była za młoda a on ją zbyt lubił, ty tak ryzykować w tych relacjach...

Andora
- U mnie jest zasada " Papier nie licho, nie ucieknie" podobnie jak w Hiszpanii... Ale to z tymi dokumentami to już przesada! - stwierdziła zaplatając ręce na piersi. Zdjęła z ramion płaszcz Rodiego i złożyła. Poprawiła okulary w ciemnych oprawkach, tak aby chociaż na chwilę zostały na swoim miejscu i uśmiechnęła się do niego.
- A tak ogólnie.... Jak tam?

Austria
Napił sie kawy. Smakowała wybornie, słodka, idealna na tę porę dnia.
- W porządku - stwierdził po chwili - Choć w ostatnich dniach bardzo mnie męczyli z dyrygenturą. Wiele orkierst i chórów chciało wejść pod moją batutę. Ugh - rozmasował sobie twarz - Uwielbiam muzykę, ale jednak trzeba znać umiar. Mam przerwę tutaj. Wakacje od muzyki możnaby rzec...
Obserwował jej usmiech i jej śpiące oczka. Nie powinien jej trzymać zbyt długo, bo znów zaśnie mu na ramieniu. A ponieważ on ja nocował, to nie mógł oddać ją jakiejś przyjaciółce w jej kraju, tylko... sam musiałby ją ułożyć. Trochę go wierciła ta myśl w mózgu, więc na razie ją oddalił, też się lekko uśmiechając.

Andora
- Wakacje od muzyki... W twoim przypadku jest to w ogóle możliwe? - zdziwiła się lekko pijąc herbatę. Słodka... Hm, nie pamiętała żeby słodziła, pewnie Roderich ją uprzedził. Spojrzała na niego zakładając nogę na nogę. Wyglądziła też dłonią materiał sukienki. Lubiła ją. Była ładna i zwiewna... Ale nie za bardzo nadawała się na nocne wyprawy.

Austra
- Możliwe. Wiesz, po takiej dawce pracy, choć ją uwielbiam, muszę zwyczajnie odpocząć. Wolę sie zająć poezją w tym czasie. I zwiedzaniem Alp... -ugryzł ciasteczko. Chrupał sobie przez chwilę, rozmyślając, aż w końcu się odezwał
- Moze kiedyś wyjedziemy na wspólne wakacje? Tak razem do innego kraju. Myślisz, że koś by nas oboje przyjął? -zapytał to ostatnie już z nutką ironii. Marzył mu się taki wyjazd z nią, ale zupełnie nie miał pojęcia - dokąd. Gdyby byli ludźmi, to nie byłoby problemu, a tak...?
Obserwował ją też. Ładnie wyglądała, choć zapewne przemarzła. Miał nadzieję, że sie nie przeziębiła zbytnio i że nie zachoruje. Smutno by mu sie wtedy zrobiło...

Andora
Uśmiechnęła się delikatnie.
-W Europie na pewno byłoby to przyjęte z dość... hm. - chodziło jej o ogólne przekonanie iż Austria... że jego łączy cos poważnego z Węgry. Nie wiedziała czy to tak naprawdę serio, a z resztą nie pytała się. Nie chciała być niegrzeczna.
- Do Egiptuu~ - powiedziała z olbrzymim entuzjazmem.

Austria
- Jesteś pewna? - zapytał, unosząc jedna brew - Tam jest naprawdę gorąco... Nie będziesz ciągle marudzić, ze umierasz? -
zapytawszy, dźgnął ją w ramię, a potem objął ja jednym ramieniem
- Wiesz, nie mam nic przeciwko, kultura starożytnego Egiptu bardzo mi się podoba... Jeno na tą chwilę panuje tam Islam jako religia, czyż nie? Nie czułabyś sie dziwnie, gdyby kilku dziwnych mężczyzn patrzyłoby albo na mnie albo na ciebie spode łba, gdyż nie będziesz miała ani zasłoniętych włosów ani woalki na twarzy?

Andora
Zmarszczyła lekko brwi opierając się o niego.
- Wątpię... Oni chyba rozumieją że większość dochodów dla ich państwa to turystyka, a nie każda turystka jest wyznawcą Islamu... - powiedziała. - Nie będę marudzić, bo tam są baseny, no.
Uśmiechnęła sięzadowolona.

Austria
- Ouuuu - zajęknął i odchylił głowę wygodnie na oparcie - To ja miałem nadzieję zobaczyć wszystkie piramidy, świątynie i rzeźby, a ty mówisz - baseny... - spojrzał na nią lekko zrezygnowany - I cóż, cały dzień będiesz w baseni siedzieć? Aż napęczniejesz wodą, jak balonik?
Uśmiechnął się ironicznie, nie mogąc takiego obrazka wywalić przez chwilę z wyobraźni. Z jednej skrajności w drugą...

Andora
- Zawsze to jakaś alternatywa. A poza tym, ponoć jak się jedzie do Egiptu to teraz niebezpiecznie.... - powiedziała patrząc w sufit. - Bo tam rząd jest niestabilny. Ale turyści mają specjalną policję, a wycieczki do Kairu są mocno strzeżone... Hm, tak więc, piramidy, Kair,Morze Czerwone...
Uśmiechnęła się szeroko. Możliwe że mówiła bez ładu i składu, ale tak już było w jego obecności. A poza tym śpiąca była.

Austria
- No to moze poczekajmy, aż tam wróci porządek? Bo tak w walki jechać... To nie jest mój klimat - wojsko. - mówił spokojnie, racząc sie kawą
Spoglądał, jak jej sie oczka zamykaja i bawiło go to.
- Jeane, może pójdziesz już spać, hm? Zanim zaśniesz na siedząco..

Andora
No cóż, Rodi. Trochę za późno, bo Jeane właśnie sobie odpłynęła w krainę snów, a powrócić z niej miała dopiero około siódmej, może ósmej rano, przeklinając swoją tendencję do zasypiania wszędzie gdzie tylko jest odrobina płaskiej powierzchni.

