Camielle od samego rana krzątała się po swoim domu chcąc ubrać się najlepiej mogła. Przecież nie mogła wyglądać jak każda pospolita turystka! Była przecież księżą i musiała umieć ubrać się odpowiednio do sytuacji. Tym bardziej, że dziś miał przyjechać do niej niecodzienny gości. Pan Austria. Był dla niej kimś tak niezwykłym, że nie umiała odmówić sobie rozmowy z nim. Dobrze ułożony, elegancki i traktujący ją jak prawdziwą księżną. Dziewczyna po paru godzinach ciągłego przebierania się zdecydowała się w końcu ubrać białą sukienkę do kostek z gorsetem na którym były wyszyte kwiatowe wzory cienką srebrną nicią. Jako, że było gorąco sukienka nie miała długich rękawów a krótkie i bufiaste, a cały materiał był zwiewny. Obowiązkowo uczesała włosy w warkocz i wpięła w nie błękitną kokardę. Nałożyła lekki makijaż i powinna teraz wyglądać już dobrze! Ostatni raz przejrzała się w lustrze i ruszyła na miejsce spotkania. Do najpiękniejszego hotelu w całym Monako. Hotel de Paris z wyglądu przypominał zamek, a swoim wnętrzem zachwycał gości. Nawet tych najbardziej wybrednych. Tu miała się z nim spotkać, i tu miała mu pokazać jego apartament. Specjalnie przybyła na miejsce już godzinę wcześniej, i czekała za nim na tuż obok recepcji. W sali gdzie stał fortepian, Camie była perfekcjonistką dlatego od jakiś dziesięciu minut stała z zmarszczonym noskiem i poprawiała bukiet białych orchidei stojących w wazonie na instrumencie.