Austria
Westchnął i nieco przeszły go ciarki. Wszystko spadło na niego. Będzie musiał sam ja przygotować do snu. Zostawił ją na chwilę w salonie śpiącą, znalazł nową szczoteczkę do zębów, mydełko i ręcznik i zaniósł do jej sypialni, kładąc na jednej z szafek. Następnie wrócił do dziewczyny, wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Usadził na łóżku i jedną ręką przytrzymał ją, by była w lekko odchylonym siadzie. Nie miał wyjścia. Zdjął delikatnie z niej sweterek, odłożył na bok. Wziął kilka głębszych oddechów i powoli rozpiął jej sukienkę. Jakoś ją wyjął z niej. Nie miała stanika, wiec Rod czerwienił sie na twarzy niesamowicie, serce biło mu jak szalone. Ułożył ją wygodnie na łożku i nakrył kołdrą dokładnie. Złożył jej ubrania w kostkę i odłożył w kąt, po czym szybko wyparował z pokoju, łapiąc na zewnątrz oddech.
Gdy juz sie uspokoił, posprzątał w salonie rzeczy, zabrał swój płaszcz i założył go. Poszedł do obserwatorium patrzeć w niebo. Spać poszedł koło czwartej. Tak, w swoim pokoju

Andora
Andora spała całąą noc nieświadoma tego co musiał przeżywać Austria przez tę parę minut. Spała spokojnym, twardym snem a kiedy powoli zaczęła odzyskiwać przytomność, rzeczywistość poczęła mieszać się ze światem sennym, ale pierwszą rzeczą którą poczuła był nieznany jej za dobrze zapach. Otworzyła zaspane oczy.

Austria
Rodi zbudził się też koło 8. Jemu wystarcza bardzo mało snu. Zbudził go słodki zapach jajecznicy przygotowanej przez jego kucharza. Zapewne takie samo śniadanie dostała Dorcia w swojej sypialni. Zabrał tackę z najbliższej szafki ze śniadaniem i wrócił do łożka, konsumujac radośnie. Ah, moze to będzie i dobry dzień? Choć znów wrócił mu obraz tego, co musiał zrobić w nocy i ciarki znów go przeszły. Miał nadzieję, że nie domysli się...

Andora
Za późno. Domyśliła się. Leżała skulona na łóżku z ogromnymi, zszokowanymi oczętami.
- Madre de Dios. - szepnęła patrząc na siebie pod kołdrą. On ją rozebrał?! Oranyranyrany... Totalny szok. Spojrzała na jajecznice na szafce. Tak, pasowałoby zjeść. Ale najpierw się ubrać.

Austria
Szybko sie zebrał, zjadł, umył i znalazł jakieś ciuszki. Przywdział czarną koszukę i nałożył na to fioletowy płaszcz. Wyszedł z pokoju i, nie chcąc budzić jej, zmył sie na parter. Przyszedł już jego lokaj i kucharz. I nawet jedna pookojówka. Widząc ich, podszedł wesoły i uciął sobie miłą pogawędkę z lokajem, stoąc niedaleko wejścia. Lubił tego człowieka. Chyba najbardziej z całej swojej służby...

Andora
Jeane zapięła jeszcze ostatni guzik przy sukience i wyszła z pokoju. Hm, w którą stronę teraz? W lesie kierowała się zawsze w stronę od której rośnie mech, a teraz miała się kierować w stronę od której mech rośnie na biblioteczce z gościnnym fotelem? No ale dobra.... W końcu dotarła do Holu i pomachała Austrii nieśmiało.

Austria
- Ah, Jeane - podszedł do niej i skłonił sie na powitanie - mam nadzieję, że dobrze wypoczęłaś?
Spojrzał na nią. Był w dobrym humorze, to też oczy nieco mu się iskrzyły. Starał sie nie myśleć o tym, co musiał zrobić i coraz lepiej mu to szło. Oby zapomniał. To było takie... nieprzyzwoite...

Andora
- Tak, bardzo dobrze nawet. - uśmiechnęła się zbiegając truchtem ze schodów. Też starała się o tym zapomnieć, ale jej nie szło to tak łatwo. Świadomość, że ktokolwiek, a szczególnie Roderich widział ją... w... ekhem, takim stanie! Uśmiechnęła się do niego, tak jakby wcale nic jej nie chodziło po głowie.

Austria
- Wiec... Cóż chciałabyś dziś robić? - uśmiechnął się - Chciałabyś moze na ten przykład przejechać sie bryczką po okolicznych miejscowościach?
Mówił to spokojnie, miał ochotę spędzić z nią czas. Moze powożenie wyrwie mu tą gałąź cierniową z pamięci. Nie chciałby nigdy wiecej tego robić....

Andora
- Bryczką? Bardzo chętnie! - lubiła konie. Lubiła być blisko nich i chciała jeszcze zwiedzić trochę to miejsce. Chociaż po tym wczorajszym nocnym spacerze przestało być tak atrakcyjne jak było kiedy wyszła z pociągu z zamiarem złożenia papierów... No ale cóż! Liczy się też towarzystwo praawda? Spojrzała na Rodericha z iskierkami w oczach.

Austria
- Wiec zapraszam - ino musimy nieco podejść, gdyż tutaj koni nie mam. Ale myśle, że mały spacerek ci różnicy nie zrobi?
Położył jej po przyjacielsku dłoń na plecach, jak robił to juz od dłuższego czasu i powoli poprowadził do wyjścia. Miło mu sie na sercu robiło, gdy wiedział, iż będzie mógł ją oprowadzać..

Andora
Uśmiechnęła się lekko i dała prowadzić poza dom. Tak po dłuższym zastanowieniu dochdziła do wniosku, że całkiem dobrze, że przeniesiono sprawę tych dokumentów. Naprawdę. Przynajmniej mogła się z nim zobaczyć, po tak długiej przerwie. Rzucila na niego okiem.

Austria
Poprowadził ją ścieżką w dół. Teren górzysty dawał sie we znaki, a jego posiadłość nie była całkiem na dole. Teraz można bylo obserwować malowniczosć Alp, za którymi Austria tęsknie popatrzył. Poszli jednak w dół, do pierwszej wioski. Tam też Rodi miał konie i dwie bryczki. Zaprzągł jednego ze zwierząt do małego, dwu osobowego pojazdu, wsiadł i sporzał na Andorkę. Zaraz jednak przeniósł spojrzenie, gdyż dwójka małych dzieci podbiegła radośnie do konia i jęła go głaskać, co zwierz cierpliwie znosił

Andora

ona sama lekko nachyliła się i pogłaskała konia po boku. Dzieci po sekundce przestraszyły się kopiącego w ziemię konia i pobiegły spowrotem siębawić, a Jeane usiadła obok Austrii, opierając lekko głowę o jgo ramię.
- Pięknie tutaj.

Austria
- Wsi spokojna, wsi wesoła... - uśmiechnął się, gdy tylko ona oparła głowę o jego ramię. Strzelił batem ponad koinem i ten ruszył, Rodi zaś wziął lejce w ręce. Czuł się taki ważny, móc powozić dla tej dziewczyny... Nieczęste uczucie u niego... Jadą i sie rozglądają - typowe górskie domki, karczmy, wyciągi narciarskie, wypożyczalnie nart i snowboardów... Z czasem też trochę pasterskich domków. Owc mało, głownie kozy na halach były. Ale i tego nie dużo... górale zajmowali sie głownie struganiem figurek i fujarek. Od... spokojna Austria

Andora
Patrzyła uważnie na Całokształt krajobrazu uśmiechając się lekko i tuląc do Austriaka. Wsi spokojna, wsi wesoł... OWCE. Zmarszczyła lekko brwi kiedy mijali stadko. Jeane nie lubić tych małych kudłatych nie wiadomocosiów. Ogólnie to wyglądało to wszystko bardzo podobnie jak w jej rodzinnym państwie..

Austria
Słońce górowało, ale nie było wcale ciepło ani zbyt jasno. Lato było wiosną u niego. Od tej wydłużonej wiosny przechodziło od razu do jesieni.
Rodi jął nucić jakaś wesołą piosenkę i spoglądać wszędzie, gdy wtem na drogę wjechał mu jakiś inny powóż i mało nie potrącił jego konia. Austria spiął lejce
- Mein Herr, was machen Sie?! - krzyknął wkurzony od razu Rod.
Młodzieniec skręcił ostro w dróżkę i popędził w swoją stronę
- Palant... - rzucił tylko Rod, uspokajając się

Andora
- Roderich, spokojnie... - powiedziała sama lekko marszcząc brwi na takie zachowanie. Biskup by takiemu wziął i wlał, raz a porządnie, a potem na grochu ojcze nasz zmawiać kazał! Oczywiście nie powiedziała tego Roderichowi, wiedziała jaki ma stosunek do jej głównego szefa. - Takie pomyłki się zdarzają, nie tylko jeśli chodzi o ludzi.

Austria
Był zdenerwowany jeszcze przez chwilę, ale zaraz potem westchnął, uspokajając się.
- Wybacz, Jeane. Ale to było zagranie poniżej pasa z jego strony. Mogłem stracić konia...
Jechali dalej. Zajechali do jakiejś wiekszej miejscowości. Lepsza ulica tam była, wiecej zajazdów, więcej karczm... Rod przyuważył kawiarnię
- Napijemy sie kawy, Jeane? - spytał, spogladając na nią

Andora
- Jeżeli chcesz. - uśmiechnęła się. Cóż, miała po prostu nadzieję, że coś takiego już się nie zdarzy i chciala uchronić Rodericha od jakiegokolwiek większego stresu tego dnia. Ten cały dzień miała zamiar zachować go sobie dla siebie i nie chciała aby się denerwował.

Austria
Rod zatrzymał powóz gdzieś na boku, przywiązał konia do płotu, co by nie odjechał w dal i zeskoczył z bryczki. Zaszedł od drugiej strony, chwycił Andorcię w pasie i zestawił na ziemię. Po tej ulicy prócz koni jeździły też samochody i motocykle czasem, więcz nie było już tak wiejsko. Przeszli na drugą stronę i weszli do kawiarni. Rodi znalazł im stolik przy oknie. Za chwilę kelner podał im karty menu. Austria rzucił tylko "dziękuję" do kelnera, posłał uśmiech Jeane i sam jął wybierać.

Andora
Odwzajeminiła do niego ten niewyraźny uśmiech i zaczytała się w karcie. Haaaah... 80% nazw nie było jej znanych także... Hm, cappucino~. Tak, dzieci, pamiętajcie, że cappucino jest dobre zawsze i wszędzie, ale nie w dużych ilościach. Szczególnie nie dla Andory, która potem nie pamięta co się dzieje.
- Poproszę cappucino. - powiedziała.

Austria
Skinął głową, słysząc jej życzenie, sam też wybrał i zawołał kelnera uniesieniem ręki
- Bitte eine Cappucino und eine Wienkaffe, mein Herr
- Entschuldigung, aber haben wir keiner Wienkaffe...
- ou... - spojrzał jeszcze raz w kartę - Also Zinamone.
- Klar, danke schon - odparł kelner i zabrał im menu.
Rod skinął głową też w podzięce i wrócił spojrzeniem na Jeane. Lokal do eleganckich nie należał, przypominał raczej średniowieczną góralską chatę, ściany były z bali drzewnych, stoliki i krzesła z desek, choc te ostatnie były pokryte skórą z jakiegoś zwierzaka
- Podoba ci sie tutaj, moja droga? - zapytał Rod zaciekawiony

Andora
- Tak szczerze? - spytała wodząc wzrokiem dookoła niego. - Przypomina mi się dom. Ale taki sprzed czasów kiedy byłam księstwem Francuskim.
Uśmiechnęła się leciutko. Mało z tego okresu pamiętała, prawie w ogóle nic, ale to miejsce przybliżało jej te czasy.

Austria
- Oh - zadziwił się. On, od kiedy tylko pamiętał, mieszkał na salonach - Rozumiem. Jak... Francja cie traktował?
Zapytał ostrożnie. Wolał niewiedzieć zbyt dużo, ale jednak cos go tknęło do takiego pytania. Martwił sie nieco o nią. Martwił się, że mogła być wykorzystywana aż nadto... Miał nadzieję, że źle jej tam nie było. Francja, choc zboczeniec, to jednak swoją dumę ma. Dziecka by nie skrzywdził... prawda?

Andora
- Traktował? -spytała zdziwiona. Chwilę tak patrzyła, mrugając a po chwili zaśmiała się leciutko. - Musisz wiedzieć, że jako dziecko do najspokojniejszych nie należałam. Skopałam tyłki paru plemionom i miałam moj maleńki skrawek ziemi, a po parunastu latach przyszedł Francja, Tosiek i chcą mi to zabrać...
Spojrzała w kolana.

Austria
Westchnął i pokręcił głową.
- Czemu nie umieją uszanować twej niezależności, zrozumieć nie mogę... Choć jeszcze nie dziwię się, bo Francja to jednak Francja. Ale Tosiek? Eh, źle z nim ostatnio... - zapatrzył się w okno - Kiedyś taki nie był....
Przypomniało mu sie to przelotne małżeństwo z Hiszpanią. Jedno chyba z naprawdę niewielu, w których Rod "wychodził za męża". Skomplikowana to była rzecz... Ale dawno na szczęście...

Andora
- Bo jestem mała, a wtedy byłam jeszcze mniejsza.- uśmiechnęła się. - Francis gdzieś napisał o mnie że byłam "Mąłą dzikuską, która pluje na niego ilekroć się zbliży" No ale to było dawno.
Powiedziała i wzięła go za rękę na stoliku.
- Teraz sie trzeba zajmować przyszłością, nie? -uśmiechnęła się szeroko.

Austria
Uśmiechnął sie nieznacznie, gdy chwyciła go za rękę.
- Przyszłość... Jest równie ważna, co przeszłość, moja droga. Z dawnych czasów mozemy sie wiele nauczyć. No i teraźniejszosć jest ważna, bo jeśli nie dbamy o nią, przyszłość moze jedynie legnąć w gruzach...
Stwierdził w duchu jednak, że on w przyszłość patrzy tyle, co na otaczajacy go świat - niemalże niewiele. Widząc kelnera z ich kawami odchylił się , uciekając z ręką ostrożnie.
- Danke schon - odparł, gdy tylko ten ustawił przed nimi kawę. Rod posłodził sobie

Andora
- Merci beacoup. - podziękowała również za swoją. Kiedy Rod skończył, też sobie posłodziła, ale nie aż rak bardzo jak on. Kiedyś to się na nim zemści, ale miała nadzieje że w dłuuugiej, ale tp długiej przyszłości.
- A ty i Węgry? Co cięz nią łączy, o ile mogę spytać?

Austria
Ma sie na nim zemścić korzystanie z cukru? Na nim, na glowie, która tyle myśli? Dobre sobie... Słysząc jednak to pytanie, posmutniał
- Łączyło nas uczucie... Kiedyś... Jednak ten związek nie miał szans na przeżycie. Musiałem go zakończyć, bo sam bym ucierpiał na zdrowiu psychicznym. Miałem nadzieję, że zrozumie, że pogodzi się i uszanuje moja decyzję. Myliłem się. Choc na tą chwilę już nawet rozmawiamy, wtedy konflikt był straszny... -westchnął - to strasznie uparta osoba...
Upił łyk kawy, przypominajac sobie ten związek i to rozstanie. Bolesna sprawa...

Andora
- Domyślam się. - powiedziała pijąc swoją kawkę. Oderwała filiżankę od swoich ust. - Nie martw się, myślę, że dobrze zrobiłeś. -
Popatrzyła na niego ze zrozumieniem i dopiła.

Austria
Pokiwał głową
- No i teraz moge też zalecać sie do innych kobiet... czyż nie? - spojrzał na nią z uśmiechem na ustach. Może i troche wrednym, ale była taka prawda. Elise ucinała mu kontakty z kobietami. Teraz był wreszcie wolny...

Andora
- Tobie to jak najbardziej pasuje, czyż nie? - spytała dopijając kawę z iskierkami w oczach. Niby minę miała poważną ale oczy zdarzały to, że cieszy się z jego decyzji. I to bardzo. Kiedyś nawet miała takądziwną wizję, że oni... Nie, nie! O czym ty myślisz?! TO OKROPNE!

Austria
- Cóż, nie ukrywam, ze tak. - ukoił się i sączył swoją. Piękny zapach cynamonu go koił - Lepiej się odnajduję w towarzystwie kobiet. Mężczyźni zwykle są... zimni, puści, egoistyczni. Dążą do władzy. Mnie natura obdarzyła poetycką delikatnością, więc wśród innych samców nie umiem się odnaleźć.... -wzruszył ramionami

Andora
- W to akurat nie wierzę. - uśmiechnęła się do niego. - Przecież świetnie się dogadujesz z ludźmi.
Skończyła swoje cappucino i spojrzała za okno. Zbierało się na burzę.

Austria
Dopił też swoją kawę
- Oh. Pogoda nam sie psuje. Wychodzi na to, iż najlepszym wyjściem będzie wrócić do mojej posiadłości...
Zawołał kelnera czym prędzej, zapłacił za ich oboje i sam wstał, podając jej rękę
- Lepiej iść czym prędzej

Andora
- Musze ci oddać pieniądze...- Dorcia miała dość ogromną schizę na temat długow i nienawidziła ich zaciągać. Tak samo jak pożyczek i kredytow w bankach. Z jego pomocą usiadła w bryczce, a w tym samym momencie zaczął padać deszcz. Od razu totalnie rzęsiście.

Austria
- Oj, daj spokój. Podaruj to jako prezent - uśmiechnął się i nagle zadowolenie prysło, gdy się rozpadało - O matko jedyna... - Odwiązał czym prędzej konia, wskoczył i trzasnął biczem.
Wracali szybko. W miasteczku najblizej jego posiadłości Rod zostawił bryczkę koło stajenki i nakazał osobie tam zaufanej nakarmić konia i przetrzeć powóz, sam zaś poprowadził Jeane do góry. W końcu dotarli do posiadłości całkiem przemoczeni
- Ależ niemiła niespodzianka... - stwierdził - Przyda chyba ci się inna sukienka, czyż nie? - Spojrzał na nią i zaraz sie zarumienił, gdyż teraz jej kształty było widać... dokładnie. odwrócił wzrok

Andora
- Zaiste..- mruknęła i dopiero po chwili spojrzała w dół, aby odkryć co go tak zawstydziło... NOSZ JASNY PIORUN! Wszystko było widoczne! Zaczerwieniła się po uszy... Co robić co robić?! W chwili desperacji przytuliła się do niego W ten sposób nie będzie nic widział prawda?

Austria
W tym momencie oblał się niemożliwym rumieńcem. Uh, ona była cholernie atrakcyjna, a teraz jeszcze... Rod był maksymalnie podniecony i tego wszystkiego nie wiedział co robić
- J-Jeane... - lekko drżał. Westchnął kilka razy - Chodź na górę, znajdę ci coś na przebranie...
Wiedział z góry, ze tu nie ma nic. Tutaj Elisabeth nigdy nie przebywała, tutaj nie będzie żadnych sukienek. ale cóż miał powiedzieć? Żeby sie odsunęła, Tego nawet nie chciał... Miał ogromną ochotę sie z nią pobawić, ale... sumienie. A co, jeśli ona była wciąż niewinna? Nie chciał jej tak o wykorzystać... Przymknął oczy. Miał nadzieję, ze w jego wzroku nie skrył sie żaden lubieżnik, bo wtedy juz po nim...

Andora
Zamknęła mocno oczy oblewając się jeszcze czerwieńszym rumieńcem.
- A-al-ale wtedy zobaczysz moje... - nie chciała nawet dokończyć, to było zbyta zawstydzające. Więc tak stała przytulona do niego, a serce biło jej tempem karabinu maszynowego na pełnym wykorzystaniu.

Austria
Poprowadził ja... jakoś na górę. Zastanawiał się, gdzie moga być jakiekolwiek rzeczy. Przystanął na korytarzu, rozglądając się
- Jasna panienko... - westchnął i teatralnie pacnął sie w czoło - Przecież... Eh. Elisabeth tutaj nie przebywała nigdy. - spojrzał na nią ukradkiem - Chyba jednak nie mam zbyt wiele... Chyba, ze chcesz byc przebrana za pokojówkę? To sie znajdzie...
Wyobrażenie Jeane jako pokojówki potęgowało jego podniecenie. Uła, mało kiedy tak reagował

Andora
Skinęła lekko głową, ciągle czerwona i przyklejona do niego. Pokojówka...? Przypomniał ej się na chwilę jeden z weekendów spędzonych u Francji gdzie byli w kawiarence w której każda kelnerka była tak ubrana. Chyba na japońską modłę... Ciągle kapała z niej woda. To przez ten materiał... Strasznie chłonął.

Austria
Objął ją ręką, kładąc ją na pasie. Serce biło mu jak szalone. Pokierował sie do innego pomieszczenia, prowadząc ją. Na chwilę ją zostawił i podszedł do szafy grzebać w niej. Znalazł jakąś sukienkę czarno-białą, nieco przykrótką, bo siegającą tylko do połowy uda jej... zapewne. wrócił z tym do niej i jakoś tak... podał jej, ale stanął za nią. jedną ręką trzymał przy niej sukienkę, niby zastanawiając się, czy będzie dobra. Druga dłoń machinalnie powędrowała na jej brzuszek. Oddychał cieżko. Ledwo sie kontrolował...

Andora
Zadrżała. Może trochę z zimna, może trochę od uczucia które kumulowało się w niej delikatnie kiedy słyszała teraz jego oddech i dłoń na swoim brzuchu. Poruszyła się niespokojnie, a jej serce o ile to możliwe, zaczeło bić jeszcze szybciej.
- U-um... - wyrwało się z jej gardła, a spojrzenie powędrowało na twarz Austriaka.

Austria
Zbliżył sie. Wsunął delikatnie wieszak z sukienką w jej dłoń i zacisnął jej paluszki, co by przytrzymała. Był bardzo blisko. Teraz drugą dłoń położył na jej policzku i przechylił jej głowkę jeszcze nieco do tyłu. Sam też zbliżył swoja twarz i po chwili pocałował ją namiętnie. Nie był to jednak pocałunek miłosny, ale wywołany czystym podnieceniem. Pragnął jej i teraz dało się to wyczuć. Wierzył, a moze modlił się, by mu nie uciekła, by też tego chciała. Ale nie mógł i nie chciał jej do niczego zmuszać...

Andora
Najpierw dotyk dość cieplego materiału sukienki i zimnego drucianego wieszaka, potem jego zimna dloń na jej rozgrzanym policzku... A następnie gorący jak pustynia pocałunek. Otworzyła oczy lekko zszokowana, ale po chwili je zamknęła dając się całować, jak najbardziej. Spróbowała nawet oddać przynajmniej część tych pocałunków i zbliżyła się do niego o krok.

Austria
Rod na chwilę zerwał pocałunek i przeszedł przed nią. Stanął blisko. Chwycił ją dłońmi w pasie i pocałował znów, szukając jezykiem wejścia między jej wargami. W głowie wirowało mu od nadmiaru wszystkich uczuć i kolejnych niezbyt poprawnych politycznie obrazków. Oczy mu się iskrzyły. Czy ona pozwoli? Czy raczej ucieknie stąd czym prędzej? Wycofał usta i niby się przytulił, wodził jednak dłońmi po jej bokach
- Jeane... - wyszeptał - ... robiłaś to juz kiedyś?
Zaskoczył sie swoją szczerością, ale nie umiał inaczej. Nie myślał w stu procentach

Andora
Zupełnie nie rozumiała co się w okół niej dzieje. I dobrze. W jej głowie kręciło się od ogromu myśli, jednak nie mogła się skupić na ani jednej z nich. Nie dawała rady. Niezdrowe rumieńce wstąpiły jej na policzki, a okulary mocno przekrzywiły na nosie. Gdy przygarnął ją do siebie, automatycznie jej dłonie wylądowały na jego torsie. Na to pytanie jedynie zadrżała mocniej. Delikatnie zacisnęla dłonie na jego bokach. Wstyd się było przyznać, ale...
- N-non... Ale chcę... - wyszeptała do niego, wtulając głowę troszkę mocniej.

Austria
Gdy tylko usłyszał ta odpowiedź, serce zabiło mu jeszcze mocniej
- Jesteś pewna? To trochę boli...
Wyszeptał jej do ucha. Wodził dłońmi po jej plecach, drżąc nieco. Właśnie uświadomił sobie, jak dawno tego nie robił... Przejechał językiem po jej szyi
- Ale wiesz... - stwierdził nieco smutno - Gdybyś miała później żałować, że... ze mną... Nigdy bym sobie tego nie darował...
Teraz już mówił poważnie. Nie chciał jej teraz wykorzystać, a później by przez to miała cierpieć...

Andora
Skinęła głową po czym jęknęła cicho, czując jego język na swojej szyi. Spięła trochę dłonie na jego klatce piersiowej, podchodząc jeszcze bliżej o ile w ogóle tak się dało.
- Ch-chcę... - westchnęła cicho a jej ręce przeszły mu na szyję. Znowu drżała...

Austria
Przyjął to z wdzięcznością. Całował ją po szyi spokojnie. Jego dłonie powoli zaczęły rozpinać jej sukienkę i zdejmować z niej. Nim spadła całkiem rod chwycił ja mocno za plecy i kucnął, ciągnąc ja za sobą. Znaleźli sie na miękkim dywanie. Teraz mógł ją spokojnie ściągnąć. Dziewczyna znalazła sie w samych majteczkach.
- Ale skoro będę musiał ci sprawić troche bólu, to pozwól, że dam ci nieco inną przyjemnosć...
To powiedziawszy zjechał ostrożnie języczkiem niżej, chwytając w usta jej pierś, drugą zaś pieszcząc dwoma palcami. Wodził jezykiem wokół sutka, polizując go samego czasem też. Nie gryzł, wiedział, że kobiety tego nei lubią. Drugiego dwa palce delikatnie ściskały i masowały, czasem głaskały...

Andora
A...Ahhh. Jeane sie zrobiło troszkę głupio bo była nowicjuszką w tych sprawach, w przeciwieństwie do Roda. Jęknęła cicho, gdy tylko zaczął ją pieścić. Cudnie, tak... Czuła takie coś pierwszy raz. To było... nadzwyczajne!
(* ten jeden Dorci post jest napisany przez Austrię, gdyż Dorci zjadło wtedy posta i napisała w skrócie, co sie dzieje)

Austria
Słyszac jej jęki tylko bardziej zmotywował się do działania. Powoli jezyczkiem zjechał po jej brzuszku, coraz niżejj. Chwycił jej majteczki i od razu je zdjął, odkładając na bok. Wsunął powoli w nia paluszka, sprawdzajac jak bardzo jest "chętna" na niego. Oh, moze aż za bardzo... Wsunął na razie obie ręce pod jej nogi, położył się pod nią i począł lizać ją tam, gdzie jest to najlepiej wyczuwalne. Nie miał kłopotów z odnalezieniem wszystkiego. Natura sama mu podpowiadała, co powinien robić. I to też robił...

Andora
Prawie krzyknęła kiedy zaczął wykonywać aż tak... Tak bardzo przyjemnie... Spięła się lekko, zupełnie nie wiedząc co ma zrobić z dłońmi. Zagryzła dolną wargę zamykając oczy. Okulary gdzieś jej się zgubiły w trakcie tego wszytskiego, ale nie narzekała. Wręcz przeciwnie.

Austria
Pieścił ja tak dłuższą chwilę, czując drżenie jej ciała. Sam też gdzieś zgubił okulary, a nawet spodnie, gdy był już na dole. Został w samej koszuli. Dosłownie, bo bielizny właśnie też się pozbył. Wrócił do niej. Widział ja dobrze, taką rozpaloną. To tylko potęgowało jego podniecenie.
- Spokojnie teraz. Ostrzegałem cię już
Poglaskał ją po policzku i delikatnie nakierował sie na odpowiednia dziurkę, jednak pchnął mocno. Wiedział, ze zaboli i chciał jak najszybciej ją przebić, co by nie dręczyć jej za długo


Andora
Objęła go mocno rękami w szyi. Zabolało. Jęknęła mu w ucho, gryząc je lekko. Nie wiadomo czy to zz bólu, czy z podniecenia, które sprawiło, że logiczne myślenie było teraz dla niej jedynie ładnym hasłem bez jakiegokolwiek sensu i przekazu. Miała bardo ciężki, a równocześnie szybki oddech, patrzyła na Rodericha spod przymrużonych powiek.

Austria
- Ciii... Chwilkę... - sprawdził palcem, jak tam - Jeszcze raz
Pchnął znów. Ucałował ją w policzek i w usta, żeby zmniejszyć ból. Sprawdził
- Pękło... - polizał ją po szyi i zaraz coś do niego dotarło - Agh, ależ jestem głupi...
Zszedł na chwilę, dorwał swoje spodnie i wyciągnął z kieszeni, a właściwie z portfela prezerwatywę, którą czym prędzej założył
- Teraz będzie dobrze
Wsunął się tym razem powoli. Spokojnie. Powolutku zaczął sie ruszać, wchodzić i wychodzić, co by było jak najlepiej
- W porządku?


Andora
Skinęła tylko parę razy głową, z mocno zamkniętymi oczami. Nie spodziewała się, że to będzie tak bolało! Ręce z poworotem zawędrowały na jego plecy, oplatając je delikatnie. Czuła każdy, nawet najmniejszy jego ruch, w środku własnego ciała. Rozszerzyła lekko nogi, aby ułatwić mu dostęp.

Austria
Całował ją po szyi i czasem kąsał, ale delikatnie. Oh, jak dawno tego juz nie czuł. To jest wspaniała rzecz! Ruszał sie spokojnie, wiedząc, co robić. Jedną dłoń ponownie położył na jej piersi i teraz przygniatał ją tylko delikatnie. Seks normalny to jednak co innego, a seks z dziewicą, to cos znacznie lepszego. Było mu cudownie. Oddychał już lżej, ale wciaż ciężko, choć teraz chyba powoli ze zmeczenia. W końcu to on musiał sie napracować

Andora
Dziewczyna z trudem łapała oddech, próbując hamować jęki, które cisnęły jej się na usta. Opotła go delikatnie nogami w pasie, wspomagając jego poczynania za pomocą własnych bioder. Jedną ręką odgarnęła mu zbłąkane kosmyki z czoła.

Austria
Ukąsił ją jeszcze raz i podniósł się. Z małym uśmieszkiem psotnika chwycił jej obie nóżki i położył sobie na ramiona, tworząc taką pozycję, w której kobietom - podobno - jest jeszcze przyjemniej. Zaczął sie ruszać, spokojnie. Nie chciał za szybko opaść ze zmęczenia. Przyglądał sie teraz jej twarzy, którą wykrzywiała przyjemność
- oj... - ubawił sie nieco - nie duś tego w sobie. Nie musimy byc cicho, w domu nikogo prócz mojej służby nie ma... - to powiedziawszy przygryzł delikatnie duży palec u jej stópki


Andora
Spojrzała na niego i jęknęła cicho. Prawda była taka, że Jeane się trochę wstydziła. On był już taki doświadczony, a ona... Chcąc nie chcąc z jej ust wyrwał się kolejny jęk, a zaraz po nim westchnięcie. Zarumieniła się jeszcze mocniej, o ile to w ogóle możliwe.

Austria
color=white]Przytrzymał jej nóżki w kolanach. Poczuł, że znalazł teraz właściwą pozycję i przyspieszył lekko. Ugh, to jest to. Wzrok mu poleciał na sufit, czując to coraz lepiej. Dodatkowo jej jęki działały jeszcze lepiej. Syknął cicho, gdy jego przyjemność osiągnęła apogeum. Chwilę później zwolnił i w końcu wyszedł, odkładają jej nózki na boki i siadając po japońsku, spoglądając na nią. Uroczo wyglądała. Dyszał jeszcze przez chwilę, ale zaraz odetchnął nieco i tylko sie jej przyglądał[/color]

Andora
Napięła się delikatnie i... i jakby odpłynęła. Na krótką chwilę straciła kontakt z rzeczywistością, ale zaraz wróciła. Zagryzła wargi patrząc na niego spod przymrużonych powiek. Chwilę musiała się uspokoić, rozluźnić... Znowu speszyła się pod jego wzrokiem i odwróciła własny.

Austria
Położył sie obok niej i pogłaskał ją
- I jak? - zapytał zaciekawiony. On spoglądał na nią spokojnie, nieco rozmarzony. cieszył się, ze aż tak bardzo sie do siebie zbliżyli. W sumie... liczył na to. I był szczęśliwy, ze do tego doszło. Choć bawiło go nieco to jej speszenie, ten jej jakby lęk.

Andora
Przytuliła się lekko, nadal speszona.
- B...Bardzo... - zaczęła ale w końcu się poddała. Podniosła się lekko aby jej usta były przy jego uchu i szepnęła. - Bardzo mi się podobało.
Po czym szybko, spowrotem się wtuliła. A na dworze burza szalała w najlepsze.

Austria
Objął ją ramionami
- Cieszę się - wyszeptał jej do uszka - Nie bój się mnie. Więcej nie będzie bolało...
Głaskał ją i tulił. A nawet ucałował ją w głowkę. Bo wiedział, że klasycznego związku tu nie będzie, wciąż jednak po części traktował ją jak swoją podopieczną...

Andora
Nie będzie... Andora zamknęła oczęta wczepiając ręce w jego koszulę, której niestety nie zdjął. Chłonęła ciepło jego ciała i jego zapach. Chciała go zapamiętać, bo nie wiadomo czy coś takiego się kiedykolwiek powtórzy.

Austria
Tulał ją. widział, jak niewinnie się wczepiała, nie rozumiejąc chyba do konca co sie stało. Trochę martwił się, czy nie padnie jej to na psychikę
- Jak... - zaczął - Jak bardzo mnie lubisz?
Musiał się kiedyś dowiedzieć. Musiał wyjaśnić to. Nie mógł tego ciągnąć w nieskończonosć...

Andora
Spojrzała na niego niepewnie.
- Co masz na myśli? - spytała wwtulając się. Robiło jej się z powrotem zimno. Poprawiła mu włosy, spadające do oczu i zaczęła po omacku szukać swoich okularów.

Austria
Podał jej okulary, co by mogła go spokojnie widzieć
- Chciałbym to po prostu wyjaśnić. Dość skomplikowane relacje nas łączą, prawda? -pogłaskał ją - A ja nie chciałbym grać nieświadomie na twoich uczuciach.
To była prawda. Nie chciał, by myślała, ze są w zwiazku albo, ze on ją kocha. Tak być nie mogło i Rod chciał to teraz do końca wyjaśnić. Teraz, gdy są całkiem sami...

Andora
- Lubię cię. Nawet bardzo. - powiedziała cicho. - Ale jestem świadoma że gdybym nawet chciała czegoś więcej to... to by było niemożliwe.
Zamrugała parę razy zza szkieł.

Austria
Skinął głową
- To dobrze. Dziękuję, że sie zrozumieliśmy - rozejrzał się - cóż, chyba przydałoby sie ubrać, czyż nie?
Aż szkoda było to mówic, bo miała naprawdę śliczne ciałko, ale cóz zrobić? Nie mogli leżeć w nieskonczonosć na tym dywanie, kiedyś trza było sie zebrać...

Andora
- Nie mam w co... - powiedziała. - Moja sukienka jest przemoczona...
Objęła go delikatnie rękami w połowie pleców, patrząc się pytająco.

Austria
- Przecież ci znalazłem inną... - spojrzał na nią z uśmiechem - A tamtą wysuszymy zaraz...
Pogłaskał ją. Była urocza, gdy tak patrzyła na niego...

Andora
- N-nie jest za krótka? - spojrzała na nią niepewnie. Ona też go traktowała trochę jak opiekuna, ale... że takie rzeczy robić! Znowu skierowała na niego wzrok.

Austria
Wzruzył ramionami
- innej nie mam. Ale chcesz, to mogę skombinować dwie suszarki i spróbujemy szybko tą twoją przywrócić do stanu używalności...
On na nią patrzył cały czas. Taką wtuloną, spoglądającą na niego dużymi oczyma. Była aż dziecinna w tym momencie.

Andora
- Włożę tą na razie, a moją rozwieszę na kaloryferze. - stwierdziła zamykając oczy i wtulając się mocniej, tak jakby przygotowując się do opuszczenia tego milutkiego schronienia i konieczność wstania.

Austria
Uniósł jej brodę i pocałował jeszcze słodko w usta, a potem odsunął się delikatnie. Sam wstał, zdjął zapezpieczenie z siebie i wyrzucił do kosza przy wyjściu. Podał jej sukienkę, samemu zgarniając przy okazji swoją bieliznę. Przyjrzał się jej jeszcze i sam zaczął sie ubierać. Zadowolony z dnia dzisiejszego. Przydało mu się to...

Andora
Przeciągnęła się lekko i podniosła swoją bieliznę. Wciągnęła ją na siebie i włożyła sukienkę. Tak jak się spodziewała. Okropnie krótka! Ale dobrze, zaczęła sobie zawiązywać wszelkie wstążeczki, zapięcia, guziczki...

Austria
Popatrzył na nią jeszcze zainteresowany. Fajnie tak wyglądała. Ale, ok. Wciagnął spodnie i nic nie mówił. Zgarnął jej sukienkę tylko i ułożył spokojnie na kaloryferze. Wyjrzał przez okno - wciaż padało... Nie wiedział zbytnio nawet, co tu robić...

Andora]
- Nadal leje? - spytała podchodząc obok. Już całkiem włożyła sukienkę. bawiła się teraz kokardką przy biuście. Tam w środku... Ciągle ją jeszcze lekko bolało, ale nie przeszkadzało za bardzo.

Austria
- Niestety... Oby przestało, zanim będziesz musiała wyjść...
Poprawił swoją nieco wygniecioną koszulę, po czym wziął swój płaszcz. Chciał go założyć, ale okazał się też całkiem mokry. Westchnął, powyjmował z niego wszystkie rzeczy, po czym zaniósł go do pralni i wrzucił do kosza. Następnie poszedł do swego pokoju i dorwał inny, bordowy. Ubrał sie w niego, wrócił do pokoju i zapakował wszystkie rzeczy z tego fioletowego do tego bordowego

Andora
Jeane poprawiła fryzurę w lustrze i ogólnie się ogarnęła. Spojrzała za Austrią jak wychodził. O rany... Padła na najbliższy fotel. To.. O rany. Przeczesała włosy palcami. Musi się z tąd zmywać. Tak. Musi.

Austria
Wrócił do niej i spojrzał na nią
- Zmęczona? - zapytał z uśmiechem.
Nie był świadom tego, co kryło sie w niej. Zdawała sie być... szcześliwa. Zadowolona. Wydawało mu się, ze lubi go i w to wierzył. Przecież... gdyby nie chciała, to by powiedziała... prawda?

Andora
- Trochę... Bardzoo... - ziewnęła delikatnie, patrząc an niego spod przymrużonych powiek. Skad to nagłe zmęczenie, nie mogła zrozumieć. Jeszcze przed chwilą była pełna energii...
(*post wydłużony przez Austrię, bo był za krótki :x)

Austria
- Chcesz sie jeszcze zdrzemnąć przed wyjsciem po te dokumenty? - zapytał z miejsca. Był to dobry pomysł, w końcu trzeba było mieć energię na papierki... A ona umie zasnąć wszędzie, więc tym bardziej powinna się zdrzemnąć...

Andora
Spojrzała na niego lekko nieprzytomnie.
- Spróbuję. - uśmiechnęła się do niego leciutko, wstając. - Okropnie to krótkie...
Obciągnęła materiał trochę w dół.

Austria
Wziął ją na ręcę i zaniósł do jej sypialni. Położył ją na łóżku i okrył kołdrą
- Obudzę Cie, jak będzie czas, dobrze? Śpij spokojnie, nic ci tu nie grozi...
Spojrzał na nią rozczulony. Może, gdyby ich nie połączyło życie erotyczne, byłby skłonny po czasie zaproponować jej, by sie wprowadziła na stałe? Była jednym z nielicznych osób, które uważał za "dzieci" i które go nei irytowały...

Andora
- A może zostaniesz ze mną? - spytała się pół przytomnie, patrząc na niego spod ciężkich powiek. Zaraz zaśnie, nie było co do tego wątpliwości. Pogłaskała go lekko po kawałku włosów i karku.

Austria
- Jeśli chcesz... Ale później i tak będę msiał wyjść...
Usiadł jednak na krańcu łóżka, wpatrując sie w nią czule. Pogłaskał ja po policzku i tylko tak sie przyglądał. Była teraz bardzo dziecinna i to go troche bawiło. Taki niewyobrażalny kontrast z chwilą poprzednią... Spojrzał na zegarek stojący niedaleko - 14 godzina. 4 godziny jeszcze... Starczy na wszystko...

Andora
Uśmiechnęła się nieprzytomnie biorąc jego rękę w swoją. Po chwili zasnęła, a w jej umyśle wreszcie mogła rozpętać się ta burza w której przeważała sytuacja sprzed paru chwil. Widać to było po delikatnych rumieńcach na jej twarzy.

Austria
Spoglądał na nią jeszcze tak przez chwilę, a gdy upewnił się, ze śpi juz na dobre, delikatnie wysunął swoja rękę z jej dłoni i wyszedł z pokoju. Zszedł na dół i poprosił kucharza o herbatę, zastanawiajac się, co teraz. Miała byc na 18 w tym urzędzie czy tak? W przypadku takiej burzy wypadałoby ją odwieźć. Zadzwonił do szofera i zamówił na 17.30 limuzynę pod swoja posiadłość. Porozmawiał też z kucharzem na temat obiadu dla ich dwojga. To chyba tyle. Wziął herbatę i poszedł do salonu czytać gazetę. Gdy zauważył na zegarze, iż zbliza się 17, zaś z kuchni dolatywały juz odgłosy, ze obiad będzie podany lada chwila, poszedł do pokoju Jeane. Siadł znów obok niej i ucałował ją w policzek, majac nadzieję, ze się obudzi...

Andora
Poruszyła się tylko delikatnie i zasłoniła głowę rękami. Nie takimi rzeczami ją budzono. Zamruczała coś niewyraźnie po hiszpańsku i obróciła się na drugi bok. Spać. To było teraz jej największe osiągalne marzenie.

Austria[b
Uśmiechnął sie pod nosem i przytulił ją delikatnie
- ]Wstawaj, malutka... Czas sie zbierać. Wyśpisz się jeszcze na pewno...[/b]
bawiło go to zachowanie. Zastanawiał się, czy by nie użyć broni ostateczniej i jej nie połaskotać. niech lepiej szybko wstaje, bo ten pomysł rośnie w jego umyśle...

Andora
- Noon... Pójdę na wieczorną mszę... - powiedziała nadal częściowo nieprzytomna. Objęła go dłońmi w szyi tulając do siebie. - Proszę?
Tak, nadal śpi.

Austria
Noo... Cóż. Czas być więc nieco bardziej wrednym. Odgarnął delikatniej kołdrę z niej, popatrzył. Oh, jakież szczęście! Wyciągnął ptasie piórko z poduszki i jął drażnić ją po nosku i policzkach, a nawet po oczach. Gdy już kichnęła kilka razy, odrzucił je i zaczął ją łaskotać po stópkach i pod pachami. Taaak, luubił być wredny....

Andora
Jeane najpierw zachichotała cichutko. Po chwili otworzyła nieprzytomnie oczy, ale natychmiast się rozbudziła.
- R-roderich! P-przestaa-aań.. - śmiała się.

Austria
Przestał, gdy tylko obudziła sie na dobre i uśmiechnął się niewinnie
- No widzisz.. Trzeba było wstać za pierwszym razem. Zbieraj się, obiadek na stole...
Wybył z jej pokoju i przyniósł jej sukienkę. Już suchą.

Andora
Dziewczyna wstała i zaczęła się wyplątywać z tej masy falbanek, koronek, wstążeczek i innych magicznych przedmiotów. Na przykład kokardek, o. Przebrała się dość szybko w swoją własną sukienkę i zbiegła na dół, do jadalni.

Austria
Rodi już tam czekał, stojąc pod ścianą i coś sprawdzając na planie okolicy, który przecież znał na pamięć, ale jednak wolał sprawdzić. Plan ten wisiał na ścianie obok drzwi. Na stole stały już dwie porcje obiadu - pieczone kacze udka + gotowane warzywa. Gdy tylko zobaczył swego gościa, uśmiechnął się i gestem zaprosił ją do stołu.
Za oknem burza powoli nikła, przeradzając się w zwykły deszcz. Zaczęło się uspokajać...

Andora
Jeane usiadła spokojnie i zaczęła jeść. Miała jeszcze około godzinę do odebrania dokumentów i drugą do przyjazdu pociągu do Paryża, z Paryża pociągiem do Andory. Podróż około 7 godzinna, ale znośna. Ładne widokiii..

Austria
On również zasiadł do stołu i jadł w milczeniu. W głowie rodziło mu sie tysiące pytań, ale najważniejsze - czy nikt sie o tym nie dowie? Czy bedzie mógł dalej prowadzić w miarę normalne życie bez zepsutej opinii publicznej lub czegos podobnego. Lub z zepsutą psychiką
- Jeane... - zaczął - niech to, co się stało zostanie tylko między nami... dobrze? - spojrzał na nia poważnie

Andora
Pokroiła sobie mięso na małe kawałki, podobnie z warzywami. Patrząc się ciągle w talerz i walcząc z ostatnimi kawałkami do pokrojenia, odpowiedziała:
- Oczywiście. Będę milczeć jak grób. - pokroiła ostatni kawałek i zczęła jeść.

Austria
Skinął głową i jadł w milczeniu. Miał nadzieję, że sam ukryje to gdzieś pod stertą innych zakamarków umysłu, że nie zawiśnie to na jego obenym związku z San Marino. Dopiero teraz o niej pomyślał i trochę go to gryzło. Ale musiał to zwalczyć i wiedział o tym, bo nie kochał Jeane. Nie czuł do niej nic, może poza jakimiś relacjami opiekuńczymi. A Marię kochał szczerze....


--------------------------------
Jest to rozgrywka prowadzona przez nas dwie na gg. Wklejam ją tu po stosownej obróbce na prośbę Andory. Nie jest ukończona, ale chyli się już ku końcowi.

Andora, twoja kolej.

http://dieperfektehetalia.forumpolish.com/

Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach